Choroba - karma - kara?

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: padmak » 09 lis 2014, 14:42

Mezamir pisze:
padmak pisze:Na marginesie można zauważyć, że buddyzm pojawia się jedynie w kali-yudze. Pan Budda jest planową inkarnacją jedynie dla kali-yugi czyli czwartego najkrótszego i pełnego hipokryzji wieku. Jego bezpośrednim celem jest odrzucenie Wedanty aby wprowadzić ahimse
(...)
Mało tego,jeśli jednak Budda ma być mało wiarygodny
z racji że pojawił się w okresie Kali Jugi
to tak samo należy traktować Ruch Świadomości Kryszny :)
ponieważ jest jednym z wielu,kalijugicznym wykwitem :D
Tak, wiek kali-yuga jest pełen błędów. Nastepuje po 3 wiekach: złotym, srebrnym i brązowym. Jest żelaznym wiekiem [teraz to nawet mówi się że jest okres szkodliwego aluminium :wink: ].
Dlatego aby w tym najgorszym wieku żywe istoty miały szansę na rozwój duchowy, Kryszna i jego wielbiciele powzięli pewne stopniowe kroki. To tak, jak masz pewną grupę osób, którą musisz czegoś nauczyć, jakiejś wzniosłej wiedzy lub praktyki, wprowadzasz taką wiedzę stopniowo - etapami.
Zatem ponad 5000 lat temu, kiedy planeta Ziemia została uwolniona od ogromnego, militarnego ciężaru za sprawą bitwy pod Kurukszetrą, 35 lat po niej nastał wiek Kali. Pierwszy cesarz rządzący w Kali-yudze - Maharaja Parikszit - wnuk Ardzuny, osobiście spotkał uosobionego Kali. Miał zamiar pozbawić go życia, jednak dał mu przyzwolenie na przebywanie w 4 miejscach.
Po tym też czasie przez 1'000 lat mędrcy Naimiszarania prowadzili ofiary dla pomyślności wieku kali - złagodzenia jego wpływu.
Jednak ludzkość uległa wpływowi Kali i już po ponad 2'000 latach od jego początku zajadali się mięsem zwierząt rzekomo zgodnie z Wedami. Wtedy pojawił się Pan Budda aby odrzucić Wedy dla zatrzymania tej hipokryzji. Przy tej okazji wzrosło materialne postrzeganie świata.
Potem pojawił się Pan Siva w formie Sankaracari. On już zaczął nauczać o pewnych aspektach duchowości. Tak aby społeczeństwo z materializmu wzniosło się choć trochę w stronę duchowości.
Kolejni nauczyciele podawali coraz więcej szczegółów z wiedzy duchowej: Ramanudzaczaria, Madhwaczaria (1'000 lat temu, czyli 4'000 lat od początku kali-yugi)
W końcu 4'500 lat od początku kali-yugi pojawił się Czaytania Mahaprabhu który ponownie ustanowił kompletną filozofię wiedzy duchowej, zgodnej z konkluzją Wedanty. Za jego czasów - 500 lat temu został ustanowiony i rozszerzony na całe Indie właściwy proces duchowy dla Kali-yugi.
Każdy wiek ma swój właściwy proces duchowy:
Złoty wiek - medytacja
Srebrny wiek - ofiary ogniowe
Brązowy wiek - czczenie świątynne
Żelazny wiek - intonowanie świętych imion.

Mezamir pisze:Skoro Kali Juga dotknęła Buddę to dotyka ona wszystkich innych bez wyjątku :)
Jedyna różnica polega na tym że Kali Juga i jej wpływ na ludzi
był o wiele mniejszy 2500 lat temu niż teraz czy w latach 60 :)
a to z kolei oznacza że dawniej ludzie byli o wiele bardziej wiarygodni niż my teraz
Lata 60te to początek rozszerzenia intonowania świętych imion na całym świecie.
2'500 lat temu to rozkwit kastowości i zabijanie zwierząt oparte na błędnym zrozumieniu Wedanty.

Zatem kiedy wiek Kali miał większy wpływ na ludzi???

Tak, ludzie byli bardziej wiarygodni, ale przed Kaliyugą i za czasów panowania kilku pobożnych cesarzy takich jak Parikszit, jego syn Jayamejaya... Natomiast do czasów Buddy ta wiarygodność bardzo spadła. Właściwe zrozumienie wedanty miała zaledwie garstka ludzi. I taka sytuacja utrzymała się aż do Pana Czaytani Mahaprabhu, który za darmo rozdawał każdemu właściwe zrozumienie konkluzji wedanty w całych Indiach.
A w latach 60tych, dzięki Śrila Prabhupadzie to właściwe zrozumienie wedanty otrzymał cały świat anglojęzyczny. Dziś możesz studiować właściwą konkluzję wedanty w swoim ojczystym języku, a właściwie w swoich 150 ojczystych językach 8)
Takiego precedensu nie było na przestrzeni 5'000 lat kali yugi.

Zatem Mezamirze skorzystaj z tego i nie zatrzymuj się na naukach Buddy - specyficznych dla okresu z przed 2'500 lat. Wznieś się stopniowo poprzez nauki Sankaraczari, Ramanudzy, Madchwy, lub Wznieś się bezpośrednio do nauk Czaytania Mahaprabhu.

