Masato pisze:Jak mam patrzeć na osobę której wydarzył się wielka krzywda ?
A jak patrzysz na osobę, której przytrafiło się wielkie szczęście?
Pisma objawione mówią, że przyczyną cierpienia i radości żywych istot jest nasze własne działanie (karma). Bóg nie jest obarczony za to, nawet najmniejszą odpowiedzialnością. Niedoinformowani, albo po prosu źle nastawieni do religii wschodu ludzie, aby zniechęcić innych do tej wiary, próbują emocjonalnego szantażu, stawiając wiarę w prawo karmy, na równi z emocjonalną obojętnością, czy z bezdusznością, co jest zwykłą głupotą lub oszustwem, na które nie powinniśmy dać się nabrać.
Znajomość egzystencjalnego faktu, że przyczyną cierpienia jest nasze własne działanie nie oznacza, że automatycznie stajemy się obojętni wobec cierpienia, tak jak nie stajemy się nieczuli i obojętni wobec własnego cierpienia, w przypadku, kiedy dobrze znana nam jest jego przyczyna, leżąca w naszym własnym postępowaniu. Przykładowo, paliłem całe życie "Sporty" bez filtra, a więc teraz mam raka, co według opinii w/w "myślicieli" oznacza, że automatycznie mam gdzieś własne cierpienie, co nie jest przecież prawdą. Mój pies najadł się trawy i teraz wymiotuje, a więc, w oczywisty sposób, znając przyczynę jego cierpienia (prawo karmy), wywiozę go natychmiast do lasu, aby tam bydle zdechło, bo mu się należy. Lekarz operuje pacjenta, ale w momencie, kiedy od pielęgniarki dowiaduje się, że to właśnie ten pacjent spowodował wypadek, rzuca skalpel na ziemię, i szaleńczo śmiejąc się, wybiega z rozwianym włosem z sali operacyjnej, krzycząc, "A dobrze mu tak sk...!". Czysty nonsens i surrealizm.
Wiedza i emocje to dwie różne rzeczy. Znajomości przyczyny czegoś nie jest więc tożsame z odczuwaną emocją, choć oczywiście, istnieje między nimi współzależność. Analityczna wiedza na temat pola działania, czym jest właśnie znajomość prawa karmy, leży w sferze sambandha-tattwy, a doświadczenie emocji rodzi się dopiero w abhidheja-tattwie, na skutek praktycznego wprowadzenia tej wiedzy w życie, co prowadzi do prajodżany, czyli celu naszego działania. Wiedza o przyczynie cierpienia jest konieczna, aby zapobiec przyszłym nieszczęściom, i dlatego próby przedstawiania osób posiadających wiedzę o przyczynie tragedii, jako bezdusznych i nieczułych jest niepoważna. Z drugiej strony, samo mówienie o doświadczaniu uczucia współczucia dla innych, bez praktycznego działania w celu ulżenia im w cierpieniu jest oszustwem, bo pełne i prawdziwe doświadczenie tego uczucia, po prostu nie ma miejsca bez rzeczywistego działania, czyli abhidheji.
Mówiąc o uczuciu współczucia powstającego na bazie rzeczywistej potrzeby pomocy innym, i działania zgodnego z tą potrzebą, możemy rozróżnić uczucie materialnego współczucia poprzez np. napełnianie pustych żołądków innych ludzi, utożsamiając ich z tymczasowym, materialnym ciałem (co jest o niebo lepsze od samego biadolenia na temat cierpienia i smutnego kiwania głową nad niedolą innych), oraz duchowe współczucie oparte na wiedzy o różnicy pomiędzy ciałem i duszą, objawiające się w czynnościach przynoszących ulgę, nie tylko w skali tego jednego życia i ciała, ale w skali wieczności i duszy, czego rezultatem jest powrót do Boga i świata duchowego, gdzie nigdy nie ma już uczucia pustego żołądka, tragicznych wypadków samochodowych, czy innego materialnego cierpienia.
Wspomniany powyższej, pierwszy rodzaj współczucia, które jest czysto materialne, ma dwa aspekty. Pierwszy aspekt leży w obszarze rozszerzonego do rodziny, społeczeństwa, czy narodu egoizmu, czyli w sferze prana-maji, która niestety nigdy nie jest w stanie oddać pełni jakości, żadnej materialnej emocji, gdyż pomoc innym jest ostatecznie motywowana własną przyjemnością i korzyścią, gdzie nasz egoizm rozprzestrzenia się na ciała innych ludzi, na skutek naszego do nich przywiązania. Drugi aspekt materialnego współczucia posiada już pełny emocjonalny wymiar, bo pomocne działanie jest oparte na obowiązku dyktowanym przez wedyjską dharmę (mano-maję), którym to obowiązkiem jest udzielenie pomocy każdemu potrzebującemu, niezależnie od jego karmy, bo taka jest wola Boga, a nie wyłącznie dlatego, że takie jest akurat nasze cielesne przywiązanie i wynikające z tego preferencje. Działanie dharmiczne jest kulminacją doświadczenia pełni materialnej emocji, a w tym konkretnym przypadku, pełnego doświadczenia uczucia współczucia dla innych, w procesie praktycznego działania dla korzyści innych żywych istot, zgodnie z wolą i wskazówkami Boga.
