Choroba - karma - kara?

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Mezamir » 15 lis 2014, 21:24

Znów jestem na chwilę,nie mam czasu(teraz,gdy będę miał to wrócę :D i napiszę od siebie to i owo)
więc wrzucę coś na co się natknąłem przypadkiem przeglądając internet.


W ostatnich latach badacze mózgu odchodzą jednak coraz wyraźniej od tego czysto przedmiotowego poglądu i poszerzają horyzonty swoich doświadczeń, wykraczając poza obszar neurobiologii. Generalnie jest to spowodowane faktem, że w oparciu o czysto mózgowo-biologiczne podejście nie można wyjaśnić istoty wielu zaobserwowanych zjawisk. W szczególności natomiast wynika to z tego, że badania stanów pośmiertnych człowieka wskazują coraz częściej na możliwość posiadania przejrzystych doświadczeń bez udziału mózgu.

Świadomość nie pozwala się najwyraźniej ograniczyć do sfery materii – raczej coś umożliwia niż wytwarza. Zbadane osoby, które doświadczyły stanów bliskich śmierci, opisują zgodnie, że doznały uczucia spokoju (ok. 90%), widziały światło (ok. 77%) lub miały wrażenie wychodzenia z ciała. Podobnie jak fizycy kwantowi również badacze mózgu oddalają się dzisiaj wielkimi krokami od poglądu, że istnieje jedynie ta rzeczywistość, którą można zmierzyć lub zaobserwować przy pomocy zmysłów. Coraz większa liczba współczesnych naukowców zajmujących się tym tematem uważa, że ludzkie postrzeganie jest w dużym stopniu wynikiem procesów mentalnych.

Na przykład aktywność mózgu, niezależnie od zaktywizowania narządów zmysłów, jest prawie taka sama w przypadku rzeczywistego obserwowania zachodu słońca, jak i wyobrażania go sobie jedynie z zamkniętymi oczami.

Wiele obserwacji wskazuje ponadto, że świadomość nie stanowi produktu mózgu, lecz jest nieograniczona czasem, przestrzenią i miejscem.


Z buddyjskiego punktu widzenia zaczyna się robić ciekawie przede wszystkim tam, gdzie badania mózgu i fizyka kwantowa spotykają się ze sobą. Wiele założeń i poglądów współczesnej nauki stanowi uzupełnienie liczących sobie dwa i pół tysiąca lat odkryć Buddy. Podczas gdy fizyka klasyczna uważa, że istnieje obiektywna rzeczywistość, zarówno mechanika kwantowa, jak i teoria względności odcinają się od tego wyobrażenia. Podobnie jak w buddyzmie wychodzi się tutaj z założenia, że świat nie istnieje niezależnie od obserwatora lub też, jak ujął to kiedyś Einstein, że „rzeczywistość jest bardzo zawziętą iluzją”.

Zarówno fizyka kwantowa, jak też buddyzm wykraczają poza dualistyczny pogląd, unikają skrajności „albo-albo” i przedkładają ponad to podejście postawę „zarówno to, jak i tamto”.

Tysiąc dwieście lat temu, żyjący na północy Indii, jogin Saraha wyraził to w bardzo życiowy sposób: „Ten, kto sądzi, że świat jest rzeczywisty, jest głupi jak but. Ten, kto uważa, że nie jest rzeczywisty, jest jeszcze głupszy”.
Oznacza to, że chociaż ostatecznie zjawiska są iluzoryczne, zapomnienie o ich relatywnym wymiarze może prowadzić do konfliktu z prawem przyczyny i skutku, a co za tym idzie – do negatywnych działań powodujących cierpienie.

Uważa się, że chociaż przestrzeń umysłu jest sama w sobie wolna od jakichkolwiek własnych cech, które czyniłyby ją rzeczą, mimo to łączy ona wszystko, zawiera wszelką wiedzę i jest nieoddzielna od wszystkiego.

Fakt, że nasz wszechświat składa się ostatecznie z informacji, wstrząsa posadami silnie napiętnowanych materializmem nauk i potwierdza jednocześnie nauki Buddy mówiące, że otaczająca wszystko przestrzeń jest raczej pojemnikiem, zawierającym istoty i zjawiska, niż czymś, co je od siebie oddziela – nie jest czarną dziurą, lecz ogarnia i łączy ze sobą wszystko.

