Post
autor: Harsza » 06 kwie 2015, 13:43
Po przejrzeniu moich postów w temacie "Jezus a Kryszna" stwierdziłem, że nie odpowiadają one temu, co uważam, w co wierzę, i co chcę przekazać tym, którzy zechcą je czytać. Dyskusja, w której brałem udział, została narzucona, wraz z jej motywami i wątkami, głównie przez Mezamira. Wpłynęło to na jednostronność moich wypowiedzi. Można więc odnieść wrażenie, że moje pogądy i poglądy Mezamira są zbliżone. Jest to jednak prawdą częściową, półprawdą, którą zamierzam wyjaśnić, aby ktoś, kto śledził tę wymianę zdań, miał możliwość uchwycenia moich faktycznych przekonań.
Przekonania Mezamira są w tej kwestii oczywiste. Uznaje on chrześcijaństwo za uzurpację. Pomimo, że pod względem technicznym, szereg tez świadczących o zafałszowaniu faktów, Prawdy i manipulacji, a przede wszystkim ignorancji "twórców" tej religii jestem w stanie wysunąć, i jak przypuszczam, obronić, to w ocenie chrześcijaństwa mam własny, ustalony i odbiegający od tego wrażenia, jakie wypływa z zapoznania się z moimi tezami, pogląd.
Moje poglądy nie wynikają z przyjęcia jakiejś opinii jakiegoś autora, czy autorów. Podstawą przyjęcia tych, a nie innych opinii, jest dwojaka praca, jaką wykonałem.
1. Na podstawie warsztatu jaki otrzymałem w mojej edukacji historyka, osobiście analizowałem źródła, nie przyjmowałem niczyich poglądów bez refleksji, byłem bardzo krytyczny wobec przeczytanych i usłyszanych (mam na wideo cykl programów na temat początków chrześcijaństwa -wypowiadają się tam profesorowie, teolodzy, językoznawcy-hebraiści). Moje opinie to nie są opinie jakiegoś gostka z formum waisznawa.pl. Ja siedziałem nad tym długie lata, owszem, nie znam na pamięć cytatów, nie o to mi chodziło. Chodziło mi o ustalenie: Jak to było naprawdę? Niemal wszystko, co napisałem, było głęboko przemyślane, zwłaszcza gdy mówię o tym, co pisałem "od siebie", bo jasną jest rzeczą, że mam prawo zgadzać się, np z Mezamirem, i w takim wypadku często wyrażałem opinię "prywatną", w odróżnieniu od rzeczy przeze mnie "zbadanych" i udowodnionych. Słowo "prywatna" odnosi się do tego, że gotów jestem się zgodzić (wydaje mi się to prawdą), ale nie potrafię tego udowodnić. Zakładam, że podający taką opinię ma wiedzę na ten temat, lub pochodzi ta wiedza z uczciwego, wiarygodnego źródła.
2. Na podstawie mojej pracy w dziedzinie duchowej, osiągnąłem pewną realizację. Jestem teistą, powiem więcej, dla mnie sfera Ducha jest sferą sprawdzalną doświadczalnie. Tak jak magia jest sprawdzalna doświadczalnie dla szamana. Taki punkt widzenia może być dla agnostyka, lub ateisty nie do przyjęcia. To jest mój punkt widzenia. Podobnie jak punkt widzenia lekarza medycyny może być nie do przyjęcia dla parającego się czarami aborygena i odwrotnie. O ile to, co dotyczy punktu pierwszego może podlegać dyskusji, o tyle to co dotyczy sfery ducha może być dyskutowane WYŁĄCZNIE pomiędzy teistami, nie koniecznie muszą to być waisznawowie, mogą być i inni, lecz tylko teiści. Agnostyk lub ateista nie może brać udziału w tej dyskusji, bo NIE JEST W STANIE zrozumieć. Podobnie nawet najlepszy czarownik aborygenów nie będzie miał NIC do powiedzenia na naradzie lekarzy medycyny, zaś najwybitniejszy nawet lekarz medycyny nie zrozumie tego, nad czym będą debatować aborygeni-czarownicy.
