Komentarze do artykułu "Samobójstwo jako prayaścitta...

Jak dużo dumasz, to dużo pisz. "Zaawansowana wiedza powinna zostać użyta do ustanowienia chwał Pana i w tym leży jej prawdziwy sens. Wiedza naukowa zatrudniona w służbę dla Pana i wszystkie podobne czynności są w rzeczywistości hari-kirtana, czyli gloryfikacją Pana." - 01.05.22 Zn.
Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 07 gru 2008, 07:56

Jana-Priya pisze: Słoń, to zwierzę, które posiada trąbę, która kształtem przypomina robaka. Robaki dzielą się na obleńce, płazińce......
He he. :) W liceum mieliśmy przez pewien czas lekcje zastępcze z emerytowaną nauczycielką języka polskiego. Jako że niewielu z nas brało ją na poważnie, będąc wywołanymi do odpowiedzi, robiliśmy zakłady o to, jak szybko uda nam się zmienić kompletnie temat i jak długo uda nam się go kontynuować, mówiąc przy tym nonsensy. Wyglądało, to bardzo podobnie do tego, co napisałeś. :)

""Dziady" Mickiewicza poruszają temat martyrologii narodu polskiego. Podobnie silnym akcentem emocjonalnym charakteryzował się wczorajszy mecz piłki nożnej pomiędzy Legią Warszawa a Wisłą Kraków. Wyrazem wielkiej ekscytacji i uniesienia narodu były rzuty butelkami piwa w kierunku sędziego i zawodników, głośne okrzyki zachęty i protestu, oraz transparenty z napisami "Legia Pany, Wisła Dziady!", co wskazuje na silny wpływ szkolnej lektury "Dziadów" oraz męczeńskiej historii naszego kraju na mentalność współczesnego Polaka-kibica. Mecz zakończył się wynikiem 0:0, co można traktować też symbolicznie, jako przejaw chęci powrotu do historycznej tradycji naszych ojców, do czasów, kiedy zasada jednomyślności "liberum veto" umożliwiała nam wielodniowe debaty na temat dobra narodu, kończące się ostatecznie identycznym wynikiem 0:0, bo żadna wartościowa uchwała i tak nigdy nie przeszła. A propos tradycji naszych ojców, to w zeszłym tygodniu, ojciec Kowalskiego i Kaczmarka grali na pieniądze w karty..."

Czasami, dopiero po kilku minutach biedna rencistka orientowała się o co chodzi. Młodzież czasami potrafi być okrutna. :)

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Post autor: Mathura » 07 gru 2008, 11:30

Purnaprajna pisze: Grunt to stworzyć atmosferę w gunie dobroci.....
Odkladając na bok wszystko inne, czyż nie o to właściwie chodzi?
Gdzież bowiem szukać takiej atmosfery jak nie wśród Waisznawów - Najlepszych z ludzi? :wink:

Równie cieplo pozdrawiam i proszę nie bądź jakby co urażony. Naprawdę bardzo podobają mi sie Twoje artykuły.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 07 gru 2008, 11:32

gndd pisze:Ok, przyznaję się do nieznajomości filozofii, a może jest to kwestia językowa.
Nie tylko znasz naszą filozofię, ale w dodatku jesteś wartościową i rzadką perłą inteligencji i mądrości, jaśnie świecącą na polskich portalach bhaktowskich. Junaczki Twego pokroju, nie tylko inspirują ale i zmuszają do wykonania 200% normy! :)
gndd pisze:Tak na mój chłopski rozum, to każdy z wymienionych czynników możnaby na jakiejś tam platformie uznać za przyczynę naszego cierpienia. Są różnego rodzaju przyczyny.
Tak, masz rację. Może istnieć wiele różnych przyczyn, tego samego zjawiska. Jednak celem naszej metafizycznej dyskusji jest dotarcie do sedna sprawy, poprzez sformułowanie wniosku odnośnie ostatecznej przyczyny doświadczanego przez nas cierpienia.

