Oczywiście, że można. Chodzi mi natomiast o to, że, sprowadzając to wszystko do świadomego Kryszny punktu widzenia, wiedza, której celem nie jest działanie, jest bezużyteczna ponieważ Krysznę nie pociąga wiedza sama w sobie. Krysznę przyciąga działanie (abhidheya, służba oddania.), bo to jest esencją rasy, czyli doświadczania różnorodnych smaków wynikających z interakcji z innymi. Taka jest natura Kryszny, i z tego powodu taka jest natura otaczającej nasz rzeczywistości, gdzie tylko praca przynosi namacalny rezultat i postęp, i tylko osobisty wysiłek z uczuciowym zaangażowaniem trzyma rodzinę razem.Green_lake pisze:... aczkolwiek wyznam Ci, że do tej pory miałem wątpliwości czy czasem nie można rzeczy opisywać poza własnym doświadczeniem tzn np głosić pogląd, że kradzież jest zła a samemu kraść.
Tak więc nawet posiadając właściwą wiedzę (sambandha-jnanę - wiedzę o naturze i związku pomiędzy Bogiem, żywą istotą i materią) nie mamy szansy na rozwinięcie oddania dla Kryszny, dopóki nie wprowadzimy jej w życie w formie służby oddania. A co tu dopiero mówić o sytuacji, w której jakiś ateistyczny filozof, który nie dość, że nie posiada sambandha-jnany, przekazuje pewne idee innym, będąc przy tym wewnętrznie przekonanym, że są one bezwartościowe. A dowodem na to, że jest on o tym przekonany jest fakt, że sam nie stara się wprowadzić ich we własne życie.
Gdy rzeczywiście jesteśmy przekonani, że trzymamy w ręku receptę na wieczne życie, to co powstrzymuje nas, od wykonania wysiłku i udania się do apteki, aby ją wykupić? Tak więc, odpowiedzialna za taki stan rzeczy jest nasza hipokryzja, bo dobrze wiedząc, że trzymamy w ręku żółte szkiełko, staramy się przyciągnąć do siebie innych głosząc, że rozdajemy czyste złoto.
Należy oczywiście zauważyć, że powyższe okoliczności nie odnoszą się do uwarunkowanych adeptów sadhana-bhakti, czy osób podążających innymi autoryzowanymi przez śastry ścieżkami samorealizacji. Osoby takie, pomimo niemożności wprowadzenia w życie, na ich obecnym etapie rozwoju, wszystkich zasad doskonałości i pożądanych cech charakteru, stopniowo dążą do niej. To jest ich celem. Dziecko, które chce się nauczyć chodzić, ale ciągle upada nie jest hipokrytą, bo ma przed oczyma cel i pragnienie jego osiągnięcia. Podobnie jak brudna osoba stojąca pod prysznicem. Jej ostatecznym celem jest czystość.
Oczywiście, powyższa krytyka nie musi się w żaden sposób odnosić do Pana prof. Tatarkiewicza. Tak jak już wspomniałem, nie znam jego poglądów, ani też osoby. Być może w nie głęboko wierzył, ale był za słaby, aby działać zgodnie z nimi, a być może działał w pełnej z nimi zgodzie. Nie mam pojęcia. Mówię tu jedynie o generalnej zasadzie.