Prawo Karmy

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Masato

Prawo Karmy

Post autor: Masato » 10 kwie 2011, 17:11

Jak mam patrzeć na osobę której wydarzył się wielka krzywda ?
Kiedy zobaczę zgwałconą kobietę to mam sobie pomyśleć "Taka była jej karma"
Kiedy zobaczę jak danej osobie wyrządzana jest krzywda to mam przejść obojętnie z myślą "Taka jest jego/jej karma"
Kiedy zobaczę martwą zabitą osobę mam pomyśleć "Taka była jego/jej karma"
Czy osoba która zabija inną osobę jest mordercą czy jest bez winy bo karma osoby zabitej była taka że ma być zabita ?

Jeżeli pomagam osobie która we wcześniejszym życiu zasłużyła sobie na ciężkie życie teraz w danym ciele to pomagając tej osobie przedłużam tylko jej kare ?

Największym problemem jest to że sam nie mogę dążyć do dobroci przez otoczenie które mnie otacza, gdy widzę na co dzień w szkole młodzież pijącą, palącą i zażywającą narkotyki, nie letnie dziewczyny nie szanujące się sprzedające swoje ciała i jak tu dążyć do wyzwolenia.

Jak przejść obojętnie widząc to całe zło wokół nas ?

Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Re: Prawo Karmy

Post autor: albert » 10 kwie 2011, 17:54

Masato pisze:Jak mam patrzeć na osobę której wydarzył się wielka krzywda ?
Kiedy zobaczę zgwałconą kobietę to mam sobie pomyśleć "Taka była jej karma"
Kiedy zobaczę jak danej osobie wyrządzana jest krzywda to mam przejść obojętnie z myślą "Taka jest jego/jej karma"
Kiedy zobaczę martwą zabitą osobę mam pomyśleć "Taka była jego/jej karma"
Czy osoba która zabija inną osobę jest mordercą czy jest bez winy bo karma osoby zabitej była taka że ma być zabita ?

Jeżeli pomagam osobie która we wcześniejszym życiu zasłużyła sobie na ciężkie życie teraz w danym ciele to pomagając tej osobie przedłużam tylko jej kare ?

Największym problemem jest to że sam nie mogę dążyć do dobroci przez otoczenie które mnie otacza, gdy widzę na co dzień w szkole młodzież pijącą, palącą i zażywającą narkotyki, nie letnie dziewczyny nie szanujące się sprzedające swoje ciała i jak tu dążyć do wyzwolenia.

Jak przejść obojętnie widząc to całe zło wokół nas ?
Moim zdaniem i z mojego doświadczenia wynika, że podstawą jest współczucie. Lepiej współodczuwać niż chłodno twierdzić, że "taka jest jego/jej karma i już." Ostatecznie wyzwalamy się z kołowrotu narodzin i śmierci dzięki współczuciu. Przynajmniej, jest to jedna z najważniejszych cech osoby dążącej do wyzwolenia i bhakti. To jest paradoks jak najbardziej odczuwalny: w świecie bezwzględnym o którym piszesz, absurdalnych wyborów jakich dokonujemy, a które powodują cierpienie własne i innych, wobec nieuniknionego cierpienia jakie jest naszym udziałem w świecie materialnym, należy rozwijać współczucie. Dziwne prawda ?

Zrozumienie, że to jest jego lub moja karma, dobra lub zła dola, nie przeszkadza w rozwijaniu współczucia. Skoro już coś się zdarzyło, znaczy, że taka była dola. Nie wiemy jednak co się wydarzy. Akt współczucia wpływa na przyszłość. Oczywiście filozofia bhakti mówi, że najwyższą postacią współczucia jest dawanie bhakti do Kryszny. Prawo karmy nie determinuje całkowicie naszego losu, gdyby było inaczej, nie istniałby moralny i duchowy postęp.

