Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: padmak » 05 mar 2014, 12:57

Mathura pisze:Ciekawa analiza.
Wynika z niej, że dusza sama sobie jest winna tego co się z nią dzieje. Kryszna łaskawie umożliwia jej spełnianie pragnień, nie biorąc przy tym odpowiedzialności za to co dusza wyprawia.
Dusza wybrała takie życie i teraz ma za swoje.
To można zrozumieć.
Dzięki łasce wielbicieli, którzy poprzez zadawanie istotnych pytań, inspirują do zgłębiania tej duchowej wiedzy. Dziękuje Ci Prabhu za inspirację, która pobudza moją determinację aby użyć właściwie inteligencję w znalezieniu właściwej wiedzy. Taki właśnie jest proces prowadzący do działania :)

Wniosek, który nasunął się Tobie z tej analizy:
"... Wynika z niej, że dusza sama sobie jest winna tego co się z nią dzieje. ..."
nie do końca jest właściwy, gdyż każda dusza poszukująca szczęścia w świecie materialnym nie jest wolna na tyle, że mogła by być jedyną przyczyną tego co się z nią dzieje. Kryszna w kolejnym wersecie wyjaśnia to:

BG 18.40
Nie ma żadnej istoty ani tutaj,
ani wśród półbogów na wyższych systemach planetarnych,
która wolna byłaby od trzech gun zrodzonych z natury materialnej.


18.40 Znaczenie: Pan podsumowuje tutaj całkowite oddziaływanie trzech sił natury materialnej na cały wszechświat.

Zatem każdy tu w swoim działaniu, jest pod wpływem jednej z trzech lub ich mieszanki gun dobroci, pasji i ignorancji.

Mathura pisze: Można zrozumieć sytuację tych, którzy z własnej woli upadli z duchowego świata, ale jaki mieli wybór ci, którzy tu byli zawsze?

Wiem co możecie odpowiedzieć: nitya-bandha i nitya-siddha. Albo, że jest to acintya (niepojęte).
Trzeba przyjąć to takie jakie jest i tyle. I tak jest to nie do pojęcia.

Ale zastanawialiście się nad tym kiedyś?
Bardzo dobrą odpowiedź podał Purnaprajna Prabhu odnośnie próby prześledzenia początku karmy. "... Ale jaki wybór ci, którzy tu byli zawsze?..." Zawsze, czyli, że nie można prześledzić początku ich zaistnienia tu:
Sri sri Siksastaka 5. O synu Nandy Maharajy (Krsno), jestem Twoim wiecznym sługą, jednak w jakiś niewytłumaczalny sposób upadłem w ten ocean narodzin i śmierci. Proszę zabierz mnie z tego oceanu śmierci i umieść mnie jako jeden z atomów u Twoich lotosowych stóp.
Faktem jest że jednak jesteśmy tu. Faktem też jest że poszukujemy szczęścia. Poszukiwania te są jednak pod wpływem trzech sił i cieszymy się na trzy sposoby: w dobroci, pasji i ignorancji. I co tu teraz robić aby to szczęście nie pojawiało się na przemian z nieszczęściem. Jak działać?

Dlatego Kryszna już w kolejnym wersecie BG 18.41 opisuje cztery klasy społeczeństwa ludzkiego:
Branini (dobroć)
Ksiatrowie (pasja)
Vaysiowie (pasja i ignorancja)
Siudrowie (ignorancja)
Podaje ich specyficzne cechy i daję dobrą radę, co zrobić, aby osiągnąć doskonałość BG 18.45.

BG 18.46
Przez wielbienie Pana, będącego źródłem wszystkich stworzeń
i przenikającego wszystko, człowiek może
– pełniąc swoje obowiązki – stać się doskonałym.


