Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Mathura » 03 mar 2014, 17:34

Mówiąc krótko: umywa ręce.
Nie daje żywej istocie całkowicie wolnej woli, ale obarcza ją pełną odpowiedzialnością.

Niby daje żywej istocie wolną wolę, jednak gdy się przyjrzymy, to nasuwa się pytanie: A cóż to za wolna wola? Wolna wola psa na łańcuchu?
Możesz sobie być wolnym, ale tylko w tym zakresie na jaki pozwala ci łańcuch.

Oczywiście, jako w pełni samowładny, Kryszna może zrobić co chce, nawet nałożyć na żywą istotę karę za coś za co odpowiedzialną nie jest. I nikt Go za to nie rozliczy. Jednak czy to sprawiedliwe, że mówi o wolnej woli jaką obdarza, choć tak naprawdę jej nie daje.
Czy aby nie bawi się z nami w kotka i myszkę.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Purnaprajna » 03 mar 2014, 18:34

Mathura pisze:Mówiąc krótko: umywa ręce.
Nie daje żywej istocie całkowicie wolnej woli, ale obarcza ją pełną odpowiedzialnością.
Obdarza dżiwę odpowiedzialnością za jej głupotę, ale i za jej rozwagę, co jest objawem nieskończonej mądrości Kryszny, i co jest obserwowane nawet tutaj w miłosnej relacji rodzic-dziecko, dla jego własnego dobra i edukacji. "Umycie rąk" oznaczałoby całkowitą obojętność Kryszny w stosunku do uwarunkowanej dżiwy. Definitywnie jednak, Kryszna nie jest obojętny i nie umywa rąk, bo inaczej nie przebywałby tak cierpliwie i życzliwie w sercu żywej istoty podczas jej długiej i dobrowolnej podróży w iluzji, i nie przysyłałby do tego świata, na jej ratunek, swoich ambasadorów, niestrudzenie udzielających w Jego imieniu instrukcji, w jaki sposób do Niego powrócić, i w ten sposób stać się wiecznie szczęśliwym.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Purnaprajna » 03 mar 2014, 18:51

Mathura pisze:...jednak gdy się przyjrzymy, to nasuwa się pytanie: A cóż to za wolna wola? Wolna wola psa na łańcuchu?
Możesz sobie być wolnym, ale tylko w tym zakresie na jaki pozwala ci łańcuch.
I właśnie chodzi o dojście do punktu uświadomienia sobie powyższego faktu! Jeżeli ktoś szczerze, w sercu, doszedł już do powyższej konkluzji, to droga do samorealizacji i świadomości Kryszny stoi dla niego otworem.

Pozwolę sobie zacytować fragment wcześniejszej dyskusji na tym forum, prowadzonej z Tobą Prabhu, i gdzie także grałeś niewdzięczną rolę adwokata diabła. :)

"Wolna wolna zgodnie z filozofią Wajsznawizmu polega na wolności spod kontroli materii. Decyzje podejmowane pod wpływem i kontrolą trzech gun nie są wolnością. Taką wolność posiada tylko czysta i nieutożsamiająca się z materią dusza, a ponadto zaangażowana w służbę oddania dla Kryszny, co jest jej naturalnym zajęciem. Taka wolność przepełnia ją świadomością własnej wieczności, pełnego zrozumienia rzeczywistości i nieograniczonego szczęścia pochodzącego z wymiany rasy z Kryszną. Nie istnieje większy, czy lepszy wybór oprócz tego, ponieważ wszelkie nasze, oparte na wolnej woli wybory, mają jedynie na celu stanie się właśnie wiecznym, mądrym i szczęśliwym.

Porównywanie pozornie "ograniczonego" wyboru bycia wreszcie sobą, jako sat-cit-ananda sługa Kryszny, z pozornie "szeroką gamą" wyborów różnorakich form martwej materii będącej dokładnym tego przeciwieństwem, czyli asat-acit-nirananda, jest niczym utrzymywanie, że mam nieograniczoną liczbę możliwości założenia tego, czy innego ubrania, którym jestem (a nie duszą), bo tak naprawdę, moja jaźń to spodnie, krawat i śmierdząca futrzana czapa! Jestem natomiast wielce ograniczony zaledwie jednym jedynym wyborem bycia prawdziwym sobą (sat-cit-ananda), co wygląda na niezwykle ograniczoną opcję.