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: padmak » 09 lis 2014, 14:43

Mezamir pisze:
padmak pisze:Na marginesie można zauważyć, że buddyzm pojawia się jedynie w kali-yudze. Pan Budda jest planową inkarnacją jedynie dla kali-yugi czyli czwartego najkrótszego i pełnego hipokryzji wieku. Jego bezpośrednim celem jest odrzucenie Wedanty aby wprowadzić ahimse
(...)
Mało tego,jeśli jednak Budda ma być mało wiarygodny
z racji że pojawił się w okresie Kali Jugi
to tak samo należy traktować Ruch Świadomości Kryszny :)
ponieważ jest jednym z wielu,kalijugicznym wykwitem :D
Tak, wiek kali-yuga jest pełen błędów. Nastepuje po 3 wiekach: złotym, srebrnym i brązowym. Jest żelaznym wiekiem [teraz to nawet mówi się że jest okres szkodliwego aluminium :wink: ].
Dlatego aby w tym najgorszym wieku żywe istoty miały szansę na rozwój duchowy, Kryszna i jego wielbiciele powzięli pewne stopniowe kroki. To tak, jak masz pewną grupę osób, którą musisz czegoś nauczyć, jakiejś wzniosłej wiedzy lub praktyki, wprowadzasz taką wiedzę stopniowo - etapami.
Zatem ponad 5000 lat temu, kiedy planeta Ziemia została uwolniona od ogromnego, militarnego ciężaru za sprawą bitwy pod Kurukszetrą, 35 lat po niej nastał wiek Kali. Pierwszy cesarz rządzący w Kali-yudze - Maharaja Parikszit - wnuk Ardzuny, osobiście spotkał uosobionego Kali. Miał zamiar pozbawić go życia, jednak dał mu przyzwolenie na przebywanie w 4 miejscach.
Po tym też czasie przez 1'000 lat mędrcy Naimiszarania prowadzili ofiary dla pomyślności wieku kali - złagodzenia jego wpływu.
Jednak ludzkość uległa wpływowi Kali i już po ponad 2'000 latach od jego początku zajadali się mięsem zwierząt rzekomo zgodnie z Wedami. Wtedy pojawił się Pan Budda aby odrzucić Wedy dla zatrzymania tej hipokryzji. Przy tej okazji wzrosło materialne postrzeganie świata.
Potem pojawił się Pan Siva w formie Sankaracari. On już zaczął nauczać o pewnych aspektach duchowości. Tak aby społeczeństwo z materializmu wzniosło się choć trochę w stronę duchowości.
Kolejni nauczyciele podawali coraz więcej szczegółów z wiedzy duchowej: Ramanudzaczaria, Madhwaczaria (1'000 lat temu, czyli 4'000 lat od początku kali-yugi)
W końcu 4'500 lat od początku kali-yugi pojawił się Czaytania Mahaprabhu który ponownie ustanowił kompletną filozofię wiedzy duchowej, zgodnej z konkluzją Wedanty. Za jego czasów - 500 lat temu został ustanowiony i rozszerzony na całe Indie właściwy proces duchowy dla Kali-yugi.
Każdy wiek ma swój właściwy proces duchowy:
Złoty wiek - medytacja
Srebrny wiek - ofiary ogniowe
Brązowy wiek - czczenie świątynne
Żelazny wiek - intonowanie świętych imion.

Mezamir pisze:Skoro Kali Juga dotknęła Buddę to dotyka ona wszystkich innych bez wyjątku :)
Jedyna różnica polega na tym że Kali Juga i jej wpływ na ludzi
był o wiele mniejszy 2500 lat temu niż teraz czy w latach 60 :)
a to z kolei oznacza że dawniej ludzie byli o wiele bardziej wiarygodni niż my teraz
Lata 60te to początek rozszerzenia intonowania świętych imion na całym świecie.
2'500 lat temu to rozkwit kastowości i zabijanie zwierząt oparte na błędnym zrozumieniu Wedanty.

Zatem kiedy wiek Kali miał większy wpływ na ludzi???

Tak, ludzie byli bardziej wiarygodni, ale przed Kaliyugą i za czasów panowania kilku pobożnych cesarzy takich jak Parikszit, jego syn Jayamejaya... Natomiast do czasów Buddy ta wiarygodność bardzo spadła. Właściwe zrozumienie wedanty miała zaledwie garstka ludzi. I taka sytuacja utrzymała się aż do Pana Czaytani Mahaprabhu, który za darmo rozdawał każdemu właściwe zrozumienie konkluzji wedanty w całych Indiach.
A w latach 60tych, dzięki Śrila Prabhupadzie to właściwe zrozumienie wedanty otrzymał cały świat anglojęzyczny. Dziś możesz studiować właściwą konkluzję wedanty w swoim ojczystym języku, a właściwie w swoich 150 ojczystych językach 8)
Takiego precedensu nie było na przestrzeni 5'000 lat kali yugi.

Zatem Mezamirze skorzystaj z tego i nie zatrzymuj się na naukach Buddy - specyficznych dla okresu z przed 2'500 lat. Wznieś się stopniowo poprzez nauki Sankaraczari, Ramanudzy, Madchwy, lub Wznieś się bezpośrednio do nauk Czaytania Mahaprabhu.

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Mezamir » 09 lis 2014, 15:10

nie zatrzymuj się na naukach Buddy
Nie wiem skąd pomysł że ograniczam się do buddyzmu,skoro sam buddyzm nie ogranicza się do siebie :D

"Nie przyjmuj bezkrytycznie ani nie przywiązuj się do żadnej doktryny, teorii, czy ideologii, nawet buddyjskiej. Nauki buddyjskie to tylko wskazówki; nie są prawdą absolutną". - Thich Nhat Hanh

Spójrz do wątku gdzie podałem spis książek,to tylko wycinek tego co przeczytałem
Widać na przykładzie tego spisu do czego się "ograniczam" :D


"Nie myśl, że wiedza, którą obecnie posiadasz, jest niezmienną absolutna prawdą. Unikaj posiadania ciasnych poglądów i przywiązania do obecnych opinii. Ucz się i praktykuj nie-przywiązywanie do opinii, po to, by być otwartym i móc przyjąć punkt widzenia innych. Prawdę znajduje się w życiu, a nie w wiedzy pojęciowej. Bądź gotów uczyć się przez całe swoje życie i nieprzerwanie obserwuj rzeczywistość w sobie i w świecie." TNH

