Krsna a Jezus

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Mezamir » 20 mar 2015, 18:16

Ale krzyż pojawił się w judeo-chrześcijaństwie na zasadzie:
innowiercy na całym świecie go znają,mają,używają
to taki powszechny symbol,w sam raz dla nas,przywłaszczmy go sobie :)

Krzyż był światu znany zanim urodził się Siakjamuni

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Krsna a Jezus

Post autor: trigi » 20 mar 2015, 18:20

Udowodnij mi teraz że ten krzyż z Buddą ma swojego poprzednika sprzed 2k lat bo nie wierze...
Ganbare, Ganbatte!

Harsza
Posty: 154
Rejestracja: 18 lut 2015, 09:44

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Harsza » 20 mar 2015, 18:28

Rozumiem, że Mezamir zna większość z przytaczanych przez siebie tytułów. Ja pozycji tych w dużej części nie znam, znam natomiast niejednokrotnie informacje źródłowe, z których wynikają sugerowane przez Mezamira wnioski. Rozumiem, że Mezamir ostatecznie uznaje historyczność Jezusa, syna cieśli, ukrzyżowanego około 30 r. ne i uważanego za zmartwychwstałego. Rozdziela natomiast wyobrażenie o Jezusie-Chrystusie, jakie uczyniło z niego twórcę religii chrześcijańskiej. Nie ulega wątpliwości, że misterium śmierci i zmartwychwstania Chrystusa było poprzedzone takimiż wierzeniami o śmierci i zmartwychwstaniu boga: Ozyrysa, Adonisa i innych. Analogia z Chrystusem jest tu zdumiewająca.
Jezus to jedna z wielu postaci historycznych noszących to imię
Chrystus to postać mityczna
Jezus Chrystus to postać beletrystyczna z Biblii,kompilacja postaci mitologicznych z historycznymi.
Polecam też książkę pt Złota Gałąź,kompendium wiedzy o pierwowzorach Chrystusa
Złotą Gałąź także i ja polecam. Nomen omen autor, jak on się nazywał, Frazer, z zawodu był pastorem anglikańskim.
Problem z Kościołem tym, czy innym nie leży w tym, że wierzy tak, czy siak, lecz w tym, że żywiołową wiarę, a właściwie realne doświadczenie transcendencji, prawdziwych uczniów Jezusa, syna cieśli, zastąpił sztywną, taką lub inną (zależnie od kościoła) doktryną. Że w kościele nie spotyka się, nie ważne Boga, Jezusa, powiedzmy Ducha. Jest to twór administracyjny duchowo martwy. Ty to czujesz i co? Jeśli już trafiłeś na to forum to dam ci dobrą radę. Przyjdź do bhaktów, bo wciąż można tam doświadczyć Ducha, tego, czego serce twoje łaknie. Przyjdź do bhaktów teraz, zanurz się w nieziemskiej melodii kirtanu, posmakuj to co jest zstąpieniem Ducha w formie dźwięku. Ja tego naprawdę doświadczyłem i radzę ci szczerze, zrób to teraz, bo nie ręczę za to, że za 100 czy 200 lat nasz ukochany ISKCon nie stanie się tym, czym dziś jest Kościół, administracyjną strukturą bez Ducha. Przyjdź teraz. Jeśli doświadczysz tego co ja, twoje zrozumienie Czym To Jest będzie bezkresnie szersze od tego, jak widzisz to teraz.