Jednak, tak naprawdę, u podłoża różnorodności wyborów w świecie materialnym leży zaledwie jeden wybór, którym jest odwrócenie się plecami do Boga. Wszystkie inne wybory są już jedynie konsekwencją działania na nas trzech gun, niesamowicie ograniczając nasz wybór, jako istot naturalnie wolnych od ograniczeń tymczasowej materii, przestrzeni i czasu. [...]

Wybierając samego duchowego siebie, jaźń, a nie miraż jaźni, mamy o wiele większe możliwości wyboru, podobnie jak zdrowy psychicznie człowiek ma nieskończenie większy wybór, co do podejmowanych przez niego działań, niż chora, zamknięta w zakładzie psychiatrycznym osoba, która podaje się za Napoleona Bonaparte. Dla "Napoleona" istnieje tylko iluzja i elektrowstrząsy, a dla zdrowego człowieka rzeczywistość, oraz cieszenie się miłością i lodami waniliowymi z czekoladą.

Odkrywając własną duchową jaźń i miłość do Boga nie stajemy się więc ubezwłasnowolnionymi niewolnikami Kryszny, którzy zostają zakonserwowani na całą wieczność, wraz z innymi "ofiarami sekty", i podobnymi mu sardynkami w metalowej puszce z nalepką "Eksport - Goloka Wrindawana", aby zostać zmagazynowani na obleśnej półce w starej indyjskiej wiosce. Jeżeli w imię wolności nie chcemy poznać samych siebie i cieszyć się życiem i wolnością z tym związaną, to co nam innego pozostaje? To co nam pozostaje, to jedynie energia iluzoryczna Kryszny, i udawanie życie po życiu Indianina, Eskimosa, Aborygena, karpia, jeża i żyrafy. A w dodatku, jest to udawanie doświadczając prawdziwego, nieudawanego bólu i cierpienia nowo rodzącego się Eskimosa, schorowanego Aborygena, starego karpia, i umierającego w listowiu jeża. I tak w kółko, życie po życiu. A wszystko to w imię poszukiwania wieczności, wiedzy i szczęścia, czyli samego siebie w sferze nieograniczonych wyborów i wolności, jaką jest ekstatyczna służba oddania dla Boga, co stanowi ten drugi i tym razem właściwy i naturalny dla naszej duchowej istoty wybór."

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Purnaprajna » 03 mar 2014, 19:11

Mathura pisze:Oczywiście, jako w pełni samowładny, Kryszna może zrobić co chce, nawet nałożyć na żywą istotę karę za coś za co odpowiedzialną nie jest. I nikt Go za to nie rozliczy.
Kryszna nie jest okrutnym psychopatą, czy kapryśnym fircykiem, ale jest boskim uosobieniem sprawiedliwości, i jedynym źródłem i przyczyną istnienia sprawiedliwości oraz jej utrzymania. Śastry w szczegółach opisują powody postępowania i decyzji Kryszny, lub reprezentujących Go sędziów (np. Jamaradża i radżarisi) w różnych sytuacjach i okolicznościach. Każda decyzja jest głęboko uzasadniona i nieprzypadkowa oraz zawsze spotyka się z aprobatą wielkich uczonych mędrców i autorytetów w tej dziedzinie, czasami nawet, pozostawiając ich długo w zdumieniu nad nieograniczoną głębią prawości, miłosierdzia i ekspertyzy Kryszny.