Ad1
Pomiędzy wysuniętymi przez Mezamira tezami na temat początków chrześcijaństwa, a większością moich na ten temat istnieje fundamentalna różnica. Fakt, jej konsekwencją jest także to, że nadzwyczaj często sam stwierdzam: nie wiem, przypuszczam. Jeśli jednak ja stwierdzam: wiem, to zwykle chodzi tu o coś, co w każdej chwili mogę dowieść przy pomocy informacji źródłowych. Proszę zwrócić uwagę na to, że jest to coś fundamentalnie odmiennego od prezentacji Mezamira, opierających się na cudzych opiniach – oczywiście one także są często zgodne z prawdą historyczną, lecz po pierwsze, nie zawsze, po drugie, kilku z uczestników tego forum zwracało Mezamirowi uwagę na to, że forum waisznawa.pl nie jest właściwym miejscem do atakowania innych religii. Ja też się pod tym apelem podpisuję – zwłaszcza, że co Mezamir miał do powiedzenia – powiedział.
Poza tym mogę w każdej chwili przeprowadzić dowód:
1. tego, że Barabasz jest z pewnością postacią fikcyjną
2. tego, że Judasz jest najprawdopodobniej postacią fikcyjną
3. tego, że opowieść o męce, ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu Jezusa Nazarejczyka pochodzi od apostołów-uczniów pre-gnostyków, takich jak Maria Magdalena, że zamieszczona w ewangeliach kanonicznych wersja/wersje tej opowieści uległy zniekształceniu, z tym zastrzeżeniem, że zasadniczy rys tej opowieści odpowiada prawdzie historycznej. Moje opinie w tej kwesti zarysowałem w poprzednich postach.
4. tego, że widzenia Jezusa, tzw "zmartwychwstałego" wyglądają na autentyczne, realne doświadczenia, nie zaś "halucynacje".
5. tego, że pierwsi uczniowie Jezusa Nazarejczyka obdarzeni byli Mocą Boga (Duchem Świętym). Zresztą ten dowód jest najkrótszy: uzdrawiali chorych, doznawali ekstazy. Dalej wystarczy podać wersety z Nowego Testamentu, argumentację Orygenesa z "Contra Celsum" oraz zamieszczoną w Contra Celsum argumentację Celsusa – przypominam, zarzucając, że chrześcijanie uzdrawiają mocą demonów, z automatu przyznał, że UZDRAWIAJĄ. To właśnie bycie obdarzonymi Mocą Boga (Duchem Świętym) było PODSTAWOWĄ i PIERWOTNĄ przyczyną rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa w I i II wieku ne (choć nie jedyną, Mezamir wskazuje również na INNE przyczyny).
6. tego, że podany w Bhawiszja Puranie motyw Adama i Ewy jest oryginalny i niezależny od wersji biblijnej (co dowodzi zarówno przynajmniej częściowej wiarygodności początkowej części Księgi Rodzaju, jak i przynajmniej częściowej wiarygodności Bhawiszja Purany).
I nie są to opinie prawdziwe, lub nie, ale coś, co potrafię dowieść na podstawie źródeł. O źródłach mówiłem w poprzednich postach. Większość z powyższych dowodów jest praco- i czaso- chłonna. Może jednak zostać przeprowadzona, w każdym razie dopóki jeszcze żyję.
Ad2
Żeby zrozumieć ten punkt widzenia, trzeba mieć jakąś własną duchową realizację. Zimna wiara w Boga, w Krysznę, w Jezusa, w magisterim Kościoła Rzymsko-katolickiego może też okazać się wystarczająca, albo i nie. Realizacja duchowa jest czymś więcej niż zimna wiara.
CZYM JEST NAUKA JEZUSA NAZAREJCZYKA.