Prawo karmy jest złożone i nie ogarniam go w całości. Rozumiem jednak, że ten kto zabija jest winny, a ten, kto został zabity wypełnił własną dolę. Prawdopodobnie jednak istnieje mnóstwo wyjątków w "karmicznym prawie karnym". Podobnie jest z przyjemnością materialną.

Beznamiętne myślenie w kategoriach karmicznych jest zatem chorobą duszy, ale z drugiej strony przejmowanie się wszelkimi kaprysami umysłów jest oznaką niezrozumienia rzeczywistości i przywiązaniem. Doskonałym dla mnie przykładem jest zawsze postrzeganie lekarza. Kryszna ma coś z lekarza, albo odwrotnie, lekarze nabywają cząstkę świadomości jaką posiada Kryszna. Dla większości z nas, z powodu przywiązania do ciała, nawet patrzenie na krew, otwarte rany, wnętrzności, operację chirurgiczną wywołać może mdłości. Tymczasem lekarz patrz na to beznamiętnie. Rozumie też, że czasami ból jest potrzebny, aby wyzdrowieć. Pacjent natomiast chce przede wszystkim pozbyć się bólu nie patrząc na konsekwencje.

W związku z tym, bardzo ważne jest w bhakti-jodze uświadomienie sobie, najpierw teoretycznie, że jaźń jest czymś odmiennym od ciała fizycznego i subtelnego. Ja to "ja", a ciało to coś co posiadam, co jest jakby nałożone na mnie, dodatkowe. Od tego zaczyna się tak naprawdę bhakti-joga, to ABC życia duchowego. Nawet w niektórych prądach psychologicznych mówi się o tym, że dla równowagi psychicznej dobrze jest mówić sobie, że w sytuacji bólu to nie ja cierpię, ale ten ból dotyka moje tkanki, ból i przyjemność zachodzą w neuronach a nie we mnie itp. Gdybyśmy byli tym ciałem, to nie moglibyśmy dystansować się do ciała i takie uświadomienie nie byłoby możliwe.

Pierwszą sprawą jest zatem przyznanie, że w tym świecie było, jest i będzie cierpienie. Drugą, że jaźń jest duchowa i nie ma nic wspólnego z materią. Trzecią, że współczucie jest drogą do zrozumienia siebie jako istoty duchowej i drogą do Kryszny.

Jest taka opowieść: pewien jogin wyciągał skorpiona z rzeki, lecz ten raz po raz starał się go ukąsić. Wpadał więc z powrotem do rzeki. Jogin jednak nie przerywał pomocy. Przechodzień widząc to zapytał: dlaczego pomagasz temu skorpionowi, przecież on chce ciebie kąsać ? Jogin wtedy odpowiedział: naturą skorpiona jest kąsać, naturą jogina pomagać. :)
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Prawo Karmy

Post autor: Mathura » 12 kwie 2011, 09:16

Masato pisze: Największym problemem jest to że sam nie mogę dążyć do dobroci przez otoczenie które mnie otacza, gdy widzę na co dzień w szkole młodzież pijącą, palącą i zażywającą narkotyki, nie letnie dziewczyny nie szanujące się sprzedające swoje ciała i jak tu dążyć do wyzwolenia.

Jak przejść obojętnie widząc to całe zło wokół nas ?
Widzę tu lekką sprzeczność w tym co piszesz.
W okół tyle zła i rozumiesz, że to zło, i to Cię zniechęca do wyzwolenia? Powinno być raczej odwrotnie?

Chyba, że masz na myśli to, iż z powodu tych wszystkich złych rzeczy w koło, nie masz siły aby oderwać się od nich gdyż tak Cię pociągają. :)
Lub też, że z powodu złego towarzystwa, nie możesz angażować się w bardziej wartościowe czynności, jak choćby dążenie do wyzwolenia.

