Komunikacja międzyludzka

Jak dużo dumasz, to dużo pisz. "Zaawansowana wiedza powinna zostać użyta do ustanowienia chwał Pana i w tym leży jej prawdziwy sens. Wiedza naukowa zatrudniona w służbę dla Pana i wszystkie podobne czynności są w rzeczywistości hari-kirtana, czyli gloryfikacją Pana." - 01.05.22 Zn.
Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Komunikacja międzyludzka

Post autor: Vaisnava-Krpa » 13 sie 2007, 16:12

Sprawa komunikacji.

Przeszedłem wiele szkoleń w tym zakresie i wiem, że żeby być komunikatywnym (skutecznym) trzeba rozmawiać z ludźmi odpowiednio do kanału energetycznego z którego nadają, gdyż jeśli kanały się rozmijają, wymiana zdań nie przynosi efektów. Np. Ktoś cię bije, a ty mówisz grzecznie, cieńkim głosem: - przepraszam, czy może mnie pan zostawić? Na co bijący: - zamknij pysk ty... . I jesteś dalej bity. Mogę pisać na innym poziomie, ale jeśli jestem bity i udaję "bramina" to jestem pomylony, bo nawet bramin się broni. Większość osób nadaje z wysokości 1 lub 2 czakry, każdy kanał ma swoją świadomość. Jest to wykorzystywane w reklamach, gdyż wiedzą, że zbyt wzniosła reklama tak naprawdę nie przyniesie efektu, czym kanał na wyższej czakrze tym mniej osób odbierających na tej wysokości. Inną przyczyną wojen, nieporozumień jest brak miłosierdzia i brak bhakti osobach, które wymiany argumentów używają jak karabinu, który musi trafić w tego po drugiej stronie, a w ich rozumieniu, podporządkować. Wydaje im się, że jeśli pokonają kogoś argumentami, zyskają władzę i posłuszność nad tymi osobami. A w bhakti nie chodzi o władzę ale o służbę i tu jest ta rożnica. Jak ktoś chce wierzyć w słońce lub iść swoją drogą to wszyscy wielcy pozwalali na to. Od zawsze mówi się wśród bhaktów, że ten proces jest dobrowolny. Nawet jeśli ktoś powoduje rozłam, schizmę, to ostatecznie, nikt mu krzywdy nie robi. Tak jest kiedy rożnice rozumiane są na wyższym poziomie. Natomiast wiele osób próbuje wykorzystać filozofię do własnych celów, wtedy staje się ona narzędziem na prywatny użytek. Wiele razy byłem krytykowany za to, że nie posługuję się mózgiem, że pozbawiam się myślenia podejmując takie a nie inne decyzje. Że podążanie za autorytetami jest ślepym podążaniem, że jedynie własne myślenie w ich wydaniu jest światłe i inteligentne w domyśle, że jedynie słuchając i wykonując ich zdanie myślę, a nie myślę słuchając i wykonując zdanie innych osób np. Swamich. Otóż idąc ich logiką, każdy powinien mieć inne zdanie, więc niekonsenkwencją jest to, że pragną to zdanie narzucić mi, chociażby przez takie sugestie. Jest to robienie kanałów od głównego nurtu rzeki i pragnienie aby udało się ten cały nurt zwrócić do swojego kanału. Pełno sprzeczności w takiej logice.

Czasami osoby mniej zaawansowane, podążające jakąś ścieżką rozróżniają silny podział na wrogów i przyjaciół. Mówią o tolerancji, o byciu ponad podziałami, ale nie rozumieją tego i dlatego tak często to powtarzają, a ważne jest to co robią. Jeżeli czują awersję do osób reprezentujących inne poglądy, to nie jest to dojrzałe zrozumienie, ale w jakiś sposób pomocne na pewnym poziomie, pod warunkiem, że jest się szczerym i podąża własnym celem a nie narzuca cele innych osób. Dwa różne napoje zmieszają się razem tworząc mętną jednośc, ale woda i olej nawet jak by długo mieszać to zachowają odrębność i indywidualność. Dlatego olej nie boi się mieszania z wodą i odwrotnie. Ale oryginalnie, jeśliby przestać mieszać to woda będzie osobno, olej osobno. Jeśli je podgrzać razem (między sobą) będzie pryskało. Odrzucanie tego co niekorzystne jest podstawą czy to w procesie chemicznym czy w każdym innym. Później można być sobą nawet schodząc w dół.

Próba narzucenia swoich poglądów i awersja idą razem. Hasła o tolerancji, swobodzie wypowiedzi są wtedy wykorzystywane jako narzędzie sprzyjające realizowaniu własnego, ksenofobicznego celu, a w przypadku zrealizowania go zostałyby porzucone. Ofensywa takich wartości jako samych w sobie powinna zachęcać do przyglądnięcia się bliżej osobom bombardującym w ten sposób. Osoba posiadająca pierwiastek bhakti będzie asertywna, nieustraszona, nie żywiąca wrogości do innych, jej krytyka nie będzie miała charakteru wrogości. Sam Kali dostał przestrzeń, w której może mieszkać.
 