Esensją tej nauki są rozdziały 5,6 i 7 Ewangelii Mateusza. Jest to tekst bardzo stary, zgodnie z tradycją napisany przez apostoła Mateusza. Oczywiście, tego ostatniego punktu nie można dowieść, można jednak dowieść czegoś innego. Badania dowiodły, że istnieją trzy, a właściwie cztery podstawowe źródła do poznania nauki Jezusa Nazarejczyka. Są to:
1. Ewangelia Tomasza
2. Ewangelia Marka
3. źródło aramejskie, które znalazło się w Ewangelii Mateusza i Ewangelii Łukasza. Jest to to samo źródło, dlatego Ewangelia Mateusza i Łukasza nie są źródłami wzajemnie niezależnymi. Najczystszą częścią tego źródła aramejskiego jest tzw "Kazanie na Górze", czyli rozdziały 5, 6 i 7 Ewangelii Mateusza, zgodnie z tradycja napisane przez apostoła Mateusza, o czym wspomniałem powyżej, którego treść jest zrelacjowana także w Ewangelii Łukasza, która jest wzajemnie zależna od Ewangelii Mateusza, i ... uwaga ... w Ewangelii Tomasza, a ta, a uważamy tak Crossan i ja, i zapewne jeszcze paru innych, jest NIEZALEŻNA od Ewangelii Mateusza i Łukasza. W każdym razie, uważam, że potrafię tę niezależność, oraz oryginalność Ewangelii Tomasza, dowieść.
4. Za czwarte źródło można uznać Ewangelię Jana. Jest to źródło mniej wiarygodne od pozostałych trzech, ale także od nich wszystkich NIEZALEŻNE. Oczywiście, autorem nie może być apostoł Jan. Jest nim tzw Jan Ewangelista. Podobnie możemy mówić oddzielnie o autorze 5,6 i 7 rozdziału Ewangelii Mateusza i niektórych (krótkich) fragmentów tej ewangelii, którym jest, a przynajmniej brak jest dowodów na odrzucenie tej tradycji, sam apostoł Mateusz, w przeciwieństwie do autora całej tej Ewangelii (28 rozdziałów), którym jest tzw Mateusz Ewangelista.
Ponieważ uczestników tej dyskusji zabsorbowały INNE sprawy, aniżeli Nauka Jezusa, więc pozwolę sobie na nieprzytaczanie tej nauki Jezusa, jaką możemy wyczytać z tych trzech, a właściwie czterech niezależnych źródeł. Jeśli ktoś chce się zapoznać ze skrótową wersją Nauki Jezusa, to niech sięgnie po Ewangelię Mateusza – rozdziały 5,6 i 7. Jest to najstarszy tekst chrześcijaństwa, a jego treść potwierdzają inne źródła, przede wszystkim Ewangelia Tomasza.
OBRONA CHRZEŚCIJAŃSTWA.
Uważam, że chrześcijaństwo zostało założone przez apostołów, nie zaś przez samego Jezusa. Nie zmienia to jednak faktu, że było ono, i w jakimś stopniu nadal jest autentyczną ścieżką duchową. Jezus nie był zwykłym człowiekiem, z Jego Woli, apostołowie otrzymali dar Mocy Boga (Ducha Świętego). Istotą Jego nauki było to, co nie za bardzo widać w "Kazaniu na Górze", było to wzbudzenie w człowieku Transcendencji, Ducha:
Ewangelia Tomasza: w.17 Rzekł Jezus: "Dam wam to, czego oko nie widziało i czego ucho nie słyszało, i czego ręka nie dotknęła, i co nie weszło do serca człowieka".
To samo powie wam indyjski guru, bo to czego doświadcza się w duchowej praktyce, jest czymś innym, niż to co znamy z naszej zwierzęcej percepcji. I bynajmniej, nie jest to zestaw dogmatów do uwierzenia, nie ważne, czy są to dogmaty teologii katolickiej, czy teologii waisznawa, o nie!
" oko nie widziało i czego ucho nie słyszało, i czego ręka nie dotknęła, i co nie weszło do serca", jeszcze raz?
"Dam wam to, czego oko nie widziało i czego ucho nie słyszało, i czego ręka nie dotknęła, i co nie weszło do serca człowieka".
Na dzień dobry Jezus z Ewangelii Tomasza nie wacha się uznać religii żydowskiej za uzurpację:
Ewangelia Tomasza; w.40 Rzekł Jezus: "Krzew winny zasadzono poza Ojcem, a ponieważ nie jest mocny, wyrwą go z korzeniami i zniszczeje".
Jezus nie jest zwykłym człowiekiem, ani nawet prorokiem.
Ewangelia Tomasza: w.15 Rzekł Jezus: "Jeśli ujrzycie takiego, którego nie zrodziła kobieta, padnijcie na wasze twarze, uczcijcie go - ten jest waszym ojcem".