I tu dochodzimy do początku wyjaśnienia tego, o co Prabhu zapytałeś:
"... Kryszna łaskawie umożliwia jej spełnianie pragnień, nie biorąc przy tym odpowiedzialności za to co dusza wyprawia. ..."
Jeżeli dusza zaczyna działać ze świadomością kierującą ją do zrozumienia, że Pan jest źródłem wszystkich stworzeń, oraz że Pan przenika wszystko, oraz pełniąc przy tym swoje obowiązki, wówczas ma szansę stać się doskonałym. Jest to pierwszy etap pozwalający duszy na realizację Brahmana. Jeżeli dusza, żywa istota wzniesie się do kolejnych etapów realizacji Paramatmy, czyli Duszy Najwyższej i ostatecznie zaangażuje się w bhakti, czyli służbę oddania wówczas:
Znaczenie BG 18.46 Każdy powinien myśleć, że jest zaangażowany w określony typ zajęć przez Hrsikeśę, pana zmysłów. I rezultatem swojej pracy należy wielbić Najwyższą Osobę Boga, Śri Krsnę. Jeśli ktoś zawsze myśli w ten sposób, w pełnej świadomości Krsny, ten dzięki łasce Pana staje się w pełni
świadomy wszystkiego. Jest to doskonałością życia. Pan mówi w Bhagavad-gicie (12.7), tesam aham samuddharta. Najwyższy Pan Sam bierze odpowiedzialność za wyzwolenie tego wielbiciela. A to jest najwyższą doskonałością życia. Bez względu na to, jakie zajęcie ktoś pełni, jeśli służy on Najwyższemu Panu – osiągnie najwyższą doskonałość.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Purnaprajna » 05 mar 2014, 21:01

Mathura pisze:Mi jednak chodziło raczej o coś innego. Dlaczego niektóre dusze znalazły się w materialnym świecie pomimo tego iż nie upadły z duchowego, gdyż nie miały okazji się w tym drugim znaleźć?
A dlaczego niby nie miałyby mieć okazji, aby znaleźć się w świecie duchowym? Jest to kwestia zdefiniowania "świata duchowego". Jeśli będziemy definiowali go geograficznie "tam" i "tu", to pojawi się wiele sprzeczności. Jeżeli natomiast zdefiniujemy go poziomem percepcji i świadomości, to świat duchowy jest tam gdzie jest Kryszna i Jego bhaktowie, a materialny tam gdzie niebhaktowie, i brak świadomości Kryszny, chociaż geograficznie może to być to samo położenie. Przykładowo, stojący obok Kryszny Widura jest w świecie duchowym, a kilkanaście centymetrów od niego Durjodhana jest w świecie materialnym.

Dlaczego więc neutralnie usytuowana dusza, na platformie Brahmana (bez premy, i bez mayi), nie mogłaby być też w sytuacji, gdzie jednocześnie w 100% objawia się przed nią zarówno świat duchowy, jaki i świat materialny, i gdzie jest w stanie obserwować jednocześnie oba te światy, stojąc na granicy wyboru (tatastha), po czym podjąć decyzję albo o podporządkowaniu się i rozwinięciu miłości do Kryszny pod opieką Jego bhakty, albo decyzję o pełnieniu bardziej odległej służby dla Kryszny, stykając się z energią materialną, i po staniu się Brahmą, z powodu kontaktu z guną pasji, rozwinąć materialne przywiązania i przyjmować kolejne niższe narodziny, aż do dzisiejszej pozycji "Jana Kowalskiego"? Nie ma przecież żadnej różnicy pomiędzy Goloką i Gokulą (Bhauma Wrindawaną), ani nawet różnicy pomiędzy światem duchowym a miejscem gdzie przebywa czysty wielbiciel Kryszny, stwarzający atmosferę świata duchowego.

Jedyna różnica leży w opartym na wolnej woli wyborze. Ten wybór zadecyduje już o percepcji i świadomości, która stworzą odpowiadające im definicje.

