Sprzedaż książek tzw. rozprowadzanie czyli sankirtan

Jak dużo dumasz, to dużo pisz. "Zaawansowana wiedza powinna zostać użyta do ustanowienia chwał Pana i w tym leży jej prawdziwy sens. Wiedza naukowa zatrudniona w służbę dla Pana i wszystkie podobne czynności są w rzeczywistości hari-kirtana, czyli gloryfikacją Pana." - 01.05.22 Zn.
Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Sprzedaż książek tzw. rozprowadzanie czyli sankirtan

Post autor: Vaisnava-Krpa » 10 gru 2008, 14:22

Tak się zastanawiam ostatnio nad sensem sprzedaży ksiązek na ulicach. Nie chodzi mi o kwestionowanie tego faktu ale o realia z tym związane i wyniki. Dlaczego nie dać książek do księgarń? Przecież to dodałoby im wartości w oczach wielu osób. Teraz dochodzi do tego, że osoby sprzedające ksiązki stosują rożne techniki aby tylko sprzedać ich jak najwięcej. Potem napawają się "tym nauczaniem" ale nie widać tego efektów a jak już to częsciej te negatywne w postaci opinii o nas. Jest jasno mówione, wszyscy guru to mówią, ze nie zależy nam na nieświadomych członkach. Jeżeli sankirtan to taki, który będzie mierzony ilością osób, które przyjdą do swiątyni a nie kupią Kuchnię Kryszny jako ksiązkę kucharską czy Kryszna - Żródło Wiecznej Przyjemności jako ksiązkę przygodową (mówię o skrajnych przypadkach wciskania jakie się zdarzały).

Teraz bhaktowie zbierają na samochód aby móc sprzedawać książki. Taki samochód sporo kosztuje. Jeżeli ich nie stać na samochód sprzedając ksiązki to czy warto go kupować? Czy nie lepiej kłaść nacisk na ilośc osób przychodzących do świątyni, ilość osób kultywowanych itp? Jeżeli nie ma widocznego rezultatu z ilości sprzedanych książek to czy warto kontynuować czynną sprzedaż zamiast dać je do księgarń a zasoby ludzkie skupić na działaniach mających zachęcić ludzi do zainteresowaniem się tym co mamy do zaproponowania?

Moim zdaniem musi być jakiś impersonalizm w tym wszystkim skoro nie ma person zainteresowanych kupionymi pozycjami. Ale może mam niedoskonałą wizję bo nie zajmuję się tym, może jest zupełnie inaczej ale nikt mi o tym nie powiedział? Tak nie daje mi to spokoju odkąd dowiedziałem się, że bhaktowie proszą o pieniądze zwane dotacją na samochód sankirtanowy, momo, że sam jestem zaangażowany w swoje projekty, które wspieram. Jeden bhakta nawet chciał im uzbierać szybko 2000 zł mimo, że ma długi teraz, ale da im mniej bo ma zbyt ciężko teraz. Bardzo mnie to zastanawia jak oceniać całe to zamieszanie z sankirtanem, czy sprzedaży w Polsce oonad póltora miliona książek nie warto aby sankirtan przyjąl inne formy, aby chociaż bhaktowie sankirtanowi wyglądali na ulicach jak ludzie, bo nikt nie rozumie na ulicy, że oni są wyrzeczonymi mnichami gdy księza katoliccy zawsze chodzą dobrze ubrani. Ta asceza jest źle odbierana bo nie jest rozumiana przez ludzi z zewnątrz. Prdzej kupią ksiązkę od kogoś dobrze ubranego, to podstawa marketingu.

Sprzedaż wg mnie ma sens kiedy nie spieszymy się zbytnio aby sprzedać ksiązek jak najwięcej ale żeby nawiązać rozmowę z jakąs osobą i zaprosić ją bez naciskania i zobowiązań i oddziaływania psychologicznego do świątyni. Jestem za sprzedażą książek ale z efektem. Pełno teraz ksiązek na allegro, darmowa reklama, kto zainteresowany może kupić.