Przy odrobinie wysiłku i dobrej woli ze strony bhaktów głosujących (sic!) za istnieniem innych niż sama jivatma czynników, a przyczyniających się do jej cierpienia, całe to nieporozumienie można by rozwiązać i zakończyć, akceptując słowa Śri Kryszny zawarte w zaledwie jednym wersecie Bhagawad-gity:

"Natura uważana jest za przyczynę wszelkiego materialnego działania i skutków, podczas gdy żywa istota jest przyczyną rozmaitego cierpienia i radości w tym świecie." (Bg. 13.21)

W komentarzu do tego wersetu Śrila Prabhupada pisze: "Całość – ciało i zmysły – są darem natury materialnej i, jak to zostanie wyjaśnione w następnym wersecie, żywa istota jest nagradzana i karana różnymi warunkami życia, odpowiednio do jej przeszłych pragnień i czynów. Odpowiednio do przeszłych pragnień i czynów żywej istoty, materialna natura umieszcza ją w różnych "rezydencjach". Tak więc, sama żywa istota jest przyczyną osiągnięcia takiej czy innej pozycji, takich czy owakich przyjemności i cierpień."

Ten następny, wspomniany przez Śrila Prabhupada werset mówi:

"W taki oto sposób podąża żywa istota ścieżkami życia w tym materialnym świecie, ciesząc się trzema siłami natury. Tak oto doświadcza dobra i zła pośród różnych gatunków, a przyczyną tego jest jej obcowanie z naturą materialną."

Konkluzja jest więc taka, że ostateczną przyczyną cierpienia i radości doświadczanej przez jivatmę jest ona sama, a dokładniej jej czyny i pragnienia w związku z gunami będącymi produktem prakriti.

Potwierdzenie tego możemy znaleźć też w innych miejscach:

"Najwyższa Osoba Boga w Swym aspekcie wiecznego czasu obecny jest w materialnym świecie i jest bezstronny wobec wszystkich. Nikt nie jest Jego sprzymierzeńcem i nikt wrogiem. Każdy, kto podlega kontroli elementu czasu, cieszy się lub cierpi, odbierając rezultaty swej karmy, czyli działań dla korzyści. Kiedy wieje wiatr, małe drobinki kurzu unoszą się w powietrzu, podobnie zgodnie z naszą karmą, cierpimy lub cieszymy się materialnym życiem." (Śrimad Bhagavatam 4.11.20)

"Istota ludzka spełniając dobrą i złą karmę, doświadcza owoców swoich własnych czynów. Dlaczegoż więc Bóg miałby ponosić za to odpowiedzialność?" (Mahabharata 3.181.5)

"Najwyższy Pan nie jest ani okrutny ani niesprawiedliwy w swoim akcie stworzenia materialnego świata. Żywe istoty cierpią i radują się, jako rezultat swych własnych, dobrych lub złych czynów (karmy) popełnionych w poprzednich wcieleniach." (Vedanta-sutra 2.1.34)

Myślę więc, że bezdusznością i niewrażliwością na cierpienie innych jest pozwalanie im kultywowania błędnego zrozumienia, co do ostatecznej przyczyny wszelkiego cierpienia i w ten sposób uniemożliwienie im podjęcia kroków w celu poprawienia sytuacji na dłuższą metę. Apatia, depresja, frustracja, złość, niepokój, samotność, niskie poczucie własnej wartości są patologicznymi symptomami pewnego stanu chorobowego, z którymi nie jesteśmy w stanie sami sobie poradzić, ponieważ nie znamy ani mechanizmu działania umysłu, ani też ostatecznej przyczyny naszej cierpienia w świecie materialnym.

Zarzucanie słowom Kryszny i śastrom bezduszności czy braku wrażliwości nie jest więc drogą do poznania prawdy. Nie zmieniajmy filozofii tylko z powodu, że ktoś kiedyś uraził nasze uczucia czy popełnił naganny moralnie czyn. On i tak, w takiej czy innej formie poniesie za to karę, ale postarajmy się zrozumieć, że nasz ból jest spowodowany wyłącznie naszymi przeszłymi czynami, których fundacją jest pragnienie odbierania przyjemności zmysłowej w zapomnieniu o Bogu. Nie róbmy więc z siebie kozłów ofiarnych naszej własnej niewiedzy i indolencji, ponieważ taka postawa nie jest korzystna dla pełnienia służby oddania dla Kryszny i dlatego ostatecznie powinna być odrzucona.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 07 gru 2008, 11:33