Jeśli odłożymy na bok zrozumienie świata, jakiego nauczano do tej pory, i podążymy za najnowszymi odkryciami fizyki kwantowej, badań mózgu i stanów bliskich śmierci, pogląd, że ponowne odradzanie się jest możliwe, staje się dosyć przekonujący. Można to porównać do funkcjonowania radia: nawet gdy odbiornik jest zepsuty, programy nadal są nadawane. Kiedy odbiornik– mózg – stopniowo się rozpada – co właśnie ma miejsce w czasie umierania – i dlatego może odbierać coraz mniej programów, nie znika cały człowiek, lecz tylko jego materialne przejawienie się; wszystkie jego właściwości pozostają zachowane.

Przemija to, co mamy, natomiast to, czym jesteśmy – przeżywający wszystkie zjawiska – żyje dalej, poza przestrzenią i czasem.

Śmierć, tak samo jak życie, jest tylko przejściem do innego stanu świadomości. Przeżywający wszystkie zjawiska łączy się po przejściu przez stan pośredni (skt. antarabhava, tyb. bardo), w czasie którego na powierzchnię umysłu wydobywają się najsilniejsze nagromadzone w nim wrażenia, z pasującym do tych wrażeń nowym ciałem i odradza się w odpowiadającym ich treści świecie. Nasza przytomność – to, co patrzy teraz przez nasze oczy, słyszy przez nasze uszy, czuje przez skórę oraz myśli o dniu wczorajszym i o jutrze – nasz umysł, który wszystko to potrafi, jest w swej prawdziwej naturze ponadczasowy i nieograniczony.

Jest jak lustro, w którym obrazy przychodzą i odchodzą, ono samo jednak się nie zmienia. Przypomina morze, na którego powierzchni powstają i znikają fale, ono samo jednak pozostaje niezmienne. Oznacza to, że nasza przytomność, z której wszystko się wyłania, nie została nigdy stworzona i dlatego nigdy się nie rozpadnie. Ponieważ przeżywający się nie narodził, nie może również umrzeć. Tylko nasze ciała przeminą, gdyż są uwarunkowane.

Umysł jest tym, co wszystko rozpoznaje, jego samego jednak nic nie ogranicza. Jest jak przestrzeń. Dlatego wszystko, co się wydarza, jest jego swobodną grą.

http://diamentowadroga.pl/dd49/budda_i_smierc

W miejsce "Umysł" wstawiamy "Atman" i nie ma żadnych sprzeczności ani różnic w doktrynach
hinduistycznych i buddyjskich.

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: padmak » 15 lis 2014, 22:40

Ale wg tego co piszą na temat Atman w Wikipedii to:

"... Według buddyzmu nie ma czegoś takiego jak atman. Buddyści nazywają tę koncepcję anatman (tzn. nie-atman). ..."

Zatem nie możesz w powyższym tekście wstawić słowo Atman w miejsce słowa umysł.
Atman - to osoba
Umysł - to narzędzie

Jeżeli robotnik używa młotka to podobnie Atman używa umysłu.
Jeżeli robotnik jest młotkiem to podobnie Atman jest umysłem.
Wprawdzie czasem ktoś ma świadomość na poziomie młotka, ale to nie jest jego prawdziwa pozycja ;-)

Mezamirze spróbuj wniknąć głębiej, poza umysł i odkryj Atmana :)

Owszem, tekst jest ciekawy i świadczy o tym, że jest coś ponad elementami postrzeganej materii. Również istnieje potrzeba dociekania bardziej subtelnych elementów, aby wznieść świadomość ponad materię.

Umysł to też materia....

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 16 lis 2014, 15:28

Mezamir pisze: Podobnie jak w buddyzmie wychodzi się tutaj z założenia, że świat nie istnieje niezależnie od obserwatora lub też, jak ujął to kiedyś Einstein, że „rzeczywistość jest bardzo zawziętą iluzją”.
Zauważmy, że stwierdzenie "świat nie istnieje niezależnie od obserwatora" jest subtelnym, i a priori założeniem, że jestem Bogiem, bo to jedynie ode mnie zależy rzeczywistość, i beze mnie nic nie istnieje. Innymi słowy, "JA i moja "boska" pustka", bo egzystencja innych ludzi, którzy są częścią mojego świata, także zależy wyłącznie ode mnie. Ciekawe, jak tłumaczą, na jakiej podstawie przyjmują takie założenie? Czy na podstawie własnego umysłu?