Żyjący w Gokuli, spełniający jagje bramini nie podporządkowali się pragnieniu Kryszny, a ich żony podporządkowały się. 9 na 10 dusz wybiera Krysznę, a 1 na 10 wybiera nie-Krysznę. Tym miejscem styczności/wyboru pomiędzy dwoma światami jesteśmy my sami, tatastha-śakti, graniczna energia Pana. Nie mamy ani premy, ale też dusza nie nie jest materialna, ale jest duchowa. Posiadanie premy oznacza już uczyniony wybór, podobnie jak i bycie pod wpływem mayi, iluzji.

Jednak wielu bhaktów, w swoich rozważaniach tego tematu już z góry założyło, że jeśli byliśmy z Kryszną, to znaczy, że musieliśmy być na poziomie czystej służby oddania i premy. A przecież równie dobrze można być świadomym Kryszny, tak jak Durjodhana i bramini, ale w nieprzychylny sposób.

Dziecko rodzi w się w rodzinie i ma naturalny związek z rodzicami i rodziną, ale musi go kultywować, aby można nazwać to miłością. Musi wybrać kulturę życia swojej rodziny, jej wartości i starać się ją zrozumieć. W innym przypadku, czy rzeczywiście będzie równoprawnym członkiem rodziny jeśli zadecyduje się żyć na ulicy i porzucić wszelkie stosunki z rodziną? W podobny sposób, mamy naturalny, wieczny związek z Kryszną, ale bliski związek oparty na rzeczywistej miłości musi być rozwijany i utrzymywany przez regularne kultywowanie go. Jeżeli nie angażujemy się bezpośrednio w działania i interakcje, które kultywują taką miłość, to miłość ta będzie zaledwie uśpionym w nas potencjałem.

Dlatego bycie z Kryszną nie musi wcale oznaczać, że jesteśmy lub byliśmy w nim zakochani (prema). Śrila Prabhupada nigdzie tego nie powiedział. Powiedział tylko, że byliśmy z Kryszną. Niektórzy jednak, natychmiast zakładają, że musiała tam być prema, co nie jest wcale koniecznością, i co demonstrują powyższe przykłady.

Wszyscy ignorujemy Krysznę i dlatego jesteśmy w "świecie materialnym". Jedynie czysty wielbiciel Go nie ignoruje i dlatego mówi się, że gdziekolwiek jest, tam jest też i Wrindawana, świat duchowy, i miejsce pielgrzymek pomimo, że może właśnie odwiedzać Sławno. "Czysty bhakta może stworzyć Waikunthę czy Wrindawanę gdziekolwiek, po prostu przez intonowanie chwał Pana bez obraz." (zn. ŚB 4.30.33).

Czy to oznacza, że Sławno to świat duchowy, czy świat materialny? A może równocześnie jest oboma? Jest to kwestia percepcji i świadomości, o której decyduje nasz wybór, a nie kwestia geografii.

Dodatkowo, aby jeszcze bardziej skomplikować sprawę, z punktu widzenia wastu, czyli substancji, lub istoty rzeczy, upadek duszy i jej wyzwolenie w ogóle nie istnieje, o czym mówi Kryszna w ŚB 11.11.1:

"Najwyższy Osobowy Bóg oznajmił: Mój drogi Uddhawo, z powodu wpływu materialnych sił natury, które pozostają pod moją kontrolą, żywa istota jest czasami opisywana jako uwarunkowana a czasami jako wyzwolona. W rzeczywistości jednak, dusza nigdy nie jest naprawdę uwarunkowana czy wyzwolona. Dzieje się tak, ponieważ Ja jestem Najwyższym Panem mayi, która jest przyczyną sił natury, a przy tym, nigdy nie jestem uważany za wyzwolonego czy uwarunkowanego."

Drugą stroną medalu jest punkt widzenia z perspektywy mayi, i opartych na tej iluzji 3 materialnych gunach. Z tego punktu wiedzenia istnieje zarówno upadek (uwarunkowanie), jak i stan wyzwolenia, z różnymi ich określeniami, takimi jak nitja-mukta, czy nitja-baddha.