gndd pisze: Mówimy, że "Kryszna jest przyczyną wszystkich przyczyn", czyli jakąś odległą przyczyną WSZYSTKIEGO. Tak czy nie?
Kryszna z pewnością jest przyczyną wszystkich przyczyn, w tym i przyczyną naszej egzystencji. Pozostawia nam jednak wolny wybór odnośnie domeny naszej egzystencji: duchowej lub materialnej. Nie jest On więc przyczyną tego, że np. Purnaprajna dasa chce być w mayi i pragnąć cieszenia się swoim starzejącym się ciałem, w które właśnie walnęło lumbago, stwarza coraz to nowe reakcje karmiczne, będące z kolei przyczyną jeszcze gorszej rwy kulszowej lub odbierania dziecięcej radości w chwilach kiedy ból na moment ustępuje. Jeżeli Kryszna zacząłby ingerować w wolną wolę żywej istoty, czyli stałby się przyczyną jej wyborów, to nie byłoby już mowy o wolnej woli, a jiva przyjęłaby status dżada - martwej materii.

Jeżeli irracjonalnym byłoby oskarżenie zupełnie obcej i mieszkającej na drugim końcu świata osoby, na której temat prawie, że nic nie wiemy i którą prawie w ogóle się nie interesujemy, o to, że przez nią cierpimy, bo nie dzieli się z nami np. swoim bogactwem, to dlaczego sądzimy, że oskarżanie Boga, który interesuje nas na tyle, na ile dostarcza nam materialnych przyjemności, o bycie przyczyną naszego cierpienia miałoby nabrać nagle wielkiego sensu ? A przecież Kryszna wcale nie chce, abyśmy żądali od niego więcej materialnego dualizmu w postaci zmysłowej przyjemności i jej nieodłącznej drugiej strony - cierpienia. To my sami narzucamy na Niego, wzięty z czubka głowy pogląd, że celem Jego istnienia i świętym Jego obowiązkiem jest dostarczanie nam za friko najnowszych wirtualnych gier komputerowych, w formie coraz to atrakcyjniejszych fizycznych ciał przebywających w coraz to nowych sceneriach, co całkowicie pochłania naszą uwagę i odciąga nas od rzeczy istotnych. Argumenty można by jeszcze mnozyć.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 07 gru 2008, 11:33

gndd pisze: Guny natury też w pewnym sensie są przyczyną...
Będące produktem prakriti guny działają w odpowiedzi na pragnienie jivatmy, za przyzwoleniem Kryszny. Dlatego fakt, że guny wykonują za nas karmę nie oznacza wcale, że musimy je traktować, jako ostateczną przyczynę naszego cierpienia. Przecież to my sami pragniemy cieszyć się tą karmą, a nie pozbawione świadomości guny prakriti, które są zaledwie mechanizmem realizującym pragnienia duszy i przyznające jej należne rezultaty w dwoistej postaci zła i dobra czyli cierpienia i szczęścia. Przyczyną cierpienia jest więc nasze błędne utożsamianie się z pracą wykonywaną przez guny. To rodzi dalsze do nich przywiązanie i wzmacnia nasze pragnienie odbierania z nich przyjemności.

Wódka nie jest przyczyną alkoholizmu w tym sensie, że nie mający zamiaru wypicia jej abstynent, nie jest automatycznie goniony po całym mieście przez gigantyczną butelkę wódki, krzycząc wniebogłosy, że wódka chce go upić. Musi być wpierw pragnienie strzelenia sobie drinka. To koń musi przyjść do wodopoju, a nie wódopój do Henia opoja. Kiedy Henio przyjmie lufę za lufą, rozpoczyna się stopniowy i mechaniczny proces uzależnienia ciała od alkoholu. Czy to więc wódka jest winna alkoholizmowi, czy też drżąca ręka pana Henia, którą w oczekiwaniu przyjemności wyciąga w kierunku flaszki?