Nawet zastanawiałem się czy nie robić sankirtanu przez internet, otworzyć sklep internetowy z nimi. Tylko czasu na wszystko brakuje i rąk do pomocy. Ale może to zrobię.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Awatar użytkownika
RafalJyot
Posty: 976
Rejestracja: 23 lis 2006, 13:55
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Re: Sprzedaż książek tzw. rozprowadzanie czyli sankirtan

Post autor: RafalJyot » 10 gru 2008, 23:42

Arkadiusz pisze:Tak się zastanawiam ostatnio nad sensem sprzedaży ksiązek na ulicach. Nie chodzi mi o kwestionowanie tego faktu ale o realia z tym związane i wyniki. Dlaczego nie dać książek do księgarń?
Gdyż możesz dotrzeć do osób, które by nie weszły w posiadanie tego typu literatury poprzez zakup w księgarni. Różnica między normalnymi książkami a tego typu literaturą jest taka, iż stanowią one ważny element misji. Są rożne formy promowania Veda-śastra, obie są polecane i powinny iść równolegle.
Przecież to dodałoby im wartości w oczach wielu osób. Teraz dochodzi do tego, że osoby sprzedające ksiązki stosują rożne techniki aby tylko sprzedać ich jak najwięcej. Potem napawają się "tym nauczaniem" ale nie widać tego efektów a jak już to częsciej te negatywne w postaci opinii o nas.
Są rózni sankirtanowcy. Ale masz rację. W przedostatnią niedzielę w świątynii puszczono parę filmików o bohaterach sankirtanu i nawet w takich osobach mogłem zauważyć pewną pułapkę, która wiąże się z regularnym wykonywaniem danej czynności.
Teraz bhaktowie zbierają na samochód aby móc sprzedawać książki. Taki samochód sporo kosztuje. Jeżeli ich nie stać na samochód sprzedając ksiązki to czy warto go kupować? Czy nie lepiej kłaść nacisk na ilośc osób przychodzących do świątyni, ilość osób kultywowanych itp?
Najciekawiej jest kiedy wszystkie natury są w zdrowy sposób zaangażowane w misje. Juz samo myślenie nad rozprowadzeniem
jest bardzo oczyszczające.

Jeżeli nie ma widocznego rezultatu z ilości sprzedanych książek to czy warto kontynuować czynną sprzedaż zamiast dać je do księgarń a zasoby ludzkie skupić na działaniach mających zachęcić ludzi do zainteresowaniem się tym co mamy do zaproponowania?
Moim zdaniem musi być jakiś impersonalizm w tym wszystkim skoro nie ma person zainteresowanych kupionymi pozycjami. Ale może mam niedoskonałą wizję bo nie zajmuję się tym, może jest zupełnie inaczej ale nikt mi o tym nie powiedział?
Pamiętajmy, że osoby, które wychodzą na ulice nie mają kwalifikacji sprzedawcy. Kładzie się nacisk na czystość oraz wiarę. To też daje pozytywne efekty, przynajmniej dla samych rozprowadzających. Nie możesz pokonać pewnych mechanizmów mechanicznymi pomysłami i ich wdrażaniem, za sukcesem stoi pełno czynników o których się nie mówi.
Ta asceza jest źle odbierana bo nie jest rozumiana przez ludzi z zewnątrz. Prdzej kupią ksiązkę od kogoś dobrze ubranego, to podstawa marketingu.
Jeśli postawisz na stronę materialnych kwalifikacji to masz rację, duchowe cechy są natomiast częściej odkrywane przez 'duchowych śpiochów'. A duchowe cechy lepiej się prezentują w dhoti. Zatem zależy kogo chcesz przyciągnąć. Twoja wersja napewno byłaby korzystna aby poprawić stosunek materialnych bogactw do duchowych w Iskconie.
klim krishna klim

[Jyotish] http://rohinaa.com

mantra has changed our lives

Awatar użytkownika
gndd
Posty: 457
Rejestracja: 23 lis 2006, 18:24

Re: Sprzedaż książek tzw. rozprowadzanie czyli sankirtan

Post autor: gndd » 11 gru 2008, 10:00

Arkadiusz pisze:Tak się zastanawiam ostatnio nad sensem sprzedaży ksiązek na ulicach.
Ciągle widzę ten argument, a jak jestem w Warszawie i pójdę do księgarni, to okazuje się, że książki tam są, przynajmniej Bhagavad-gita. Widziałam je również w księgarniach internetowych.

http://www.empik.com/szukaj?q=bhagavad+ ... rset=UTF-8

Nie wiem jak jest w innych miastach.
Govindanandini

We don't get it, so we fear it. (Bob Geldof)
http://podserve.biggu.com/podcasts/show/iskcon-studies
http://www.flickr.com/photos/12994088@N06/sets/72157601908066950/

Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 11 gru 2008, 10:35

A w Krakowie nie ma. Nawet w księgarni ezoterycznej Cud, gdzie jest pełno ksiażek o buddyźmie, Sai Babie i innych.

