dziwne obiekty, dziwne doznania...

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
mały
Posty: 29
Rejestracja: 28 kwie 2012, 10:20

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: mały » 09 maja 2012, 17:27

Arleta,
W tym co piszę nie chodzi ani o piękno, ani o jakąś wysokość intelektualną.
Napisałaś: Wiele już lat jestem w kontakcie z bhaktami i nigdy nie słyszałam od żadnego z nich "że odkrył prawdę" i że "poznał Boga"- bo to jest po prostu niemożliwe w obecnym naszym ludzkim ciele z jego wszystkimi ograniczeniami.
Czy wypada zatem wypowiadać się kategorycznie na temat Boga nie znając Go ?

Ludzie są gotowi uwierzyć w coś, co daje im poczucie szczęścia, w coś, co da im wytchnienie wobec nieznanego - dzieje się tak gdy uznają taką postawę za najbezpieczniejszą.
Wątpienie i zadawanie pytań jeśli jest traktowane jak wartość sama w sobie, a nie narzędzie, faktycznie wtedy prowadzi na manowce intelektualnej mielizny.
Co innego gdy wątpienie i zadawanie pytań wypływa z autentyzmu, z naszej głębi niewiedzy. W tym jest autorytet bo stoi się wtedy wobec Boga w postawie "jestem nikim, Ty jesteś wszystkim".
Nasza próżność może być nakarmiona na różne sposoby, a grozi jej przesyt gdy uzurpujemy sobie posiadanie wiedzy na wyższej płaszczyźnie, takiej wiedzy przez duże "W".
Usilne dociekanie stawia mnie w miejscu, w którym jestem jeszcze bardziej zależny od Tajemnicy Boga. Gdybym zrezygnował z dociekania byłbym kandydatem do utknięcia w jakimś uroczym złudzeniu. Światło może różnić się od ŚWIATŁA. W tym mniejszym mogę się opalać, a w tym najwyższym jestem oślepiony i widzę ciemność ale uaktywnia się tam inna percepcja.
Bóg daje wolność od pojęć na Swój temat. Jednych zadowolą pospolite "pewności" (nabyte poprzez dociekania urwane przedwcześnie), a inni te pewności potraktują jako konieczny etap i ruszą dalej. Nikt nie wie czy istota podająca się za "Najwyższą" jest taką rzeczywiście. Taka istota może być tylko "kilka pięter" wyżej nad nami, a przedstawiać się jako ostateczność.
Chcę przez to powiedzieć, że moim zdaniem, Najwyższy jest najgłębiej czczony poprzez pokorne pochylenie głowy i serca, które przychodzi po dotknięciu własnych ograniczeń, uwidaczniających się po niekończącym się pytaniu bez odpowiedzi. Prawdziwa odpowiedź jest innej natury niż pytanie więc nie sposób ją wypowiedzieć. Rozumiem, że naturalną ulgą wobec życiowych napięć są wyznawane poglądy w ramach przyjętej wiary. Wygodnie jest ograniczyć dociekania i uwierzyć, że coś się wie oddając się jakiemuś autorytetowi. Tylko, że niby jak ograniczone doświadczenie może pomóc rozsądzić, że ktoś jest autorytetem. Owszem może rozsądzić złudnie, a ma to miejsce tylko w przypadku gdy posłużymy się kryteriami, które uprzednio przyjęliśmy od przyjętego autorytetu... Koło zamknięte, ograniczenie zaakceptowane. Teraz wystarczy wypracować w zamkniętym systemie określone efekty i na ich podstawie uznać, że to był właściwy wybór. Wąż zjada swój ogon i czuje się swojo. Autorytet nie jest prawdą ale Prawda jest autorytetem i to ona daje siłę aby szukać, nawet jeśli szukanie zdaje się nie mieć końca. Transcendencja jest naprawdę przekraczaniem wczorajszych iluzji (marzeń i obaw) i pokonywaniem jutrzejszych, aż dotąd gdy Bóg zechce pokazać Swoje prawdziwe oblicze...
Łatkę "pseudo" można podczepić pod wszystko co nam nie pasuje. Jest to miecz obosieczny dlatego aby go użyć należy najpierw przyłożyć go do własnego gardła i przeżyć po upadku własnych "niepodważalnych" pewności. W innym przypadku czym to jest ?



