Reinkarnacja a piekło

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Reinkarnacja a piekło

Post autor: trigi » 18 wrz 2012, 13:05

ParamatmaDas pisze: A jesli na zabustwei to tez jest zabijany. KAra- to cos innego - niz zemsta. Jak u Dostejweskiego "Zbrodnia i kara" oba elemnty sa bardzo polaczone w duszy (umysle) czlowieka. CHoc czasmi to nie tyle kfestja "kary" ile swiadomosci istoty. Swidomsc kieruje jakie warunki ktos ma. Takze w tym zyciu to czesto widzimy.
Reakcje karmiczne są b. zawiłe. Przykład kobiety uprawiajacej sporty eksremalne w 4m-cu ciazy daje do myślenia - po co?
Wioletta Rosłan stała się ofiarą tego szaleństwa. Sama zresztą mówiła co sądzi na ten temat.
- Czuję, że żyję tylko wtedy, gdy skaczę. Normalne życie uważam za nudne. Wiem, że za każdym razem gdy lecę w dół, moim współpasażerem jest śmierć. Mam jednak niewiele czasu na Ziemi, a wiem, że i tak w końcu umrę - twierdziła. Wnioski każdy powinien wyciągnąć sam.
Tak tylko tym razem nie leciała sama lecz z dzieckiem w łonie.
Wioletta Rosłan, pochodząca z naszego kraju mieszkanka Szwecji, zginęła skacząc ze spadochronem z 300-metrowej skały. Chciała by ten skok był jej ostatnim na dłuższy czas, była bowiem już w zaawansowanej ciąży, a kolejne szaleństwa ze spadochronem mogłyby zagrozić dziecku. Niestety, miała wyjątkowego pecha.
37-letnia Polka, która zajmowała się ekstremalną odmianą spadochroniarstwa znaną jako "base jump", wyjechała w tym celu wraz z partnerem do Szwajcarii, by skoczyć z góry blisko miejscowości Stechelberg. Wcześniej była tam już kilka razy i skoki zawsze się udawały.
Wioletta poważnie zastanawiała się czy skoczyć. Długo zwlekała, ale postanowiła w końcu zdobyć się na odwagę. Po chwili była już w powietrzu, rozłożyła ręce i nogi, by odpowiednie elementy stroju mogły napełnić się powietrzem. Niestety jednak zawiódł sprzęt, a konkretnie jego najważniejszy element, spadochron, który po prostu się nie otworzył. Mimo desperackich prób uruchomienia go, kobieta runęła o ziemię, zabijając siebie oraz nienarodzone dziecko.
Wielbiciel Kryszny jako osoba rozsądna nie działa pochopnie bedąc pod wpływem imulsów zmysłowych lub dla zaspokojenia potrzeb materialistycznego umysłu. Problem w tym ze to wysoka platforma działania.
16.21 Trzy bramy wiodą do tego piekła, Arjuno, a są nimi: pożądanie, gniew i chciwość. Każdy rozsądny człowiek powinien uwolnić się od nich, aby ocalić swą duszę od degradacji.
16.21 Znaczenie: Opisane zostały tutaj początki demonicznego życia. Kiedy ktoś bez powodzenia próbuje zaspokoić swoje pożądanie, to jest to przyczyną powstawania złości i chciwości. Człowiek rozsądny, który nie chce ześlizgnąć się do demonicznych form życia, musi próbować uwolnić się od tych trzech wrogów, którzy mogą zabić jaźń do tego stopnia, że nie będzie dla niej żadnej możliwości wyzwolenia się z niewoli tego materialnego świata.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Reinkarnacja a piekło

Post autor: trigi » 21 wrz 2012, 20:03

Dla miłośników braci Wachowskich, ich nowe dzieło tym razem o reinkarnacji:
Cloud Atlas http://www.imdb.com/title/tt1371111/
Of course, we can not expect the philosophy to be spot-on with the Vedic version, but it will bring more awareness to the masses as to the soul moving through different bodies. :D
http://www.youtube.com/watch?v=cD_X5ECVpEg pl napisy

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Reinkarnacja a piekło

Post autor: trigi » 10 lis 2012, 09:09

Śmierć kliniczna nie istnieje!
http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Smi ... omosc.html
To już pewne - na moment przed śmiercią aktywność ludzkiego mózgu gwałtownie wzrasta. Ten fenomen może być odpowiedzialny za doznania duchowe i niesamowite wrażenia „przechodzenia na drugą stronę” opisywane przez odratowanych pacjentów. Nie ma jednak niczego takiego jak śmierć kliniczna - śmierć to długotrwały proces, zza którego nie można już wrócić.

