Krsna a Jezus

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Bolito » 22 mar 2015, 22:44

Mathura pisze: - nie zmarł jednak na krzyżu
- po tzw. zmartwychwstaniu, udał się do Indii. W Kaszmirze jest ponoć Jego grób.
Raczej nie. W grobie w Śrinagarze pochowano bliżej nieznanego, muzułmańskiego ascetę i mędrca Yuzę Assafa. Najstarsze wzmianki o grobowcu pochodzą z XVIII w. Dopiero pod koniec XIX w. zwolennicy Ahmadiji, bardzo nieortodoksyjnego nurtu Islamu, zaczęli rozpowszechniać pogląd, że to grób Jezusa. A potem to podchwycili różni europejscy ezoterycy.
Skoro chrześcijanie uważają, że Jezus umarł, zmartwychwstał i przez całe życie nie opuszczał terenów starożytnej Palestyny, to ja bym przy tym pozostał i nie wmawiał im, że było inaczej. Tak jak nie chciałbym, żeby jakiś "mędrzec" udowadniał, że Kriszna urodził się 25 grudnia, jego matka była dziewicą i umarł na krzyżu. "Zeitgeist" wiecznie żywy...
Nie jedz na czczo (grafitti)

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Krsna a Jezus

Post autor: trigi » 23 mar 2015, 00:05

Andrzejj pisze:1.Mnóstwo ludzi jest na poziomie mentalnym dzisiejszego chrześcijaństwa i jest ono czymś co sprawia że ich życie jest moralniejsze i mniej zdegradowane.

2.Nie szukają oni autentycznej wiedzy od rzeczywistości, więc nie przeszkadza im słabość filozoficzna, nie szukają autentycznych mistyków, więc nie przeszkadza im że prowadzą ich oszuści, ale są w stanie uznać pewien system moralny czy też uznać, że to nie oni są Bogiem i to my zależymy od tego wielkiego kolesia.

3.ktoś poważnie zacznie studiować ewangelie i starać się podążać za Jezusem to pewnie wiele więcej dobrego zrobi, ale z racji tego że nie ma żadnych linii mistyków w tej tradycji to bym transcendencji nie oczekiwał, a raczej widział sprawę jako pewnego rodzaju dharmę(religie)
1. Dokładnie, lepiej iść o kulach niż nie móc się ruszać.
2. Chcą być oszukiwani że są religijni, gdy im powiesz że nie są zacytują Biblię.
(lub przypomną o JP2)
3. To już jest zbyt duży hurra optymizm, z kulami kiepsko się tańczy.Postęp kończy się na TYLKO MY i okrzykach " gdzie jest krzyż?!
https://www.youtube.com/watch?v=eelC6Vw ... e=youtu.be
Bolito pisze:Skoro chrześcijanie uważają, że Jezus umarł, zmartwychwstał i przez całe życie nie opuszczał terenów starożytnej Palestyny, to ja bym przy tym pozostał i nie wmawiał im, że było inaczej. ... "Zeitgeist" wiecznie żywy...
To i tak nie ma znaczenia, do tego potrzebna jest moc sprawcza i chęć zmiany, jednego i drugiego brak. Jak też po co udowadniać że:
,,I Jezus była kobietą (w Indiach)!'' Czy Kryszna straci coś na tym lub zyska? Nie ma najmniejszej potrzeby robić z Jezusa jogina.
Kryszna jest Bogiem z Jezusem lub bez. "Zeitgeist" nie jest wieczny.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Mathura » 23 mar 2015, 10:49

Bolito pisze:Raczej nie.
Ja się nie upieram. Może było tak, a może inaczej. Napisałem, że mi taka wersja najbardziej w tej chwili odpowiada. Chyba, że ktoś przedstawi mi inną, która mnie przekona.
Skoro chrześcijanie uważają, że Jezus umarł, zmartwychwstał i przez całe życie nie opuszczał terenów starożytnej Palestyny, to ja bym przy tym pozostał i nie wmawiał im, że było inaczej.
Nie chodzi o wmawianie. Chodzi o prezentowanie innych opcji, pozostawiając sobie i innym prawo, do posiadania tych właśnie różnych opcji. W przeciwnym wypadku z obawy, że można podważyć czyjś aktualny światopogląd, należałoby zaprzestać jakiejkolwiek dyskusji. Wszelka wymiana poglądów w związku z tym nie miałaby prawa istnieć. Do tego to ma zmierzać? Chyba nie o to chodzi.

Śrila Bhaktiwinod Thakur
Bhagawata - filozofia – etyka – teologia

"Żadna myśl nie jest bezużyteczna. Myśli są sposobami,
dzięki którym dochodzimy do celu. Czytelnik, który zdemaskuje złą
myśl, nie wie, że nawet złą drogę można poprawić i przemienić w lepszą.
Jedna myśl jest drogą wiodącą do następnej. W ten sposób czytelnik
odkryje, że ta myśl, która jest celem dzisiaj, będzie narzędziem kolejnego
celu jutro. Myśli bezwzględnie będą niekończącym się zbiorem sposobów
i celów w postępie ludzkości. Wielcy reformatorzy zawsze będą
zapewniać, iż przyszli nie po to, by niszczyć stare prawo, ale by je wypełnić.
Walmiki, Wjasadew, Platon, Jezus, Mahomet, Konfucjusz czy Ćajtanja
Mahaprabhu potwierdzają ten fakt zarówno przez swoje wypowiedzi,
jak i działanie."