Drugi, wyższy rodzaj współczucia leży w obszarze wijnana-maji, lub ananda-maji, czyli w usytuowanej ponad rozszerzonym egoizmem prana-maji i materialną religijnością mano-maji sferze transcendencji, gdzie istnienie realne poczucie różności ciała od duszy, oraz obecności i interakcji z Kryszną. Tu, napełniając komuś pusty brzuch, nie myśli się jedynie o obecnym stanie jego żołądka, ale ostatecznie o stanie jego wiecznej duszy. W praktyce, przybierze to np. formę rozdawania poświęconego Krysznie duchowego pożywienia, oraz nauczanie ludzi o konieczności porzucenia cielesnej koncepcji życia, i zainspirowanie ich do podjęcia służby oddania dla Boga. Materialne współczucie i pomoc są tymczasowe i nietrwałe, a duchowe współczucie i pomoc, choć zewnętrznie mogą przyjmować podobną formę, są wieczne, gdyż celują w zmianę materialnej świadomości na oryginalną, duchową, gdzie człowiek uzmysławia sobie w końcu, że to cielesna koncepcja życia jest przyczyną jego materialnego cierpienia, a nie bezpośrednio sąsiad i jego pies, zła pogoda, niedosmażony kotlet schabowy, czy wreszcie, ulubiona przez nas, doświadczonych egocentryków opcja, że winny jest sam Pan Bóg.
Podsumowując, nie tylko nie ma najmniejszego problemu w postrzeganiu własnego cierpienia, lub cierpienia innych, jako rezultatu przeszłego działania (prawa karmy), ale jest to wręcz koniecznością, gdyż wiedza ta pochodzi od Boga, i leżąc w sambandha-tattwie, jest jednym z istotnych ogniw, które umożliwia nam na nawiązanie związku z Kryszną, oraz na właściwe traktowanie i wyzwolenie się spod wpływu Jego energii materialnej, a w tym cierpienia. Tak więc, uczucie współczucia, czy miłości bliźniego ma szansę na pojawianie się jedynie w momencie, kiedy podejmiemy rzeczywisty wysiłek pomocy innym, co w zależności od naszych możliwości i poziomu zrozumienia, może być pomocą materialną, duchową, lub mieszanką ich obu. Jednak w każdym przypadku jest to lepsze od pustego gadania o współczuciu, czy od biadolenia nad niefortunną sytuacją i położeniem ludzi i świata, oraz epatowania tym umysłu w imię nieistniejącej praktycznej pomocy innym.
Jeżeli chcemy komuś pomóc, i jesteśmy gotowi na podjęcie wyrzeczeń z tym związanych, a nie wiemy zbyt dobrze, co byłoby najkorzystniejszą formą takiej pomocy, biorąc także pod uwagę nasze obecne możliwości i naszą uwarunkowaną naturę, to może warto by znaleźć mistrza duchowego i osobiście poprosić go o radę. Mamy wtedy gwarancję, że nasza chęć praktycznej pomocy innym nie pójdzie na marne, i przyniesie zarówno nam, jak i innym, wieczną korzyść, a nie zaledwie korzyść krótkotrwałą, po której ponownie pojawią się dokładnie te same cierpienia i bóle, gdyż skłonność do popełniania grzesznych czynów, która jest przyczyną cierpienia, nigdy nie była wzięta pod uwagę i zaadresowana.
Wiedzę o prawie karmy już mamy, jednak wybór, co z nią zrobimy, należy jedynie do nas. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku narodzin, chorób, starości i śmierci, a więc tym bardziej, znajomość prawa karmy, której w ten sam sposób wszyscy podlegamy, powinna nas inspirować do pomocy innym, i to nie tylko ludziom.
Bhakta Kryszny, na bazie duchowej wiedzy, wykorzysta swoją wolną wolę z perspektywy prajodżany, którą jest sprawienie przyjemności Krysznie, i z tego punktu widzenia będzie starał się pomóc wszystkim uwarunkowanym żywym istotom, które są przecież energią graniczną Kryszny (dżiwa-śakti), czyli Jego dziećmi. W ten sposób, czynności bhakty są przedłużeniem nieograniczonego współczucia Boga dla wszystkich uwarunkowanych dusz, w próbie przybliżenia im zrozumienia, że złe wykorzystanie naszej wolnej woli, w oddzieleniu od Boga, jest przyczyną naszych wszelkich trosk i niedoli.
Zmuszenia kogoś, aby przestał cierpieć nie jest możliwe, bo jest to kwestia wyłącznie zależna od indywidualnego wyboru, naszej wolnej woli. Posiadając informacje na temat funkcjonowania natury materialnej i przyczyny naszego cierpienia, każdy z nas, już sam musi zadecydować, co z tym fantem zrobić. Można przyprowadzić konia do wodopoju, ale to on sam musi już zadecydować, czy napije się wody, czy nadal będzie narzekał, że ma sucho w gardle.