Naukowcy wierzą, że wykrywalna aktywność fal mózgowych może tłumaczyć dlaczego ludzie, którzy przeżyli tzw. śmierć kliniczną opowiadają o niesamowitej światłości, do której podążali i o wrażeniu opuszczenia własnego ciała.
- Myślimy, że doświadczenie śmierci może być powodowane nagłym przypływem aktywności elektrycznej, uwalnianej kiedy w mózgu kończą się zapasy tlenu – mówi autor badań doktor Lakhmir Chawla z oddziału intensywnej terapii z Uniwersyteckiego Szpitala Georga Washingtona. - Kiedy spowalnia się krążenie i spada poziom tlenu, neurony po raz ostatni generują impuls elektryczny, który rozlewa się falą po całym mózgu, co może dawać ludziom niemal pozazmysłowe wrażenie.
W relacjach wielu przywróconych do życia pacjentów pojawiają się opisy zanurzenia w świetle, wszechogarniającego poczucia spokoju i chęci podążania w stronę wypełnionego światłem tunelu. Niektórzy w swoich wizjach obcowali z postaciami religijnymi – Jezusem, Mahometem, czy Kriszną,. Inni „unosili się” nad swoim szpitalnym łóżkiem obserwując ostatnie wysiłki lekarzy.
Według doktora Lakhimira jest bardziej prawdopodobne, że opisywane wrażenia mają charakter czysto biologiczny, a nie metafizyczny. Nie zdarzyło się bowiem, aby muzułmanin miał widzenie z Jezusem, a chrześcijanin spotkał Buddę, każdy doświadcza duchowego przeżycia zgodnego ze swoją wiarą, co dowodzi, że doznania te są silnie zakorzenione w naszej kulturowej świadomości, są projekcją tego, co już znamy.
(przecież musli wierzy w Jezusa...) :shock:

Lekarz posłużył się urządzeniem do elektroencefalografii (EEG), które mierzy aktywność mózgową, do przebadania śmiertelnie chorych pacjentów. Tradycyjnie elektroencefalografy w terapii paliatywnej stosuje się w celu ustalenia, czy pacjenci przyjmują wystarczająco wysokie dawki leków przeciwbólowych. Co ciekawe lekarz zaobserwował, że mimo przyjmowania bardzo wysokich dawek leków, które znacznie zmniejszają aktywność mózgową, tuż przed śmiercią fale mózgowe pacjentów intensyfikują się. Ten znaczny wzrost aktywności trwa zazwyczaj od 30 sekund do trzech minut.
04.29.71 Gdy żywa istota pogrążona jest w głębokim śnie, gdy mdleje, gdy przeżywa głęboki wstrząs z powodu dotkliwej straty, w czasie śmierci lub gdy temperatura ciała jest bardzo wysoka, wówczas powietrze życia zostaje zatrzymane. W tym czasie żywa istota traci wiedzę o utożsamianiu ciała z jaźnią.
04.29.71 Znaczenie: Głupcy zaprzeczają egzystencji duszy, ale faktem jest, że gdy śpimy, zapominamy o tożsamości ciała materialnego, a gdy budzimy się, zapominamy o tożsamości ciała subtelnego. Inaczej mówiąc, śpiąc zapominamy o czynnościach ciała wulgarnego, a gdy działamy, używając ciała wulgarnego, zapominamy o czynnościach wykonywanych podczas snu. W rzeczywistości oba te stany – sen i jawa – są wytworami energii iluzorycznej. Żywa istota nie ma związku ani z czynnościami wykonywanymi w czasie snu, ani z tymi wykonywanymi w tzw. stanie rozbudzonym. Osoba pogrążona w głębokim śnie czy zemdlona zapomina o swym ciele wulgarnym. Podobnie, pod wpływem chloroformu lub innych środków znieczulających żywa istota zapomina o swym ciele wulgarnym i nie odczuwa bólu ani przyjemności podczas operacji chirurgicznej. Podobnie, gdy człowiek dostaje nagłego szoku na skutek jakiejś dotkliwej straty, zapomina o utożsamianiu się z ciałem wulgarnym. W czasie śmierci, gdy temperatura ciała wzrasta do 107 stopni, żywą istotę ogarnia śpiączka i traci ona świadomość swego ciała wulgarnego. W takich przypadkach powietrze życia poruszające się w ciele zostaje zablokowane i żywa istota zapomina o swym utożsamianiu się z ciałem wulgarnym. Z powodu braku wiedzy o ciele duchowym, którego nie doświadczyliśmy, nie znamy jego czynności i w ignorancji skaczemy z jednej fałszywej platformy na drugą. Czasami działanie nasze związane jest z ciałem wulgarnym, a czasami z subtelnym. Jeśli, dzięki łasce Krsny, działamy w naszym ciele duchowym, możemy pokonać zarówno ciało wulgarne, jak i subtelne. Innymi słowy, możemy stopniowo nabyć zdolność działania odpowiedniego dla ciała duchowego. Jak oświadcza Narada-pancaratra, hrsikena hrsikeśa-sevanam bhaktir ucyate: służba oddania oznacza zaangażowanie ciała duchowego i zmysłów duchowych w służbę dla Pana. Gdy angażujemy się w tego rodzaju czynności, ustają czynności i reakcje ciał wulgarnych i subtelnych.
(chodzi o stopnie Fahrenheita, nikt sie nie obrazi jak wzrosnie do 108)