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Mezamir » 12 lis 2014, 11:29

Jego bezpośrednim celem jest odrzucenie Wedanty aby wprowadzić ahimse
Najbardziej miarodajny tekst hinduski, zawierający zasady właściwego postępowania, tj. dharmy[13] – Manusmryti, skompilowany najprawdopodobniej z kilku tekstów, ujednolicający wcześniejsze przepisy i reguły postępowania, datowany mniej więcej między II wiekiem przed Chrystusem i II wiekiem po Chrystusie, zawiera, chociaż niezbyt liczne, wskazówki odnoszące się do niestosowania przemocy. Wspomniany tekst, mający wiele kategorycznych zakazów i nakazów, nie traktuje jednakże ahinsy równie surowo jak buddyzm i dźinizm. Manusmryti zaleca nie-przemoc jako lepszy sposób rządzenia wszelkimi stworzeniami dla tych co „zacność mają na względzie”.
Dopuszcza wszakże prowadzenie wojny i używanie przemocy, która może osiągnąć nawet bardzo wysoki poziom: „Otoczywszy przeciwnika, /Niech rozpocznie oblężenie. /Niech pustoszy jego państwo, /Nieustannie zatruwając /Paszę, żywność oraz wodę /I niszcząc wszelkie paliwo[14].
Wojna jednak nie jest najlepszym, z czysto pragmatycznego punktu widzenia, sposobem rozwiązywania sporów. Dlatego proponuje się inne wyjście: „Niechaj się zwyciężać stara /Swego wroga, proponując, /Mu układy albo dary /Lub starając się go skłócić. /Niech stosuje te sposoby /Wszystkie razem lub osobno, /Nie próbując nigdy wojny”, wojna jest bowiem rzeczą ryzykowną, której rozsądny polityk powinien unikać: „Bo wiadomo, wśród walczących / Ni zwycięstwo, ni przegrana /W tej walce nigdy nie są trwałe”[15] . W takim postawieniu sprawy nie ma wszakże moralnego potępienia wojny, jako aktu przemocy (wprost przeciwnie, powiada się: „Niech walczy, gdy los mu sprzyja, /Ten, kto nie wie, co to bojaźń”)[16], jest natomiast wyraźnie zarysowany polityczny pragmatyzm, nakazujący unikanie środków skrajnych jako ryzykownych wtenczas, kiedy są do uniknięcia. Manusmryti dopuszcza również zabijanie w celach ofiarnych.
Podobnie pragmatyczne stanowisko zajmuje Kautilja w przypisywanym mu fundamentalnym dziele o rządzeniu, Arthaśastrze, datowanym na przełom IV-III wieku przed Chrystusem. O zaletach pokoju i wojny Kautilja pisze: „Gdy korzyści, jakie można uzyskać z pokoju lub wojny są jednakowe, powinno się wybierać pokój, albowiem ujemne strony, takie jak utrata władzy i bogactwa, przebywanie poza domem oraz grzech, są nierozdzielnie związane z wojną”[17].
W Mahabharacie (IV wiek przed Chrystusem, do IV wieku po Chrystusie), wielkim poemacie epickim, który obok Ramajany jest w Indiach najbardziej i najpowszechniej znanym utworem[18], problem wojny, zemsty, gwałtu, a więc przemocy bądź jej braku, występuje z całą ostrością. Bhiszma, jeden z bohaterów eposu, tak powiada: „Człowiek nie powinien popełniać hinsy myślami, słowami lub czynami; nie powinien też jeść mięsa. Powiadają, iż uczeni mężowie stwierdzili, że umysł, mowa i czyny są źródłami hinsy, sprzyja jej też spożywanie mięsa. Wynika z tego zatem, iż nie tylko fizycznego aspektu hinsy, jaki ma miejsce przy zarzynaniu zwierząt, ale i bardziej subtelnych aspektów, takich jak chęć odwetu, złość i przemoc słowną w postaci okrutnej mowy powinno się unikać praktykując ahinsę”[19].
Ahinsa przechodzi w Mahabharacie ciekawą ewolucję: powoli przestaje oznaczać nie robienie rzeczy złych, niewłaściwych, ale czynienie dobrych. Jak zauważa Vora: „To nowe znaczenie ahinsy, dla którego użyto terminu abhaja podkreśla się z mocą, ponieważ definiuje ono inny rodzaj wzajemnej relacji człowieka i jego otoczenia. Bezpośrednim skutkiem takiego postępowania jest pozytywny oddźwięk ze strony innych istot, odwzajemniających się przyjaźnią. «Nikogo się nie obawia, gdyż nikomu nie zagraża» – ten stan braku obawy jest najsubtelniejszą psychologiczną korzyścią, jaką uzyskuje się praktykując ahinsę. Człowiek podążający ścieżką ahinsy zbiera więcej zasług religijnych, niż gdyby składał ofiary, poddawał się praktykom ascetycznym, rozdawał prezenty, bądź spełniał inne uczynki zwane dharmą...Osoba zbierająca zasługi religijne poprzez składanie ofiar trafia do nieba, ale tak wielkie są zasługi uzyskane przy praktykowaniu abhai, że nawet bogowie mają trudności z określeniem, który z najwyższych kręgów niebios winien stać się jej domem”[20].
Akcja Mahabharaty i Ramajany koncentruje się wokół przemocy, która naturalnie jest nie do uniknięcia w życiu codziennym. Inny z bohaterów Mahabharaty, Dharmawjadha, mówi: „Ahinsę uważa się za wielki ideał, ale, o najlepszy z braminów, czyż znalazłby się na ziemi ktoś, kto nie zabija żadnego stworzenia? Myślę, że nie dałoby się znaleźć takiego człowieka...”[21].
Walka, wojna i zemsta ma swoje miejsce w życiu, ale wtedy, kiedy jest „sprawiedliwa”, gdy uświęca ją właściwy cel.