Masato

Re: Prawo Karmy

Post autor: Masato » 12 kwie 2011, 13:09

Mathura często zastanawiam się czy ten Bóg tam istnieje bo gdy patrze na to wszystko myślę że tak nie jest. Ale to tylko takie chwilowe zwątpienie jak właśnie widzę to całe zło. Smutno mi jak widzę u kogoś nieszczęście i jest mi źle dlatego to chwilowe zwątpienie i właśnie dlatego moje pytanie dotyczyło karmy.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Prawo Karmy

Post autor: Purnaprajna » 12 kwie 2011, 14:05

Masato pisze:Jak mam patrzeć na osobę której wydarzył się wielka krzywda ?
A jak patrzysz na osobę, której przytrafiło się wielkie szczęście?

Pisma objawione mówią, że przyczyną cierpienia i radości żywych istot jest nasze własne działanie (karma). Bóg nie jest obarczony za to, nawet najmniejszą odpowiedzialnością. Niedoinformowani, albo po prosu źle nastawieni do religii wschodu ludzie, aby zniechęcić innych do tej wiary, próbują emocjonalnego szantażu, stawiając wiarę w prawo karmy, na równi z emocjonalną obojętnością, czy z bezdusznością, co jest zwykłą głupotą lub oszustwem, na które nie powinniśmy dać się nabrać.

Znajomość egzystencjalnego faktu, że przyczyną cierpienia jest nasze własne działanie nie oznacza, że automatycznie stajemy się obojętni wobec cierpienia, tak jak nie stajemy się nieczuli i obojętni wobec własnego cierpienia, w przypadku, kiedy dobrze znana nam jest jego przyczyna, leżąca w naszym własnym postępowaniu. Przykładowo, paliłem całe życie "Sporty" bez filtra, a więc teraz mam raka, co według opinii w/w "myślicieli" oznacza, że automatycznie mam gdzieś własne cierpienie, co nie jest przecież prawdą. Mój pies najadł się trawy i teraz wymiotuje, a więc, w oczywisty sposób, znając przyczynę jego cierpienia (prawo karmy), wywiozę go natychmiast do lasu, aby tam bydle zdechło, bo mu się należy. Lekarz operuje pacjenta, ale w momencie, kiedy od pielęgniarki dowiaduje się, że to właśnie ten pacjent spowodował wypadek, rzuca skalpel na ziemię, i szaleńczo śmiejąc się, wybiega z rozwianym włosem z sali operacyjnej, krzycząc, "A dobrze mu tak sk...!". Czysty nonsens i surrealizm.

Wiedza i emocje to dwie różne rzeczy. Znajomości przyczyny czegoś nie jest więc tożsame z odczuwaną emocją, choć oczywiście, istnieje między nimi współzależność. Analityczna wiedza na temat pola działania, czym jest właśnie znajomość prawa karmy, leży w sferze sambandha-tattwy, a doświadczenie emocji rodzi się dopiero w abhidheja-tattwie, na skutek praktycznego wprowadzenia tej wiedzy w życie, co prowadzi do prajodżany, czyli celu naszego działania. Wiedza o przyczynie cierpienia jest konieczna, aby zapobiec przyszłym nieszczęściom, i dlatego próby przedstawiania osób posiadających wiedzę o przyczynie tragedii, jako bezdusznych i nieczułych jest niepoważna. Z drugiej strony, samo mówienie o doświadczaniu uczucia współczucia dla innych, bez praktycznego działania w celu ulżenia im w cierpieniu jest oszustwem, bo pełne i prawdziwe doświadczenie tego uczucia, po prostu nie ma miejsca bez rzeczywistego działania, czyli abhidheji.