Te uniwersalne prawa samowładnego i autokratycznego Kryszny nakładają kary także na mordercę Twojej żony i dzieci, i przynoszą wszelką nadzieję pokrzywdzonym. Chyba, że aprobujesz i lubujesz się w mordowaniu kobiet i dzieci, i to szczególnie tych, do których sam jesteś przywiązany? Dlatego cieszmy się, że nikt Krysznie nie jest równy w Jego samowładztwie, i nikt go za nic nie rozlicza, bo okazałoby się nagle, że znaleźlibyśmy się w wielkich tarapatach mrocznej rzeczywistości, w której panowałaby totalny chaos, moralny relatywizm i niepewność, beznadziejność, przemoc i bezprawie, i gdzie nic nie miałoby już dla nikogo żadnego sensu, włącznie z oczekiwaniem na przyjście czyjekolwiek pomocy, sprawiedliwości, czy zadośćuczynienia!

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Mathura » 04 mar 2014, 11:22

No dobra. Poddaję się. :|

Przekonałeś mnie co do tego, że wyboru wielkiego nie ma. Albo pełne szczęścia życie, ze świadomością, że obok jest najlepszy z możliwych przyjaciół, albo życie w zapomnieniu o tym przyjacielu, czyli życie w mayi. Wolę to pierwsze.
Żebym tylko mógł Go ciągle pamiętać. Żeby mój umysł na stałe przykleił się do Jego lotosowych stóp i nigdy ich nie opuszczał. Ale nie, on swoje, biega tu i tam. Tyle przecież spraw na głowie, tyle "ważnych" rzeczy do zrobienia. Eh

Dziękuję Prabhu za ciekawą pogawędkę. :)

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Purnaprajna » 04 mar 2014, 11:48

I ja także dziękuję, Prabhu. :)

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: padmak » 04 mar 2014, 11:51

Mathura pisze:
padmak pisze:... Ostateczna wola należy do Duszy Najwyższej i Bhagavad-gita oznajmia: sarvasya caham hrdi sannivistah. On angażuje każdego w pewien rodzaj czynności, poprzez przypomnienie mu o jego przeszłym działaniu. ..."
No i tu jest pies pogrzebany.
On angażuje w pewien rodzaj czynności.
A co Duszy Najwyższej by szkodziło nie przypominać złodziejowi, że jest złodziejem? Dlaczego inspiruje go od środka do takiego działania?
Kryszna jest przyczyną wszystkich przyczyn. Skoro więc wszystkich, to również jest przyczyną tego, że żywa istota postępuje grzesznie. W przeciwnym wypadku stwierdzenie, że jest przyczyną wszystkich przyczyn będzie nieprawdą.
Gdzie więc jest wina żywej istoty? Nie dość, że nic nie czyni, to usadowiona jest w maszynie materialnego ciała, które jest całkowicie pod kontrolą Kryszny, to jeszcze On inspiruje ją do takiego czy innego działania. Żywa istota jest więc kompletnym niewolnikiem i praktycznie nie ma nic do gadania. :)
I jeszcze ma być karana?
Bardzo ciekawe pytania. Dzięki takim pytaniom można zagłębić się w temat o działaniu. Wcześniej podałem przykłady wersetów wskazujących jak dochodzi do niewłaściwego działania (np. kradzieży) pod wpływem siły ignorancji. Teraz zastanawiamy się dlaczego Dusza Najwyższa daje przyzwolenie na takie niewłaściwe, niezgodne z pismami świętymi, działanie. Aby to zrozumieć i nie grzebać przysłowiowego psa, należy prześledzić kolejne wersety 18 rozdziału BagavatGity.
Doszliśmy do momentu wykonania działania. Przykładowej kradzieży. Najpierw pojawiła się inspiracja - czyli bodziec w którym wiedza była pod wpływem siły ignorancji (BG 18.22), potem czyn został spełniony również w ignorancji (BG 18.25) Ostatecznym przyzwalającym jest Paramatma, która jednocześnie jest źródłem wiedzy opartej na przeszłym działaniu (znaczenie BG 18.13)
Aby jednak zrozumieć dlaczego żywa istota "zgadza się" aby działać w ignorancji i dodatkowo Paramatma daje przyzwolenie aby został wykonany czyn w ignorancji, zobaczmy co ma do powiedzenia na ten temat Kryszna.