"Myśli chodzą różnymi ścieżkami. Ten, kto jest wykształcony w myśleniu
Towarzystwa Unitarian lub Wedanty ze szkoły w Benares, z trudnością
odnajdzie pobożność w wierze wajsznawów. Z drugiej strony wajsznawa
bez wiedzy, którego celem jest jedynie żebranie od drzwi do drzwi
w imieniu Nitjanandy, nie odnajdzie pobożności w chrześcijaninie. Jest
tak dlatego, ponieważ wajsznawa nie myśli w ten sam sposób o swojej
religii, jak chrześcijanin. Może być tak, że zarówno wajsznawa, jak
i chrześcijanin, będą głosić te same uczucia, jednak nigdy nie zaprzestaną
walki tylko dlatego, że doszli do swych wspólnych wniosków innymi
drogami myślenia. Tym samym brak wielkoduszności wnika w argumenty
pobożnych chrześcijan, gdy wydają swoje niedoskonałe opinie na
temat religii wajsznawów."


Atakujecie Mezamira za to, że on niby atakuje chrześcijaństwo. Bhaktivinod Thakura nie od razu został waisznawą. Oto co sam pisał o sobie:

"My sami jesteśmy tego świadkami. Gdy uczęszczaliśmy do kolegium,
czytaliśmy filozoficzne dzieła Zachodu i wymienialiśmy myśli z ówczesnymi
filozofami, żywiliśmy prawdziwą nienawiść do Bhagawata. Dzieło
to wyglądało jak zbiór idei w niewielkim stopniu przystosowanych do
dziewiętnastego wieku i nie znosiliśmy słuchać jakiegokolwiek argumentu
przemawiającego na jego korzyść. Dla nas tomy Channinga,
Parkera, Emersona czy Newmana miały większe znaczenie, niż wszystkie
dzieła wajsznawa. Zachłannie czytaliśmy różne komentarze do Pisma
Świętego oraz prace Tattwa Bodhini Sabha, zawierające fragmenty
z Upaniszadów i Wedanty, ale żadne prace wajsznawów nie cieszyły się
naszym uznaniem."


Dzisiejszy, poszukujący Mezamir, może jutro stać się gorliwym chrześcijaninem. Kto to wie? :lol:
Ja również nie garnąłem się nigdy do religii. W dyskusjach ze znajomymi twierdziłem z zapałem, że wiara w Boga nie ma sensu, bo nikt taki nie istnieje. I co ostatecznie z tego wyszło?

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Bolito » 23 mar 2015, 22:43

Mathura pisze:Nie chodzi o wmawianie. Chodzi o prezentowanie innych opcji, pozostawiając sobie i innym prawo, do posiadania tych właśnie różnych opcji. W przeciwnym wypadku z obawy, że można podważyć czyjś aktualny światopogląd, należałoby zaprzestać jakiejkolwiek dyskusji. Wszelka wymiana poglądów w związku z tym nie miałaby prawa istnieć. Do tego to ma zmierzać? Chyba nie o to chodzi.
Zgadzam się. Odpisywałem dość późno i nie zaznaczyłem, kiedy przechodzę do bardziej ogólnych stwierdzeń. Zaprezentowanie innych opcji - w porządku, ale czasem pojawia się, również wśród bhaktów, przekonanie, że lepiej znają cudzą ścieżkę od tego, kto nią podąża. I wtedy najczęściej padają właśnie takie argumenty, w dodatku wygłaszane jako coś pewnego i niepodważalnego.
Nie jedz na czczo (grafitti)

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Mathura » 24 mar 2015, 10:35

To fakt Prabhu. To fakt.
Nie zawsze jednak łatwo jest tak zbalansować swoje wypowiedzi, aby przekazać to co się chce i jednocześnie nikogo nie urazić.
W trakcie dyskusji do głosu dochodzą, i często biorą górę, nasze uwarunkowania, emocje, chęć dogryzienia tej drugiej stronie, udowodnienia za wszelką cenę swojej racji. Tak to już jest.

Harsza
Posty: 154
Rejestracja: 18 lut 2015, 09:44

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Harsza » 06 kwie 2015, 13:43

Po przejrzeniu moich postów w temacie "Jezus a Kryszna" stwierdziłem, że nie odpowiadają one temu, co uważam, w co wierzę, i co chcę przekazać tym, którzy zechcą je czytać. Dyskusja, w której brałem udział, została narzucona, wraz z jej motywami i wątkami, głównie przez Mezamira. Wpłynęło to na jednostronność moich wypowiedzi. Można więc odnieść wrażenie, że moje pogądy i poglądy Mezamira są zbliżone. Jest to jednak prawdą częściową, półprawdą, którą zamierzam wyjaśnić, aby ktoś, kto śledził tę wymianę zdań, miał możliwość uchwycenia moich faktycznych przekonań.
Przekonania Mezamira są w tej kwestii oczywiste. Uznaje on chrześcijaństwo za uzurpację. Pomimo, że pod względem technicznym, szereg tez świadczących o zafałszowaniu faktów, Prawdy i manipulacji, a przede wszystkim ignorancji "twórców" tej religii jestem w stanie wysunąć, i jak przypuszczam, obronić, to w ocenie chrześcijaństwa mam własny, ustalony i odbiegający od tego wrażenia, jakie wypływa z zapoznania się z moimi tezami, pogląd.
Moje poglądy nie wynikają z przyjęcia jakiejś opinii jakiegoś autora, czy autorów. Podstawą przyjęcia tych, a nie innych opinii, jest dwojaka praca, jaką wykonałem.
1. Na podstawie warsztatu jaki otrzymałem w mojej edukacji historyka, osobiście analizowałem źródła, nie przyjmowałem niczyich poglądów bez refleksji, byłem bardzo krytyczny wobec przeczytanych i usłyszanych (mam na wideo cykl programów na temat początków chrześcijaństwa -wypowiadają się tam profesorowie, teolodzy, językoznawcy-hebraiści). Moje opinie to nie są opinie jakiegoś gostka z formum waisznawa.pl. Ja siedziałem nad tym długie lata, owszem, nie znam na pamięć cytatów, nie o to mi chodziło. Chodziło mi o ustalenie: Jak to było naprawdę? Niemal wszystko, co napisałem, było głęboko przemyślane, zwłaszcza gdy mówię o tym, co pisałem "od siebie", bo jasną jest rzeczą, że mam prawo zgadzać się, np z Mezamirem, i w takim wypadku często wyrażałem opinię "prywatną", w odróżnieniu od rzeczy przeze mnie "zbadanych" i udowodnionych. Słowo "prywatna" odnosi się do tego, że gotów jestem się zgodzić (wydaje mi się to prawdą), ale nie potrafię tego udowodnić. Zakładam, że podający taką opinię ma wiedzę na ten temat, lub pochodzi ta wiedza z uczciwego, wiarygodnego źródła.
2. Na podstawie mojej pracy w dziedzinie duchowej, osiągnąłem pewną realizację. Jestem teistą, powiem więcej, dla mnie sfera Ducha jest sferą sprawdzalną doświadczalnie. Tak jak magia jest sprawdzalna doświadczalnie dla szamana. Taki punkt widzenia może być dla agnostyka, lub ateisty nie do przyjęcia. To jest mój punkt widzenia. Podobnie jak punkt widzenia lekarza medycyny może być nie do przyjęcia dla parającego się czarami aborygena i odwrotnie. O ile to, co dotyczy punktu pierwszego może podlegać dyskusji, o tyle to co dotyczy sfery ducha może być dyskutowane WYŁĄCZNIE pomiędzy teistami, nie koniecznie muszą to być waisznawowie, mogą być i inni, lecz tylko teiści. Agnostyk lub ateista nie może brać udziału w tej dyskusji, bo NIE JEST W STANIE zrozumieć. Podobnie nawet najlepszy czarownik aborygenów nie będzie miał NIC do powiedzenia na naradzie lekarzy medycyny, zaś najwybitniejszy nawet lekarz medycyny nie zrozumie tego, nad czym będą debatować aborygeni-czarownicy.