Poziom aktywności był porównywalny do poziomu obserwowanego u zdrowych, przytomnych pacjentów, chociaż badani byli pogrążeni we śnie, a ich ciśnienie spadło do zera. W momencie, kiedy aktywność spadała następowała śmierć. Przeprowadzone badania są pierwszymi, które w naukowy starają się wytłumaczyć fenomen śmierci i towarzyszących jej pozazmysłowych wrażeń.
Profesor Kevin Nelson z Uniwersytetu w Kentucky, światowej sławy specjalista od zagadnienia doświadczeń związanych ze śmiercią, uważa, że sformułowanie "przywrócenie do życia" jest błędne. Jego zdaniem, śmierć jest długotrwałym procesem, a tzw. śmierć kliniczna to tylko jeden z jej etapów. Mózg nie umiera od razu. Wszelkie procedury, takie jak sztuczne oddychanie czy defibrylacja, mają na celu podtrzymanie niedostrzegalnych funkcji życiowych, a nie ich przywrócenie.
Sądzi również, że niemożliwe jest tworzenie w tym czasie nowych doznań i nowych wspomnień, pamiętanych po przebudzeniu, gdyż mózg pozbawiony okresowo tlenu jest po prostu wyłączony. Jedyne, co może w nim zachodzić, to eksplozja uwolnionych neuroprzekaźników. Pod wpływem niedotlenienia dochodzi do nadprodukcji beta-endorfin i dopaminy, co powoduje stan euforyczny (analogiczny do orgazmu powstałego w skutek asfiksji autoerotycznej, podduszania podczas stosunku), a zawężanie pola widzenia, wywołane niedokrwieniem siatkówki oka sprawia wrażenie przebywania w tunelu. Doznania mistyczne powoduje, wyrzucana w szyszynce, halucynogenna dimetylotryptamina. Tłumaczą to inne badania naukowe, które dowiodły, że w mózgu znajduje się "ośrodek religijności", którego aktywność odpowiada za wiarę i pobożność.
04.29.76-77 Gąsienica, przenosząc się z jednego liścia na drugi, chwyta nowy liść zanim porzuci stary. Podobnie, odpowiednio do swego poprzedniego działania, żywa istota musi pochwycić kolejne ciało, zanim porzuci obecne. Przyczyną tego jest umysł, który jest zbiornikiem wszelkiego rodzaju pragnień.