Wiem, że książki są misją ale jakoś się wstydzę za osoby, które się ubierają jak robotnicy z budowy albo bezdomni a jak jednemu zwrociłem uwagę to powiedział: no co ty, Prabhu to porządna kurtka, porządna bluzka. Może jestem przeczulony i mam zbyt wygórowaną wizję. Jak mieszkałem w światyni to się wstydziłem, że musiałem chodzić w takich rzeczach. Nie czułem się dumny z tego powodu. Nigdy nie zwracam uwagi kto co ubiera ale jak ktoś ubiera się bardzo źle to rzuca się w oczy. Zeby chociaż ubierać się przeciętnie. Nigdy nie chodziłem nadzwyczajnie ubrany ale każde ubranie ma swoją żywotność nawet dhoti.

Pamiętam jak kiedyś bhaktowie kładli nacisk na sprzedawanie książek. Raz z nimi poszedłem aby im pomóc ale nie sprzedałem książek gdy oni już kilka sprzedali, a ja nie wiedziałem o czym są bo byłem dopiero co bhaktą a cześc ksiażek to nowości były i nie miałem pieniędzy jeszcze aby je kupić i przeczytać, więc kazali mówić że to są takie ksiązki nie o tym o czym były. Nie bardzo mi to się spodobało ale w koncu aby się nie tłumaczyć przed bhaktami powiedziałem tak jednej kobiecie a ona ; o to jest hinduizm, to są ksiązki o Krysznie, jest pan wyznawcą hinduizmu? Tak mi się glupio wtedy zrobiło i nigdy więcej tak już nie robiłem a do dzisiaj mam wyrzuty sumienia. Ale ta kobieta potem z synem ze 2 razy była na spotkaniach.

Kiedyś jeden bhakta, który przyjechał na sankirtan do mojego miasta chciał mnie przekonać do sprzedaży, bhaktowie mówili, że zna się na czytaniu z ręki. Popatrzył i powiedział, że jak nie sprzedam tysiąca książek to zginę w wypadku samochodowym między 30 a 40 rokiem życia. Teraz mam 33 lata. Mam uraz do sankirtanu a na początku tak naturalnie byłem do tego przyciągany. Uraz oznacza, że jest to punkt powodujący nagły powrót przykrych wspomnień gdy się go dotknie, więc proszę o wyrozumiałość.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Awatar użytkownika
Divyakisori
Posty: 70
Rejestracja: 02 sty 2007, 13:58

Re: Sprzedaż książek tzw. rozprowadzanie czyli sankirtan

Post autor: Divyakisori » 11 gru 2008, 12:10

Arkadiusz pisze: Moim zdaniem musi być jakiś impersonalizm w tym wszystkim skoro nie ma person zainteresowanych kupionymi pozycjami. Ale może mam niedoskonałą wizję bo nie zajmuję się tym, może jest zupełnie inaczej ale nikt mi o tym nie powiedział? Tak nie daje mi to spokoju odkąd dowiedziałem się, że bhaktowie proszą o pieniądze zwane dotacją na samochód sankirtanowy, momo, że sam jestem zaangażowany w swoje projekty, które wspieram. Jeden bhakta nawet chciał im uzbierać szybko 2000 zł mimo, że ma długi teraz, ale da im mniej bo ma zbyt ciężko teraz. Bardzo mnie to zastanawia jak oceniać całe to zamieszanie z sankirtanem, czy sprzedaży w Polsce oonad póltora miliona książek nie warto aby sankirtan przyjąl inne formy, aby chociaż bhaktowie sankirtanowi wyglądali na ulicach jak ludzie, bo nikt nie rozumie na ulicy, że oni są wyrzeczonymi mnichami gdy księza katoliccy zawsze chodzą dobrze ubrani. Ta asceza jest źle odbierana bo nie jest rozumiana przez ludzi z zewnątrz. Prdzej kupią ksiązkę od kogoś dobrze ubranego, to podstawa marketingu.

Sprzedaż wg mnie ma sens kiedy nie spieszymy się zbytnio aby sprzedać ksiązek jak najwięcej ale żeby nawiązać rozmowę z jakąs osobą i zaprosić ją bez naciskania i zobowiązań i oddziaływania psychologicznego do świątyni. Jestem za sprzedażą książek ale z efektem. Pełno teraz ksiązek na allegro, darmowa reklama, kto zainteresowany może kupić.