"oh"

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: Arleta » 09 maja 2012, 18:20

mały pisze:Czy wypada zatem wypowiadać się kategorycznie na temat Boga nie znając Go ?
Tak, jesli powtarzamy opinie sprawdzonych i uznanych autorytetów. A nie własne spekulacje umysłowe.

mały pisze:Co innego gdy wątpienie i zadawanie pytań wypływa z autentyzmu, z naszej głębi niewiedzy. W tym jest autorytet bo stoi się wtedy wobec Boga w postawie "jestem nikim, Ty jesteś wszystkim".
Nie widzę w tym żadnego autorytetu, tylko samą niewiedzę.
mały pisze:Gdybym zrezygnował z dociekania byłbym kandydatem do utknięcia w jakimś uroczym złudzeniu.
Ale ty ciągle jesteś w złudzeniu. Tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy.
mały pisze:Bóg daje wolność od pojęć na Swój temat.
Oczywiście tak. Do tego stopnia, że możesz Go całkowicie odrzucić, możesz uważać za "Latającego Potwora Spaghetti" itp. Jednak prawdziwa mądrość polega na tym, żeby nie iść w takim kierunku.
mały pisze:Chcę przez to powiedzieć, że moim zdaniem, Najwyższy jest najgłębiej czczony poprzez pokorne pochylenie głowy i serca, które przychodzi po dotknięciu własnych ograniczeń, uwidaczniających się po niekończącym się pytaniu bez odpowiedzi.
No właśnie. Cały czas to: "moim zdaniem". To jest tylko Twoja osobista opinia, a niestety ani Ty ani ja nie jesteśmy na tyle inteligentni, żeby tworzyć takie opinie i teorie. Nawet najwięksi mędrcy (tacy jak Śrila Prabhupada) ostrzegają przed tworzeniem własnych spekulacji umysłowych na temat Boga. Z tego powodu radzą oni opierać się na autorytetach, pochodzących od sukcesji mędrców i ich uczniów. W wielu religiach można wskazać ich początek (np. w chrześcijaństwie i islamie), jednak w religiach opartych na sukcesji mędrców ten początek sięga czasów przedhistorycznych.
mały pisze:Rozumiem, że naturalną ulgą wobec życiowych napięć są wyznawane poglądy w ramach przyjętej wiary. Wygodnie jest ograniczyć dociekania i uwierzyć, że coś się wie oddając się jakiemuś autorytetowi.
Niestety, muszę Cię rozczarować. Bycie bhaktą jest znacznie trudniejsze, niż bycie nie-bhaktą. My nie załatwiamy sobie przyjemniejszego życia, bo ta kwestia staje się mało znacząca. A w waisznawizmie są ciągłe dociekania (nawet podczas spotkań niedzielnych w świątyniach)- tematycznie ograniczone do Boga oczywiście.
mały pisze:Tylko, że niby jak ograniczone doświadczenie może pomóc rozsądzić, że ktoś jest autorytetem.
No właśnie. My nie powinniśmy sami w sposób sztuczny wybierać autorytetów. Autorytety prawdziwe po prostu są. Usankcjonowane przez sukcesję od niepamiętnych czasów. Inaczej autorytetem może dla nas stać się Doda Rabczewska (no bo dlaczego nie?). Zaś unikanie wszystkich autorytetów prowadzi do krążenia w kółko bez nadziei wyjścia.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

mały
Posty: 29
Rejestracja: 28 kwie 2012, 10:20

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: mały » 09 maja 2012, 20:19

Arleta, napisałaś do mnie: Ale ty ciągle jesteś w złudzeniu. Tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Do nikogo nie pisałem personalnie, a Ty skierowałaś powyższe słowa wprost do mnie.
Czyżbym przekroczył niewidzialną linię za którą w pewnych kręgach przestaje być miło ?