Ewangelia Tomasza: w.59 Rzekł Jezus: "Przypatrzcie się temu, który żyje, dopóki żyjecie, abyście nie umarli, a nie starajcie się go widzieć nie mogąc się mu przypatrzeć".
Ewangelia Tomasza: w.108 Rzekł Jezus: "Kto napił się z mych ust, stanie się takim, jak ja. Ja sam stanę się nim i tajemnice zostaną mu objawione".
Tę samą myśl mamy w Ewangelii Jana (ale w innej formie), jak ktoś nie wierzy, to poszukam. To nie jest takie proste. My, waisznawowie mamy doktrynę "aczintja bheda-abheda tattwa" Nasza filozofia głosi, że nasza pełnia/doskonałość w pełni objawia się, gdy jesteśmy "bogiem wielbiącym", kimś kto kocha, że bez kochania Kryszny nasza realizacja Ducha jest wciąż niespełniona.U Jezusa jest coś podobnego.
Ewangelia Tomasza: w.67 Rzekł Jezus: "Kto zna Pełnię będąc pozbawionym siebie, cierpi z braku Pełni".
Ja w tym wykładzie słów Jezusa nie widzę żadnego braku.
Ewangelia Tomasza: w.77 Rzekł Jezus: "Ja jestem światłością, która jest ponad wszystkimi. Ja jestem Pełnią, Pełnia wyszła ze mnie, Pełnia doszła do mnie. Rozłupcie drzewo, ja tam jestem. Podnieście kamień, a znajdziecie mnie tam".
Wszechprzenikający Pan, przemawia ustami Jezusa, czy się to komuś podoba, czy nie. Dla mnie Jezus jest Moim Guru. Kto, wie, czy nie najważniejszym.
Ewangelia Tomasza: w.108 Rzekł Jezus: "Kto napił się z mych ust, stanie się takim, jak ja. Ja sam stanę się nim i tajemnice zostaną mu objawione".
W chrześcijaństwie, jakie ukształtowało się w ciągu I wieku ne zabrakło trzech zasadniczych elementów.
1. reinkarnacji, by wyjaśnić mechanizm zła i cierpienia.
2. szacunku do życia i wegetarianizmu.
3. wszechobecności Boga we wszystkim i w każdym
Jednakże szacunek do życia i wszechobecność Boga znalazła się z Ewangelii Tomasza. Zabrakło wprawdzie reinkarnacji, ale kto wie, czy nie wystąpiła ona w ezoterycznych naukach samego Jezusa. Ja opieram się na faktach. To, że reinkarnacja występowała w chrześcijaństwie w II-III wieku nie jest jeszcze dowodem.
Zgodnie z wypowiedzią Iśaputry z Bhawiszja Purany, Jezus miał powiedzieć:
"maanasam nirmala krtva malam dehe shubhashubham
Umysł i ciało muszą być trzymane w czystości
naigamam japamaasthaaya japata nirmala param
Osoba powinna być ściśle usytuowana w dżapa – wewnętrznym intonowaniu lub modlitwie
nyaayena satyavarcasaa manasaikyena maanavah
Ludzie powinni mówić prawdę i kontrolować ich umysły
dhyaayena pujayediisham suryamandalasamsthitam
acaloayam prabhuh saakshaattathaa suryocalah sadaa
Osoba powinna uważnie wielbić Pana, który jest niezmienny niczym słońce
tatvaanam calabhutaanaam karshanah sa samatatah
Pan przyciąga do siebie zanikające żywe istoty i obejmuje nad nimi kontrolę
iishamurtihyandi praaptaa nityashuddhaa shivakarti
iishaamasiiha iti ca mama naama pratishitam
Trzymam formę Pana w mym sercu. Dlatego jestem znany jako Isha Masiha, Jezus Mesjasz,
zawsze czysty i pomyślny.
iti krityena bhupaala masihaa vilaya gataa
Ze względu na te nauki, autorytety skazały Mesjasza na śmierć."
Proszę mi uwierzyć, to wcale zanadto nie odbiega od Ewangelii Tomasza. Ergo, Jezus założył oryginalną ścieżkę duchową dla mleczchów, inną niż oparta na wiedzy wedyjskiej sanatana dharma.