Nawet zastanawiałem się czy nie robić sankirtanu przez internet, otworzyć sklep internetowy z nimi. Tylko czasu na wszystko brakuje i rąk do pomocy. Ale może to zrobię.
Jesli chodzi o internetowy sankirtan, to juz niektorzy tak robia, np. tu:
http://www.purana.org/index.php?modul=1 ... tegoria=94

Inna kwestia jest taka, ze aby ksiazki trafily do ksiegarn, to - moim zdaniem - powinny prezentowac odpowiedni poziom pod kazdym wzgledem. Nowe wydania BG i SB sa jak najbardziej godne wstawiania do ksiegarn, ale uwazam, ze reszte dobrze by bylo poprawic, lub moze nawet ponownie przetlumaczyc, zanim sie to zrobi. Tak, tak, wiem, w magazynach sa sterty ksiazek, ktore powinny trafic do ludzi... Tylko co ci ludzie pozniej o tym beda myslec? Jak beda patrzec na nasz ruch przez pryzmat ksiazek w takiej, a nie innej postaci? Czy to im pomoze zrozumiec i przyjac filozofie? Osobiscie chcialabym, zeby te ksiazki byly naszym godnym sztandarem, czyms wiecej niz wzbudzajaca szacunek wizytowka, aby np. pracownicy naukowi bez wahania mogli sie do nich odnosic na swoich zajeciach, przytaczac fragmenty bez obawy, ze cos bedzie zle przetlumaczone lub ze zwyklymi bledami, ktore odwracaja uwage od wznioslego przeslania tych ksiazek. Taka mam wizje na przyszlosc ;) Ale to jest moja opinia...

Jesli chodzi o sprzedaz uliczna - zgadzam sie z tym, ze nacisk powinien byc polozony na jakosc sprzedazy, a nie na ilosc. Tzn. zeby wielbiciele nie robili wyscigow, kto ile sprzeda ksiazek, tylko skupili sie na osobach, ktore maja kupic te ksiazki. To jest temat rzeka. Nie mam teraz czasu, zeby pisac wiecej na ten temat, i nawet chyba nie chce sie wdawac w glebsza dyskusje, bo pozniej moge nie miec czasu, zeby kontynuowac.

Vivecana

Post autor: Vivecana » 11 gru 2008, 14:04

Arkadiusz pisze:A w Krakowie nie ma.
Są. Widuję w EMPiKu i innych księgarniach.

Awatar użytkownika
drzewo
Posty: 407
Rejestracja: 17 wrz 2007, 10:08

Post autor: drzewo » 12 gru 2008, 04:41

Arkadiusz pisze: Wiem, że książki są misją ale jakoś się wstydzę za osoby, które się ubierają jak robotnicy z budowy albo bezdomni a jak jednemu zwrociłem uwagę to powiedział: no co ty, Prabhu to porządna kurtka, porządna bluzka. Może jestem przeczulony i mam zbyt wygórowaną wizję. Jak mieszkałem w światyni to się wstydziłem, że musiałem chodzić w takich rzeczach. Nie czułem się dumny z tego powodu. Nigdy nie zwracam uwagi kto co ubiera ale jak ktoś ubiera się bardzo źle to rzuca się w oczy. Zeby chociaż ubierać się przeciętnie. Nigdy nie chodziłem nadzwyczajnie ubrany ale każde ubranie ma swoją żywotność nawet dhoti.

Pamiętam jak kiedyś bhaktowie kładli nacisk na sprzedawanie książek. Raz z nimi poszedłem aby im pomóc ale nie sprzedałem książek gdy oni już kilka sprzedali, a ja nie wiedziałem o czym są bo byłem dopiero co bhaktą a cześc ksiażek to nowości były i nie miałem pieniędzy jeszcze aby je kupić i przeczytać, więc kazali mówić że to są takie ksiązki nie o tym o czym były. Nie bardzo mi to się spodobało ale w koncu aby się nie tłumaczyć przed bhaktami powiedziałem tak jednej kobiecie a ona ; o to jest hinduizm, to są ksiązki o Krysznie, jest pan wyznawcą hinduizmu? Tak mi się glupio wtedy zrobiło i nigdy więcej tak już nie robiłem a do dzisiaj mam wyrzuty sumienia. Ale ta kobieta potem z synem ze 2 razy była na spotkaniach.