Mahabharata stawia to bardzo jasno: „Lepiej zginąć w wojnie sprawiedliwej, niż w niesprawiedliwej odnieść zwycięstwo”[22]. Ponadto, w utworze wielokrotnie broni się przemocy wówczas, kiedy jest ona nierozłącznie związana ze swadharmą, tj. osobistą, własną dharmą bohatera, najczęściej kszatriji.

Ardźuna na przykład przekonuje Judhiszthirę, króla Pandawów, że przemoc, do jakiej doszło podczas wielkiej bitwy, nie była grzechem. Mówi tak: „Nie znam żadnego stworzenia na tym świecie, które powstrzymywałoby się od przemocy całkowicie. Wszystkie silne zwierzęta żywią się innymi zwierzętami...Nie da się żyć bez gwałtu”[23]. Hinsa, dowodzi Ardźuna, wynika ze swadharmy kszatriji.

Mamy zatem w Mahabharacie istotny konflikt dwóch ideałów – swadharmy i ahinsy.
http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/0209 ... ter1_6.xml

Wojna sprawiedliwa?No przecież czuję się jakbym czytał Biblię...kochaj wrogów,nadstawiaj policzek blablabla ale jakby co,walcz i zabijaj za boga honor i ojczyznę
i to też ciekawy absurd z tą ojczyzną gdy się weźmie pod uwagę słowa papieża który jak wiadomo nieomylnym jest ;)

„Tymczasem, jak przypomina św. Paweł, „nasza ojczyzna jest w niebie”.
A zatem – mówił dalej Papież – nie jesteśmy już obywatelami tego świata, lecz nieba…”

“Cóżby ci przyszło z wolnej ojczyzny, gdyby Kościół miał na tym stracić”

Cytat z książki dla harcerzy "Czuj duch" księdza Kazimierza Lutosławskiego napisanej krótko po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2014, 11:53 przez Mezamir, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 12 lis 2014, 11:50

Mezamir pisze:
Jego bezpośrednim celem jest odrzucenie Wedanty aby wprowadzić ahimse
Wspomniany tekst, mający wiele kategorycznych zakazów i nakazów, nie traktuje jednakże ahinsy równie surowo jak buddyzm i dźinizm.
Tu w ogóle nie o to chodzi. Chodziło o to, aby ludzie zaprzestali usprawiedliwiać ofiarami wedyjskimi zabijania zwierząt dla samego smaku mięsa, przy jednoczesnym całkowitym braku kwalifikacji duchowych objawiających się niemożnością przywrócenia do życia ofiarowanego zwierzęcia, a raczej duszy go zamieszkującej, i dania jej nowego ciała. W tamtych czasach, powstrzymanie ludzi od robienia ze świętych aren ofiarnych, lejących się krwią niewinnych zwierząt rzeźni było możliwe tylko poprzez całkowite odrzucenie Wed. I taki też cel miało pojawienie się Buddy.

Natomiast, Śankara przywrócił autorytet Wedom poprzez wymyślenie własnej spekulatywnej ich interpretacji (adwejta-wedanta), podobnej do Buddyzmu, ale jednocześnie go odrzucającej z powodu bycia nastika, czyli niewedyjskim i ateistycznym. Po nim, aczarjowie czterech wajsznawa sapradaji tacy jak Ramanajudża, czy Madhwaczarja pokonali filozoficznie twierdzenia impersonalnego monizmu i przywrócili Wedom ich prawdziwe znaczenie, czego doskonałą konkluzją jest filozofia acintja-bhedabheda-tattwa Śri Ćaitanji Mahaprabhu, samego Śri Kryszny w przebraniu czystego wielbiciela Boga.

Powyższe jest planem Kryszny, zrealizowanym stopniowo przez Niego samego we współpracy ze swoimi najlepszymi czystymi wielbicielami takimi jak Pan Sziwa, który pojawił się pod postacią Śankaraczarji. A celem tego całego misternego planu jest ostatecznie ochrona i okazanie niezwykłego miłosierdzia materialnie uwarunkowanym duszom, żyjącym w najbardziej zdegradowanej i upadłej epoce, Kali-judze.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 12 lis 2014, 12:26

Ostateczną, bo absolutną ahimsą jest brak przemocy w stosunku do duszy, co objawia się wiedzą o wiecznej jaźni i jej transcendentalnym związku miłości z Kryszną. Bez takiej wiedzy i praktyki, nawet Buddyzm nie przestrzega zasad ahimsy, bo popełnia przemoc wobec wiecznej duszy, całkowicie ją ignorując, co ostatecznie krzywdzi żywą istotę pozbawiając ją jej inherentnego duchowego szczęścia w kontakcie z Najwyższym Panem.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 12 lis 2014, 12:44

Zabijanie, czy użycie przemocy w celu samoobrony, czy wymierzenia, zgodnej z prawem kary, nie łamie zasad ahimsy, której celem jest zapewnienie przyszłego materialnego, a ostatecznie duchowego szczęścia, zarówno jednostkom, jak i społeczeństwu. Wyrywanie chwastów i ochrona pola jest korzystna dla przyszłych plonów, choć wymaga użycia przemocy.

Dlatego ahimsa nie oznacza ani pacyfizmu, ani też potrzeby zniesienia kary śmierci. Liczą się intencje, oraz jakość, prawdziwość i moc autorytetu, na bazie którego stosowana jest wymagana dla utrzymania spokoju i pomyślnego rozwoju ludzi i społeczeństwa przemoc. Manu-samhita oraz inne dharma-śastry są właśnie autorytetami w tej dziedzinie wiedzy.