Śrila Śridhar Swami (aczarja) wyjaśnia, że sprzeczność ta powstaje jedynie z powodu czyjejś wiary lub opinii (pratiti), a nie z punktu widzenia prawdziwej substancji czy istoty rzeczy. Mówi, że "uwarunkowanie" (czyt. upadłość) i "wyzwolenie" nie mają rzeczywistej istoty (ang.substantiality) czyli innymi słowy nie grają większej roli.

Konkluzja Śrila Śridhara Swamiego jest taka, że terminy wiecznie upadły (nitya-baddha), czy wiecznie wyzwolony (nitya-mukta) istnieją tylko w królestwie mayi. Śrila Dżiwa Goswami potwierdza to w komentarzu do Bhagavatam 11.11.3 mówiąc: "Chociaż żywa istota jest wiecznie wyzwolona z punktu widzenia substancji (wastu), zgodnie ze specyficzną wiarą, dusza jest uwarunkowana bez początku. Jednocześnie mają miejsce obie rzeczy. Takie jest tego znaczenie."

Dlatego stwierdzenie Prabhupada: "We are not fallen. We are thinking fallen." (tłum. "Nie jesteśmy upadli. Myślimy tylko, że jesteśmy upadli.") odnosi się do wyjaśnień z punktu widzenia substancji lub prawdziwej istoty rzeczy (wastu), a nie punktu widzenia czyjejś wiary czy opinii (pratiti), opartej na iluzji i jej 3-ch gunach.

To są bardzo subtelne tematy, których zrozumienie jest możliwe, ale wymaga pogodzenia ze sobą jednoczesnej egzystencji, pozornie wykluczających się nawzajem, i stojących do siebie w pozornej sprzeczności aspektów, Bez tego zawsze będę wątpliwości i kłótnie na ten temat, które co ciekawe, zrodziły się dopiero po roku 1978, i to w umysłach bhaktów wyrosłych na Zachodzie, i nawykłych do zachodniego sposobu myślenia. Nic też dziwnego, że z powodu zbytniej dla zachodniego umysłu złożoności i subtelności tematu, jest on upraszczany, a celem jest zazwyczaj użycie go jako narzędzia politycznej walki, a nie prawdziwie filozoficzne zrozumienie, które wnosi do umysłu satysfakcję i spokój, stwarzając środowisko przyczyniające się do pełnienia większej i lepszej służby oddania.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Purnaprajna » 05 mar 2014, 21:41

padmak pisze:"... Ale jaki wybór ci, którzy tu byli zawsze?..." Zawsze, czyli, że nie można prześledzić początku ich zaistnienia tu
To jest istotny punkt. Wiecznie, czy od zawsze uwarunkowani (nitja-baddha) odznacza po prostu, że nie można prześledzić takiego punktu w materialnym czasie, kiedy nie byliśmy uwarunkowani. Co więcej, jak to wcześniej wyjaśniliśmy, terminy "wiecznie uwarunkowany" i "wiecznie wyzwolony" jest wyjaśnieniem jedynie ze strony 3 materialnych gun, bo z punktu widzenia substancji (wastu) dusza nigdy nie jest ani uwarunkowana, ani wyzwolona. Kryszna mówi Uddhawie w ŚB 11.11.2:

"Tak jak sen będący tworem inteligencji nie ma rzeczywistej wartości, podobnie materialny lament, iluzja, szczęście, nieszczęście i przyjmowanie materialnych ciał, pod wpływem maji, wszystkie są tworami Mojej iluzorycznej energii. Innymi słowy, materialna egzystencja nie ma istotnej rzeczywistości."

W swoim komentarzu do tego wersetu Śriman Wiraraghava pisze:

"Tak więc oznajmiając, że nie ma dla Niego karma-bandha, na bazie 3 gun, teraz, w wersecie zaczynającym się od słowa "śoka", Pan mówi, że niewola dżiwy w materialnej egzystencji (samsara-bandha) jest anitya, nie jest wieczna, ponieważ jest oparta na materialnych desygnatach."