Nie jest obca mi taka myśl, że jestem w złudzeniu i chyba można to wywnioskować z tego co napisałem o ile czyta się bez filtrów jedynie słusznych przekonań. Niepokoi mnie jednak to gdy ktoś twierdzi, że on sam albo jego autorytet już nie jest w złudzeniu. To jest ślepa wiara i ona ma też swoją moc, która może być wykorzystana przeróżnie.

Dlatego też mówienie "moim zdaniem" pozostanie zawsze "moim zdaniem" i jest to uczciwe.
Nawet gdy uznajesz kogoś za największego mędrca to też tutaj występuje ostatecznie "twoim zdaniem". Bo właśnie na podstawie zebranych dowodów i informacji "twoim zdaniem" są one wiarygodne. Jeśli powiesz, że twoje zdanie nie liczy się bo autorytet tak rzekł, to również tutaj ma miejsce to, że "twoim zdaniem" autorytet ma rację. Zawsze jest "moim zdaniem". Czasem większa grupa osób dochodzi do wspólnego "naszym zdaniem", które składa się z poszczególnych "moim zdaniem", że prezentowane "moim zdaniem" mędrca jest słuszniejsze tym bardziej, że powiedział on, że jest ono powtarzane od niepamiętnych czasów po innych jednostkowych "moim zdaniem".
Pierwotne "moim zdaniem" sprzedaje się na "cudzym zdaniem" i uchodzi to za cnotę.
Nie mówię teraz o sprawach oczywistych z codziennego życia gdzie czyjeś "moim zdaniem" można szybko zweryfikować "swoim zdaniem".
W sprawach niewidzialnych dla oczu zbyt lekkomyślnie pozbywamy się swojego zdania i oddajemy się pod władzę różnych pasterzy.

Okazać swoją niewiedzę wobec Najwyższego (moim zdaniem) to niepojęta dla ludzkiej autorytarnej mądrości okazja aby otrzymać z niewysłowionych źródeł odwagę aby powiedzieć "nie" temu wszystkiemu, co na poziomie kosmicznym narzuca swoje "moim zdaniem".

Arleta, kiedy ostatnio przyszła Ci do głowy myśl, że "a może to wszystko w co do tej pory uwierzyłam, nie jest prawdą ? "
- co przemawia przez mnie: demon, głupota, zaślepienie, ból, duma, pycha, ignorancja.... a może coś zupełnie innego ?

Kończę tym wpisem swoją krótką gościnę na sympatycznym forum. Uważam, że już powinienem.
Serdecznie dziękuję za wymianę myśli i poglądów oraz naczelnemu zawiadowcy forum, że pozwolił tutaj pobyć. Proszę o usunięcie konta.

pozdrawiam wszystkich naprawdę ciepło... może się spotkamy, kto wie ? :D

"oh"

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: padmak » 09 maja 2012, 20:42

Kto wie :?: :D

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: Arleta » 09 maja 2012, 23:17

No cóż... Mogę tylko wyjaśnić, że wątpliwości nie są mi obce. Taka jest natura ludzka, że wątpliwości pojawiają się zawsze.