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Mezamir » 12 lis 2014, 12:47

No dobrze ale jak wyjaśnić iście jezuicką* mentalność w pismach wedyjskich?



Tak o jezuitach pisał Juliusz Słowacki:
Ten polip odrósł i lud wyssał blady.
Wygnać go była kiedyś wielka praca,
Ma nas za trupa ten szakal i wraca.


„Niechaj się zwyciężać stara /Swego wroga, proponując, /Mu układy albo dary /Lub *starając się go skłócić. /Niech stosuje te sposoby /

"Wielki cesarz Jung Czing (1723-1735), dwukrotnie zamierzał wygnać z Chin misjonarzy chrześcijańskich, ale poprzestał tylko na wypędzeniu jezuitów. Ten bodajże najmędrszy i najbardziej wielkoduszny ze wszystkich cesarzy chińskich, wypędził jezuitów, ale stało się to nie dlatego, iżby był nietolerancyjny. Wręcz odwrotnie, stało się to dlatego, że nietolerancyjni byli jezuici. (...) Wystarczyło mu to, że dowiedział się o nieprzystojnych waśniach jezuitów, dominikanów, kapucynów i duchownych świeckich — wysłanych z krańców świata do jego państwa; przybyli głosić prawdę, a wzajemnie rzucali na siebie klątwy. Cesarz więc tyle tylko uczynił, że odesłał obcych wichrzycieli. (...)




Księga Powtórzonego Prawa 20:10-16

10. Jeśli podejdziesz pod miasto, by z nim prowadzić wojnę, najpierw ofiarujesz mu pokój,
11. a ono ci odpowie pokojowo i bramy ci otworzy, niech cały lud, który się w nim znajduje, zejdzie do rzędu robotników pracujących przymusowo, i będą ci służyli.
12. Jeśli ci nie odpowie pokojowo i zacznie z tobą wojować, oblegniesz je.
13. Skoro ci je Pan, Bóg twój, odda w ręce - wszystkich mężczyzn wytniesz ostrzem miecza.
14. Tylko kobiety, dzieci, trzody i wszystko, co jest w mieście, cały łup zabierzesz i będziesz korzystał z łupu twoich wrogów, których ci dał Pan, Bóg twój.
15. Tak postąpisz ze wszystkimi miastami daleko od ciebie położonymi, nie będącymi własnością pobliskich narodów.
16. Tylko w miastach należących do narodów, które ci daje Pan, twój Bóg, jako dziedzictwo, niczego nie zostawisz przy życiu.

http://www.youtube.com/watch?v=xhiyraWloHQ
Abraham Lincoln, który został zamordowany przez jezuitów, napisał w osobistym liście do Charlesa Chiniquy: "Ta wojna nigdy nie byłaby możliwa bez złowrogiego wpływu jezuitów. Zawdzięczamy ją papiestwu, że widzimy teraz nasz kraj czerwieniący się od krwi, pochodzącej od jej najszlachetniejszych synów."

„Gdziekolwiek podążają Jezuici, rewolucja podąża za nimi”.
Behold A Pale Horse, Chpt.2,pg.92,William Cooper

„Jeśli prześledzisz masonerię, poprzez jej wszystkie odłamy, i dojdziesz do jej samego szczytu, do głównej głowy (szefa) masonerii światowej, odkryjesz że owa głowa oraz szef Zakonu Jezuitów(zwany Czarnym Papieżem, generałem zakonu…) to jedna i ta sama osoba.”
James Parton (American historian)


„Fuehrer(Hitler) doszedł do władzy dzięki głosom Katolickiego Centrum(partii rządzonej przez jezuitę Ludwiga Kaasa) zaledwie pięć lat wcześniej (1933) ale większość celów cynicznie wyjawionych w Mein Kampf było już zrealizowanych. Ta książka, została napisana przez jezuitę Ojca Staempfle, a podpisana przez Hitlera. Bo to Zakon Jezuitów udoskonalił słynny pan-germański program opisany w tej książce, a Hitler się pod nim podpisał.”


Edmond Paris, 1965 French Historian The Secret History of the Jesuits.

„Rzymskokatolicki kler i braterstwo Jezuitów, dwie wyróżniające się polityczne organizacje, zjednoczone w swoich celach, które używają religii jako przykrywki pod ich polityczne cele, jak to zresztą zawsze robiły przez stulecia we wszystkich krajach.”


J. Wayne Laurens, 1855 American Historian & Patriot The Crisis:
Or, the Enemies of America Unmasked

„Rothschildowie byli jezuitami którzy wykorzystali swoje żydowskie pochodzenie jako przykrywka ich ponurych czynności. Jezuici, rękami Rothschildów i finansisty Nicholasa Biddle, dążyli do przejęcia kontroli nad systemem bankowym Stanów Zjednoczonych.”

Bill Hughes, „The Secret Terrorists and The Enemy Unmasked


Hierarchia Jezuitow jest czysto monarchiczna, a general jest jej absolutnym królem. Jezuita powinien cenic siebie indywidualnie jako nic, a Zakon jako wszystko.
I tak mocno jest ta zasada posluszenstwa wdrozona, ze Jezuita wykonujac rozkazy Genrała, nie moze miec skrupułów sprzeciwiając sie Bogu. Glosy sumienia sa oznaka slabosci, obawa przed wiecznym potepieniem jest usunieta z mysli jako przesądne bzdury; i najwieksze zbrodnie, jesli polenione z rozkazu Genrała, sa uwazane za promowanie chwały i za wielbienie Boga.

G. B. Nicolini of Rome, 1889
Protestant Italian Patriot
Exiled to England
History of the Jesuits

Czy jezuita nie jest przykładem doskonałego bhakty?