Harsza
Posty: 154
Rejestracja: 18 lut 2015, 09:44

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Harsza » 20 mar 2015, 20:50

Jestem przeciwnikiem religii zorganizowanych. System indyjski opiera się na autorytecie samozrealizowanych osób, guru. Do tego nie jest potrzebny żaden kościół i wcześniej nigdy w Indiach takie organizacje nie były tworzone. Tworzono wyłącznie organizacje państwowe, do zarządzania i obrony ludzi zamieszkujących dane terytorium. Nie zaś organizacje strzegące "prawdziwej religii". W drodze wyjątku, utworzono parę takich religijnych organizacji do propagowania wiedzy wedyjskiej w krajach zachodnich. Bez tego nikt by się o tym nie dowiedział. Taką organizacją jest także ISKCon. Fundamentem ISKConu, póki co, jest uznawanie prymatu osoby samozrealizowanej i nieuchwalanie dogmatów religijnych. Przychodząc do świątyni Kryszny można doświadczyć tego, czym jest transcendencja. I tym właśnie "nasza" ścieżka różni się od kościołów, czy religii, ten tzw Bóg naprawdę działa. Mam już pewną zdolność kontroli moich zmysłów i ciała. Potrafię zmusić mój umysł do skupienia się, nawet jeśli ciało mam zmęczone, czasami udaje mi się powstrzymać uczucie złości, staram się przyjąć rzeczywistość taką jaka ona jest, nie potrzebuję podniet i ekscytacji. Zwykły film mnie zazwyczaj nudzi, ale lubię Święte Imię Kryszny, lubię słuchać tego dźwięku, jeszcze bardziej lubię, gdy moje serce rozpływa się za sprawą czegoś, co z doświadczeniem materialnym nie ma nic wspólnego. Uczę się uwalniać od ciężaru mojego umysłu, od tego cholernego ograniczenia, nie czuć tego ciężaru rozumienia i nie rozumienia. To wszystko dzieje się w moim umyśle i w moim ciele, bo doświadczam ingerencji w moim umyśle i w moim ciele czegoś Innego, czegoś Pozamaterialnego. To wszystko to skutek kontaktu ze Świętym Imieniem
harekrysznaharekryszna krysznakrysznaharehare hareraamahareraama raamaraamaharehare
Dyskusja na temat błędów chrześcijańskiej doktryny do niczego nie doprowadzi. Oni mają swoją wiarę. Na ateistycznych forach, stronach i profilach jest to w kółko wałkowane. Wałkuje się ten temat, a potem ogląda film, idzie spać, czasem seks. To nie jest życie. To używanie umysłu w ten sposób jest profanacją. Ten sam umysł może uwielbiać Govindę. I nagle zwykła trawa jest piękna. Jesteś cząstką Jedności. Jedność należy do ciebie, a ty do niej.
Tat tvam asi - Govinda należy także do ciebie
Można to osiągnąć wytrwałą praktyką yogi - stałą i zrównoważoną.
Można to osiągnąć poprzez Święte Imię, także przestrzegając odpowiednich reguł. Jedną z nich, chyba najważniejszą, jest trzeźwość. Tylko w trzeźwym umyśle objawi się Prawda. Reguła ta obowiązuje w każdej ścieżce, która prowadzi do oświecenia.
Religioznawca Dan Merkur na podstawie swych badań stwierdził,że wcześni judaiści i chrześcijanie,posługiwali się w swych rytuałach substancjami psychodelicznymi.
Jeśli to byłaby prawda, to rzeczywiście wszystko, co z tym zestawem wierzeń religijnych się wiąże, musiałoby być bzdurą, tak jak bzdurą jest doświadczenie transcendencji, czy osobowego Kryszny przez kolesia na prochach, czy trawce. mamy w naszym mieście takiego pijaka. Niedawno miał śmieszne delirium tremens. Rozpowiadał, że 12 murzynów wyniosło, czy wynosiło, mu wszystkie meble z mieszkania. Jeśli umysł ma otworzyć się na zamkniętą przed nim wyższą rzeczywistość, to ciało musi być całkowicie wolne od wszelkich środków odurzających, NAWET mięso w dużych dawkach działa w "zły" sposób na umysł i całkowicie zablokuje jego uwolnienie się. Oczywiście należy być ścisłym wegetarianinem, ja analizuję to uwalnianie umysłu z technicznego punktu widzenia.
Dla mnie jednak istotna jest Prawda. Czytam ją także w słowach Jezusa zapisanych w Ewangelii Mateusza: tzw Kazanie na Górze, rozdz. 5-7. Rozumiem i czuję to przesłanie. Nie obchodzi mnie czy Jezus zmartwychwstawał, czy nie. Nie obchodzi mnie, czy ktoś mebluje swoje mieszkanie tak, czy inaczej. Nudzi mnie to. Możesz teraz, osobo kryjącą się za tożsamością Mezamira, wziąć To.