Myślę, że kiedyś się spotkamy jako bhaktowie. Jak nie w tym wcieleniu, to w następnym. Do zobaczenia! :)
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: trigi » 10 maja 2012, 06:19

mały pisze: Do nikogo nie pisałem personalnie, a Ty skierowałaś powyższe słowa wprost do mnie.
Czyżbym przekroczył niewidzialną linię za którą w pewnych kręgach przestaje być miło ?
Nie no co Ty, Arleta traktuje Ciebie personalnie, a miło jest cały czas - jest ok.
Bóg daje wolność od pojęć na Swój temat. Jednych zadowolą pospolite "pewności" (nabyte poprzez dociekania urwane przedwcześnie), a inni te pewności potraktują jako konieczny etap i ruszą dalej. Nikt nie wie czy istota podająca się za "Najwyższą" jest taką rzeczywiście. Taka istota może być tylko "kilka pięter" wyżej nad nami, a przedstawiać się jako ostateczność.
Samo bycie kilka pieter nad nami nie daje mozliwości jakie ma Bóg, bycia w naszych sercach, bycia żródłem wszystkiego, początkiem i końcem. Z Niego pochodzi tez energia która przykrywa wiedze o Nim, My tez jesteśmy Jego energia, wszystko jest Nim. Troche za duzo jak tylko na bycie "kilka pieter nad nami".

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: Purnaprajna » 10 maja 2012, 13:12

mały pisze:Kiedy w końcu przychodzi oczekiwane i przepowiedziane na wstępie przez nauczyciela, odpowiednie usposobienie do ścieżki i jej celu, wówczas postrzeganie przełącza się z resztek obiektywizmu (patrzącego z boku) na subiektywne świadectwo zmysłów dostosowanych do nabywanej właśnie wykładni rzeczywistości.
Bardziej sceptycyzmu niż obiektywizmu. W stanie materialnego uwarunkowania obiektywizm nie istnieje, z powodu wpływu 3 gun materii, które należą do Kryszny. Jedyną obiektywną osobą jest Kryszna, jako Prawda Absolutna. Im bardziej nasza świadomość jest po linii Kryszny, tym bardziej stajemy się obiektywni, bo patrzymy na rzeczy z punktu widzenia Najwyższego Obiektywnego. W procesie bhakti, wraz z bezstronnością postrzegania tattwy (bytów, doktryny, prawdy, rzeczywistości itp.), pojawia się transcendentalny subiektywizm w stosunku do Kryszny z powodu uczuć (rasy). To jest doskonałość transcendentalnej egzystencji, gdzie nie istnieje już dualizm obiektywności i subiektywności, a to co istnieje, to łącząca w Swojej Najwyższej Osobie wszelkie istniejące sprzeczności Prawda Absolutna, Kryszna.
mały pisze:Wtedy wszystko zdaje się być jeszcze bardziej logiczne niż wydawało się na samym początku. Nowe wrażenia odmieniające świadomość oraz dające więcej szczęścia niż kiedykolwiek wcześniej stają się istotnym napędem.
Masz rację. Śastryczna logika jako motor napędowy wiary jest istotna tylko do punktu bhawy, kiedy to pojawia się transcendentalne uczucie miłości do Kryszny. Oczywiście bhakta na platformie bhawy nadal będzie myślał, działał i prezentował w logiczny sposób nauki Bhagawata-dharmy, ale dla niego samego, logiczne rozumowanie nie będzie już koniecznym narzędziem, w celu przekonania własnego umysłu do Kryszny. A w filozofii, czy sambandha-gjanie (wiedzy o związku z Prawdą Absolutną) właśnie o to chodzi: o przekonanie umysłu do służenia Krysznie.

Jeżeli ostatecznym celem intelektualizowania nie jest Kryszna, to jest to bezużyteczna dla duszy/dla nas spekulacja umysłowa, która jeszcze bardziej zwiąże nas z samsarą. Jeżeli natomiast odrzucimy intelektualizm śastr i sambandha-gjany jako nieistotny, to osłabiony intelekt zostanie pożarty przez materialne preferencje i pragnienia umysłu, gdzie "wierzę w Boga" stanie się jedynie pustym sentymentalnym frazesem, z którego rodzi się ślepy fanatyzm i dalsze cierpienie.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: Purnaprajna » 10 maja 2012, 15:13