Mówiąc o uczuciu współczucia powstającego na bazie rzeczywistej potrzeby pomocy innym, i działania zgodnego z tą potrzebą, możemy rozróżnić uczucie materialnego współczucia poprzez np. napełnianie pustych żołądków innych ludzi, utożsamiając ich z tymczasowym, materialnym ciałem (co jest o niebo lepsze od samego biadolenia na temat cierpienia i smutnego kiwania głową nad niedolą innych), oraz duchowe współczucie oparte na wiedzy o różnicy pomiędzy ciałem i duszą, objawiające się w czynnościach przynoszących ulgę, nie tylko w skali tego jednego życia i ciała, ale w skali wieczności i duszy, czego rezultatem jest powrót do Boga i świata duchowego, gdzie nigdy nie ma już uczucia pustego żołądka, tragicznych wypadków samochodowych, czy innego materialnego cierpienia.

Wspomniany powyższej, pierwszy rodzaj współczucia, które jest czysto materialne, ma dwa aspekty. Pierwszy aspekt leży w obszarze rozszerzonego do rodziny, społeczeństwa, czy narodu egoizmu, czyli w sferze prana-maji, która niestety nigdy nie jest w stanie oddać pełni jakości, żadnej materialnej emocji, gdyż pomoc innym jest ostatecznie motywowana własną przyjemnością i korzyścią, gdzie nasz egoizm rozprzestrzenia się na ciała innych ludzi, na skutek naszego do nich przywiązania. Drugi aspekt materialnego współczucia posiada już pełny emocjonalny wymiar, bo pomocne działanie jest oparte na obowiązku dyktowanym przez wedyjską dharmę (mano-maję), którym to obowiązkiem jest udzielenie pomocy każdemu potrzebującemu, niezależnie od jego karmy, bo taka jest wola Boga, a nie wyłącznie dlatego, że takie jest akurat nasze cielesne przywiązanie i wynikające z tego preferencje. Działanie dharmiczne jest kulminacją doświadczenia pełni materialnej emocji, a w tym konkretnym przypadku, pełnego doświadczenia uczucia współczucia dla innych, w procesie praktycznego działania dla korzyści innych żywych istot, zgodnie z wolą i wskazówkami Boga.

Drugi, wyższy rodzaj współczucia leży w obszarze wijnana-maji, lub ananda-maji, czyli w usytuowanej ponad rozszerzonym egoizmem prana-maji i materialną religijnością mano-maji sferze transcendencji, gdzie istnienie realne poczucie różności ciała od duszy, oraz obecności i interakcji z Kryszną. Tu, napełniając komuś pusty brzuch, nie myśli się jedynie o obecnym stanie jego żołądka, ale ostatecznie o stanie jego wiecznej duszy. W praktyce, przybierze to np. formę rozdawania poświęconego Krysznie duchowego pożywienia, oraz nauczanie ludzi o konieczności porzucenia cielesnej koncepcji życia, i zainspirowanie ich do podjęcia służby oddania dla Boga. Materialne współczucie i pomoc są tymczasowe i nietrwałe, a duchowe współczucie i pomoc, choć zewnętrznie mogą przyjmować podobną formę, są wieczne, gdyż celują w zmianę materialnej świadomości na oryginalną, duchową, gdzie człowiek uzmysławia sobie w końcu, że to cielesna koncepcja życia jest przyczyną jego materialnego cierpienia, a nie bezpośrednio sąsiad i jego pies, zła pogoda, niedosmażony kotlet schabowy, czy wreszcie, ulubiona przez nas, doświadczonych egocentryków opcja, że winny jest sam Pan Bóg.

Podsumowując, nie tylko nie ma najmniejszego problemu w postrzeganiu własnego cierpienia, lub cierpienia innych, jako rezultatu przeszłego działania (prawa karmy), ale jest to wręcz koniecznością, gdyż wiedza ta pochodzi od Boga, i leżąc w sambandha-tattwie, jest jednym z istotnych ogniw, które umożliwia nam na nawiązanie związku z Kryszną, oraz na właściwe traktowanie i wyzwolenie się spod wpływu Jego energii materialnej, a w tym cierpienia. Tak więc, uczucie współczucia, czy miłości bliźniego ma szansę na pojawianie się jedynie w momencie, kiedy podejmiemy rzeczywisty wysiłek pomocy innym, co w zależności od naszych możliwości i poziomu zrozumienia, może być pomocą materialną, duchową, lub mieszanką ich obu. Jednak w każdym przypadku jest to lepsze od pustego gadania o współczuciu, czy od biadolenia nad niefortunną sytuacją i położeniem ludzi i świata, oraz epatowania tym umysłu w imię nieistniejącej praktycznej pomocy innym.