Ad1
Pomiędzy wysuniętymi przez Mezamira tezami na temat początków chrześcijaństwa, a większością moich na ten temat istnieje fundamentalna różnica. Fakt, jej konsekwencją jest także to, że nadzwyczaj często sam stwierdzam: nie wiem, przypuszczam. Jeśli jednak ja stwierdzam: wiem, to zwykle chodzi tu o coś, co w każdej chwili mogę dowieść przy pomocy informacji źródłowych. Proszę zwrócić uwagę na to, że jest to coś fundamentalnie odmiennego od prezentacji Mezamira, opierających się na cudzych opiniach – oczywiście one także są często zgodne z prawdą historyczną, lecz po pierwsze, nie zawsze, po drugie, kilku z uczestników tego forum zwracało Mezamirowi uwagę na to, że forum waisznawa.pl nie jest właściwym miejscem do atakowania innych religii. Ja też się pod tym apelem podpisuję – zwłaszcza, że co Mezamir miał do powiedzenia – powiedział.
Poza tym mogę w każdej chwili przeprowadzić dowód:
1. tego, że Barabasz jest z pewnością postacią fikcyjną
2. tego, że Judasz jest najprawdopodobniej postacią fikcyjną
3. tego, że opowieść o męce, ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu Jezusa Nazarejczyka pochodzi od apostołów-uczniów pre-gnostyków, takich jak Maria Magdalena, że zamieszczona w ewangeliach kanonicznych wersja/wersje tej opowieści uległy zniekształceniu, z tym zastrzeżeniem, że zasadniczy rys tej opowieści odpowiada prawdzie historycznej. Moje opinie w tej kwesti zarysowałem w poprzednich postach.
4. tego, że widzenia Jezusa, tzw "zmartwychwstałego" wyglądają na autentyczne, realne doświadczenia, nie zaś "halucynacje".
5. tego, że pierwsi uczniowie Jezusa Nazarejczyka obdarzeni byli Mocą Boga (Duchem Świętym). Zresztą ten dowód jest najkrótszy: uzdrawiali chorych, doznawali ekstazy. Dalej wystarczy podać wersety z Nowego Testamentu, argumentację Orygenesa z "Contra Celsum" oraz zamieszczoną w Contra Celsum argumentację Celsusa – przypominam, zarzucając, że chrześcijanie uzdrawiają mocą demonów, z automatu przyznał, że UZDRAWIAJĄ. To właśnie bycie obdarzonymi Mocą Boga (Duchem Świętym) było PODSTAWOWĄ i PIERWOTNĄ przyczyną rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa w I i II wieku ne (choć nie jedyną, Mezamir wskazuje również na INNE przyczyny).
6. tego, że podany w Bhawiszja Puranie motyw Adama i Ewy jest oryginalny i niezależny od wersji biblijnej (co dowodzi zarówno przynajmniej częściowej wiarygodności początkowej części Księgi Rodzaju, jak i przynajmniej częściowej wiarygodności Bhawiszja Purany).
I nie są to opinie prawdziwe, lub nie, ale coś, co potrafię dowieść na podstawie źródeł. O źródłach mówiłem w poprzednich postach. Większość z powyższych dowodów jest praco- i czaso- chłonna. Może jednak zostać przeprowadzona, w każdym razie dopóki jeszcze żyję.

Ad2
Żeby zrozumieć ten punkt widzenia, trzeba mieć jakąś własną duchową realizację. Zimna wiara w Boga, w Krysznę, w Jezusa, w magisterim Kościoła Rzymsko-katolickiego może też okazać się wystarczająca, albo i nie. Realizacja duchowa jest czymś więcej niż zimna wiara.