Najpierw Kryszna charakteryzuje czyn wykonany w ignorancji:

BG 18.28
A kto zawsze angażuje się w prace niezgodne z zaleceniami pism świętych,
kto – będąc materialistą – zawzięty jest, zakłamany i obraźliwy w stosunku do innych,
kto jest leniwy, ociągający się i zawsze posępny, ten działa w gunie ignorancji.


Następnie Kryszna objaśnia, jaka jest inteligencja i determinacja działającego w ignorancji.

BG 18.32
To zaś zrozumienie, które bezbożność przyjmuje za religię,
a religię za bezbożność, które – będąc pod wpływem złudzenia i ciemności
– zawsze w złym kierunku zmierza, takie rozumienie jest, o Partho, w gunie ignorancji.


18.32 Znaczenie: Inteligencja w gunie ignorancji zawsze działa na opak. Przyjmuje za religię to, co nie jest właściwie religią, a odrzuca religię prawdziwą. Osoba będąca pod wpływem ignorancji uważa wielką duszę za człowieka pospolitego, a człowieka pospolitego za wielką duszę. Prawdę uważa za nieprawdę, a nieprawdę przyjmuje za prawdę. W swoim działaniu wybiera zawsze niewłaściwą drogę, dlatego jej inteligencja jest w gunie ignorancji.

Czyli czyn spełniany pod wpływem inspiracji, która wynikła z wiedzy w ignorancji, przez osobę zazwyczaj dokonującą złego wyboru, gdyż jej zrozumienie (inteligencja) też jest pod wpływem ignorancji. Dodatkowo taka inteligencja, a raczej jej brak jest zdeterminowana poprzez iluzję, marzenia senne, itd:

BG 18.35
Ta zaś nieinteligentna determinacja, która nie wychodzi poza marzenie senne,
bojaźń, rozpacz, przygnębienie i złudzenie jest,
o synu Prthy, determinacją w gunie ciemności.

18.35 Znaczenie: (...)Ale ci, którzy nie potrą zrezygnować z nadmiaru snu, którzy nie mogą pozbyć się dumy pochodzącej z posiadania przymiotów materialnych i zawsze śnią o panowaniu nad naturą materialną, których umysł i zmysły są całe życie tym pochłonięte, takie osoby są w gunie ignorancji.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Dlaczego czyny są wykonywane również w ignorancji i Paramatma na to przyzwala. Ano dlatego, że każdy szuka swojego szczęścia. I szczęście to odnajduje na różne sposoby. Co dla jednego jest szczęściem dla drugiego już nie koniecznie. Każdy jest indywidualny i każdy czerpie szczęście w inny sposób. A jak może być szczęśliwa osoba działająca w sile (gunie) ignorancji:

BG 18.39
A to szczęście, które jest na samorealizację ślepe,
które jest złudzeniem od początku do końca,
i które powstaje ze snu, lenistwa i złudzenia
– jest szczęściem w gunie ignorancji.


18.39 Znaczenie: Ten, kto znajduje przyjemność w lenistwie i spaniu, jak również ten, kto nie ma pojęcia o tym, co wypada a co nie wypada, jest z pewnością w gunie ignorancji. Dla osoby w gunie ignorancji wszystko jest złudzeniem. Nie ma tu szczęścia ani na początku ani na końcu. Osoba w gunie pasji może odczuwać na początku pewien rodzaj krótkotrwałego szczęścia, które w końcu kończy się nieszczęściem, ale dla osoby w gunie ignorancji istnieje tylko nieszczęście, od początku do końca.


Dlatego Dusza Najwyższa inspiruje od środka do takiego działania, które "daje" szczęście takie, jakie akurat chce czerpać żywa istota. A to czy akurat żywa istota będzie szczęśliwa to już sprawa jej wyboru. Oczywiście Kryszna wie, co jest prawdziwym szczęściem. Czasem inspiruje żywą istotę do wzniesienia swojej świadomości i żywa istota ma szansę wznieść swoje oczekiwania co do szczęścia. Z ignorancji do pasji, czyli z braku szczęścia do chwilowego szczęścia:

BG 18.38
Natomiast to szczęście, które czerpane jest z kontaktu zmysłów
z przedmiotami zmysłów i które zdaje się być na początku nektarem,
lecz w końcu okazuje się trucizną, jest szczęściem w gunie pasji.