Dotychczas pisałem o tym, co wciąż jest dość krytyczne wobec tego, czym jest chrześcijaństwo, i za kogo uważają siebie chrześcijanie. Proszę posłuchać dalej. Fundamentem dzieła Jezusa jest przekazanie daru Mocy Bożej, czyli Ducha Świętego. Zgoda, że dzisiaj katoliccy księża i biskupi na ogół (w zasadzie praktycznie wcale) tego daru nie posiadają. Nie potrafią uzdrawiać, o ekstazach nie wspomnę. Tylko że nie tak to wyglądało 2000, a nawet 1000 lat temu. Dar Mocy Boga (Ducha Świętego) służył uzdrawianiu chorych, o ekstazach nie wspomnę. To była prawdziwa ścieżka duchowa, nie zaś sugerowana przez niektórych uzurpacja. Nie licząc okresu IV-VI wieku, kiedy faktycznie doszło do religijnych prześladowań rękami chrześcijan, właściwe fiksacje strukturalne (totalitarne zbrodnie) w tym względzie, to dopiero wiek XIII, XIV i kolejne. Jeszcze 1000 lat temu chrześcijaństwo, co prawda bez reinkarnacji, szacunku do życia i wszechobecności Boga, jest duchową ścieżką, mistycy piszą wiersze, przeżywają to w swoich sercach. W jakimś sensie ten cieśla z Kany Galilejskiej (tam mieszkał) zdaje się być najwybitniejszą jednostkową postacią w dziejach duchowości, nic dziwnego, że uwzględniono Go w Bhawiszja Puranie. Popatrzcie, jest jeszcze Mistrz Ekhart, mistyk, XIII wiek. Odkrywa, że w każdym zwierzęciu jest TEN SAM CHRYSTUS. Ten sam Chrystus, dosłownie. Już istnieje inkwizycja, chcą go za to spalić na stosie, ale to dopiero mroki średniowiecza, zanim zorientowano się o jego nauce i realizacji i zanim ustalono, że dla nich jest to herezją, staruszek umarł ze starości. Posłuchajcie, chrześcijaństwo jest nadal autentyczną ścieżką duchową. Nie mówię o inkwizytorach, czy magisterium kościoła katolickiego (brrr... jak to brzmi!), mówię o tych, którzy w Jezusie-Chrystusie odkrywają swojego ukochanego Pana i Mistrza. Dajcie im spokój, że nie wierzą w reinkarnację i czasami jedzą mięso. Albo to:
Hubert – był myśliwym, nagle zobaczył w porożu jelenia znak krzyża, doznał oświecenia (ekstazy?), od tego czasu przestał polować, uznany następnie za świętego, zgoda patronat nad myśliwymi to uzurpacja, bo on PRZESTAŁ zabijać, ale co to zmienia w samym Hubercie?
Święty Franciszek z Asyżu – jakieś wątpliwości w tej kwestii????
Święta Teresa z Avili, zdaje się wegeterianka
Święta siostra Faustyna Kowalska, napisała w Dzienniczku "nie lubię mięsa", zdaje się pod koniec życie wegetarianka
Ten cały "przebrzydły" kościół rzymskokatolicki nie jest właśnie wcale tak daleko od Boga, jak wydaje się patrząc na jego zbrodnie z przeszłości, pedofilię księży, zakłamanie duchowieństwa. Przecież to jest Kościół Grzeszników, a czego się spodziewaliście po autentycznej ścieżce duchowej dla mleczchów? Kościół grzeszników uznaje kult świętych, tylko kto jest tym świętym? No tak, ktoś kto nie sprzeciwił się nauce magistrium kościoła rzymskokatolickiego (brrrr...) Święty Franciszek nie sprzeciwił się, inni też nie, coś nie tak? Nikt nie słyszał o yoga-mayi, rodzaju iluzji? Ja słyszałem. Jestem przekonany, że przynajmniej niektórzy spośród świętych katolickich są autentycznie oświeceni Miłością Boga/Jezusa/Chrystusa (niepotrzebne skreślić). Nie musowo być wegetarianinem, by być obdarzonym Bożą Miłością. Chociaż na ogół się jest. Taka jest moja realizacja. Jeśli ktoś osiągnie stan czystości, żaden grzech go nie wiąże, także grzech mięsożerstwa.