CZYM JEST NAUKA JEZUSA NAZAREJCZYKA.
Esensją tej nauki są rozdziały 5,6 i 7 Ewangelii Mateusza. Jest to tekst bardzo stary, zgodnie z tradycją napisany przez apostoła Mateusza. Oczywiście, tego ostatniego punktu nie można dowieść, można jednak dowieść czegoś innego. Badania dowiodły, że istnieją trzy, a właściwie cztery podstawowe źródła do poznania nauki Jezusa Nazarejczyka. Są to:
1. Ewangelia Tomasza
2. Ewangelia Marka
3. źródło aramejskie, które znalazło się w Ewangelii Mateusza i Ewangelii Łukasza. Jest to to samo źródło, dlatego Ewangelia Mateusza i Łukasza nie są źródłami wzajemnie niezależnymi. Najczystszą częścią tego źródła aramejskiego jest tzw "Kazanie na Górze", czyli rozdziały 5, 6 i 7 Ewangelii Mateusza, zgodnie z tradycja napisane przez apostoła Mateusza, o czym wspomniałem powyżej, którego treść jest zrelacjowana także w Ewangelii Łukasza, która jest wzajemnie zależna od Ewangelii Mateusza, i ... uwaga ... w Ewangelii Tomasza, a ta, a uważamy tak Crossan i ja, i zapewne jeszcze paru innych, jest NIEZALEŻNA od Ewangelii Mateusza i Łukasza. W każdym razie, uważam, że potrafię tę niezależność, oraz oryginalność Ewangelii Tomasza, dowieść.
4. Za czwarte źródło można uznać Ewangelię Jana. Jest to źródło mniej wiarygodne od pozostałych trzech, ale także od nich wszystkich NIEZALEŻNE. Oczywiście, autorem nie może być apostoł Jan. Jest nim tzw Jan Ewangelista. Podobnie możemy mówić oddzielnie o autorze 5,6 i 7 rozdziału Ewangelii Mateusza i niektórych (krótkich) fragmentów tej ewangelii, którym jest, a przynajmniej brak jest dowodów na odrzucenie tej tradycji, sam apostoł Mateusz, w przeciwieństwie do autora całej tej Ewangelii (28 rozdziałów), którym jest tzw Mateusz Ewangelista.

Ponieważ uczestników tej dyskusji zabsorbowały INNE sprawy, aniżeli Nauka Jezusa, więc pozwolę sobie na nieprzytaczanie tej nauki Jezusa, jaką możemy wyczytać z tych trzech, a właściwie czterech niezależnych źródeł. Jeśli ktoś chce się zapoznać ze skrótową wersją Nauki Jezusa, to niech sięgnie po Ewangelię Mateusza – rozdziały 5,6 i 7. Jest to najstarszy tekst chrześcijaństwa, a jego treść potwierdzają inne źródła, przede wszystkim Ewangelia Tomasza.

OBRONA CHRZEŚCIJAŃSTWA.
Uważam, że chrześcijaństwo zostało założone przez apostołów, nie zaś przez samego Jezusa. Nie zmienia to jednak faktu, że było ono, i w jakimś stopniu nadal jest autentyczną ścieżką duchową. Jezus nie był zwykłym człowiekiem, z Jego Woli, apostołowie otrzymali dar Mocy Boga (Ducha Świętego). Istotą Jego nauki było to, co nie za bardzo widać w "Kazaniu na Górze", było to wzbudzenie w człowieku Transcendencji, Ducha:
Ewangelia Tomasza: w.17 Rzekł Jezus: "Dam wam to, czego oko nie widziało i czego ucho nie słyszało, i czego ręka nie dotknęła, i co nie weszło do serca człowieka".
To samo powie wam indyjski guru, bo to czego doświadcza się w duchowej praktyce, jest czymś innym, niż to co znamy z naszej zwierzęcej percepcji. I bynajmniej, nie jest to zestaw dogmatów do uwierzenia, nie ważne, czy są to dogmaty teologii katolickiej, czy teologii waisznawa, o nie!
" oko nie widziało i czego ucho nie słyszało, i czego ręka nie dotknęła, i co nie weszło do serca", jeszcze raz?
"Dam wam to, czego oko nie widziało i czego ucho nie słyszało, i czego ręka nie dotknęła, i co nie weszło do serca człowieka".
Na dzień dobry Jezus z Ewangelii Tomasza nie wacha się uznać religii żydowskiej za uzurpację:
Ewangelia Tomasza; w.40 Rzekł Jezus: "Krzew winny zasadzono poza Ojcem, a ponieważ nie jest mocny, wyrwą go z korzeniami i zniszczeje".
Jezus nie jest zwykłym człowiekiem, ani nawet prorokiem.
Ewangelia Tomasza: w.15 Rzekł Jezus: "Jeśli ujrzycie takiego, którego nie zrodziła kobieta, padnijcie na wasze twarze, uczcijcie go - ten jest waszym ojcem".
Ewangelia Tomasza: w.59 Rzekł Jezus: "Przypatrzcie się temu, który żyje, dopóki żyjecie, abyście nie umarli, a nie starajcie się go widzieć nie mogąc się mu przypatrzeć".
Ewangelia Tomasza: w.108 Rzekł Jezus: "Kto napił się z mych ust, stanie się takim, jak ja. Ja sam stanę się nim i tajemnice zostaną mu objawione".
Tę samą myśl mamy w Ewangelii Jana (ale w innej formie), jak ktoś nie wierzy, to poszukam. To nie jest takie proste. My, waisznawowie mamy doktrynę "aczintja bheda-abheda tattwa" Nasza filozofia głosi, że nasza pełnia/doskonałość w pełni objawia się, gdy jesteśmy "bogiem wielbiącym", kimś kto kocha, że bez kochania Kryszny nasza realizacja Ducha jest wciąż niespełniona.U Jezusa jest coś podobnego.
Ewangelia Tomasza: w.67 Rzekł Jezus: "Kto zna Pełnię będąc pozbawionym siebie, cierpi z braku Pełni".
Ja w tym wykładzie słów Jezusa nie widzę żadnego braku.
Ewangelia Tomasza: w.77 Rzekł Jezus: "Ja jestem światłością, która jest ponad wszystkimi. Ja jestem Pełnią, Pełnia wyszła ze mnie, Pełnia doszła do mnie. Rozłupcie drzewo, ja tam jestem. Podnieście kamień, a znajdziecie mnie tam".
Wszechprzenikający Pan, przemawia ustami Jezusa, czy się to komuś podoba, czy nie. Dla mnie Jezus jest Moim Guru. Kto, wie, czy nie najważniejszym.
Ewangelia Tomasza: w.108 Rzekł Jezus: "Kto napił się z mych ust, stanie się takim, jak ja. Ja sam stanę się nim i tajemnice zostaną mu objawione".
W chrześcijaństwie, jakie ukształtowało się w ciągu I wieku ne zabrakło trzech zasadniczych elementów.
1. reinkarnacji, by wyjaśnić mechanizm zła i cierpienia.
2. szacunku do życia i wegetarianizmu.
3. wszechobecności Boga we wszystkim i w każdym
Jednakże szacunek do życia i wszechobecność Boga znalazła się z Ewangelii Tomasza. Zabrakło wprawdzie reinkarnacji, ale kto wie, czy nie wystąpiła ona w ezoterycznych naukach samego Jezusa. Ja opieram się na faktach. To, że reinkarnacja występowała w chrześcijaństwie w II-III wieku nie jest jeszcze dowodem.
Zgodnie z wypowiedzią Iśaputry z Bhawiszja Purany, Jezus miał powiedzieć:
"maanasam nirmala krtva malam dehe shubhashubham
Umysł i ciało muszą być trzymane w czystości