Jeżeli chcemy komuś pomóc, i jesteśmy gotowi na podjęcie wyrzeczeń z tym związanych, a nie wiemy zbyt dobrze, co byłoby najkorzystniejszą formą takiej pomocy, biorąc także pod uwagę nasze obecne możliwości i naszą uwarunkowaną naturę, to może warto by znaleźć mistrza duchowego i osobiście poprosić go o radę. Mamy wtedy gwarancję, że nasza chęć praktycznej pomocy innym nie pójdzie na marne, i przyniesie zarówno nam, jak i innym, wieczną korzyść, a nie zaledwie korzyść krótkotrwałą, po której ponownie pojawią się dokładnie te same cierpienia i bóle, gdyż skłonność do popełniania grzesznych czynów, która jest przyczyną cierpienia, nigdy nie była wzięta pod uwagę i zaadresowana.

Wiedzę o prawie karmy już mamy, jednak wybór, co z nią zrobimy, należy jedynie do nas. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku narodzin, chorób, starości i śmierci, a więc tym bardziej, znajomość prawa karmy, której w ten sam sposób wszyscy podlegamy, powinna nas inspirować do pomocy innym, i to nie tylko ludziom.

Bhakta Kryszny, na bazie duchowej wiedzy, wykorzysta swoją wolną wolę z perspektywy prajodżany, którą jest sprawienie przyjemności Krysznie, i z tego punktu widzenia będzie starał się pomóc wszystkim uwarunkowanym żywym istotom, które są przecież energią graniczną Kryszny (dżiwa-śakti), czyli Jego dziećmi. W ten sposób, czynności bhakty są przedłużeniem nieograniczonego współczucia Boga dla wszystkich uwarunkowanych dusz, w próbie przybliżenia im zrozumienia, że złe wykorzystanie naszej wolnej woli, w oddzieleniu od Boga, jest przyczyną naszych wszelkich trosk i niedoli.

Zmuszenia kogoś, aby przestał cierpieć nie jest możliwe, bo jest to kwestia wyłącznie zależna od indywidualnego wyboru, naszej wolnej woli. Posiadając informacje na temat funkcjonowania natury materialnej i przyczyny naszego cierpienia, każdy z nas, już sam musi zadecydować, co z tym fantem zrobić. Można przyprowadzić konia do wodopoju, ale to on sam musi już zadecydować, czy napije się wody, czy nadal będzie narzekał, że ma sucho w gardle.

Masato

Re: Prawo Karmy

Post autor: Masato » 12 kwie 2011, 15:29

Purnaprajna pisze:A jak patrzysz na osobę, której przytrafiło się wielkie szczęście?
Cieszy mnie to że ktoś jest szczęśliwy.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Prawo Karmy