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Mezamir » 21 mar 2015, 07:21

trigi pisze:Udowodnij mi teraz że ten krzyż z Buddą ma swojego poprzednika sprzed 2k lat bo nie wierze...
Ganbare, Ganbatte!
Obrazek
Budda Wikingów :)

Naśladownictwo widać na każdym kroku
ObrazekObrazek

Obrazek
Garuda/Raróg w prawym górnym rogu
Obrazek
Obrazek

Harsza
Posty: 154
Rejestracja: 18 lut 2015, 09:44

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Harsza » 21 mar 2015, 07:46

W prawym górnym rogu to akurat gołąb, a właściwie gołębica symbolizująca Ducha Świętego, czyli Moc Boga (oryginalnie w języku aramejskim to pojęcie/ ta Osoba Boga (niepotrzebne skreślić) było rodzaju żeńskiego, nie zaś nijakiego jak w grece).
Poza tym bardzo interesująca ta prezentacja...

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Mezamir » 21 mar 2015, 08:15

Harsza pisze:W prawym górnym rogu to akurat gołąb, a właściwie gołębica symbolizująca Ducha Świętego
W ich ikonografii to jest gołąb ale tam jest po prostu ptak a nie zwierze danego gatunku
Ptak od zawsze był symbolem duszy w animizmie i szamanizmie.

Francuski pisarz Claude Aveline napisał baśń (którą Ludwik Jerzy Kern przetłumaczył na polski)
o ptaku, który raz niewiele myśląc, spróbował co będzie,
gdy pofrunie w dół, w głąb morza –
i okazało się, że tam pod wodą tak samo może latać!

Ta bajka, to kolejna odsłona archetypu „gołębia nurkującego w głębinę”.
Głębinowy gołąb” jako obraz naucza nas,
ze myślą i wyobraźnią jesteśmy zdolni zgłębić to, co nieświadome i tajemnicze.

W wierzeniach ludów 'pogańskich' Votyak/Wotjak i Czeremisow powiadają :
„to jest dusza zmarłego człowieka”.

W wyobrażeniu Słowaków uchodzi dusza z ciała w postaci oddechu,
który konający z siebie wydaje, poczem zamienia się w gołębia
i za innemi wylatuje do nieba, aby jej odlot ten ułatwić, otwierają okna.

W Szamanizmie, gołąb jest Ptakiem Mocy (ZM), czyli jako stworzenie lotne, posiada umiejętność łącznia góry i dołu ( nieba i głębi). Jest swoistego rodzaju spoiwem łączącym w jedno: Ziemię i Niebo, materię i ducha, świat ludzi i świat bogów. Gołąb jest obrazem Osi Świata – pionowej linii łączącej najniższe z najwyższym, linii będącej pniem, kolumną lub kręgosłupem wszechświata.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Mathura » 21 mar 2015, 10:50

Obrazek


A tak zapytam znawców od Jezusa: czy przed i po ukrzyżowaniu (w czasie, którego rzecz jasna nie umarł), udał się do Indii czy też nie?
Według Nikołaja Notowicza, tak własnie było.
Ostatnio zmieniony 21 mar 2015, 10:58 przez Mathura, łącznie zmieniany 1 raz.