naigamam japamaasthaaya japata nirmala param
Osoba powinna być ściśle usytuowana w dżapa – wewnętrznym intonowaniu lub modlitwie

nyaayena satyavarcasaa manasaikyena maanavah
Ludzie powinni mówić prawdę i kontrolować ich umysły

dhyaayena pujayediisham suryamandalasamsthitam
acaloayam prabhuh saakshaattathaa suryocalah sadaa
Osoba powinna uważnie wielbić Pana, który jest niezmienny niczym słońce

tatvaanam calabhutaanaam karshanah sa samatatah
Pan przyciąga do siebie zanikające żywe istoty i obejmuje nad nimi kontrolę

iishamurtihyandi praaptaa nityashuddhaa shivakarti
iishaamasiiha iti ca mama naama pratishitam
Trzymam formę Pana w mym sercu. Dlatego jestem znany jako Isha Masiha, Jezus Mesjasz,
zawsze czysty i pomyślny.

iti krityena bhupaala masihaa vilaya gataa
Ze względu na te nauki, autorytety skazały Mesjasza na śmierć."

Proszę mi uwierzyć, to wcale zanadto nie odbiega od Ewangelii Tomasza. Ergo, Jezus założył oryginalną ścieżkę duchową dla mleczchów, inną niż oparta na wiedzy wedyjskiej sanatana dharma.
Dotychczas pisałem o tym, co wciąż jest dość krytyczne wobec tego, czym jest chrześcijaństwo, i za kogo uważają siebie chrześcijanie. Proszę posłuchać dalej. Fundamentem dzieła Jezusa jest przekazanie daru Mocy Bożej, czyli Ducha Świętego. Zgoda, że dzisiaj katoliccy księża i biskupi na ogół (w zasadzie praktycznie wcale) tego daru nie posiadają. Nie potrafią uzdrawiać, o ekstazach nie wspomnę. Tylko że nie tak to wyglądało 2000, a nawet 1000 lat temu. Dar Mocy Boga (Ducha Świętego) służył uzdrawianiu chorych, o ekstazach nie wspomnę. To była prawdziwa ścieżka duchowa, nie zaś sugerowana przez niektórych uzurpacja. Nie licząc okresu IV-VI wieku, kiedy faktycznie doszło do religijnych prześladowań rękami chrześcijan, właściwe fiksacje strukturalne (totalitarne zbrodnie) w tym względzie, to dopiero wiek XIII, XIV i kolejne. Jeszcze 1000 lat temu chrześcijaństwo, co prawda bez reinkarnacji, szacunku do życia i wszechobecności Boga, jest duchową ścieżką, mistycy piszą wiersze, przeżywają to w swoich sercach. W jakimś sensie ten cieśla z Kany Galilejskiej (tam mieszkał) zdaje się być najwybitniejszą jednostkową postacią w dziejach duchowości, nic dziwnego, że uwzględniono Go w Bhawiszja Puranie. Popatrzcie, jest jeszcze Mistrz Ekhart, mistyk, XIII wiek. Odkrywa, że w każdym zwierzęciu jest TEN SAM CHRYSTUS. Ten sam Chrystus, dosłownie. Już istnieje inkwizycja, chcą go za to spalić na stosie, ale to dopiero mroki średniowiecza, zanim zorientowano się o jego nauce i realizacji i zanim ustalono, że dla nich jest to herezją, staruszek umarł ze starości. Posłuchajcie, chrześcijaństwo jest nadal autentyczną ścieżką duchową. Nie mówię o inkwizytorach, czy magisterium kościoła katolickiego (brrr... jak to brzmi!), mówię o tych, którzy w Jezusie-Chrystusie odkrywają swojego ukochanego Pana i Mistrza. Dajcie im spokój, że nie wierzą w reinkarnację i czasami jedzą mięso. Albo to:
Hubert – był myśliwym, nagle zobaczył w porożu jelenia znak krzyża, doznał oświecenia (ekstazy?), od tego czasu przestał polować, uznany następnie za świętego, zgoda patronat nad myśliwymi to uzurpacja, bo on PRZESTAŁ zabijać, ale co to zmienia w samym Hubercie?
Święty Franciszek z Asyżu – jakieś wątpliwości w tej kwestii????
Święta Teresa z Avili, zdaje się wegeterianka
Święta siostra Faustyna Kowalska, napisała w Dzienniczku "nie lubię mięsa", zdaje się pod koniec życie wegetarianka
Ten cały "przebrzydły" kościół rzymskokatolicki nie jest właśnie wcale tak daleko od Boga, jak wydaje się patrząc na jego zbrodnie z przeszłości, pedofilię księży, zakłamanie duchowieństwa. Przecież to jest Kościół Grzeszników, a czego się spodziewaliście po autentycznej ścieżce duchowej dla mleczchów? Kościół grzeszników uznaje kult świętych, tylko kto jest tym świętym? No tak, ktoś kto nie sprzeciwił się nauce magistrium kościoła rzymskokatolickiego (brrrr...) Święty Franciszek nie sprzeciwił się, inni też nie, coś nie tak? Nikt nie słyszał o yoga-mayi, rodzaju iluzji? Ja słyszałem. Jestem przekonany, że przynajmniej niektórzy spośród świętych katolickich są autentycznie oświeceni Miłością Boga/Jezusa/Chrystusa (niepotrzebne skreślić). Nie musowo być wegetarianinem, by być obdarzonym Bożą Miłością. Chociaż na ogół się jest. Taka jest moja realizacja. Jeśli ktoś osiągnie stan czystości, żaden grzech go nie wiąże, także grzech mięsożerstwa.
Ewangelia Tomasza: w.14 Rzekł im Jezus: "Jeśli pościcie, tworzycie sobie grzechy, a jeśli się modlicie, będziecie skazani. Jeśli dajecie jałmużnę, wyrządzicie krzywdę swoim duchom. Jeśli wychodzicie do jakiejkolwiek prowincji, i jeśli wędrujecie po wioskach, i jeśli was przyjmują, to jedzcie, co przed wami położą, uzdrawiajcie chorych, którzy są wśród nich. Bowiem to, co wejdzie do waszych ust, nie zanieczyści was, ale to, co wychodzi z waszych ust, jest tym, co was zanieczyści".
Ten krytytykowany jakże często "kult świętych" jest wszakże "kultem czystych wielbicieli". Zgoda, że większość katolickich świętych jest ponaciągana, ale jest też wielu PRAWDZIWYCH.
Chrześcijaństwo jest prawdziwą duchową ścieżką dla mleczchów, ma swoje wady, ale jest autentyczne.