Post autor: Mathura » 13 kwie 2011, 09:43

Masato pisze:Mathura często zastanawiam się czy ten Bóg tam istnieje bo gdy patrze na to wszystko myślę że tak nie jest.
Nie ograniczaj boskiego stworzenia tylko do tego co widzisz. Cóż my jako ludzie widzimy? Jakie mamy zdolności postrzegania? Mizerniutkie.
W materialnym świecie są rożne miejsca: takie gdzie się odbiera radość i takie gdzie się cierpi. Jeśli byś teraz żył na planetach niebiańskich to odbierał byś szczęście i myślał jak jest super. Bóg to wszystko wspaniale wykombinował. Gdybyś żył na planetach piekielnych to byś cierpiał i myślał jak nie jest super. Bóg pewnie jest szalony i zły. Żyjesz na Ziemi i możesz zobaczyć zarówno cierpienie jak i szczęście, bo tak tu jest. Ale jakby nie patrzeć cały materialny świat to tylko wycinek stworzenia, jeśli tak to określić. To więzienie. Miejsce gdzie tak czy siak się cierpi, odbiera karę, przechodzi resocjalizację. Więzienie nie jest miejscem wypoczynku, luksusowej egzystencji. Nie opieraj swojego poglądu o Bogu tylko z perspektywy więźnia zamkniętego za murem i odgrodzonego od normalnego życia, które toczy się poza nim.
Jeśli widzisz zło i potrafisz zrozumieć, że jest to zło, to znaczy, że używasz prawidłowo inteligencji. Teraz jej użyj do własnego rozwoju i przy okazji jeśli możesz pomagaj innym w tym samym.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Prawo Karmy

Post autor: Mathura » 13 kwie 2011, 10:05

albert pisze:Jest taka opowieść: pewien jogin wyciągał skorpiona z rzeki, lecz ten raz po raz starał się go ukąsić. Wpadał więc z powrotem do rzeki. Jogin jednak nie przerywał pomocy. Przechodzień widząc to zapytał: dlaczego pomagasz temu skorpionowi, przecież on chce ciebie kąsać ? Jogin wtedy odpowiedział: naturą skorpiona jest kąsać, naturą jogina pomagać. :)
Kontynuujmy opowieść..
Uratowany skorpion poszedł sobie swoja drogą, a jogin swoją zadowolony z dobrego uczynku. Skorpion napotkał bawiące się dziecko i je użądlił. Matka dziecka, która właśnie nadeszła natychmiast zabiła skorpiona. Dziecko zaczęło umierać na skutek ukąszenia. Matka wpadła w rozpacz. Ale oto widzi idącego drogą jogina. Był to ten sam jogin, który niedawno uratował tego skorpiona. Matka zwróciła się do niego o pomoc. Niestety mimo starań dziecko zmarto.
- Taką miało karmę - rzekł jogin - Nie rozpaczaj kobieto.
- ahh ja nieszczęsna .. gdyby moje dziecko nie poszło bawić się w to miejsce...gdyby ten skorpion tam nie przyszedł...gdyby ktoś wcześniej zabił to wstrętne stworzenie.
- To prawda - rzeka jogin - gdyby tak się stało nie doszło by do tego wszystkiego. Twoje dziecko nadal by żyło. Niezbadane są wyroki boskie.
Poszedł dalej zadowolony sam w sobie.

Kryszna mówi w Bhagawad-Gicie, że dobroczynność jest trzech rodzajów. Dobroczynność w gunie ignorancji nikomu nie przynosi pożytku, ani w tym życiu ani w następnym. Trzeba więc umieć rozróżnić komu warto pomagać i kiedy. A to wcale nie jest takie łatwe. Nie jest bowiem łatwo zrozumieć zawiłości działania. :)
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2011, 10:08 przez Mathura, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Prawo Karmy