"Kastowa pycha i zarozumiałość potomstwa Lojoli doszła z biegiem czas do bezkresu niedorzeczności. W jednym wypadku uzyskali rozkaz uwięzienia księdza za to, że dał im przezwisko — „mnichów". Tworzyli oni rzeczywiście nad — rząd, narzucając się w każdej społeczno — politycznej dziedzinie na kierowników, pretendujących na wyłączność władzy i kultu. Niesłychana była pogarda, jaką żywili do uniwersytetów, do których nie należeli, dla ksiąg, których nie napisali, dla księży i ludzi bez wybitnego stanowiska. Od czasów ks. jezuity Garassea (XVI. i XVII. wiek) pisma polemiczne Jezuitów mogą służyć za wzór maniacznej ciasnoty i zarozumienia. Mieli oni szczególny, wyjątkowy dar jątrzenia ludzi absolutną arbitralnością swoich sądów. Popadali przytem coraz częściej w śmieszność, gdy wysokości ich tonu przestało odpowiadać realne stanowisko wychowawców i nauczycieli. Z narodzinami nowych kierunków poczęły się im wymykać z pod ręki co ważniejsze placówki. Świat przebacza wszystko — krom pychy. Dlatego to parlamenty, których członkowie należeli przeważnie do ich uczniów, skorzystał z pierwszej sposobności, by ich zdruzgotać ku prawdziwej radości całej myślącej Europy. " (Wolter, Słownik filozoficzny)


Nasz ojciec Generał, jak wszyscy wiedzą, okupuje Rzym oraz papiestwo. Tworzymy wojny dla naszej przyjemnosci pomiedzy jednym Ksieciem a drugim, pomiedzy Ksieciem a jego podwladnymi, uzurpujemy wladze nad miastami i panstwami, nie obawiajac sie wykrycia naszych czynow. Odkad robimy interesy z Wielkimi ludzmi, znamy kazdy publiczny sekret, i mozemy w kazdy sposob zabic heretykow i wrogow Rzymu
F. Doza, 1667
Spanish Jesuit (hiszpański jezuita)
The Fiery Jesuits





"Dopóki jezuici nie wzięli sprawy w swoje ręce ma pan rację. Polska była krajem wielu religii i praktyki pogańskie tolerowano, a były dosyć powszechne co widać po kościelnych kazaniach. Praktyki pogańskie uprawiał Władysław Jagiełło i wielu jego następców, którzy bardziej słuchali Jana Twardowskiego i różnych alchemików – profesorów z Akademii krakowskiej niż doradców z Watykanu. Dopóki tak było było dobrze. Skończyło się dziać dobrze kiedy katoliccy fanatycy zaczęli rządzić w imieniu interesów obcych – Watykanu, katolicyzmu – rządzić z Warszawy.

Tego w podręcznikach historii może nie uczą, ale czemuż to Zygmunt III Waza przeniósł stolicę do Warszawy? Czy nie żeby się uwolnić od nacisku krakowskiego dworu – tych wszystkich doradców, którzy nie pozwalali na fanatyzm religijny i wcielenie go w życie? Odkąd to zaczęło się źle dziać? Czy to jakaś magia zadziałała czy co? Chyba jesteśmy ludźmi racjonalnymi. Pokojarzyć fakty, mimo braku wykładu w podręczniku do historii z podstawówki potrafimy.

Kto zna trochę historię bez trudu skojarzy te zbieżności dziejowe. Bajdę o tym że Polska upadła z powodu sarmackiego rozpasania, z powodu kultywowania tradycji sarmackiej i Liberum Veto wymyślili kolejni kaznodzieje, którzy “ratowali” Polskę w okresie pozytywizmu, czyli gdy Polski już nie było. Było wręcz odwrotnie Polska umarła odrzucając sarmackie porządki wewnętrzne – tolerancję, tradycję przodków na rzecz mód zachodnich, wartości pielęgnowane prywatnie, rodzinnie, wbrew temu co narzucał kościół, aż do okresu kontrreformacji – która okrutnym terrorem a nie przyjazną perswazją, zbrodnią, oraz pozbawieniem majątku – czyli dorobku pokoleń i karami banicji, albo po prostu śmiercią (w majestacie prawa i bezprawnie zadaną)- za odstępstwo od katolicyzmu, wymuszała jedynie słuszną wiarę. Potem to całe tak słynne liberum veto – to już były tylko konsekwencje i powolne konanie aż do całkowitego zgonu.

Liberum veto – no pewnie – bo skoro ty służysz obcemu (Watykanowi) i na jego korzyść uchwalasz w Sejmie prawo, to czemu ja nie mam mieć prawa weta i służyć też obcemu z Moskwy czy Berlina. A skoro – jak to prawią wszyscy dookoła i kaznodzieje też, to OBCE jest lepsze niż Własne Sarmackie, to robię przecież dobrze – jakby powiedzieli jezuici – i jeszcze żądam zapłaty.

Czy teraz jest inaczej?! Czy Kościół coś robi dla Polski?! Czy mamy jakiś inny stan wewnętrzny niż tutaj opisany? Czy rzuca się IM, jakiś przedstawiciel światłej nauki kościoła – IM rozszarpującym dla prywaty i zdrajcom – czy rzuca się pod nogi i rozdziera koszule?! Czy ktoś nie usiłuje manipulować historią, wyrzucić jej na margines szkolnej nauki, okroić podręczników i badań historycznych?! Czy ktoś nie wkłada Polakom swojej wersji historii układanej za euro-granty? Czy to nie fakty? Czy w takim razie mamy się temu biernie przyglądać w imię związku z katolickim kościołem i Watykanem?