04.29.76-77 Znaczenie: Żywa istota, zbytnio zaabsorbowana czynnościami materialnymi, bardzo przywiązuje się do materialnego ciała. Nawet w chwili śmierci myśli o swym obecnym ciele i o związanych z nim krewnych. W ten sposób jest w pełni pogrążona w cielesnej koncepcji życia – do tego stopnia, że nawet w momencie śmierci nie ma ochoty opuścić swego obecnego ciała. Czasami zdarza się, że osoba będąca u progu śmierci przez wiele dni pozostaje w stanie śpiączki, zanim porzuci ciało. Często ma to miejsce w przypadku tzw. przywódców i polityków, którzy myślą, że pod ich nieobecność w całym kraju i społeczeństwie zapanuje chaos. Jest to nazywane mayą. Przywódcy polityczni nie lubią opuszczać swych politycznych stanowisk i albo musi zastrzelić ich wróg, albo zmusza ich do tego nadchodząca śmierć. Przez wyższe zrządzenie żywa istota otrzymuje inne ciało, ale będąc przywiązaną do obecnego, nie pragnie przenieść się do następnego. Więc prawa natury zmuszają ją do przyjęcia następnego ciała.
prakrteh kriyamanani gunaih karmani sarvaśah
ahankara-vimudhatma kartaham iti manyate

"Zdezorientowana dusza, znajdująca się pod wpływem fałszywego ego, siebie uważa za sprawcę czynów, które w rzeczywistości spełniane są przez trzy siły natury materialnej." (Bg. 3.27)

Natura materialna jest bardzo silna i guny materialne zmuszają nas do przyjęcia innego ciała, Siłę tę możemy zauważyć, gdy żywa istota przechodzi z ciała wyższego do niższego. Ten, kto w obecnym ciele działa jak pies czy świnia, z pewnością w następnym życiu zostanie zmuszony do przyjęcia ciała psa czy świni. Człowiek może cieszyć się, gdy ma ciało pierwszego ministra czy prezydenta, ale gdy wie, że będzie zmuszony przyjąć ciało psa czy wieprza, woli nie opuszczać obecnego ciała. I dlatego przed śmiercią leży wiele dni, pogrążony w śpiączce. Wielu polityków doświadczyło tego z nadejściem śmierci. Wniosek jest taki, że wyżsi kontrolerzy postanowili już, jakie będzie jego następne ciało. Żywa istota natychmiast porzuca obecne ciało i wchodzi do następnego. Czasami żywa istota czuje, że w obecnym ciele nie spełniła wielu swych pragnień i fantazji. Ci, którzy są nadmiernie przywiązani do swej sytuacji życiowej, muszą pozostać w ciele ducha i nie dane jest im przyjąć następne ciało wulgarne. Nawet w ciele ducha zakłócają spokój sąsiadom i krewnym. Główną przyczyną takiej sytuacji jest umysł. Odpowiednio do umysłu tworzone są różnego rodzaju ciała, które zmuszeni jesteśmy zaakceptować. Jak potwierdza Bhagavad-gita (8.6):
yam yam vapi smaran bhavam tyajaty ante kalevaram
tam tam evaiti kaunteya sada tad-bhava-bhavitah

"Albowiem jaki stan istnienia pamięta ten, kto porzuca swoje ciało, o synu Kunti, taki stan bez wątpienia osiągnie." W swoim ciele i umyśle możemy myśleć jak pies albo półbóg i w zależności od tego otrzymujemy następne życie. Wyjaśnia to Bhagavad-gita (13.22):
purusah prakrti-stho hi bhunkte prakrtijan gunan
karanam guna-sango 'sya sad-asad-yoni-janmasu

"W taki oto sposób żywa istota podąża ścieżkami życia w tym materialnym świecie, czerpiąc przyjemność odpowiednio do trzech sił natury. Tak oto doświadcza dobra i zła pośród różnych gatunków życia, a przyczyną tego jest jej obcowanie z naturą materialną."
Żywa istota może przenieść się do ciała wyższego albo niższego, zależnie od swego kontaktu z siłami natury materialnej. Jeśli jest w kontakcie z guną ignorancji, otrzymuje ciało zwierzęcia lub człowieka niższej klasy, a jeśli ma kontakt z guną dobroci lub pasji, otrzymuje odpowiednie ciało. To samo potwierdza Bhagavad-gita (14.18):
urdhvam gacchanti sattva-stha madhye tisthanti rajasah
jaghanya-guna-vrtti-stha adho gacchanti tamasah

"Będąc w gunie dobroci, stopniowo wznieść się można na planety niebiańskie; guna pasji zatrzymuje na tych ziemskich planetach. A ci, którzy pogrążeni są w obrzydliwej ignorancji, schodzą do światów piekielnych."