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Bolito » 21 mar 2015, 10:55

Jak ja lubię taką radosną twórczość skojarzeniową 8) Na początek krzyż z Buddą. Poszukałem trochę w sieci i wychodzi, że to po prostu specyficzny kamuflaż. Krzyż pochodzi z epoki Edo, kiedy Japonia ściśle odcinała się od wpływów z zewnątrz, a Chrześcijaństwo było w niej bezwzględnie tępione. Ten krzyż był zapewne używany przez jakichś zakonspirowanych chrześcijan, Budda służył zamaskowaniu właściwego symbolu. Japoński chrześcijanin widział przede wszystkim krzyż, niewtajemniczony Japończyk dostrzegał przede wszystkim Buddę. Akurat tutaj ma sensu na siłę doszukiwać się jakichś prachrześcijańskich źródeł krzyża.
Garuda: Na obrazku chrześcijańskim mamy Jezusa w otoczeniu symboli 4 ewangelistów, odpowiednio: Mateusza (człowiek), Łukasza (byk), Marka (lew) i Jana (orzeł). Czyli to ptaszydło to jednak orzeł, ale podobieństwo z Garudą, zwłaszcza tą figurką, jest właściwie żadne. Gest błogosławieństwa też wygląda u Buddy i Jezusa zupełnie inaczej.
Podobieństwa między krzyżem z Buddą a "wikińskim Buddą" też trudno się dopatrzyć. Tam mamy ewidentny krzyż i ewidentnego Buddę, a tu siedzącą postać z krzyżem z celtyckiej plecionki na klacie i swastykami we wschodnim stylu. W tym wizerunku dopatrzyłbym się prędzej jakiejś inspiracji celtyckim bogiem Cernunnosem (chociaż tu nie ma rogów), niż Buddą. Tutaj nieco więcej o pochodzeniu tego zabytku: http://www.vikingrune.com/2009/08/oseberg-buddha/
Zawsze gdy pojawia się ten motyw, przypomina mi się scena z filmu "Eryk Wiking" (Monty Pythonowska parodia filmów o wikingach, jakby kto nie kojarzył).Nie mogę się powstrzymać, żeby tego nie przytoczyć (cytat może być niedokładny, ale taki był sens):
misjonarz: Mam już dość. Dwadzieścia lat siedzę w tej dziurze i nikogo nie nawróciłem !
wiking: A żona Thorwalda?
misjonarz: Ale ona została buddystką !!
wiking: A to nie to samo?
:D :D
Nie jedz na czczo (grafitti)

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Mezamir » 21 mar 2015, 11:10

Crux immissa quadrata lub krzyż klasyczny.
Jest to jeden z najbardziej znanych symboli przedchrześcijańskich.

W starożytnym Egipcie niezwykle popularny był krzyż anch ("crux ansata", T z pętlą u góry), który oznaczał życie. Krzyż był też symbolem greckiego Dionizosa, babilońskiego Bela, tyryjskiego boga Dumuzi (odpowiednik Tammuza) i nordyckiego Odyna (Wodana).

Indoeuropejskie ludy Persji i Indii w starożytności stosowały krzyż, który symbolizował ogień i często przybierał formę swastyki. Do celów religijnych z krzyża korzystali także buddyści w Chinach oraz prekolumbijskie cywilizacje Azteków i Majów. Wobec znanej i dość powszechnej w różnych religiach solaryzacji bóstw naczelnych, krzyż symbolizował tego rodzaju bóstwa również w przypadku kultury łużyckiej i pomorskiej. Również Celtowie, Słowianie i ludy germańskie posługiwały się tym znakiem na długo przed rozpoczęciem się ery chrześcijańskiej.
Wśród Słowian oprócz popularnej prostej formy krzyża równoramiennego (szczególnie w kształcie greckiej litery Χ) spotykany był też krzyż w formie sześcio- i ośmioramiennej, często wpisanej w okrąg (tzw. krzyż słoneczny). Forma sześcioramienna krzyża wpisanego w okrąg widnieje również na Idolu zbruczyńskim. Podobnie bowiem jak u innych grup indoeuropejskich, krzyż u Słowian był zapewne powszechnie związany z siłami przyrody (głównie ze słońcem, ogniem i życiem) oraz symbolizował równowagę wszechświata. Podobnie jak w większości kultur pierwotnych, zapewniać miał szczęście, dobrobyt i przychylność bogów.

Rzymianie posługiwali się krzyżem od najdawniejszych czasów. Juliusz Cezar umieścił ten symbol na monecie ze swoją podobizną. Podobnie uczynił w 20 roku p.n.e. Oktawian August. Rzymski bóg przyrody, Bachus, przedstawiany był niekiedy z opaską na głowie, na której widniały liczne krzyże. Jednak największą popularność w Rzymie krzyż uzyskał w II i III wieku n.e., wraz z rozwojem kultu perskiego boga słońca Mitry.
Ten krzyż był zapewne używany przez jakichś zakonspirowanych chrześcijan, Budda służył zamaskowaniu właściwego symbolu.
Co to zmienia w historii krzyża?
Garuda: Na obrazku chrześcijańskim mamy Jezusa w otoczeniu symboli 4 ewangelistów, odpowiednio: Mateusza (człowiek), Łukasza (byk), Marka (lew) i Jana (orzeł). Czyli to ptaszydło to jednak orzeł, ale podobieństwo z Garudą, zwłaszcza tą figurką, jest właściwie żadne.
O matko...bez komentarza :)
Gest błogosławieństwa też wygląda u Buddy i Jezusa zupełnie inaczej.
Tak...a kolor oczu? Też się nie zgadza,mamy dowód.