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Mezamir » 16 lis 2014, 17:02

Ale wg tego co piszą na temat Atman w Wikipedii
Jeśli będziemy mieszać ze sobą dwa systemu i opisywać jeden za pomocą drugiego
wtedy się pogubimy,nie ma sensu komplikować.
Jest prosta idea że prawdziwy Ja jest niezależny od ciała,ta idea ma różne nazwy w różnych systemach
Oba systemy opisują to samo w inny sposób.
Bez używania żadnych nazw,jest coś co jest prawdziwe i nieśmiertelne.
Oba (pozornie sprzeczne )systemy są ze sobą zgodne co do tego.
Zauważmy, że stwierdzenie "świat nie istnieje niezależnie od obserwatora" jest subtelnym, i a priori założeniem, że jestem Bogiem
Tutaj akurat nie ma potrzeby odwoływania się do boga bo zwykłe eksperymenty prowadzone przez fizyków kwantowych,wykazuję że wynik eksperymentu zależy od obserwatora.
Dlaczego tak się dzieje?
Bo mamy boski potencjał i jako dzieci bogów,mając w sobie ich "iskrę",jesteśmy po prostu współistotni bogom.To tylko teoria ALE
potwierdzona naukowo(obserwator wpływa aktem obserwacji na wynik eksperymentu)
To by nawet tłumaczyło dlaczego dwie sprzeczne ze sobą ścieżki duchowe
mają swoich równie urzeczywistnionych mistrzów
Każdy z nich urzeczywistnia to czego chce,wszystko jest możliwe :)
Żaden nie ma racji i ma ją, jednocześnie :)

Urzeczywistniają to czego szukają i znajdują to.

egzystencja innych ludzi, którzy są częścią mojego świata
Wg mnie świat nie jest nasz a my wszyscy jesteśmy jego częścią.
Gdyby się oddalić od Ziemi na dystans z którego widać by ją było jako mały punkt
wtedy widzielibyśmy nasz świat tak jak należy.
Punkt w którym jego poszczególne elementy nie są ze sobą oddzielne.
To samo dotyczy galaktyki i wszechświata
Wszystko jest ze sobą połączone przestrzenią która wcale nie jest próżnią.
Przestrzeni nie da się podzielić na pół

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: padmak » 16 lis 2014, 18:38

Tak, to prawda, że są różne systemy opisujące zywą istotę i świat materialny.
Można mieć różne podejście do tych samych zjawisk.
Święte osoby mają takie zrozumienie. Jeden z pierwszych mistrzów duchowych w naszej sukcesji uczniów Narada Muni, tak to przedstawł królowi Judisztirze pogrążonego w smutku po stracie wója i ciotki czyli Dritarasztry i Gandhari:

SRIMAD BHAGAWATAM 01.13.44 O Królu, we wszystkich okolicznościach, czy że uważasz duszę za wieczną zasadę, a materialne ciało za zniszczalne, czy też że wszystko istnieje w bezosobowej Absolutnej Prawdzie, albo jeszcze inaczej, że wszystko jest niewytłumaczalną kombinacją materii i ducha, uczucia rozłąki spowodowane są złudnym przywiązaniem i niczym więcej.
01.13.44 Znaczenie: Faktem jest to, że żywa istota jest indywidualną integralną cząstką Najwyższej Istoty, a jej konstytucjonalną pozycją jest służba w duchu podporządkowania i współpracy. Zarówno w swojej uwarunkowanej materialnej egzystencji, jak i w swojej wyzwolonej pozycji pełnej wiedzy i wieczności, żywa istota jest wiecznie pod kontrolą Najwyższego Pana. Ale ci, którzy nie są obeznani z prawdziwą wiedzą, przedkładają tak wiele spekulacyjnych propozycji co do rzeczywistej pozycji żywej istoty. Jednakże wszystkie szkoły filozoficzne przyznają, że żywa istota jest wieczna, i że okrywające ją ciało złożone z pięciu materialnych elementów jest zniszczalne i tymczasowe. Wieczna żywa istota transmigruje z jednego materialnego ciała do drugiego przez prawo karmy, a materialne ciała są zniszczalne na mocy swoich fundamentalnych struktur. Dlatego też nie ma żadnego powodu do rozpaczy w wypadku, kiedy dusza przenosi się do innego ciała, a materialne ciało ulega w pewnym stadium zniszczeniu. Są również i inni, którzy wierzą w połączenie się duchowej istoty z Najwyższym Duchem, kiedy zrzuca ona swoje materialne okrycie, i są również inni, którzy nie wierzą w istnienie ducha czy duszy, ale wierzą w namacalną materię. W naszych codziennych doświadczeniach znajdujemy tak wiele przekształceń jednej materialnej formy w drugą, ale nie rozpaczamy nad takimi zmianami kształtów. W obu powyższych przypadkach, siła boskiej energii jest nie do opanowania; nikt nie ma na nią wpływu, tak więc nie ma tu powodu do żalu.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 17 lis 2014, 09:35

Mezamir pisze:Tutaj akurat nie ma potrzeby odwoływania się do boga bo zwykłe eksperymenty prowadzone przez fizyków kwantowych,wykazuję że wynik eksperymentu zależy od obserwatora.