Podstawową przyczyną naszych związków jest umysł: Ten wielki ruch świadomości Krsny jest największym dobrodziejstwem dla społeczeństwa ludzkiego, ponieważ uczy każdego, jak zawsze myśleć o Kanie poprzez pełnienie służby oddania. W ten sposób, pod koniec życia, możemy osiągnąć towarzystwo Krsny. Fachowo nazywa się to nitya-lila-pravista, wejście na planetę Golokę Vrndavanę. Bhagavad-gita (18.55) wyjaśnia:
bhaktya mam abhijanati yavan yaś casmi tattvatah
tato mam tattvato jnatva viśate tad anantaram

"Jedynie przez służbę oddania można poznać Mnie, Najwyższą Osobę Boga, takim jakim jestem. A będąc w pełni świadomym Mnie dzięki takiemu oddaniu, można wejść do królestwa Boga." Gdy umysł całkowicie absorbuje się świadomością Krsny, żywa istota może wejść na planetę znaną jako Goloka Vrndavana. Aby obcować z Najwyższą Osobą Boga, trzeba zrozumieć Krsnę. Procesem zrozumienia Krsny jest służba oddania.
Zrozumiawszy Krsnę takim, jakim On jest, można zdobyć kwalifikacje, aby osiągnąć Krsnalokę i przebywać w Jego towarzystwie. Na tę wzniosłą pozycję można wznieść się dzięki umysłowi. Ale umysł może też zdegradować nas do ciał psów czy wieprzy. Dlatego ciągłe zaabsorbowanie umysłu świadomością Krsny jest najwyższą doskonałością ludzkiego życia.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Reinkarnacja a piekło

Post autor: trigi » 16 lis 2012, 08:12

Karma moze być indywidualna, zbiorowa lub nawet dotyczyc miejsca
zamieszkania co moze byc okreslone mianem fatum:

Miejsce, od którego (nie) wszyscy trzymają się z daleka

Kamienica Ca’Dario, nazywana także Palazzo Dario to miejsce, które mieszkańcy Wenecji omijają szerokim lukiem. Pałac znajdujący się na placu Campiello Barbaro, nad najpiękniejszą wodną ulicą Wenecji - Canal Grande, od lat uważa się za przeklęty.
kamienica powstała w XV wieku, kiedy to Giovanni Dario, ówczesny sekretarz kancelarii republiki wynegocjował pokój z Turkami, za co został hojnie wynagrodzony. W 1486 roku za swoje honorarium postanowił przebudować ten niezwykły gotycki pałac. Symetryczna fasada zyskała nowy, renesansowy charakter – wyglądała jak marmurowa szkatułka na klejnoty.
Po śmierci Giovanniego dom, do którego można się dostać tylko od strony wody, przeszedł w ręce jego córki Marietty. Jak głosi legenda dziewczyna została zmuszona do poślubienia Vincenzo Barbaro, przez co pękło jej serce. Od tego czasu na rezydencję spadały najróżniejsze nieszczęścia i skandale. Najbardziej tragicznym wydarzeniem było zamordowanie w XVII wieku większej części dynastii.
Od tamtej pory rezydencja nie cieszyła się wielką popularnością. Przez lata przechodziła z rąk do rąk i za każdym razem jej mieszkańcom przydarzały się nieszczęścia. Mieszkał tu handlarz diamentami, który zbankrutował i zmarł w nędzy. Z kolei w latach 40. XIX wieku, kolejny właściciel - Rawdon Brown, popełnił tu samobójstwo. Następny mieszkaniec, Amerykanin Charles Briggs, także nie należał do szczęśliwców. W latach 70. XX wieku organizował w pałacu homoseksualne orgie, za co został wygnany z Wenecji.
Obrazek
Kolejni właściciele wcale nie mieli lepiej. Co gorsza, im częściej zmieniał się właściciel, tym bardziej dramatyczne historie napiętnowały Ca' Dario. Podczas kłótni z handlarzem narkotyków zginął tu Kit Lambert, menadżer zespołu The Who. W 1979 roku tragiczna śmierć dosięgła tu także hrabiego Giordana delle Lanze, któremu prawdopodobnie podczas kłótni kochanek rozbił głowę świecznikiem. Później wprowadził się tu jeden z mieszkańców Wenecji, który nie dość, że zbankrutował, to zamordowano mu córkę. Ostatnią osobą, która zdobyła się na odwagę i kupiła pałac Ca'Dario był Raul Gardini, właściciel koncernu żywnościowego rodziny Ferruzzich. Jak się zapewne wszyscy domyślacie, w 1983 roku firma zbankrutowała, a Gardini zastrzelił się w rezydencji.

