Wyjaśnienie reinkarnacji, które przedstawiłeś nie jest ani proste, ani przekonywujące, a dla mnie osobiście, nie ma żadnego sensu. Według Wedanty, umysł jest subtelnym materialnym elementem, innymi słowy martwą materią, okrywającą uwarunkowaną materialnie duszę, i towarzyszy jej życie po życiu. Martwa materia (w tym przypadku umysł), nie ma ani poczucia własnej tożsamości, ani tym bardziej poczucia kontynuacji tożsamości życie po życiu, dlatego - i tu smutna dla niektórych medytujących nowina - ponieważ jest martwa, czyli nie posiada odrębnej świadomości, co jest wyłącznie symptomem wiecznej duszy.Mezamir pisze:Co do reinkarnacji,wyjaśnienie jest proste
[...]Pamiętacie zapewne, że wszystkie twory nieoświeconego umysłu egzystują w sieci przyczynowo skutkowej, to jej prawa i nasze działania (karma) determinują kształt przyszłego wcielenia.
Każde teraźniejsze działanie, słowo czy myśl tworzy ogólny szkic nowej egzystencji. Określa szkielet cech fizycznych i psychicznych a nawet środowisko, w którym narodzi się nowa istota obciążona bagażem skutków naszego obecnego życia.
Oczywiście nie może być mowy o kontynuacji naszego obecnego „ja”, ono nie istnieje w trwałej formie. Każda z istot łańcucha wcieleń tworzy swoje własne „ego” w zależności od warunków i otoczenia, w którym przyszło mu żyć.”[/i]
[...]„O istnieniu reinkarnacji świadczy ciągłość umysłu.
Skąd pochodzi świadomość?Nie może pojawić się znikąd.
Chwila świadomości nie może powstać bez chwili świadomości bezpośrednio ją poprzedzającej.
Większość ludzi uważa że reinkarnacja oznacza odradzanie się”czegoś”
co wędruje z życia na życie.Ciągłość między żywotami zapewnia nie jakiś byt
lecz najsubtelniejszy poziom świadomości.
Różne "ego", czyli utożsamianie się "w zależności od warunków i otoczenia, w którym przyszło mu żyć" jest jedynie fałszywym ego (ahankara), które jest także klasyfikowane jako materialny element, ale najsubtelniejszy ze wszystkich istniejących. Ahankara przyjmuje niezliczone formy materialnej tożsamości, w zależności od pragnienia duszy, utożsamiania się ze specyficznym ciałem i umysłem, które generowane są przez jej karmę, czyli działanie danej osoby pod wpływem trzech materialnych gun Kryszny.
Prawdziwe ego, to nie utożsamianie się z materialnym ciałem, umysłem i fałszywym ego, ale z byciem brahmanem, duchową żywą istotą, wiecznym sługą Kryszny. Tam leży prawdziwa rzeczywistość duszy, która jest sat-cit-ananda, czyli wieczna i pełna radosnej wiedzy, co w pełni objawia się w stanie ekstatycznej miłosnej wymiany z Kryszną, na transcendentalnej platformie egzystencji.
To błędne założenie, bo na platformie transcendentalnej miłości do Boga, istnieje wymiana myśli i czynów, i nie są one uwarunkowane, ale wyzwolone spod wpływu trzech gun (sattwy, radżas, tamas) Kryszny, który jest ich kontrolerem i źródłem.Mezamir pisze:Kiedy jesteśmy poza czasem, znajdujemy się w stanie oświecenia.
Ale nie pozostajemy w nim długo, ponieważ po kilku sekundach albo minutach powstają myśli, przez które stajemy się uwarunkowani.
Próby powstrzymania umysłu od myślenia są niczym próby pozbawienia wody jej płynności. Jest to z góry skazane na porażkę, bo myślenie, czucie i wola są inherentnymi funkcjami umysłu.Mezamir pisze:Dlatego też praktykujemy kontemplację, bo będąc w niej, nie podążamy za myślami, kiedy się pojawiają.Taki stan przejrzystości i obecności (rigpa) jest stanem oświecenia”.-
Dowodem na porażkę takiego zamierzenia są sami buddyści, tacy jak ten powyżej, który podąża za myślami pisząc tekst o tym, że podążanie za myślami czyni go uwarunkowanym. Innymi słowy, według niego samego, to co napisał nie żadnej wartości, bo najwyższą wartością jest nie myślenie.
Jeżeli jednak ktoś bardzo pragnie typu nirwany której symptomem jest brak jakiejkolwiek aktywności umysłowej (tej uwarunkowanej i tej duchowej), i z powodu strachu i frustracji materialną egzystencją, odrzuca doświadczenie duchowego szczęścia pochodzącego z atmana, to Śukadewa Goswami wyjaśnia w 12 księdze Śrimad Bhagawatam, że jest to możliwe poprzez wtopienie świadomości niezamanifestowany stan materialnych elementów zwany pradhaną, którą określa jako śunya-vat, niczym pustkę. To tam właśnie lądują nieliczni buddyści śunyavada, którym udało się osiągnąć ostateczny sukces ich praktyki i zabić własną jaźń. Najczęściej jednak kończą oni w pozbawionych percepcji zmysłowej ciałach kamieni, jak wyjaśnia Śrila Prabhupada w znaczeniu do Cc Madhya 8.257.
Wiele żyć nużącej praktyki, aby w końcu utożsamić się z bezmyślną martwą materią. Brzmi zachęcająco, nieprawdaż? A wystarczyło poświęć tą samą energię i skupić się w zamian na Krysznie. I jest to znacznie łatwiejsze, i znacznie przyjemniejsze dla człowieka, niż kali-jugańskie próby okiełznania umysłu, który jest trudniejszy do kontrolowania niż wiatr, i co było niemożliwe nawet dla wiecznego towarzysza Kryszny, Ardżuny (Bg 6.34).