„Pod koniec IV wieku p.n.e. misjonarzy buddyjskich można było spotkać w Atenach” – pisze E.M.Layman. Wspomina też, że pierwsi misjonarze chrześcijańscy napotykali nauki buddyjskie wszędzie, dokądkolwiek się udali !!!!

A gdy misjonarze katoliccy przybyli do Japonii, wzięto ich nawet za przedstawicieli nowej sekty buddyjskiej. Jak to możliwe?

E.M.Layman tłumaczy te podobieństwa jednakowym pochodzeniem. Wyjaśnia: „Przed nastaniem ery chrześcijańskiej (…) w buddyjskich formach kultu uwidoczniły się wpływy „pogańskie”. (…) Przypuszczalnie rezultatem ich oddziaływania są [również] niektóre praktyki religijne wprowadzone w kościele chrześcijańskim”.

Według Nikołaja Notowicza, tak własnie było.
Notowicz...:)

Max Müller z Oksfordu – najznamienitszy indolog na Zachodzie, autor tłumaczeń tekstów wschodnich (50 tomów) zatytułowanych „Święte Księgi Wschodu”.

Müller opublikował krytykę w piśmie „The Nineteenth Century”. Orzekł, że tak stary dokument (wg Notowicza z I w. n.e.) z pewnością zostałby włączony do wielkiego kanonu literatury tybetańskiej, znanego jako Kandżur i Tandżur. Jeśliby księgi o Issie rzeczywiście istniały, umieszczono by je w Tandżur i byłyby znane wcześniej. Naukowiec wytknął Notowiczowi, że ten w swojej książce najpierw określił rękopisy mianem „zwojów”, później opisał je jako „dwie grube, szyte księgi”. Tymczasem książki tybetańskie to ani zwoje, ani znane nam księgi, lecz podłużne stronice przypominające liście palmowe, złożone luźno pomiędzy drewnianymi płytami; całość zaś owija się tkaniną. Zgodnie z relacją Notowicza przełożony klasztoru oświadczył, że rękopisy stanowiły przekład na tybetański z zachowanych w Lhassie tekstów pisanych językiem pali. W rzeczywistości jednak w Tybecie nigdy nie używano pali, tłumaczeń zaś na tybetański dokonywano zazwyczaj z sanskrytu lub z chińskiego.

Na polecenie Müllera o Notowicza rozpytywano wśród misjonarzy i brytyjskich oficerów, ci jednak nikogo takiego nie spotkali.

Pewna angielska podróżniczka udała się do Hemis i odkryła, że w klasztorze od dawna nie widziano żadnego Rosjanina. W ciągu ostatnich lat nie przyniesiono tam nikogo ze złamaną nogą, nie istniał również żaden ślad po manuskrypcie.

Ostatecznie zdemaskowano Notowicza w drugim artykule na łamach „The Nineteenth Century”. Profesor Archibald Douglas w 1896 roku odbył podróż do Leh, gdzie w obecności tłumacza przeprowadził wywiad z przełożonym klasztoru Hemis. Ten oświadczył, że choć pełni swoją funkcję od 15 lat, to w tym czasie nie widział w klasztorze żadnego Europejczyka ze złamaną nogą. Pytania o tajemnicze teksty uznał za oburzające. Jest lamą od 42 lat i literaturę buddyjską zna bardzo dobrze, a nigdy nie słyszał o żadnej księdze ani o rękopisie, w którym padałoby imię Issa. Był przekonany, że księga taka nie istnieje. Spisany wywiad zatwierdzono klasztorną pieczęcią, poświadczył go tłumacz i lama.

Wobec tak wielu mocnych argumentów Notowicz zaczął powoli wycofywać się ze swoich twierdzeń. We wstępie do wydania „Nieznanego życia Jezusa Chrystusa” z 1895 r. przyznał, że nie istnieje żaden rękopis traktujący o Issie, utrzymywał natomiast, że całą historię zaczerpnął z rozmaitych ksiąg klasztoru w Hemis. Ale już wtedy było wiadomo, że w klasztorze nigdy autora nie było.

ODPOWIEDZ