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Mathura » 06 mar 2014, 11:07

padmak pisze:
Wniosek, który nasunął się Tobie z tej analizy:
"... Wynika z niej, że dusza sama sobie jest winna tego co się z nią dzieje. ..."
nie do końca jest właściwy, gdyż każda dusza poszukująca szczęścia w świecie materialnym nie jest wolna na tyle, że mogła by być jedyną przyczyną tego co się z nią dzieje.
Winna jest w tym sensie, że to ona sama i z własnej woli wybrała "materialne szczęście". Mogła wybrać wszak inaczej.
Następstwo tego wyboru, dostanie się w tryby materialnych gun, i wynikające z tego faktu oszołomienie, wygląda tak jak to przedstawiłeś w swoich wyjaśnieniach. Po prostu pływamy bezradnie na falach materii, rzucani tu i tam, niczym rozbitek miotający się na wzburzonym morzu. Ktoś musi nam podać rękę i zaproponować pomoc. Sami bowiem nie damy rady się wykaraskać z tej wody.
Inną sprawą jest to, że musimy zechcieć tę podaną rękę chwycić.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Mathura » 06 mar 2014, 12:02

Purnaprajna pisze: A dlaczego niby nie miałyby mieć okazji, aby znaleźć się w świecie duchowym? Jest to kwestia zdefiniowania "świata duchowego". Jeśli będziemy definiowali go geograficznie "tam" i "tu", to pojawi się wiele sprzeczności. Jeżeli natomiast zdefiniujemy go poziomem percepcji i świadomości, to świat duchowy jest tam gdzie jest Kryszna i Jego bhaktowie, a materialny tam gdzie niebhaktowie, i brak świadomości Kryszny, chociaż geograficznie może to być to samo położenie. Przykładowo, stojący obok Kryszny Widura jest w świecie duchowym, a kilkanaście centymetrów od niego Durjodhana jest w świecie materialnym.
Zaczyna się wgryzanie w coraz ciekawsze obszary. :)

Z tego co napisałeś można wywnioskować, że różnica pomiędzy duchowym a materialnym leży w świadomości.
To czy dany ktoś znajduje się w duchowym świecie czy materialnym, zależy od rodzaju świadomości jaki przejawia. Przykładem życie świętych, którzy nieustannie brali udział w rozrywkach w duchowym świecie, choć jednocześnie widziani byli tu, w materialnym. Zatem gdzie byli: w duchowym obszarze czy materialnym? :)

Wszystko ostatecznie jest duchowe, gdyż z Wielkiego Ducha wyemanowało. Dusza jest duchową energią. W ułamku sekundy może zmienić swoją świadomość. To tylko kwestia zrozumienia tego jak jest w istocie i utrzymania odpowiedniej uwagi. Coś użyte w celu zadowolenia siebie, z pominięciem Kryszny, automatycznie klasyfikuje daną rzecz, jak i czynność, do kategorii materialnej. To samo użyte w celu zadowolenia Kryszny, klasyfikuje dane coś i czynność jako duchowe. Pozornie, zewnętrznie, może nie być żadnej różnicy. Lecz różnica leży w świadomości wykonującego czynność. To ta świadomość zmienia wszystko. Uduchawia wszystko w koło.

To dlatego napisałem Anancie, że jeśli chce zmienić swoje życie, niech zmieni myślenie. Świadomość Kryszny, to przecież nic innego jak pewien sposób myślenia. Myślenia nakierowanego na zadowolenie Kryszny.
Na początku odklejanie swojej uwagi od materii, od zadowalania siebie samego, czy to poprzez taplanie się w karmieniu zmysłów, czy poprzez taplanie się w cierpieniu, może sprawiać trudność, ale poprzez cierpliwą praktykę, poprzez determinację, stopniowo się to uda. Nie ma wątpliwości.