Jezuicki dialog to monolog, jezuicka retoryka to kazuistyka, wypaczona, tak jak ich pokrętne argumentacje które z chrześcijaństwa uczyniły coś dziwacznego. Taki właśnie dziwaczny – jezuicki jest polski katolicyzm. Z jednej strony szalbierstwo, kłamstwo, oszustwo, wykorzystywanie ludzi do granic upodlenia a z drugiej świętoszkowatość i rozgrzeszenie najgorszych podłości łącznie ze zdradą narodową.

To nie komplement niestety – dyskurs jezuicki – ani jeśli spojrzymy na jezuickie dokonania wstecz ani gdy na te współczesne

bo współcześnie cóż:
fragment artykułu – zmartwiony KATOLIK z prawicowego portalu – cytujemy:
“Jezuici – zakon, który powstał by bronić Ewangelii, Kościoła i Prawdy, w czasie, gdy podstawy cywilizacji chrześcijańskiej zostały zaatakowane przez herezję protestancką, dawno już porzucił swoje męstwo, zapał i elitarne, w pewnym sensie również pośród zgromadzeń Kościoła, miejsce.

To jezuici są autorami teologii wyzwolenia, to jezuiccy księża kwestionowali i kwestionują nauczanie Kościoła odnośnie etyki seksualnej, to jezuiccy filozofowie dokonują intelektualnych ekwilibrystyk, by zakwestionować możliwość odczytania koniecznych i obiektywnych norm moralnych. Jednym słowem – zamiast bronić Ewangelii, Kościoła i Prawdy – służą dziś najbardziej odrażającej i pokracznej postaci ducha tego świata – jego bełkotliwością, rozmyciem, relatywizmem, brakiem świadomości własnych korzeni i celu…” – koniec cytatu

a w przeszłości no cóż, nie jest lepiej – to nie argumentacja rzeczowa ani trzymanie się PRAWDY Świętej Księgi, tylko kręcenie Pismem Świętym i argumentami na własne potrzeby i to w sposób, w którym cel uświęca środki, w sposób urągający chrystusowemu przesłaniu i śmierci na krzyżu tego człowieka, Jezusa z Nazaretu (bynajmniej nie boga):

“….Najważniejszymi jej (kazuistyki) twórcami, w katolickim wydaniu, byli jezuici – najwybitniejsi autorzy traktatów teologii moralnej. Teologię jaką na tej podstawie stworzyli nazywa się różnie: semipelagiańską, szerokich bram raju, łatwego chrześcijaństwa itp. To jezuici byli autorami najważniejszymi odżegnania się katolicyzmu od chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo była to mroczna i trudna religia stworzona przez św. Pawła, rozwinięta przez św. Augustyna, kontynuowana przez …Kalwina. Chrześcijaństwo dawało szansę na zbawienie tylko garstce wybranych (predestynacja to nie wymysł Kalwina), którzy oznaki swego wybrania upatrywać mogli w spełnianiu przez nich surowych nakazów moralnych (chrześcijanin miał być gorący, jeśli jego religijność była tylko „letnia” — znaczyło to, że zasili kotły piekielne). Jezuici przekreślili tę teologię: każdy wg nich zasługiwał na zbawienie, nawet bez szczególnej czystości moralnej, najważniejszym było przestrzeganie nakazów kościelnych. Faktycznie było to obłudne i budzić mogło odrazę prawdziwych chrześcijan, ale to umożliwiło dalsze trwanie Kościoła, była to więc racja — być albo nie być. “Wtedy, kiedy protestantyzm, dominowany przez ducha św. Pawła i św. Augustyna, zwężał w najlepsze drogę zbawienia i przerażał grzesznika jego grzechem, katolicyzm jezuicki przyswajał sobie politykę zręczniejszą: czynił religję prawie miłą i wyrozumiałą dla słabości ludzkiej. Zapewne, nie wynalazł kazuistyki, to znaczy nauki o przypadkach sumienia, starciach obowiązków, którą starożytność grecka już znała, i której istnieją piękne przykłady w traktacie Cycerona O obowiązkach; ale rozwinął tę naukę potrzebną, która rozróżnia odcienie czynów, zarówno jak myśli, i ażeby je sądzić, wyśledza przede wszystkim ich motywy.” (S. Reinach, Historia powszechna religii). Kazuistyka była oczywiście nauką potrzebną, jak to zaznaczyliśmy, jednak z chrześcijańskiego punktu była niedorzeczna i bluźniercza…

Tak jak kiedyś Kościół ośmieszył ideę odpustów, tak wtedy jezuici zdyskredytowali kazuistykę. Zawsze mieli na “podorędziu gotowe usprawiedliwienie dla wszelkich ludzkich nieprawości i zbrodni”. Jeśli wcześniej człowiek nie mógł nie grzeszyć, to jezuici sprawili, że nie lada sztuką było popełnienie jakiegokolwiek grzechu. Oto najzabawniejsze przykłady z pism jezuickich (podane przez Pascala w Prowincjałkach z 1657 r.:

· “Żaden uczynek nie jest grzeszny, o ile Bóg nie natchnie sprawcy świadomością własnej słabości, pragnieniem uleczenia się z niej i błagalnej modlitwy o Jego pomoc, tak że ludzie, którzy po prostu gwiżdżą sobie na Boga, nie mogą popełnić grzechu” — streszczenie słów o. Le Moine

· “Człowiek staje się mordercą tylko wówczas, gdy podstępnie zabija kogoś za pieniądze”

· “Mnich może zrzucić habit nie narażając się na ekskomunikę, jeśli tylko czyni to z powodu tak wstydliwego jak wizyta w burdelu”

· “Nie ma symonii, gdy nabywca beneficjum kościelnego daje pieniądze nie jako zapłatę za dobro duchowe, lecz po to jedynie, aby oddziałać na wolę sprzedającego”, o. Escobar