mały pisze:Czy wypada zatem wypowiadać się kategorycznie na temat Boga nie znając Go ?
Równie dobrze moglibyśmy zapytać, czy wypada listonoszowi roznosić listy, skoro osobiście nie spotkał i nie zna nadawcy. Jeżeli sam Bóg i autoryzowani przez Niego reprezentanci przekazują pewne treści, to nie tylko wypada przekazywać je dalej, powtarzać i dyskutować, ale w rzeczywistości jest to jedyny cel istnienia i funkcja naszego języka. Czynność ta, stojąc w kontakcie z czystą osobową transcendencją posiada nie tylko moc oczyszczenia naszej świadomości z materialnych chwastów rodzących cierpienie, ale staje się zalążkiem anandy, najwyższego duchowego szczęścia rodzącego się podczas pełnienia czystej służby oddania dla Boga, która przybiera właśnie te potężne transcendentalne formy śravanam i kirtanam, czyli słuchania i powtarzania treści związanych z Bogiem.
mały pisze:Ludzie są gotowi uwierzyć w coś, co daje im poczucie szczęścia, w coś, co da im wytchnienie wobec nieznanego - dzieje się tak gdy uznają taką postawę za najbezpieczniejszą.
Tak. To szukanie poczucia bezpieczeństwa wynika z natury jivy, którą jest bycie prakrtiti, aspektem żeńskim Prawdy Absolutnej. Kryszna jest aspektem męskim, purusza. Aspekt żeński zawsze szuka schronienia i poczucia bezpieczeństwa w aspekcie męskim, który go posiada.

Ponieważ wszystko ma swe źródło w Krysznie, a więc przykład tego można znaleźć i w ludzkim psyche. Mężczyzna stwarza bezpieczne środowisko/otoczenie, a kobieta pozyskuje różne rzeczy. Mężczyzna chroni, a kobieta kupuje. Mężczyzna myśli, jak ona może robić cały dzień zakupy, a kobieta myśli, jak on może cały dzień siedzieć w domu i w czymś dłubać. Kobieta szuka w mężczyźnie bezpieczeństwa, natomiast mężczyzna szuka w kobiecie korzyści, która pojawia się w formie rozszerzonego pola działania. Dlatego w sanskrycie słowo "kobieta" to "stri", czyli "ta, która poszerza pole materialnej przyjemności". Dlatego ostatecznym szczęściem jivy, jako aspektu żeńskiego jest przyjęcie schronienia w posiadającym pełne poczucia bezpieczeństwa aspekcie męskim, Krysznie.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: Purnaprajna » 10 maja 2012, 17:43

mały pisze: Rozumiem, że naturalną ulgą wobec życiowych napięć są wyznawane poglądy w ramach przyjętej wiary. Wygodnie jest ograniczyć dociekania i uwierzyć, że coś się wie oddając się jakiemuś autorytetowi. Tylko, że niby jak ograniczone doświadczenie może pomóc rozsądzić, że ktoś jest autorytetem. Owszem może rozsądzić złudnie, a ma to miejsce tylko w przypadku gdy posłużymy się kryteriami, które uprzednio przyjęliśmy od przyjętego autorytetu... Koło zamknięte, ograniczenie zaakceptowane.
Jeżeli nie jest jeszcze dla nas jasnym, co jest właściwą ścieżką, i kto na niej jest autorytetem, to pozostaje nam tylko szczera modlitwa do Boga o pomoc, oraz wykonanie poważnego intelektualnego wysiłku, aby porównać to, co oferują nam różne ścieżki, i ich autorytety. A oferują nam trzy główne kategorie celów: karmę (np. chrześcijaństwo, islam, judaizm, itp.), gdzie liczy się zmysłowe szczęście w niebie w materialnej tożsamości, gjanę (np. impersonalizm, buddyzm/woidyzm), gdzie szuka się wolności od zmysłowego cierpienia poprzez całkowitą negację poczucia indywidualnej tożsamości, co jest zaledwie negatywnym aspektem transcendencji, oraz bhakti (np. Ruch Hare Kryszna, Wajsznawizm, itd.), gdzie dąży się do odzyskania duchowej tożsamości sługi Boga i rozwinięcia do Niego niczym niemotywowanej miłości oraz ekspresji tej ekstatycznej miłości w działaniu, co jest pozytywnym aspektem duchowości. Oczywiście, istnieją też i mieszanki powyższych trzech kategorii.