A jednak, ten podział, w sensie geograficznym, istnieje. Czy też nie? Czym jest rzeka Viraja?
Przecież nasza świadomość nie wytwarza automatycznie ani materii ani ducha. One już istnieją, w sensie substancji. Są energią Kryszny. Jedna nie dotyka drugiej. Tam gdzie duch, materia nie ma wstępu. Świat duchowy leży daleko (choć jednocześnie bardzo blisko) poza tym materialnym obszarem.

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: padmak » 06 mar 2014, 16:26

Mathura pisze:
padmak pisze:
Wniosek, który nasunął się Tobie z tej analizy:
"... Wynika z niej, że dusza sama sobie jest winna tego co się z nią dzieje. ..."
nie do końca jest właściwy, gdyż każda dusza poszukująca szczęścia w świecie materialnym nie jest wolna na tyle, że mogła by być jedyną przyczyną tego co się z nią dzieje.
Winna jest w tym sensie, że to ona sama i z własnej woli wybrała "materialne szczęście". Mogła wybrać wszak inaczej.
Następstwo tego wyboru, dostanie się w tryby materialnych gun, i wynikające z tego faktu oszołomienie, wygląda tak jak to przedstawiłeś w swoich wyjaśnieniach.
Tak, ogólnie rzecz biorąc tak to wyglądało z żywą istotą i jej wyborem. Ale, jak napisał wcześniej Purnaprajna, że mamy umysły skore do uogólnień i wiele spraw upraszczamy:
"... (...) Nic też dziwnego, że z powodu zbytniej dla zachodniego umysłu złożoności i subtelności tematu, jest on upraszczany (...) ..."

Po pierwsze jest niepojęte dla nas aby zrozumieć sposób w jaki tu znaleźliśmy się, w świadomości czerpania szczęścia na tak wiele materialnych sposobów - czyli pod wpływem trojakich sił.

Po drugie należy wziąć pod uwagę że jesteśmy duszami, które oryginalnie są wieczne, pełne wiedzy i szczęścia. Jedynie zanieczyszczona świadomość stoi na przeszkodzie do korzystania z tego duchowego, wiecznego i pełnego wiedzy szczęścia. Ta cecha jest w nas cały czas - tak bardzo blisko, ze bliżej już się nie da :)

Po trzecie nasz wybór "materialnego szczęścia" wcale nie musiał być wyborem "złym" i nie musiało to być wybraniem szczęścia czerpanym z materii. Nadal chcieliśmy służyć Krysznie, ale w trudniejszym otoczeniu. Ciekawie ten moment wyjaśnił Purnaprajna:
(...) i gdzie jest w stanie obserwować jednocześnie oba te światy, stojąc na granicy wyboru (tatastha), po czym podjąć decyzję albo o podporządkowaniu się i rozwinięciu miłości do Kryszny pod opieką Jego bhakty, albo decyzję o pełnieniu bardziej odległej służby dla Kryszny, stykając się z energią materialną, i po staniu się Brahmą, z powodu kontaktu z guną pasji, rozwinąć materialne przywiązania i przyjmować kolejne niższe narodziny, aż do dzisiejszej pozycji "Jana Kowalskiego"
Mathura pisze: Po prostu pływamy bezradnie na falach materii, rzucani tu i tam, niczym rozbitek miotający się na wzburzonym morzu. Ktoś musi nam podać rękę i zaproponować pomoc. Sami bowiem nie damy rady się wykaraskać z tej wody.
Inną sprawą jest to, że musimy zechcieć tę podaną rękę chwycić.
Tak, dokładnie jest tak jak piszesz, musimy chcieć. Bez tego "chciejstwa" ręka pomocna uchwycona być nie może.