· Jeśli ktoś cię spoliczkuje, możesz go zabić, o. Lessius

· Możesz zabić złodzieja, choćby ten ukradł ci tylko rzecz wartości 1 dukata lub nawet mniejszej, o. Escobar, o. Molina

· “Nie ma lichwy, gdy wierzyciel bierze pieniądze od dłużnika jako objaw wdzięczności, nie zaś na mocy reguł sprawiedliwości”

· “Posiadanie pieniędzy jest prawowite, nawet jeśli uzyskane one zostały sposobami tak niegodziwymi jak cudzołóstwo czy morderstwo”

· “Kobieta z dobrego towarzystwa słuszniej niż nierządnica może domagać się pieniędzy za kryjome cudzołóstwo, gdyż jej ciało jest cenniejsze”, o. Fillintius

· “Jeśli zawsze, człowieku, nosisz przy sobie różaniec, bramy raju stoją przed tobą otworem”, o. Barry

· “Lenistwo to w istocie grzech śmiertelny, ale należy je określać jako zasmucenie faktem, iż to, co jest duchowe, jest duchowe właśnie”

· “Nie mamy obowiązku dotrzymywać przyrzeczeń, jeśli nie mieliśmy takiej intencji od samego początku”, o. Escobar

· “Jest obowiązkiem dawanie jałmużny, ale tylko z nadmiaru, wszelako nikt bodaj, nawet król, nie cierpi na nadmiar dóbr”, o. Vasquez

· “Sędziemu nie wolno brać pieniędzy za wymierzanie sprawiedliwości — chyba że przyjął je tylko jako oznakę szczodrobliwości, nie musi wszakże oddawać ich, jeśli wziął je za wyrok niesprawiedliwy”

O tych dowiadujemy się z bulli papieskich, które w sumie potępiły 110 zasad jezuickich

· Można się pojedynkować z ważnego powodu

· Jeśli żona cię zdradziła możesz ją zabić

· Możesz zabić fałszywego świadka

· Jeśli masz ważny powód możesz usunąć ciążę

· Możesz dopuścić się kradzieży, jeśli skłania cię do tego “poważna potrzeba”

· Możesz fałszywie oskarżać innego o przestępstwo, żeby bronić swego honoru

· Aktu wiary wystarczy dopełnić raz w życiu

· “Synowi wolno bez grzechu cieszyć się z tego, iż zabił po pijanemu własnego ojca, ponieważ ma przejąć po nim schedę”

· spółkowanie z kobietą zamężną nie jest cudzołóstwem, jeśli mąż godzi się na to

W końcu:

· “Jeśli jednak już zgrzeszyłeś (co w tych warunkach jest doprawdy niemałym wyczynem), twój spowiednik ma obowiązek dać ci rozgrzeszeni, gdy powiesz, że swoją pokutę wolisz odłożyć do pobytu w czyśćcu”

· “Spowiednik popełniłby grzech śmiertelny odmawiając rozgrzeszenia komuś, kto może wytłumaczyć się wiarygodną opinią, nawet jeśli ta opinia jest o wiele mniej wiarygodna niż przeciwna — a wszystkie opinie są wiarygodne, jeśli wyraża je poważny autor z Towarzystwa Jezusowego”
Czyż można się jednak dziwić, że cała cywilizowana Europa chciała mieć za spowiedników tych właśnie ludzi? Jezuici nawet największemu grzesznikowi dawali ukojenie i zapewnienie o czystości chrześcijańskiej: bądź spokojny, wszak to nie jest grzech, Bóg cię kocha. Dzięki jezuitom Kościół może istnieć do dziś, gdyby nie oni światli Europejczycy dzięki Odrodzeniu staliby się na powrót poganami bądź niewierzącymi.”

Tak wyglądają jezuici i ich dialog, retoryka i dyskurs ze światem – a zwłaszcza ze światem południowoamerykańskim i słowiańskim". - CB


Cytować mógłbym godzinami ale to bez sensu,chodzi pewne wyraźne o zbieżności

nawet Buddyzm nie przestrzega zasad ahimsy, bo popełnia przemoc wobec wiecznej duszy, całkowicie ją ignorując
Już o tym rozmawialiśmy,buddyzm nie neguje istnienia tego co my nazywamy duszą.
Neguje wyobrażenie o duszy jako substancji,dusza w buddyzmach jest jak przestrzeń,nie ma formy.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 12 lis 2014, 13:34

Mezamir pisze:
nawet Buddyzm nie przestrzega zasad ahimsy, bo popełnia przemoc wobec wiecznej duszy, całkowicie ją ignorując
Już o tym rozmawialiśmy,buddyzm nie neguje istnienia tego co my nazywamy duszą.
Neguje wyobrażenie o duszy jako substancji,dusza w buddyzmach jest jak przestrzeń,nie ma formy.
Dziesiątki angielskojęzycznych artykułów buddyjskich, specyficznie poświęconych temu tematowi, otwarcie neguje koncepcji istnienia wiecznej jaźni. A jeżeli nawet, jacyś buddyści, tacy jak Ty, tego nie negują, to na litość boską, ustalcie może najpierw pomiędzy sobą jednoznaczną i prawidłową odpowiedź, zanim zabierzecie się do nauczania "buddyzmu" na forach Hare Kryszna. Natomiast, do gmatwającej prosty temat żonglerki słownej czuję po prostu dużą niechęć.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2014, 14:21 przez Purnaprajna, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 12 lis 2014, 13:51

Mezamir pisze:Czy jezuita nie jest przykładem doskonałego bhakty?
Doskonały bhakta jest doskonałym sługą sługi doskonałego bhakty będącego w autoryzowanej linii sukcesji uczniów pochodzącej od Kryszny (guru-parampara). Mając to na uwadze, mam nadzieję, że już sam, łatwo znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie.

ODPOWIEDZ