Prawo wolności wyboru

Każdy człowiek jest indywidualnie skonstruowany. Naprzykład mamy różne smaki, nawet na tym samym poziomie. I mam prawo nie wmawiać sobie, że coś mi pachnie gdy czuję fetor. Jak komuś pachnie to nie zabraniamy, dziwimy się nie mogąc pojąć, kręcimy głowami ze zdumienia ale nie narzucamy. Ktoś może np. lubić sól jajeczną a ja mam odruch zwrotny. Co sądzić o tym, że ktoś każe smakować wtedy mi tą sól? Ktoś zarzuca mi nietolerancję. Czy ja bronię komuś jeść tą sól? Czy nie mam prawa komuś powiedzieć, że jest wstrętna? Ktoś mi może mówić, że jest wspaniała, ale ja nie zmieniam kogoś, żeby mówił, że jest wstrętna, tylko bronię swojego odczucia. W politykę nie wnikam, nie obchodzi mnie kto co je, z kim śpi, do kogo się modli ani jak się ubiera. Walczę o prawo własnego wyboru.
"To właśnie oni zniszczyli pamięć po peruwiańskich synach słońca,
dziś każdy maluch ma prawo przecież kochać co stworzył aż do końca." - Dee Facto - Konkwistadorzy

Natomiast wtrącanie się jednej osoby czy też organizacji w sprawy drugiej przypomina sytuację gdy Rosja Carska dyktowała Polsce jak wielką ma mieć armię, jaką politykę, a potem dokonała rozbioru. Wszyscy znają historię o koniu trojańskim. Dobre rady typu: skasuj niektóre wykłady Prabhupada bo robią wrogą robotę ISKCONOWI uważam za niedorzeczne! Ja mam inne zdanie, ale nie mówię im co mają robić, szczególnie, że są przekonani do własnej wytyczonej drogi. Tak samo z innymi odłamami, które się teraz tworzą. Mówią o tolerancji a sami czują tą jedyną misję i przekonują lub podkopują wiarę w tych przekonanych. Każdy się rodzi pod jakąś flagą, pod jakąs flagą funkcjonuje, tak jak my jesteśmy od urodzenia pod flagą katolików, ale bhaktowie nie nawracają a nauczają. Wszyscy żyjemy w Polsce, ale dla niejednego to bez znaczenia, niejeden chciałby aby Polska była 51 Stanem U.S.A., niejeden chciałby Polskę taką czy inną. Prabhupad też nie nauczał siłą, gdy spotykał zadeklarowanych katolików to nie namawial ich do zmiany wiary, a do podniesienia swoich zasad moralnych. Bo w każdym społeczeństwie istnieje stan świecki i duchowy. Natomiast nowe odłamy walczą o tolerancję jako cel sam w sobie i równocześnie ruszają na podbój. To jakby ktoś powiedział: ręce do góry, nie broń się, jesteśmy twoimi przyjaciółmi, trzeba tylko żebyś był z nami. Proponowanie komuś : spróbój soli jajecznej różni się od dosypywania tej soli do jedzenia bez ostrzeżenia. Jak ktoś tego nie rozumie, nie zrozumie nic. Więc na tym tu skończę. Rogi się doprawia nie dlatego, że istnieją ale dlatego, że ich nie ma. Dlatego wszystko może być źle odebrane.

Różnice pomiędzy laikiem a kapłanem

Zawsze w każdym społeczeństwie istnieje stan duchowy i stan świecki. Nie oczekuje się od kapłanów, że będą "ludźmi renesansu" ale że będą ściśle podążać wybraną wcześniej drogą. Społeczeństwo, które może być nie związane ściśle z konkretnną drogą może chodzić tu i tam aby ją odnaleźć. Może realizować się na rożne sposoby i w takim stopniu jaki uważa za potrzebny. Ale zdecydowana osoba jest jak żołnierz w wojsku. Karna i posłuszna. Z własnej woli. Żołnierz nie wyszkolony to żołnierz kiepski, to mięso armatnie. Brak posłuszeństwa w wojsku powoduje karę. Kara ta jest narzędziem wychowania, wyszkolenia. Wpuszczanie przedstawicieli innych jednostek na teren jednostki wojskowej jest możliwe tylko w wypadku zaprzyjaźnienia, wtedy oprowadza się ich i pokazuje to, co chce pokazać a następnie żegna. Wpuszczenie bez zezwolenia obcej osoby na teren jednostki grozi karą umowną w kodeksie wojskowym. Zdrada, kolaboracja są tym bardziej karane. Nawet na przepustce żołnierz reprezentuje zawsze armię w sposób nieformalny. Jeżeli zachowuje się w sposób skandaliczny ponosi karę. Może prosić ze zwolnienia ze służby wojskowej, czasami jest to uwzględniane ale i tak obowiązuje taką osobę tajemnica zawodowa. Inaczej jest to ścigane nawet w cywilu. Nie mówię o zdradzie czy kolaboracji, gdyż to są już zbrodnie wojenne. Wojsko jest bardzo karną instytucją, jednak każda instytucja ma swoje prawa, a diakoni (osoby inicjowane) czy prezbiterzy (osoby podwójnie inicjowane) są reprezentantami organizacji i jako takie godzą się na lojalność. Nie jest obowiązkiem być inicjowanym, żeby przynależeć do ISKCON, tak jak nie trzeba być żołnierzem, żeby być chronionym przez armię. Nauczyciel szkoli ucznia, dowódca szkoli rekruta. Jeżeli wojsko nie jest karne i współpracujące wtedy wojny nie potrzeba. A wrogowie nie muszą być demonami do końca, wystarczy, że będą chcieli być na miejscu dowódców armii i będą kochać tak zdobytych poddanych. Mogą kochać armię i to co ona robi ale za to chcą ją poprostu przejąć. Wojny nie muszą być z nienawiści i totalnej negacji, mogą być z pożądania.

ODPOWIEDZ