Jeżeli jednak, ktoś jest zainteresowany, aby dociekać przyczyn zewnętrznych, np. mówiąc, że to wódka jest przyczyną alkoholizmu, to oczywiście ma prawo to zrobić, ale sam stawia się w niemożliwej praktycznie sytuacji, starając pojąć ograniczonymi zmysłami, praktycznie nieskończony łańcuch przyczynowo-skutkowy, który ma początek daleko poza percepcją zmysłową i obecnym ciałem. Ktoś inny bowiem powie, że to nie wódka jest przyczyną, ale fabryka, którą ją produkuje. Inni stwierdzą, że są nimi pracownicy tej fabryki lub jej szef. A może winnym jest polityka i prawodawstwo danym kraju, może reklamy na ulicy i w telewizji, a może jest nim sama natura materialna, która dostarcza elementów na które składa się alkohol. I tak w nieskończoność, gdzie w efekcie nie dochodzimy do ostatecznych wniosków, które byłyby w stanie zakończyć samsarę, a to tylko dlatego, że nie akceptujemy śabda-brahma i stawiamy pratyakszę i empiryzm ponad stwierdzeniami śastr.

Jeżeli podporządkujemy się Krysznie, to służące pod kierunkiem Kryszny guny, nie podejmą niezależnej od Kryszny decyzji, aby znowu nas uwarunkować bolesną materialną iluzją, chociażby z tego powodu, że same w sobie nie posiadają świadomości i wolnej woli. I dlatego to my sami musimy podjąć decyzję, czy chcemy funkcjonować pod wpływem gun czy też nie. Jeżeli wyrazimy nasze na to pozwolenie , to tak, jak w przypadku uzależnienia ciała od alkoholu, jesteśmy już niejako mechanicznie zmuszani do zaakceptowania niszczącego ich wpływu na naszą czystą świadomość, która stopniowo uzależnia się na skutek wypicia kolejnego koktajlu, zazwyczaj coraz to niższych gun. Efektem jest cierpienie.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 07 gru 2008, 11:33

gndd pisze:...podobnie jak wolna wola uwarunkowanych żywych istot. Jeżeli ktoś wykorzysta swoją wolną wolę, by dać mi w nos, to jest on bezpośrednią przyczyną mego cierpienia.
[...]Tak więc przyczyny i skutki są chyba trochę złożone i to, że ja jestem przyczyną swego cierpienia nie wyklucza, że jest nią też ktoś inny.
Tak, są niezwykle złożone. Mówiąc o wolnej woli innych uwarunkowanych istot, miałem na myśli to, że "prawo karmy" nie zezwoli dowolnej osobie z ulicy, aby dać Ci w nos, tylko dlatego, że tak się akurat jej zachciało, a Ty na to nie zasługiwałabyś karmicznie. Bezpośredni czynnik wymierzający sprawiedliwość, czy będzie to czyjaś pięść, spadająca z dachu taczka z betonem, czy też rozpędzony na maksa jeż, który stratuje nas na śmierć swymi łapkami, nie jest w naszych rozważaniach o ostatecznej przyczynie cierpienia, aż tak istotne. Jeżeli komuś się należy, to tak czy siak dostanie w ryja. Interesuje nas pierwotna przyczyna cierpienia, a zgodnie z opinią śastr jest nią wyłącznie zrodzona z naszej awersji do Kryszny karma .

Jeżeli ktoś posiada samskary wykazujące tendencje do agresji, oraz pragnienie, aby komuś dać w nos, to Kryszna, poprzez swoje energie stworzy już sytuację, w której natknie się on na osobę, która zgodnie ze swą karmą zasługuje na to, aby być zbitą na kwaśne jabłko. Ewentualnie na osobę, która na to nie zasługuje i która będąc członkiem klubu sportowego wolnej amerykanki "Full Kontakt" w Lesznie Podlaskim, jednym celnym kopnięciem w potylicę, zniechęci gościa do dalszej życiowej agresji, która i tak nie jest zbyt przydatną podczas sączenia obiadu przez plastikową tubę, siedząc w stanie głębokiej apatii na wózku inwalidzkim. Innymi słowy, uwarunkowana żywa istota pomimo posiadania wolnej woli jest ograniczona matrycą gun, z których chce odbierać przyjemność i które w konsekwencji prowadzą ją po torach jej przeznaczenia oraz zgodnie z jej pragnieniami.