Tyle problemów, a dawno dawno temu żywe istoty były wolne od przywiązań...

06.18.30 Na początku stworzenia Pan Brahma, ojciec żywych istot we wszechświecie, spostrzegł, że żywe istoty były wolne od przywiązań. Aby więc zwiększyć populację stworzył kobietę z lepszej części męskiego ciała, gdyż zachowanie kobiety zwodzi umysł mężczyzny.
06.18.30 Znaczenie: Cały wszechświat porusza się pod wpływem seksualnego przywiązania, które stworzył Pan Brahma w celu zwiększenia populacji całego wszechświata, nie tylko w społeczeństwie ludzkim, lecz również w innych gatunkach. Jak oznajmia Rsabhadeva w 5 Canto, pumsah striya mithuni-bhavam etam: cały świat obraca się pod wpływem seksualnego pociągu i pożądania pomiędzy mężczyzną i kobietą. Kiedy mężczyzna i kobieta jednoczą się, zacieśnia się wówczas mocny węzeł tej atrakcji i w ten sposób mężczyzna uwikłuje się w materialistyczny sposób życia. Na tym polega złudzenie materialnego świata. Złudzenie to podziałało na Kaśyapę Muniego, chociaż był bardzo uczony i zaawansowany w wiedzy duchowej. (...)

Tak tutaj jak i w Biblii jest napisane ze kobieta powstała z lepszej częsci ciała mężczyzny,
a zaraz potem pojawiły sie problemy... :D

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Reinkarnacja a piekło

Post autor: trigi » 17 lis 2012, 10:07

Przeznaczenie czy przypadek?
http://interia360.pl/moim-zdaniem/artyk ... adek,58137

Czy człowiek jest panem swojego życia? To, co nas doświadcza jest dziełem istoty wyższej? Czy istnieje przeznaczenie? Los kieruje nami, czy my nim? Na szereg tych i podobnych pytań filozofowie, myśliciele, a nawet prości ludzie odpowiedzi szukają od dawna, jednak zagadka dalej pozostaje nierozwiązana - 2 lata temu moje życie stanęło na zakręcie -
Kilka sekund spóźnienia uratowało moje życie. Grupa moich przyjaciół bez czekania na mnie pojechała do hipermarketu w celu zrobienia zakupów sylwestrowych. Niestety, zginęli w wypadku samochodowym, który wydarzył się podczas drogi powrotnej. Równie tragiczny los spotkał chłopaka, który był na pogrzebie moich znajomych. Rok później podczas imprezy wraz z koleżanką postanowił wyjść na, zewnątrz, aby obserwować burze oraz wyładowania elektryczne. Widok miał pierwszorzędny, błyskawica trafiła bezpośrednio w niego i jego towarzyszkę - zginęli na miejscu.
Przypadek tych młodych ludzi można rozpatrywać w kategoriach pecha, natomiast mój szczęścia. Jednak nie każdy myśli w ten sposób. W takich wydarzeniach ludzie doszukują się większego sensu, zadając sobie pytanie "dlaczego"? Z odpowiedzią na to pytanie przychodzi postać Voltaira, jednego z najwybitniejszych myślicieli oświecenia. Do jego ulubionych maksym należało:

"Przypadek to słowo pozbawione sensu, nie ma niczego, co nie miało by swoich przyczyn"

Podobne przesłanie możemy znaleźć w Biblii. Doktryna chrześcijańska głosi, że Bóg ma plan wobec każdego z nas. Tą tezę potwierdza życie Hioba, bohatera Starego Testamentu. "Ten, Który Jestem" w wyniku zakładu z Szatanem, doświadczył Hioba ubóstwem, utratą bliskich oraz chorobą. Celem Najwyższego było wystawienie wiary Hioba na próbę.