MIŁOŚĆ
Może podstawowym błędem chrześcijaństwa wcale nie jest brak reinkarnacji (była w starożytności), wegetarianizmu (jest u adwentystów), czy wszechobecności Boga (był Mistrz Ekhart), lecz jest nim DOGMATYZM. Choroba, na którą cierpi nie tylko chrześcijaństwo, czy islam. Chorują na nią i inni. Przegląd anglojęzycznych stron poświęconych bhakti dał mi wizję jak bardzo dogmatyzm dotknął różne ścieżki bhakti w Indiach i poza Indiami. Wrogiem może być ISKCon, Gaudiya Math, Brahma Samhit, o mój Boże, co ja tam naczytałem, gdzieś tam jakiś indyjski guru zabronił przychodzić na spotkania bez dhoti (mężczyźni) lub sari (kobiety), gdzieś tam wykazy punktów do uwierzenia, takie magisterium sanghi powszechnej (brrrr...) Cały ten dogmatyzm wymyślił powszechnie znany przestępca, nijaki pan Kali (nie mylić z szanowaną Panią Kali, a właściwie Kaalii), powtarzam pan Kali, którego można zidentyfikować z panem Szatanem. Dogmatyzm jest nam całkowicie niezbędny. A wiecie co, się stanie gdy dogmatyzm zostanie zlekceważony? Nie wiecie?
MIŁOŚĆ
się stanie.
Chcecie kochać Krysznę/Boga/Jezusa/Chrystusa (niepotrzebne skreślić, może być wszystko, jak komuś pasuje)?
Ja chcę kochać,
a nie wierzyć.
Nauka kościoła katolickiego, pomimo, że z oporami, ale jednak uznaje nadrzędność miłości. Nieliczni katolicy kochają Boga i bliźnich. Nieliczni mają dar Mocy Boga (Ducha Świętego), uzdrawiają, mają ekstazy (poczytajcie o kościele katolickim w Afryce)
To prawda, że filozofia waisznawa jest najdoskonalszą filozofią na ziemi. To prawda, że odpowiada na wszystkie pytania. I zgodnie z tą filozofią istotą osiągnięcia Boga jest Miłość.
Dlatego niektórzy katolicy, chociaż "wierzą" w swoje dogmaty, potrafią kochać Boga tak jak my, czy właściwie niektórzy z nas.
Katolicy (i inni chrześcijanie) zasługują na szacunek.
Przepraszam, że moje opinie na temat Kościoła i Nowego Testamentu wyrażone na tym forum mogły urazić kogoś (katolika?), kto je czytał. Ale ja też niekiedy muszę czytać rzeczy obrażające moje uczucie do Kryszny – czy to w internecie, czy w książkach. Słuchać od świadka Jehowy, że jestem "filozofkiem", itd. Bhaktowie tyle razy byli atakowani przez katolickich natrętów, często przy pomocy wyssanych z palca u lewej nogi zarzutów, że uznajmy tę dyskusję, wraz z obszernymi opiniami Mezamira zamieszczonymi na tym wątku, za wyrównanie rachunków.
Życzyłbym sobie i każdemu, byśmy odchodząc od dogmatyzmu, skupili się na kochaniu Boga. Tylko tyle i aż tyle.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Krsna a Jezus