Zobacz, jak zachowuje się osoba będąca pod ogromnym wpływem siły ignorancji. Co taka dusza uważa za szczęście. Sen, ułudę, lenistwo itp. Teraz postaw obok niej osobę będącą w sile pasji i zapytaj jej "Czy uważasz, że ta osoba w ignorancji jest szczęśliwa?"
Odpowie:
- Nie, z skąd. Wcale nie jest szczęśliwa.
Poproś teraz osobę w pasji aby dała "swoje szczęście" osobie w ignorancji. I osoba ta zacznie opowiadać na jak wiele sposobów można się cieszyć z kontaktu zmysłów z przedmiotami zmysłów.
Ale czy ignoranta to uszczęśliwi. Nie, jemu nie będzie się chciało podejmować wysiłku, który podejmuje "pasjonata". On będzie szczęśliwy w tym co robi , albo nie robi teraz.
Powie:
- Daj se chłopie spokój, kto by miał na to wszystko czas. Mi jest dobrze tak jak jest i nie mam ochoty tego zmienić. Poza tym to i tak by się nie udało. Nie ma szans. Sorry. Nie męcz mnie k... .

Zatem osoba w pasji będzie zdziwiona, machnie ręką i wróci do swoich zajęć. Ale może napotkać osobę w dobroci, która będzie uważała, że ta osoba w pasji nie jest szczęśliwa.
Powie:
- Jak możesz być szczęśliwy, skoro każde Twoje szczęście kończy się nieszczęściem.
Pod wpływem dobroci, osoba taka zacznie opisywać, co pasjonata może zrobić, by szczęście tak szybko nie przemijało. Gdzie znaleźć źródło do czerpania szczęścia Że musi najpierw w życiu trochę wyrzeczeń podjąć, aby szczęście potem odczuwać.
Ale czy osoba w pasji to uszczęśliwi. Nie, jemu nie będzie się chciało podejmować wyrzeczeń, które podejmuje ten w dobroci. On będzie szczęśliwy w tym co już robi teraz.
Powie:
- Dzięki stary za Twoje rady, ale na takie wyrzeczenia to ja nie mam czasu. Mam jeszcze tak wiele rzeczy do zrobienia, które na pewno mi się udadzą i z nich mam na bieżąco szczęście. Sorry ale nie.

Zatem osoba w dobroci zdziwi się, pokiwa z niedowierzaniem i politowaniem głową i ponownie zajmie się swoim rozwojem i planami późniejszego czerpania szczęścia.
Ale osoba w dobroci może napotkać transcendentalistę, który wyjaśni osobie w dobroci, że szczęście, na które ona tak wytrwale pracuje, w końcu kiedyś się skończy. Wyczerpią się wszystkie pobożne uczynki, których pobożne rezultaty będzie odbierała w kolejnym życiu, może nawet na planetach półbogów, czyli planetach niebiańskich. Transcendentalista taki opiszę, że jest wyższe szczęście, które już nie kończy się po ustaniu dobrej karmy, czyli rezultatów dobrego działania.
Ale czy osoba w dobroci zrozumie, na czym miało by polegać takie transcendentalne, czyli ponad siłę dobroci, szczęście. Nie, ta osoba w dobroci będzie już na tyle przywiązana do swojej koncepcji szczęścia i do podjętych wyrzeczeń, że odpowie:
- Drogi panie, dziękuję ci za Twoje rady, ale ja już mam swoja ścieżkę prowadzącą ku niezmiernie długiemu szczęściu na wyższych planetach. Nie rozumiem, jak możesz mnie przekonywać, ze jest jakieś wyższe ponad to szczęście. Dziękuję Ci za Twoje rady i życzę Ci powodzenia.