Kiedyś jeden bhakta, który przyjechał na sankirtan do mojego miasta chciał mnie przekonać do sprzedaży, bhaktowie mówili, że zna się na czytaniu z ręki. Popatrzył i powiedział, że jak nie sprzedam tysiąca książek to zginę w wypadku samochodowym między 30 a 40 rokiem życia. Teraz mam 33 lata. Mam uraz do sankirtanu a na początku tak naturalnie byłem do tego przyciągany. Uraz oznacza, że jest to punkt powodujący nagły powrót przykrych wspomnień gdy się go dotknie, więc proszę o wyrozumiałość.
Niezle, to brzmi jak taki troche dowcip. TA smierc przepowiedziana, i te kurtki i wyglad jak bezdomni.: )

Z drugiej strony jest to jednak Sluzba dla Prabhupada. Bhatisidanta Saraswati powiedzial ze wolaby by swiatynia byla sprzedana (zdjete marmury) i drukowane za to ksiazki. KSiazka to wiedza. Wiedza docierac powinna wszedzie i moze mniejsze znaczenie ma jak ubrana jest osoba ktra to wiedze rozprowadza.

Zrszta, moze byc ze kazdy przciaga inne osoby, i wcale nie jest powiedziane ze jakis tam bhata, nie przciegnie innych osob.

Ogolnie rozumiem jednak tez Twoj punkt Arkadiuszu, i chyba tak jak RAfal przyczyne widze w roznych naturach. Ale dystrybucja ksiazek ma aspiracje byc nie tylko zwiazna z natra danej osoby ale ze Sluzba, a nawet z transcendencja...

Kumbha
Posty: 93
Rejestracja: 17 sty 2007, 22:32
Kontakt:

Post autor: Kumbha » 12 gru 2008, 10:24

Pewnie książki można rozprowadzać na różne sposoby. Sama metoda nie jest tu najważniejsza. Aby jednak w ogóle tym się zajmować, należy mieć szerszy ogląd rzeczywistości.
No bo przecież samo przekazanie książek to pewien tylko, i chyba zresztą najłatwiejszy etap nauczania. A co potem?
Można zadać pytanie, jakie efekty osiągnął ISKCON w ciągu 30 lat działalności w Polsce. Są powody by sądzić, iż nie są one oszałamiające.

Załóżmy, że jakiś producent odkurzaczy sprzedaje zestawy "zrób to sam" do samodzielnego montażu. Tyle że na 100 produktów tej firmy do użytku nadaje się może jeden.
Pytanie, jaka będzie sprzedaż zestawów "zrób to sam", a nawet jeśli ktoś je przypadkiem kupi, to czy będzie stosował zdobytą wiedzę, czy wrzuci książkę do piwnicy?

Nie twierdzę, że książki nie powinny być rozprowadzane. Oczywiście, że uważam, iż są one bardzo potrzebne. Jednak siła ich przekazu będzie minimalna, jeśli bhaktowie będą mieli rezultaty takie jak dotychczas, jeśli nie stworzą zalążka zharmonizowanego, szczęśliwego społeczeństwa pokazując w praktyce, że ich "odkurzacze" działają.
A także sami rozprowadzający książki mogą sobie zadać pytanie, co faktycznie mają do zaoferowania? Czy będą powodowali podwyższenie poziomu rozwoju duchowego u nabywców literatury, czy jedynie zakłócenia?

Awatar użytkownika
Yogi Krishnaram
Posty: 223
Rejestracja: 16 cze 2007, 21:39
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Yogi Krishnaram » 12 gru 2008, 16:59

Arkadiusz pisze:A w Krakowie nie ma. Nawet w księgarni ezoterycznej Cud, gdzie jest pełno ksiażek o buddyźmie, Sai Babie i innych.
To dziwne. Bo w Gdańsku literaturę krysznaicką można dostać nawet w Carrefourze, Empiku czy Manhattanie.

Caturmukha dasa

Post autor: Caturmukha dasa » 12 gru 2008, 20:21

11 i 12 Canto Śrimad Bhagavatam

Arku, czy jest w książkach sanskryt i transliteralcja łacińska ? Kto je tłumaczył i czy zrobiona jest korekta do wydania polskiego, a także czy mieliście zgodę BBT na wydanie ich w języku polskim ? Dzięki za odpowiedź.

Jestem zainteresowany kupnem, ale chcę najpierw przeczytać chociażby fragment w języku polskim i ocenić styl.

Poza tym fajny pomysł :idea: To musi być GRUBA książka (?), skoro zawiera 11 i 12 canto razem. Jaka jest polska trzcionka i jej wielkość, mam nadzieję, że nie trzeba lupy :wink: ?

ODPOWIEDZ