Post autor: trigi » 06 kwie 2015, 22:15

Święty Franciszek z Asyżu – jakieś wątpliwości w tej kwestii????
Św Franciszek nie był wegetarianinem, nie uważał zgodnie z duchem swojej religii za najważniejsze niejedzenia mięsa jako warunek konieczny do rozwoju duchowego. Osobiście żałuje że podczas swojej wizyty w 1219r w Egipcie podczas wypraw krzyżowych, gdy spotkał się z sułtanem Melek el-Kamelem i wyzwał derwiszy sułtana do próby ognia nikt nie podjął się próby. Trudno, było minęło.
Zdobycie Jerozplimy w 1099r jak piszesz za czasów "dobrego chrześcijaństwa"
Jeszcze 1000 lat temu chrześcijaństwo, co prawda bez reinkarnacji, szacunku do życia i wszechobecności Boga, jest duchową ścieżką, mistycy piszą wiersze, przeżywają to w swoich sercach.
rozpoczeło rzeź obrońców i mieszkańców miasta. Z żołnierzy ocaleli jedynie ci, którzy poddali się Rajmundowi z Tuluzy. Zabito także 40 tysięcy zwykłych mieszkańców miasta, muzułmanów i żydów. Część krzyżowców, m.in. Tankred, usiłowała ocalić mieszkańców zebranych w meczecie Umara, którzy jednak również zostali wybici. Trupy były w następnych dniach wynoszone za miasto przez jeńców i usypywane w stosy „wyższe niż domy”. Doszło także do masowej grabieży. Następnie krzyżowcy urządzili uroczystą procesję do Grobu Świętego, by spełnić ślubowania podjęte na początku krucjaty. To był szok dla świata islamu.
Do listy dokonań światłych chrześcijan można dodać np:
zdobycie Konstantynopola – szturm krzyżowców IV krucjaty na stolicę Cesarstwa Bizantyjskiego 12–13 kwietnia 1204, jak też całe rządy chrześcijańskiego Justyniana, który przyjął tytuł Basileus, to popis jak okradać podwładnych i wybijać ludność półwyspu włoskiego, po tych wyczynach Europa cofneła się o 200 lat w rozwoju.
Justynian wprowadził cezaropapizm, oznaczało to że cesarz zwoływał synody i decydował o dogmatach. W roku 553 zwołał do Konstantynopola sobór, nie licząc się z opinią hierarchii Kościoła Zachodu. Na soborze zostały potępione poglądy Ibasa i Teodoreta z Cyru.
W nagrodę za jego poczynania jego cesarstwo nawiedziła w roku 542 trwająca 4 miesiące epidemia dżumy, którą nazwano dżumą Justyniana. W czasie jej trwania w samej stolicy zmarło ponad 300 000 ludzi.
Inkwizycja czyli eksterminacja wierzących inaczej zaczeła się od pogromu Katarów i nijak się to ma do rozwoju duchowego o czym piszesz. To raczej Katarzy nawoływali do ascezy i poświęceniu się medytacji.
Według katarów szatan (lub zły bóg) stworzył ciała ludzkie. Obiegowa opinia mówi, że stworzył on również seksualność, co doprowadziło do niechęci katarów wobec instytucji małżeństwa. W rzeczywistości katarzy sprzeciwiali się małżeństwu, gdyż przyczyniało się ono do narodzin dziecka, które jako fragment świata materialnego było złe. Wśród wyznawców kataryzmu występował nakaz całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej, obowiązywał jednak tylko „doskonałych”.Katarzy byli jaroszami, gdyż zwierzęta rozmnażały się drogą płciową, zatem były ich zdaniem nieczyste. Jedli ryby, gdyż w tamtych czasach uważano, że są jednopłciowe i nie występuje między nimi żaden „grzeszny” akt. Inne teorie łączą jarstwo katarów z wiarą w wędrówkę dusz. Uważali oni, że dusza ludzka może wcielić się tylko w zwierzęta ciepłokrwiste. Ryby do nich nie należały i zakaz ich nie obowiązywał. W czasie 40-dniowego Wielkiego Postu reguły postne katarów były znacznie bardziej rygorystyczne niż w katolicyzmie – można było tylko jeść chleb i pić wodę. Ponadto w kataryzmie więcej było dni postu niż dni nim nie objętych. Katar nie mógł zjeść nawet najmniejszego posiłku bez uprzedniego odmówienia określonych modlitw ani w nieobecności innego współwyznawcy. Kataryzm zakładał również bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące przygotowywania posiłków.
Papież Innocenty III ogłosił w 1209 roku krucjatę przeciwko katarom. Hrabia Tuluzy, Rajmund VI, który sprzyjał im na podległym mu obszarze, stawił opór krzyżowcom, za co został w 1215 roku ekskomunikowany i pozbawiony swych włości przez papieża. Z ramienia kościoła krucjacie przewodził legat papieski Arnaud Amaury, opat z Cîteaux. 22 lipca 1209, kiedy to zdobyto Béziers, zamieszkane przez katolików i katarów, doszło do wyjątkowo drastycznych wydarzeń. W kościele św. Marii Magdaleny zabito 7000 ludzi, w tym kobiety i dzieci. Na ulicach miasta zabito i okaleczono dalsze kilka tysięcy. Arnaud zdał Innocentemu III następującą relację: „Dzisiaj Wasza Świątobliwość, dwadzieścia tysięcy mieszkańców wydano mieczowi, niezależnie od posady, wieku czy płci"
A to był dopiero początek zabijania na masową skalę w imię Jezusa oświeconych ludzi.
Cały psalm pochwalny fajny, ale mam inne spojrzenie co do chrześcijaństwa, a szczególnie jego zachodnio-rzymskiego, barbarzyńskiego odłamu. Szeregu średniowiecznych wątpliwych (antypapieży) papierzy, połączonych z rodami Franków czy Świętego Cesarstwa Rzymskiego wybijającego Słowian i Bałtów.
Życzyłbym sobie i każdemu, byśmy odchodząc od dogmatyzmu, skupili się na kochaniu Boga. Tylko tyle i aż tyle.
Obrazek

Andrzejj
Posty: 113
Rejestracja: 17 cze 2013, 17:53

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Andrzejj » 07 kwie 2015, 00:24

Harsza, dziękuję że się z nami dzielisz swoją wizją. Nazywasz chrześcijaństwo duchową ścieżką, a mógłbyś ją w tej perspektywie opisać? Czym ten duch w tej duchowej ścieżce? Jest mowa o miłości, co to znaczy? Kim jest kochający a kim jest kochany? Jak się manifestuje ta miłość, jak wygląda ten związek? Jaka jest forma Boga, jakie jego cechy i działania? W jaki sposób dochodzi do nawiązania związku? W jaki sposób zwierciadło świadomości zostaje oczyszczone z brudu pożądania?

