Odpowiadając na pytanie Balaram11 z innego wątku, postanowiłem otworzyć nowy:
Odnośnie zdziwienia, to ja sam się dziwię jak słyszę rożne poglądy bhaktów. Wspólna filozofia, wspólny cel, a jeden głosuje na Leppera, inny na Kaczyńskiego, inny na kogoś innego. Jeden mówi, że historie z Bhagavatam to tylko takie opowiadania, inny traktuje je dosłownie, jeden mówi, że sex to tylko normy społeczne, inny że duchowe. Jeden, że będąc bhaktą możesz robić przekręty, bo zawsze możesz się oczyścić przez intonowanie, ekadasi czy inne pokuty, a inny mówi, że to iluzja i obraza, dla jednego świadomość Kryszny to doskonałe chrześcijaństwo, dla drugiego to alternatywa dla chrześcijaństwa, którego nie lubi ect.
Można być w szoku. Jedni próbują już na tym ruchu czy tej filozofii i religii zarabiać, próbują się ustawić, inni szczerze szerzą informacje o Krysznie.
Co nas łączy? Czasami zastanawiam się czy Kryszna wogóle nas łączy...
Co nas łączy?
-
- Posty: 4935
- Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
-
- Posty: 4935
- Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Nie mówię tu o tym, że się dziwię, że jesteśmy indywidualni (charaktery), bo można mieć różne charaktery i mieć jeden cel (świadomość Kryszny). Chodzi mi o głębszą refleksję odnoszącą się do rożnych postaw (to można zrozumieć) i interpretacji rzeczywistości, będąc pod parasolem organizacji, która ma wykrystalizowane zdanie w różnych kwestiach.
W katolicyźmie jest fenomen wierzących niepraktykujących, czy katolikach wierzących w reinkarnację itp. Ludzie mają swoje zdanie nie pasujące do żadnej organizacji (co jest zrozumiałe), więc są satelitami organizacji do których im najbliżej, lub nawet wewnątrz nich. Jednak będąc wewnątrz nich próbują zdobywać zwolenników swoich racji. Ja nie wszystko od razu akceptowałem, np. nie mogłem pojąć jak wedy odrzucają anarchię, ale mając wiarę (zaocznie przyjmując za prawdę) i doświadczając mocy organizacji wchodziłem dalej. Tak się robi postęp.
Różne temperamenty mogą z powodzeniem razem współpracować, ale różne wykorzystanie całego dobrodziejstwa filozofii, duchowości itp. powoduje zdumienie. Gdybym szukał ludzi podobnych sobie, w celu towarzystwa, to wśród swojej organizacji nie wszyscy by byli bliscy. Być może kogoś o podobnym charakterze bym znalazł gdzieś po drugiej stronie tego za czym dążę (ruch antykultowy). Jest powiedzenie: lepszy rozumny wróg niż głupi przyjaciel. Jednak nie to jak widać zbliża ludzi. To są moje luźno rzucone przemyślenia bez zakończenia, bo jest to fascynujące, niezbadane przeze mnie. Nie czuję też żebym dobrze wyjaśnił o co mi chodzi. Może ktoś wyczuje o co mi chodzi. Może uchwyci...
W katolicyźmie jest fenomen wierzących niepraktykujących, czy katolikach wierzących w reinkarnację itp. Ludzie mają swoje zdanie nie pasujące do żadnej organizacji (co jest zrozumiałe), więc są satelitami organizacji do których im najbliżej, lub nawet wewnątrz nich. Jednak będąc wewnątrz nich próbują zdobywać zwolenników swoich racji. Ja nie wszystko od razu akceptowałem, np. nie mogłem pojąć jak wedy odrzucają anarchię, ale mając wiarę (zaocznie przyjmując za prawdę) i doświadczając mocy organizacji wchodziłem dalej. Tak się robi postęp.
Różne temperamenty mogą z powodzeniem razem współpracować, ale różne wykorzystanie całego dobrodziejstwa filozofii, duchowości itp. powoduje zdumienie. Gdybym szukał ludzi podobnych sobie, w celu towarzystwa, to wśród swojej organizacji nie wszyscy by byli bliscy. Być może kogoś o podobnym charakterze bym znalazł gdzieś po drugiej stronie tego za czym dążę (ruch antykultowy). Jest powiedzenie: lepszy rozumny wróg niż głupi przyjaciel. Jednak nie to jak widać zbliża ludzi. To są moje luźno rzucone przemyślenia bez zakończenia, bo jest to fascynujące, niezbadane przeze mnie. Nie czuję też żebym dobrze wyjaśnił o co mi chodzi. Może ktoś wyczuje o co mi chodzi. Może uchwyci...
Re: Co nas łączy?
BVPS, kiedyś bardzo ładnie odpowiedział na te pytanie. Jeśli dobrze pamiętam, to źródłem jest Jaiva Dharma. Są osoby, które są bhaktami na poważnie i te osoby przyjmują autorytet wedyjski oraz są osoby, które są w strukturze bhaktów ale ich inteligencja nie jest całkowicie przekonana.Arkadiusz pisze:Odpowiadając na pytanie Balaram11 z innego wątku, postanowiłem otworzyć nowy:
Odnośnie zdziwienia, to ja sam się dziwię jak słyszę rożne poglądy bhaktów. Wspólna filozofia, wspólny cel, a jeden głosuje na Leppera, inny na Kaczyńskiego, inny na kogoś innego. Jeden mówi, że historie z Bhagavatam to tylko takie opowiadania, inny traktuje je dosłownie, jeden mówi, że sex to tylko normy społeczne, inny że duchowe. Jeden, że będąc bhaktą możesz robić przekręty, bo zawsze możesz się oczyścić przez intonowanie, ekadasi czy inne pokuty, a inny mówi, że to iluzja i obraza, dla jednego świadomość Kryszny to doskonałe chrześcijaństwo, dla drugiego to alternatywa dla chrześcijaństwa, którego nie lubi ect.
Można być w szoku. Jedni próbują już na tym ruchu czy tej filozofii i religii zarabiać, próbują się ustawić, inni szczerze szerzą informacje o Krysznie.
Co nas łączy? Czasami zastanawiam się czy Kryszna wogóle nas łączy...
Te dwie grupy razem ze sobą funkcjonują i sobie pomagają lecz od tej drugiej wymaga się, iż awansuje do statusu pierwszej grupy.
Problemem w Iskconie jest to, iż nie ma jednej głowy, jak było za czasów Prabhupada lub jak jest w innych Math. Taka sytuacja jest społecznie destruktywna, gdyż każda społeczność opiera się na jednym ścisłym nauczaniu. Nauczanie takie dopuszcza róźnorodność, ale już w ramach jednych i tych samych zasad. Natomiast w Iskconie Guru reprezentują różne stanowiska. Ma to swoje plusy i minusy.
klim krishna klim
[Jyotish] http://rohinaa.com
mantra has changed our lives
[Jyotish] http://rohinaa.com
mantra has changed our lives