Przypisywanie wszystkiego, co nas spotyka Woli Bożej dla osób wierzących jest wystarczające. Musimy, jednak wziąć pod uwag perspektywę osób niewierzących. Johann Herder uważał, że nasz los jest odbiciem naszego charakteru. Z tą teorią utożsamia się wielu ludzi, którzy deklarują się jako ateiści. Mają racją, gdy weźmiemy pod uwagę takie osobowości jak Hitler lub Husajn. Lecz, jak można to stwierdzenie odnieść w stosunku do dobrych osób? Czym sobie zasłużyli na różne nieszczęścia? „Twoje przeznaczenie zależy od decyzji, które właśnie podejmujesz” to założenie Antonego Robbinsa, które, moim zdaniem, jest bliższe prawdzie, gdyż dla potwierdzenia uznajmy wybitnych strategów wojennych jak Juliusz Cezar, Aleksander Wielki lub Napoleon Bonaparte. Ich cechą wspólną był geniusz i konsekwencja w dążeniu do celu. Gdyby polegali wyłącznie na przypadku, żaden z nich nie zapisałby się na kartach historii. Opisując ich sukces możemy także powiedzieć „bez działania nie ma rezultatów”.

Niektórych nazywamy farciarzami, innych pechowcami

Uważam jednak, że jest to zbyt proste zamkniecie tematu i zgadzam się z opinia psychologów, według których szczęście pech zależy od nas samych. Gdy będziemy optymistycznie patrzeć na świat, doceniać małe rzeczy to życie będzie szczęśliwsze i łatwiejsze. Natomiast jak dostrzegamy jedynie ciemne barwy naszego istnienia to logicznych następstwem jest, iż nie uwolnimy się od przeciwności losu.
Jak mi się wydaje, na istotę problemu zawartego w tym eseju nie można odpowiedzieć jednoznacznie. Próbując odnaleźć odpowiedzi na początkowe pytania stawiane przeze mnie, należy rozważyć problem na wielu płaszczyznach, inaczej nigdy nie dojdziemy do sedna. Na podsumowanie pozwolę sobie zacytować Paulo Coelho: "Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los".

03.31.15 Ludzka dusza modli się dalej: Żywa istota zostaje poddana wpływowi materialnej natury i toczy ciężką walkę o egzystencję na ścieżce powtarzających się narodzin i śmierci. Przyczyną tego uwarunkowanego życia jest jej zapomnienie o związku z Najwyższą Osobą Boga. Jak więc mogłaby się ponownie zaangażować w transcendentalną służbę oddania dla Pana, nie mając łaski Pana?

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Reinkarnacja a piekło

Post autor: trigi » 29 lis 2012, 07:00

Reinkarnacja jednak istnieje?

Czy ten tekst sprawi, że uwierzysz w reinkarnację? To zależy, jednak obok pewnych historii nie da się przejść obojętnie. Przykładowo, nikt nie wie, dlaczego niektóre dzieci tak dokładnie pamiętają to, co przydarzyło im się w „poprzednim wcieleniu”. Dowody na istnienie wędrówki dusz napływają z różnych części globu. Co ciekawe, wierzy w nią coraz więcej Europejczyków.

Idea reinkarnacji - choć kojarzy się głównie z filozofią Dalekiego Wschodu - znana była też w starożytnej Grecji, gdzie w „wędrówkę dusz” wierzyli m.in. orficy - czciciele Dionizosa oraz pitagorejczycy. Obecna była także u niektórych chrześcijańskich sekt gnostyckich i do dziś - mimo, że potępia to wielu hierarchów - spory odsetek Europejczyków uznaje, że „świadomość” po śmierci ponownie wciela się w ciało. Według sondaży, w reinkarnację wierzy jedna piąta mieszkańców Europy Zachodniej i jedna trzecia Rosjan. Z czego to wynika?

Oprócz argumentów filozoficznych, zwolennicy reinkarnacji posiadają także pewne „dowody materialne” w postaci historii dzieci, które „pamiętały” swoje poprzednie wcielenia. Wiele z nich udokumentował podczas swoich podróży dr Ian Stevenson (1918 - 2007) - kanadyjski psycholog, który twierdził, że „reinkarnacyjne dzieci” można znaleźć w każdym zakątku globu. Z niewyjaśnionych przyczyn dysponują one wspomnieniami nieżyjących już ludzi: „Większość dzieci mówi o tym z dużą intensywnością, co zaskakuje dorosłych. Często nie odróżniają one przeszłości od teraźniejszości i mówią o poprzednim wcieleniu, jakby toczyło się teraz. […] Treść ich relacji niemal zawsze zawiera wzmianki o śmierci w poprzednim życiu” - pisał Stevenson.