Jeżeli zrozumiesz esencję powyższej klasyfikacji, to zorientujesz się, że nie jest wcale, aż tak trudno rozpoznać autorytet na danej ścieżce i podążać za nimi w celu osiągnięcia ich poszczególnych celów: tymczasowego szczęścia zmysłowego w Niebie, tymczasowego wyzwolenia od cierpienia (moksza, nirwana), czy ostatecznego powrotu do inherentnej dla duszy tożsamości sługi Boga, w niemotywowanej karmą i gjaną świadomości.

Oczywiście, możesz też nie chcieć oficjalnie afiliować się z niczym, i nie podążać za żadnym autorytetem duchowym, ale i tak w końcu zorientujesz się, że ponieważ nie istnieją inne cele i ścieżki poza kombinacją tych trzech powyższych, to aby osiągnąć w nich sukces, i tak w pewnym momencie, będziesz zmuszony podążać za naukami tych autorytetów, czy tego chcesz, czy nie. Dlatego też pierwszą ich instrukcją jest to, że... należy przyjąć duchowy autorytet. Innymi słowy, jeżeli sam będziesz starał się nauczyć się pływać, to na pewnym etapie nauki zrozumiesz, że lekcje pływania dawane przez doświadczonych instruktorów pływania są nie tylko zgodne z kierunkiem Twoich własnych dążaeń, ale i są najefektywniejszym sposobem na osiągnięcie tego celu, bo oni znają proces nauczania od podszewki, i natychmiast korygują wszelkie błędy. Jednak zanim samemu ściśle nie określimy do jakiego celu chcemy dążyć, to ocenianie kto jest autorytetem na duchowej ścieżce, a kto nie, mija się z celem.

Ostatecznie można też przyjąć za swojego guru i najwyższy autorytet swój własny umysł i zmysły. Tak właśnie czyni prawie cała populacja współczesnego zachodniego świata, a po co nam niepotrzebnie wychylać i uchodzić w ich oczach za sekciarza i dziwaka, nieprawdaż? Ale akceptując tego typu autorytet warto jest wiedzieć, że nasza materialna tożsamość, umysł, zmysły i ciało to mieszanka, należących do Kryszny 3 materialnych gun, i to one całkowicie nas kontrolują, i to na ich łaskę jesteśmy całkowicie zdani. Niewiele też po nim oczekujmy, bo nawet jeżeli nie śmierdzą takiemu autorytetowi pachy, czy akurat nie kapie mu z nosa, to i tak, to co ma nam ostatecznie do zaoferowania to jedynie choroby, starość, śmierć, po czym kolejne narodziny, być może już w ciele pozbawionym zarówno nosa, jak i pach. A więc podejmujemy tu wielkie ryzyko, które oczywiście może być atrakcyjne dla amatorów sportów ekstremalnych.

A więc tak czy siak, z góry jesteśmy skazani na zależność od autorytetów i nie mamy żadnej od nich niezależności, nawet jeśli myślimy, że sami nim jesteśmy. Kwestia nie leży więc w pytaniu, czy przyjąć autorytet, ale w tym, aby odnaleźć, przyjąć i podążać za autorytetem, który życzliwie ujawni nam naszą prawdziwą, wieczną duchową tożsamość, uwalniając nas tym samym z sideł pozornych autorytetów kreowanych przez naszą materialnie uwarunkowaną cielesną tożsamość.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: dziwne obiekty, dziwne doznania...