Zatem transcendentalista uśmiechnie się znacząco ze zrozumieniem, że nie każdy jest gotowy na podjęcie ścieżki prowadzącej ponad te materialne koncepcje szczęścia.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Purnaprajna » 06 mar 2014, 16:43

Zgadzam się z Tobą, Mathuranatha Prabhu. Wiele pozornie sprzecznych rzeczy istnieje jednocześnie, co w obszarze tematów związanych z Transcendencją może sprawiać nam wiele trudności w pojęciu tego, lub jest po prostu niemożliwym do pojęcia przy pomocy hipotetycznej logiki, a nie logiki śastr, do której nie jesteśmy nawykli. Możemy też próbować omawiać każdą rzecz z osobna, z różnych punktów widzenia, czyniąc starania, aby nie utracić szerszej perspektywy. Jednak dopóty nie mamy czystej miłości dla Kryszny, dopóki istnieje ryzyko utraty całościowego obrazu, że w centrum jest zawsze Kryszna, a to co poza centrum, jest jednocześnie z Nim tożsame i od Niego różne, mając za wyłączny cel służenie Mu dla Jego szczęścia, którym tak chętnie dzieli się i obdarza swoich wielbicieli i towarzyszy.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Mathura » 07 mar 2014, 17:55

Padmak Prabhu.

Rożnie to jest z wpływem gun. Trudno jest spotkać wśród ludzi kogoś kto byłby tylko pod wpływem jednej konkretnej guny. Zazwyczaj występuje mieszanka.

B.G 14.10 Czasami znaczenia nabiera guna dobroci, pokonując gunę pasji i ignorancji. Czasami siła pasji pokonuje dobroć i ignorancję. A innym razem, o synu Bharaty, guna ignorancji pokonuje i dobroć i pasję. W ten sposób zawsze istnieje między nimi współzawodnictwo o przewagę.

Widać też niekiedy, że nawet praktykujący transcendentaliści, znajdujący się wyżej od materialistów, i teoretycznie będący pod mniejszym wpływem materialnych gun, śpią za długo, objadają się, nie rwą się do wykonania jakiejś służby. Czasami konkretniej i łatwiej załatwi się jakaś sprawę z materialistą, nawet z tym z przewagą ignorancji, bo jakoś szybciej załapują dany temat, niż z transcendentalistą. :lol:
To wszystko jest płynne.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: Mathura » 07 mar 2014, 17:59

Purnaprajna pisze: Wiele pozornie sprzecznych rzeczy istnieje jednocześnie, co w obszarze tematów związanych z Transcendencją może sprawiać nam wiele trudności w pojęciu tego, lub jest po prostu niemożliwym do pojęcia przy pomocy hipotetycznej logiki, ....
Tak właśnie jest.
Na szczęście wcale nie musimy wszystkiego zrozumieć. Wystarczy po prostu z oddaniem coś zrobić dla Kryszny. I to wystarczy.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Czynić ziemią sobie poddaną czy wręcz odwrotnie

Post autor: trigi » 08 mar 2014, 15:03

Wątpliwości jest trochę np.:
Znacznie.CC ADI 5.36: Demony, które walczą z Najwyższą Osobą Boga w świecie materialnym, są czasami Jego towarzyszami. Kiedy brakuje demonów, a Pan pragnie walczyć, nakłania pewnych Swych towarzyszy z Vaikunthy, by zstąpili i grali rolę demonów. Kiedy zostało powiedziane, że Śiśupala wtopił się w ciało Krsny, to należy zauważyć, że w tym przypadku nie był on Jayą czy Vijayą; był on rzeczywiście demonem.
Jest 3 wcieleniem Sisupala Vijayi czy nie?
I jeszcze: Nie jest rzeczą konieczną, aby towarzysze Najwyższej Osoby Boga z Vaikunthy przychodzili tutaj, by przyjąć rolę Jego wrogów we wszystkich mileniach, w których On się pojawia. "Upadek" Jayi i Vijayi miał miejsce w określonym milenium; Jaya i Vijaya nie zstępują w każdym milenium, by działać jako demony. Myślenie, że niektórzy towarzysze Pana upadają z Vaikunthy w każdym milenium, by zostać demonami, jest całkowicie niepoprawne.

ODPOWIEDZ