Post autor: Purnaprajna » 13 kwie 2011, 10:06

Masato pisze:
Purnaprajna pisze:A jak patrzysz na osobę, której przytrafiło się wielkie szczęście?
Cieszy mnie to że ktoś jest szczęśliwy.
To może staraj się pomóc tym, którzy czujesz, że są nieszczęśliwi, skoro ich nieszczęście, tak Cię niepokoi, i zrób wysiłek, aby uczynić ich szczęśliwymi. To da Ci spokój umysłu, bo akt pomocy, czyni z nas osoby współczujące, a nie obojętne na cierpienie innych. A ponieważ wiemy z śastr, że zarówno materialne szczęście, jak i nieszczęście, są zaledwie przeciwnymi stronami tego samego medalu samsary, koła narodzin i śmierci, to może pomóżmy im w sposób, którego rezultatem będzie nieprzemijające, transcendentne do cielesności szczęście, niezależne od naszych przeszłych dobrych, czy złych czynów, co jest i tak tymczasowe (dziś mieszkam na ulicy, a w następnym życiu w pałacu), bo nie odnosi się do związku dżiwy z Kryszną, i naszej inherentnej duchowej natury wieczności, pełni wiedzy i duchowego szczęścia.

Ale tego nie da się uczynić, bez wiedzy jak funkcjonuje natura materialna (np. "prawo" karmy). Im więcej wiedzy, tym lepiej, bo w innym przypadku będziemy karmić głodnego, poprzez nakrywanie go kocem, co jest oznaką niewiedzy o prawach rządzącymi tym światem. Dlatego nie ma problemu w czynieniu wysiłków, mających na celu ulżenie czyjemuś cierpieniu, dobrze przy tym wiedząc, że ta osoba zrobiła coś niewłaściwego w innym życiu, co stało się przyczyną jej obecnej sytuacji, lub że zrobiła coś właściwego, i dlatego jest zmuszona przez prawa natury, aby obecnie cieszyć się rezultatami swego przeszłego pobożnego działania. Wiedza o tym, że ktoś w poprzednim życiu był draniem, czy świętym, nie powinna wpływać na naszą (wolną) wolę pomocy ludziom w potrzebie.

Ostatecznie, osoby materialnie szczęśliwe i nieszczęśliwe, cierpią w ten sam sposób, bo żyją w ignorancji o swojej wiecznej tożsamości i o relacjach ze swoją duchową rodziną i z Kryszną. Obie kategorie ludzi (ci szczęśliwi i ci nieszczęśliwi), w taki sam sposób potrzebują pomocy, bo z własnej woli weszliśmy do młyna bezustannych narodzin, chorób, starości i śmierci, przyprawionych tu i tam, chwilowym głośnym, radosnym śmiechem, lub rzewnym płaczem.

Jeżeli chcemy komuś pomóc, to nic nie stoi na przeszkodzie naszej wolnej woli, niezależnie od położenia, w którym się znajdujemy. Mówienie innym o świadomości Kryszny nic nie kosztuje. Podobnie, Święte Imiona też są bezpłatne, jak też i nasze słowa inspirujące innych do ich intonowania. Jeżeli posiadamy przy tym środki, aby pomóc fizycznie, to tym lepiej. Jeżeli nie mamy, to też nie jest to problemem, bo zawsze możemy ofiarować innym to, co jedynie posiadamy, naszą świadomość Kryszny (zakładając, że ją mamy).

Biadolenie nie jest w kategorii pomocy, ani w kategorii współczucia. Jest to jedynie wymówka osoby leniwej lub pozbawionej wiedzy.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2011, 11:00 przez Purnaprajna, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Prawo Karmy

Post autor: Purnaprajna » 13 kwie 2011, 10:28

Masato pisze:Mathura często zastanawiam się czy ten Bóg tam istnieje bo gdy patrze na to wszystko myślę że tak nie jest. Ale to tylko takie chwilowe zwątpienie jak właśnie widzę to całe zło. Smutno mi jak widzę u kogoś nieszczęście i jest mi źle dlatego to chwilowe zwątpienie i właśnie dlatego moje pytanie dotyczyło karmy.
Jeżeli chciałbyś lepiej zrozumieć filozoficzno-teologiczne podłoże tzw. problemu zła (skąd bierze się zło, skoro Bóg jest wszechdobry i wszechmocny?), to zapraszam do przeczytania eseju "Problem Zła w Ruchu Hare Kryszna", który znajdziesz na moim blogu.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2011, 11:01 przez Purnaprajna, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