Byłem hitlerowcem

Opowieści o reinkarnacji nie są zwykle wzniosłe i radosne - wręcz przeciwnie. Przykładem tego są przejścia Jamesa i Valerie Edonów - praktykujących chrześcijan z Middlesbrough - których syn urodził się jako wcielenie… hitlerowskiego lotnika. Wszystko zaczęło się, gdy na rysunkach trzyletniego Carla pojawiły się swastyki i samoloty. U urodzonego w 1972 r. chłopca napływ wspomnień z poprzedniej inkarnacji trwał dość długo, ale były to raczej niechlubne epizody. Opowieść kilkulatka kończyła się rozbiciem „jego” maszyny podczas Bitwy o Anglię. Edonów najbardziej martwiło jednak zachowanie malca, który często wykonywał… gest nazistowskiego pozdrowienia albo udawał niemiecki krok defiladowy.

Z czasem udało mu się wybić z głowy te zachowania, jednak rodzice - nie będący pasjonatami historii - nie mieli pojęcia, gdzie ich najmłodszy syn mógł nasiąknąć wiedzą o III Rzeszy i obsłudze samolotów Luftwaffe. Niecodzienny przypadek Carla trafił na łamy angielskiej i niemieckiej prasy, a dziennikarze ustalili, że w poprzednim wcieleniu nazywał się on „Heinrich Richter” i był lotnikiem, który zginął w czasie II wojny światowej. Dr Stevenson, który drobiazgowo analizował wszystkie przypadki, traktował te ustalenia z dystansem. Jak u większości „dzieci reinkarnacji”, wspomnienia Carla (który został zamordowany w wieku 21 lat) uległy zanikowi wraz z wejściem w okres dojrzewania.

Cuda w Birmie

Azja Południowo-Wschodnia była dla badaczy reinkarnacji prawdziwą kopalnią dowodów. W Birmie dr Stevenson natknął się na chłopca, którego historia rozgrywała się według podobnego do powyższefo scenariusza, ale była jeszcze dziwniejsza. W 1950 r. we wsi Meiktila urodził się Maung Zaw Win Aung, który na tle rówieśników wyróżniał się „europejskimi” oczami, bladą cerą i rudymi włosami (cierpiał na lekką odmianę albinizmu). Na zdjęciu wygląda nie jak Birmańczyk, ale typowy Anglosas. Jego zachowania były również „zachodnie” - chłopak nie ubierał się w tradycyjne stroje i w przeciwieństwie do wszystkich jadł nie rękoma, lecz łyżką.

Najważniejszym elementem przypadku Maunga były jego wspomnienia z poprzedniej inkarnacji, o których Stevenson pisze: „Czasami rozprawiał bardzo głośno o nalotach, w których brał udział, a kiedy indziej przeżywał pokutę za zabicie tak wielu osób. Prosił mnichów o udzielenie mu rozgrzeszenia. […] Rozpamiętywał też lepsze życie w Ameryce”. Z biegiem lat zaakceptował on jednak swoją tożsamość, skończył studia i został lekarzem, choć dalej uznawał się za kogoś „nie stąd”. Z Birmy pochodzi wiele innych poruszających opowieści reinkarnacyjnych, z których na szczególną uwagę zasługuje sprawa urodzonej w 1962 r. Ma Win Tar.

Dziewczynka przyszła na świat ze szczątkowo rozwiniętymi palcami dłoni i dziwnymi znamionami poniżej nadgarstków, które wyglądały jak ślady po związaniu (na prawej ręce były one mniej widoczne). Gdy Ma nauczyła się mówić, opowiadała o szczegółach z poprzedniego wcielenia: „Twierdziła, że była japońskim żołnierzem, którego birmańscy chłopi złapali, przywiązali do drzewa i podpalili” - odnotował Stevenson.

Autor: Piotr Cielebiaś
Źródło: Onet


ODPOWIEDZ