Obserwator może mieć jedynie wpływ na istniejącą już rzeczywistość, czy system, i to jedynie w ramach ustanowionych już przez Krysznę praw (np. w pewnych warunkach cząstki mogą zachowywać się jak fale). Nie ma natomiast mocy niszczenia, czy stwarzania nowej i diametralnie odmiennej rzeczywistości z jej własnymi prawami. Kiedy obserwator wychodzi z domu, to jego dom i żona nie przestają istnieć, lub w pracy, przeprowadzając eksperyment, nie zamienia się on w jeżo-wiewióra, jego laboratorium w Disneyland, a fotony uderzające w płytę z dwiema szczelinami, w gorące orzechy laskowe z Placu Pigalle, bo kasztanów obserwator nie lubi.

Mówimy tu o prostym fakcie, że logicznym następstwem stwierdzenia, że "świat nie istnieje niezależnie od obserwatora" jest leżąca u jego podłoża subtelne przekonanie, czy wiara w bycie samemu Bogiem, bo tylko Bóg jest obiektywnym obserwatorem, świadkiem, kontrolerem i odbiorcą przyjemności swoich energii. Dlatego ponawiam pytanie. Skąd bierze się tego typu założenie? Czy jest ono psychologicznie uwarunkowane?
Ostatnio zmieniony 17 lis 2014, 10:15 przez Purnaprajna, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 17 lis 2014, 09:56

Stwierdzenie "świat nie istnieje niezależnie od obserwatora" odnosi się wyłącznie do Kryszny. To Kryszna obserwuje wszystko i wszystkich, bo wszystkie światy i cała rzeczywistość są jedynie Jego energią, jednocześnie z Nim tożsamą i od Niego różną. Jedynie Kryszna posiada moc dyktowania praw swojej materialnej energii oraz jej związków z nami, dżiwa-śakti, jak też wywierania na nie dowolnego wpływu. Dusza jest jedynie pasywnym świadkiem czynów spełnianych przez trzy guny materialnej energii Kryszny, a jej aktywność ogranicza się do pragnienia na bazie wolnej woli (Bg 3.27). Aby cokolwiek wydarzyło się w świecie materialnych zjawisk, włącznie z otrzymaniem przez nas rezultatów naszych czynów, musi przyzwolić na to Paramatma, włączając w to odkrycia naukowe, i udane eksperymenty naukowe lub buddyjskie.

Tylko dlatego, że czegoś nie widzimy, lub nie jesteśmy w stanie czegoś lub kogoś kontrolować, nie oznacza automatycznie, że te rzeczy nie istnieją. Śrimad Bhagawatam 1.8.19 w ten sposób mówi o Krysznie:

"Będąc poza zasięgiem ograniczonej percepcji zmysłowej, Ty jesteś wiecznie nieskazitelnym czynnikiem, okrytym przez zasłonę złudnej energii. Ty jesteś niewidzialny dla głupich obserwatorów, właśnie tak jak aktor pozostaje nierozpoznany w swoim przebraniu."

Próby zrozumienia i zmierzenia transcendencji za pomocą materialnych zmysłów i umysłu, są tak samo bezużyteczne, jak próby określenia smaku tortu czekoladowego oraz przeżyć z obchodzonych w towarzystwie przyjaciół urodzin za pomocą miarki krawieckiej. Dlatego bieganie z miarką krawiecką, wykrzykując przy tym głośno propagandowe hasła, że zrozumiało się już wszystkie wymiary egzystencji jest objawem szaleństwa i głupoty, a nie racjonalnej wiedzy. Z tego też powodu, żaden poważny naukowiec tego nie robi (i miejmy nadzieję, że i buddysta), będąc dobrze świadom granic badanej przez siebie dziedziny wiedzy, i używanej w tym celu metodologii.

ODPOWIEDZ