Następnie żywa istota może wznieść swoje oczekiwania co do szczęścia z pasji do dobroci, czyli z chwilowego szczęścia do pełniejszego szczęścia:

BG 18.37
To szczęście, które na początku może być jak trucizna,
ale pod koniec smakuje jak nektar, i które do samorealizacji budzi,
nazywane jest szczęściem w gunie dobroci.


Ostatecznie Kryszna mówi, że czasami taki proces wznoszenia świadomości żywej istoty z ignorancji, poprzez pasję aż do dobroci może położyć kres wszelkim nieszczęściom, czyli można wznieść się nawet ponad siłę dobroci i już nigdy nie cierpieć. Wówczas wszelkie wybory żywej istoty nie będą już zmuszały ją do grzesznego działania aby tylko doznać odrobiny szczęścia:

BG 18.36
O najlepszy spośród Bharatów, teraz posłuchaj, proszę,
o trzech rodzajach szczęścia, którymi cieszy się uwarunkowana dusza,
i poprzez które może ona czasami położyć kres wszelkim nieszczęściom.


18.36 Znaczenie: Uwarunkowana dusza ciągle usiłuje znaleźć szczęście w życiu materialnym. W ten sposób żuje ona przeżute. Ale czasami, w czasie przeżuwania takich radości materialnych, zostaje ona – dzięki obcowaniu z wielką duszą – uwolniona z niewoli materialnej. Innymi słowy, uwarunkowana dusza zawsze jest zaangażowana w jakiś rodzaj zadowalania zmysłów, ale kiedy, dzięki obcowaniu z odpowiednimi osobami, zrozumie, że jest to jedynie ciągłe powtarzanie tej samej rzeczy, kiedy rozbudzona zostanie jej prawdziwa świadomość Krsny, zostaje czasami wyzwolona od takiego powtarzającego się (tak zwanego) szczęścia.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Mathura » 04 mar 2014, 18:19

Ciekawa analiza.
Wynika z niej, że dusza sama sobie jest winna tego co się z nią dzieje. Kryszna łaskawie umożliwia jej spełnianie pragnień, nie biorąc przy tym odpowiedzialności za to co dusza wyprawia.
Dusza wybrała takie życie i teraz ma za swoje.
To można zrozumieć.

Wiemy jednak, że materialny świat nie ma początku. Jest wieczny. Skoro jest wieczny, to należy przyjąć, że nigdy nie był pusty.
Czym więc zawiniły dusze, które w materialnym świecie były, że tak powiem, od zawsze? Ktoś tu przecież był. Nie było bowiem takiej chwili, gdy ten świat był pusty i w pewnej chwili zaczął się zapełniać upadłymi z duchowego świata osobnikami.

Można zrozumieć sytuację tych, którzy z własnej woli upadli z duchowego świata, ale jaki mieli wybór ci, którzy tu byli zawsze?

Wiem co możecie odpowiedzieć: nitya-bandha i nitya-siddha. Albo, że jest to acintya (niepojęte).
Trzeba przyjąć to takie jakie jest i tyle. I tak jest to nie do pojęcia.

Ale zastanawialiście się nad tym kiedyś?

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Purnaprajna » 04 mar 2014, 19:46

Mathura pisze:Wiemy jednak, że materialny świat nie ma początku. Jest wieczny. Skoro jest wieczny, to należy przyjąć, że nigdy nie był pusty. [...]

Czym więc zawiniły dusze, które w materialnym świecie były, że tak powiem, od zawsze?
Świat materialny ma początek i koniec, czyli jest tymczasowy, a nie wieczny. To materialna energia, czy materialna natura jest wieczna, czyli nie posiada ani początku, ani końca, cyklicznie przejawiając materialne wszechświaty.