Ewangelia Tomasza: w.14 Rzekł im Jezus: "Jeśli pościcie, tworzycie sobie grzechy, a jeśli się modlicie, będziecie skazani. Jeśli dajecie jałmużnę, wyrządzicie krzywdę swoim duchom. Jeśli wychodzicie do jakiejkolwiek prowincji, i jeśli wędrujecie po wioskach, i jeśli was przyjmują, to jedzcie, co przed wami położą, uzdrawiajcie chorych, którzy są wśród nich. Bowiem to, co wejdzie do waszych ust, nie zanieczyści was, ale to, co wychodzi z waszych ust, jest tym, co was zanieczyści".
Ten krytytykowany jakże często "kult świętych" jest wszakże "kultem czystych wielbicieli". Zgoda, że większość katolickich świętych jest ponaciągana, ale jest też wielu PRAWDZIWYCH.
Chrześcijaństwo jest prawdziwą duchową ścieżką dla mleczchów, ma swoje wady, ale jest autentyczne.
MIŁOŚĆ
Może podstawowym błędem chrześcijaństwa wcale nie jest brak reinkarnacji (była w starożytności), wegetarianizmu (jest u adwentystów), czy wszechobecności Boga (był Mistrz Ekhart), lecz jest nim DOGMATYZM. Choroba, na którą cierpi nie tylko chrześcijaństwo, czy islam. Chorują na nią i inni. Przegląd anglojęzycznych stron poświęconych bhakti dał mi wizję jak bardzo dogmatyzm dotknął różne ścieżki bhakti w Indiach i poza Indiami. Wrogiem może być ISKCon, Gaudiya Math, Brahma Samhit, o mój Boże, co ja tam naczytałem, gdzieś tam jakiś indyjski guru zabronił przychodzić na spotkania bez dhoti (mężczyźni) lub sari (kobiety), gdzieś tam wykazy punktów do uwierzenia, takie magisterium sanghi powszechnej (brrrr...) Cały ten dogmatyzm wymyślił powszechnie znany przestępca, nijaki pan Kali (nie mylić z szanowaną Panią Kali, a właściwie Kaalii), powtarzam pan Kali, którego można zidentyfikować z panem Szatanem. Dogmatyzm jest nam całkowicie niezbędny. A wiecie co, się stanie gdy dogmatyzm zostanie zlekceważony? Nie wiecie?
MIŁOŚĆ
się stanie.
Chcecie kochać Krysznę/Boga/Jezusa/Chrystusa (niepotrzebne skreślić, może być wszystko, jak komuś pasuje)?
Ja chcę kochać,
a nie wierzyć.
Nauka kościoła katolickiego, pomimo, że z oporami, ale jednak uznaje nadrzędność miłości. Nieliczni katolicy kochają Boga i bliźnich. Nieliczni mają dar Mocy Boga (Ducha Świętego), uzdrawiają, mają ekstazy (poczytajcie o kościele katolickim w Afryce)
To prawda, że filozofia waisznawa jest najdoskonalszą filozofią na ziemi. To prawda, że odpowiada na wszystkie pytania. I zgodnie z tą filozofią istotą osiągnięcia Boga jest Miłość.
Dlatego niektórzy katolicy, chociaż "wierzą" w swoje dogmaty, potrafią kochać Boga tak jak my, czy właściwie niektórzy z nas.
Katolicy (i inni chrześcijanie) zasługują na szacunek.
Przepraszam, że moje opinie na temat Kościoła i Nowego Testamentu wyrażone na tym forum mogły urazić kogoś (katolika?), kto je czytał. Ale ja też niekiedy muszę czytać rzeczy obrażające moje uczucie do Kryszny – czy to w internecie, czy w książkach. Słuchać od świadka Jehowy, że jestem "filozofkiem", itd. Bhaktowie tyle razy byli atakowani przez katolickich natrętów, często przy pomocy wyssanych z palca u lewej nogi zarzutów, że uznajmy tę dyskusję, wraz z obszernymi opiniami Mezamira zamieszczonymi na tym wątku, za wyrównanie rachunków.
Życzyłbym sobie i każdemu, byśmy odchodząc od dogmatyzmu, skupili się na kochaniu Boga. Tylko tyle i aż tyle.