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Krsna a Jezus

Post autor: Mezamir » 08 kwie 2015, 15:59

„Starożytnemu Egiptowi cios w plecy zadał ten fałsz trwający 2.000 lat!”


Skorumpowani żydowscy tłumacze

W II w pne hebrajską Biblię [ST] przetłumaczono z aramejskiego na grecki w legendarnej Bibliotece Aleksandryjskiej. 70 żydowskim skrybom, stąd tytuł – Biblia Septuaginta, Ptolomeusze wyznaczyli to zadanie, kiedy sprytnie zastąpili tego żałosnego lidera plemiennego – Faraona, potężnym Egiptem i jego królem. Grecka wersja, z tym złośliwym przekręceniem starożytnej historii, od tego czasu była źródłem wszystkich przekładów Biblii na całym świecie.

Oszustwo Septuaginty było rezultatem grecko-żydowskiego sojuszu bardzo podobnego do współczesnego amerykańsko-izraelskiego. (Kontrolowanie i manipulowanie światowymi superpotęgami – starożytnej i nowoczesnej – jest oczywiście starym żydowskim talentem występującym również w starym żydowsko-perskim układzie, który doprowadził do uwolnienia z niewoli babilońskiej i do zmowy w Cesarstwie Rzymskim w celu kontroli i ograniczenia chrześcijaństwa.)

Zastąpienie arabskiego miasta Mizraim / Misr faraońskim Egiptem w opowieściach o patriarchach nie tylko zniekształciło opowieści izraelickie, ale i historiografię całego starożytnego Bliskiego Wschodu.

Niebezpieczeństwa jakie przedstawia to przekłamanie w nowoczesnych czasach są liczne.

Numer jeden – nowoczesnych Egipcjan odcięto od ich własnej kultury.

Numer dwa – kłamstwa przedstawione w Biblii które przedostały się do innych religii stanowią niebezpieczeństwo oparte na błędnej informacji.

Na przykład salafici, zatwardziali islamiści i dżihadyści, chcą zdemolować wszystkie monumenty i świątynie starożytnego Egiptu, łącznie z piramidami i Sfinksem, bo uważają, że są to czczone bożki faraona, choć odrzucają prawdziwe słowo Boga dostarczone przez Mojżesza.

Tak więc tu jest ograniczony spisek masowego mordu oparty na bajce o żydowskich niewolnikach budujących piramidy.

Bajka o eksodusie jest o niewolnikach pracujących przez 400 lat stałej niewoli. O fiasku zamordowania Józefa przez jego braci mówią Koran i Biblia. Bracia sprzedali go Iszmaelitom, a nie Egipcjanom, za 20 szekli w srebrze (Rdz 37:26-28).

Oszustwo Septuaginty powtarzane przez współczesnych filmowców było widoczne w ostatnim filmie Ridleya Scotta (fiasko kasowe!) – „Eksodus: bogowie i królowie” [Exodus: Gods and Kings].

Egipt zakazał pokazywania go za „syjonistyczne podejście do historii”. To samo oszustwo dokonywane przez żydów przez 3.000 lat – zmienianie historii by ogłupić publiczność – nadal dokonuje dzisiaj Hollywood.

Mimo że akcja filmu „Eksodus: bogowie i królowie” toczy się w Egipcie, to faktycznie go tam nie zobaczycie.
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/pierw ... ie-2015-03


"Żydzi kłamią. Zawsze kłamali, i zawsze będą kłamać".

Kto jest Żydem wg „Nowego Testamentu”

"Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery." - Rz 2; 28-29



[Mówi Celsusowy Żyd:] Jakże to, wywodzicie swoje pochodzenie z naszych świętych Pism, a skoro tylko poczyniliście postępy, pogardzacie nimi, choć poza naszym Prawem nie potraficie wskazać żadnego innego źródła swej nauki?

ST kłamie ale NT pisany na podstawie starego już nie :) śmieszne.

Awatar użytkownika
drzewo
Posty: 407
Rejestracja: 17 wrz 2007, 10:08

Re: Krsna a Jezus

Post autor: drzewo » 08 kwie 2015, 17:50

Harsza pisze:Po przejrzeniu moich postów w temacie "Jezus a Kryszna" stwierdziłem, że nie odpowiadają one temu, co uważam, w co wierzę, i co chcę przekazać tym, którzy zechcą je czytać. Dyskusja, w której brałem udział, została narzucona, wraz z jej motywami i wątkami, głównie przez Mezamira. Wpłynęło to na jednostronność moich wypowiedzi. Można więc odnieść wrażenie, że moje pogądy i poglądy Mezamira są zbliżone. Jest to jednak prawdą częściową, półprawdą, którą zamierzam wyjaśnić, aby ktoś, kto śledził tę wymianę zdań, miał możliwość uchwycenia moich faktycznych przekonań.
Nie wydaje mi sie to mozliwe by MEzamir powodowal ze powstaje jakas iluzja w wypowiedzi czy by nazocal swoja wizje. On raczej stra sie wyjsc z wizjii i dazyc do prawdy. Wiec nie mozliwe. Raczej jest dobrym czystym obserwaterem.

ODPOWIEDZ