Natomiast, karma jest anadi, czyli nie posiada początku. Co to dokładnie oznacza, i skąd u niektórych dżiw skłonność do upadku i podległość karmie? Wyjaśnione jest to na samym końcu eseju "Problem Zła w Ruchu Hare Kryszna":

"Wypadałoby jeszcze wspomnieć kwestię, która nurtuje zachodnich badaczy tematu i która to wątpliwość musi być rozproszona, aby całkowicie wyczerpać temat teodycei. Jeżeli cierpimy na skutek własnej karmy, to jaki punkt w historii wyznacza początek i jednocześnie jest przyczyną karmicznego uwarunkowania żywej istoty?

Wedanta-sutra oznajmia, że karma jest anadi, czyli, że nie posiada początku. Aczkolwiek z tego oznajmienia dowiadujemy się, że karma obejmuje swoim zasięgiem punkt istnienia znajdujący się poza zasięgiem materialnego czasu, przed stworzeniem wszechświata, a nawet przed całym korowodem dawno wygasłych już wszechświatów, to nie odpowiada na interesujące nas pytanie, dlaczego pewne dusze są skłonne do upadku i stania się podległymi wpływowi karmy i czasu, a inne nie. W Prema Pradipa, Bhaktivinoda Thakura zaspokaja naszą ciekawość mówiąc, że dzieje się to na skutek przemieszczenia naszego przywiązania z wyższego obiektu miłości, a którym jest Kryszna, na niższy obiekt. Jedyną przyczyną jest więc nasz własny wybór.

"Dusza zawsze kocha lub jest przywiązana. Dlatego uwarunkowana dusza, która upadła ze swej oryginalnej pozycji rozwija miłość i przywiązanie do jakiegoś innego, niższego obiektu. Z tego powodu, nie ma żadnej możliwości osiągnięcia zadowolenia jaźni i dlatego ma miejsce zadowalanie zmysłów."(Prema Pradipa)

Czyż w takim razie, nie byłoby lepiej i prościej zdefiniować początek karmy, jako moment upadku jivy (czyt. dżiwy) do świata materialnego, zamiast mówić, że nie posiada ona początku? Niezupełnie. Wyjaśnienie podaje Bhaktivinoda Thakura:

"Uwarunkowana jiva wkraczając w materialny czas podlega, przeszłości, przyszłości i teraźniejszości. Jako sługa trikala (trzech faz czasu) doświadcza przyjemności i cierpienia. Materialny czas ma swe źródło w czasie duchowym (citkala). Ponieważ citkala nie ma początku, tak też karma jivy lub jej awersja do Pana, poprzedza materialny czas. Z tego powodu jest powiedziane, że karma nie ma początku. Dlatego werdykt odnośnie materialnego czasu jest taki, że korzenie karmy sięgają poza ten czas. Jest więc powiedziane, że karma jest anadi."(Prema Pradipa)."

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Mathura » 05 mar 2014, 12:36

Tak, stwarzany jest i unicestwiany. Jednak cykl ten powtarza się nieustannie, od zawsze, wiecznie, i to miałem na myśli pisząc o materialnym świecie jako wiecznym.

Mi jednak chodziło raczej o coś innego. Dlaczego niektóre dusze znalazły się w materialnym świecie pomimo tego iż nie upadły z duchowego, gdyż nie miały okazji się w tym drugim znaleźć?

Czy wszyscy upadliśmy z duchowego świata?
Jeśli tak, to czy było tak, że materialny był pusty, bez żywych istot, zanim zaczęły go wypełniać te upadłe z duchowego? A jeśli pusty nigdy nie był, to skąd wzięły się w nim te "pierwsze dusze" i dlaczego właśnie te? Czemu zawiniły?

Zdaje sobie sprawę, że nie sposób na te pytania odpowiedzieć. Coś jest wieczne i nie ma początku, więc nigdy nie było tych "pierwszych upadłych dusz", ale jednak ciekawe jak to było. :)

ODPOWIEDZ