Strona 2 z 2

: 18 maja 2009, 17:28
autor: John
Myślałem nad tym i zastanawia mnie fakt, czy samo urodzenie się jako zwierzę nie jest dostateczną karą ? Czy potrzeba jakiegoś piekła ? Czy nie można zostać wysłanym na niższą planetę niż ziemia ?

: 18 maja 2009, 20:47
autor: Purnaprajna
John pisze:Myślałem nad tym i zastanawia mnie fakt, czy samo urodzenie się jako zwierzę nie jest dostateczną karą ? Czy potrzeba jakiegoś piekła ? Czy nie można zostać wysłanym na niższą planetę niż ziemia ?
Aby otrzymać ciało zwierzęcia potrzebny jest proces "skurczenia" się świadomości z ludzkiej do zwierzęcej. Naraka-loka (21 lub 28 rodzajów planet piekielnych) służy właśnie temu celowi - dostosowania świadomości ludzkiej do ciała zwierzęcego poprzez ból. Nie jest to więc "zemsta okrutnego Boga", ale prawo natury, które pomaga osobie w gunie ignorancji spełnić swoje zwierzęce pragnienia i styl życia w odpowiednim do tego ciele.

Zauważ co się dzieje, kiedy np. nadepniesz bosą nogą na wystający z podłogi gwóźdź. Niesamowity ból powoduje, że cała nasza ludzka świadomość koncentruje się na jednym punkcie na stopie i pochodzącym z niej bólu. Nie ma wtedy mowy o subtelnych ludzkich odczuciach. Ryczymy w głos niczym zwierzę.

Podobny mechanizm jest używany na Narace, w celu "skurczenia" ludzkiej świadomości i "wciśnięcia" jej do nowego subtelnego ciała zwierzęcia. W ten sposób Jan Kowalski staje się Reksiem, gdzie jego jedyną życiową ambicją staje się otrzymanie miski żarła dziennie.

Dodatkowym bonusem jest fakt, że cierpienie pomaga nam zrozumieć, że świat materialny nie jest miejscem radości. Po milionach wcieleń i okropnego cierpienia na skutek używania świata niezgodnie z jego instrukcją obsługi (literaturą wedyjską), uwarunkowana dusza zaczyna pytać o to kim jest oraz o cel życia, a ostatecznie może spotkać czystego wielbiciela Kryszny i poprzez jego łaskawe towarzystwo i instrukcje, rozwinąć miłość do Kryszny i porzucić mentalność gwarantującą dalszy cykl samsary i kolejne cierpienia w piekle i poza nim.

: 25 maja 2009, 12:34
autor: John
Jak długi jest to proces ? Myślałem że to tak automatycznie jakby się dzieje. Sąd i trafiasz to tu to tam w zależności od czynów. No i jeszcze jedno pytanie co jest ważniejsze wiara czy czyny ???

: 25 maja 2009, 14:04
autor: Purnaprajna
John pisze:Jak długi jest to proces ?
Niestety nie pamiętam dokładnych szczegółów odnośnie przedziałów czasowych, ale trwa to stosunkowo niedługo.
John pisze:No i jeszcze jedno pytanie co jest ważniejsze wiara czy czyny ???
Czyny, ponieważ to one przynoszą namacalne reakcje karmiczne. W Kali-judze same procesy myślowe nie przynoszą karmy, ponieważ ludzie nie są w stanie sprawować ścisłej kontroli nad swoimi umysłami. Oczywiście nasze czyny zawsze oparte są na jakiejś wierze będącej w trzech gunach i nie mówię tu o jakiejś teoretycznej religijnej wierze np. że Bóg istnieje, a Jezus jest jedynym zbawicielem, ale o wierze będącej podstawą naszej materialnej natury, a tworzącej światopogląd wyrażany w praktycznym codziennym działaniu.

Z tego powodu, postępujący moralnie (w/g Wed) ateista osiąga lepszą pozycję materialną w przyszłym życiu niż tzw. religijna osoba kierująca się w swoim życiu przywiązaniem do niższych sił natury i działająca niezgodnie z nakazami śastr. Zbawienie przez samą wiarę, tak jak propaguje to dzisiejszy Kościół Katolicki po prostu nie istnieje. Taki pogląd może być też szkodliwym, ponieważ zwiększa ryzyko, że ktoś będzie usprawiedliwiał wątpliwe moralnie czyny jedynie własną wiarą w np. Jezusa Zbawiciela, co przyniesie mu jedynie cierpienie w przyszłym życiu.

Tak jak nie istnieje zbawienie przez wiarę, podobnie nie istnieje wieczne potępienie kogoś jedynie na skutek jego braku wiary w coś lub w kogoś. Bóg nie jest jest fanatycznym szaleńcem przypiekającym na rożnie swoje ukochane dziatki za to, że nie urodziły się w w pobliżu katolickiej parafii obficie zaopatrzonej w mszalne wino, karpie i białą kiełbasę na święta oraz za to, że popełniły w swoich umyśle inne "przestępstwa przeciw jedynej wierze".

Ostatecznie, wszystkie czyny, zarówno te "dobre" jak i te "złe", a niemające nic wspólnego ze służbą oddania dla Boga są złe, gdyż są oznaką zazdrości o Boga i przyczyną dalszej egzystencji w kole samsary. Co do wiary, to nawet w Wajsznawiźmie musi być ona dynamiczna, aby prawidłowo spełniła swoją rolę w powrocie do Boga. Początkowa śraddha (wiara) musi stopniowo zwiększać się i przyjmować aktywną formę sadhu-sangi, bhajana-kriya aż do rozwinięcia premy. Narzędziem edukacyjnym w tym procesie jest śravana, czyli słuchanie od nauczyciela, manana, czyli nabycie intelektualnego zrozumienia poprzez praktykę i kontemplację tych nauk oraz nidhidhyasana, czyli dogłębne przyswojenie sobie tychże nauk w procesie asymilacji ich do wewnętrznej hierarchii wartości i działania zgodnego z tymi wartościami.

Więcej na temat kwestii wiary w artykułach: "Wierzę w Boga. I co z tego?" oraz "Przygody Dr. Orła z Pospolitą Wiarą"

: 25 maja 2009, 19:13
autor: John
Dzięki za odpowiedź, jak zwykle pełny obraz sytuacji z nutkami humorystycznymi. Przypomniały mi się przy okazji słowa Marcina Lutra (reformacja), który powiedział ,,wiara jest mocniejsza od czynów, więc grzesz mocno, ale wierz jeszcze mocniej". Jak widać zupełne przeciwieństwo do nauk zawartych w wedach.