Post autor: Purnaprajna » 10 maja 2012, 21:52

mały pisze:W sprawach niewidzialnych dla oczu zbyt lekkomyślnie pozbywamy się swojego zdania i oddajemy się pod władzę różnych pasterzy.
W wajsznawiźmie i jego duchowej kulturze nie musisz pozbywać się własnego zdania. Wystarczy, że połączysz je z Bogiem, i wyrazisz je w świadomy Boga sposób. Lekkomyślnym byłoby natomiast zupełne lekceważenie opinii osób, które mają wizję wiecznych spraw, leżących poza linią naszych ograniczonych horyzontów myślowych, dotyczących zarówno naszego własnego, jak też i wspólnego dobra i szczęścia. A przy odrobinie mózgu i zdrowego rozsądku, naprawdę nietrudno jest sprawdzić, czy ktoś ma transcendentalną wizję, czy mówi jedynie od rzeczy.
mały pisze:Okazać swoją niewiedzę wobec Najwyższego (moim zdaniem) to niepojęta dla ludzkiej autorytarnej mądrości okazja aby otrzymać z niewysłowionych źródeł odwagę aby powiedzieć "nie" temu wszystkiemu, co na poziomie kosmicznym narzuca swoje "moim zdaniem".
To jest dokładnie to, co ja robię na co dzień. Nie dość, że bardzo niewiele wiem, to regularnie i entuzjastycznie mówię Krysznie "nie", pomimo, że zgodnie z Jego zdaniem, wyrażonym w Bhagawad-gicie, aby osiągnąć pełne szczęście i życiowy sukces, Ardżuna, a także ja i wszystkie inne uwarunkowane jivy powinny Mu się podporządkować. Zawsze mam na to odwagę i zawsze znajduję okazję, aby powiedzieć Mu "nie".

Jestem (czyt. mój materialny umysł) bardzo autorytarnie wrażliwy odnośnie mojej własnej osoby i moich opinii, a przy tym nie jestem w stanie tolerować autorytarności innych, którzy swoją autorytarnością zakłócają spokój mojej autorytarności, a już szczególnie tych, który w autorytarny sposób starają się narzucić mi anty-autorytarne podejście do życia. Jestem więc w kropce. Ciekaw jestem, co byś mi "Mały", w takiej sytuacji doradził? :)
mały pisze:Kończę tym wpisem swoją krótką gościnę na sympatycznym forum. Uważam, że już powinienem.
Serdecznie dziękuję za wymianę myśli i poglądów oraz naczelnemu zawiadowcy forum, że pozwolił tutaj pobyć. Proszę o usunięcie konta.

pozdrawiam wszystkich naprawdę ciepło... może się spotkamy, kto wie ? :D
No co Ty "Mały"?! Chyba sobie żartujesz!? :o Dopiero przyszedłeś i już wychodzisz? Nie możesz nam tego chłopie zrobić, bo masz interesujące i wartościowe przemyślenia. Jesteś nie tylko inteligentnym i wrażliwym człowiekiem, ale posiadasz też wymaganą kulturę i odpowiedni do transcendentnych rozważań nastrój.

Przynajmniej wpadaj tu raz na jakiś czas, jak Ci się już znudzi rozmawianie z innymi na nieistotne sprawy. ;) Jako kierowca bombowca, zawsze będę czekał na Ciebie z kwiecistym koszem wypełnionym bombami sekciarskiej miłości. :P

Cokolwiek zadecydujesz, to z całego serca życzę Ci wszelkiej pomyślności i sukcesu w życiu. Dziękuję Ci też za nieocenioną inspirację, której dostarczyłeś mi swoimi forumowymi wpisami. Hare Kryszna! :D

ODPOWIEDZ