Ujmując to kategoriach determinizmu i indeterminizmu, nasze przeznaczenie to otrzymywanie rezultatów wcześniejszego wykorzystania przez nas wolnej woli. Natomiast, to co robimy z tym przeznaczeniem staje się wyrazem naszej wolnej woli, która kreuje nowe przeznaczenie. Z powodu naszych ciągłych działań i pragnień, środowisko w którym wyrażamy naszą wolną wolę jest bezustannie modyfikowane odpowiednio do naszych wyborów. Dlatego nawet, jeżeli ktoś pragnie, aby komuś dać w nos, to może mieć w tej chwili zbyt krótkie ręce lub nie będzie nikogo w pobliżu, kto by mu je rozbujał. Samo pragnienie popełnienia grzesznego czynu, nie gwarantuje wcale jego natychmiastowego spełnienia. Czasami trzeba swoje odczekać i nieźle się wysilić, aby zasłużyć sobie na uwagę prakriti i dostać ciało z dłuższymi rękoma, przyjaźniące się z ogromnym ciałem "Rycha - bramkarza z dysko", który skutecznie umożliwi nam zrobienie tzw. Wiatraka pośród "niczemu nie winnych" klientów pobliskiego baru .

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 07 gru 2008, 11:34

gndd pisze:Powiedzmy, że to Durjodhana był przyczyną cierpienia spowodowanego bitwą pod Kurukszetrą. Był czy nie? Może był przyczyną tylko swego cierpienia? Jeżeli tak, to w takim razie w ogóle nie ponosił odpowiedzialności za śmierć milionów ludzi. A skoro takiej odpowiedzialności nie ponosił, to w przyszłości nie będzie odbierał za to karmy. To każdy z tych wojowników był przyczyną swego cierpienia.
Popraw mnie proszę jeżeli się mylę, ale nie jestem do końca przekonany, że lila w których uczestniczy sam Pan Kryszna, podlegają takim samym regułom gry, jak np. jakaś nawalanka pomiędzy Żydami i Arabami o skrawek suchej ziemi. Nie jest to chyba zbyt dobry przykład. Prosiłbym też kogoś o przypomnienie mi gdzie jest teraz Durjodhana i dokąd udali się cierpiący, polegli pod Kurukszetra wojownicy.

Niemniej jednak, każdy z nas ponosi odpowiedzialność za własne czyny, a to, że reakcje karmiczne mogą masowo się uzewnętrzniać i obejmować swoim zasięgiem duże grupy ludzkie, połacie ziemi, czy całe planety nie stanowi dowodu na to, że ktoś może działać na na własną rękę, na zewnątrz "prawa karmy", nie ponosząc przy tym odpowiedzialności za własne decyzje i czyny. Powinno to raczej pomóc uzmysłowić nam niezwykłą złożoność i zawiłość "prawa karmy" oraz niewiarygodną wprost potęgę percepcji i ekspertyzy Jamaradża.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 07 gru 2008, 11:34

gndd pisze:W takim razie, gdzie jest ogniwo łączące przyczynę i skutek - moje grzeszne działanie, np. przysporzenie komuś cierpienia przez zabicie go - nie jest moją odpowiedzialnością. Cierpiący ponosi odpowiedzalność. Skoro tak, to nie poniosę w przyszłości żadnych reakcji za mój czyn. Więc skąd nakazy, że mordercę powinno się ukarać śmiercią, by nie cierpiał jeszcze bardziej w przyszłości? Czemu ma cierpieć? To nie on był przyczyną swego czynu, nie on ponosi odpowiedzialność.
Spoiwem łączącym ogniwa przyczyn i skutków jest sam mechanizm "prawa karmy". Zarówno ofiara jak i napastnik ponoszą odpowiedzialność za swe działanie, z tym, że ofiara właśnie w tej chwili otrzymuje reakcję za poprzednią karmę, a napastnik dopiero w przyszłości, sam stając się ofiarą itd. Różnice stanowi tylko rozpiętość czasowa, a nie brak odpowiedzialności za czyn jednego z nich.

Odpowiedzialność ponosimy za każdy nasz wybór i to właśnie stanowi istotę "prawa karmy". Jest to zagmatwana sieć przeplatających się pomiędzy sobą przyczyn i skutków, które następnie same stają się przyczynami kolejnego skutku, niczym efekt domina.

Jeżeli nie istniałaby kara za odebranie komuś życia z nieuzasadnionych powodów, to cały boski system kar i nagród przestałby istnieć i nie byłoby potrzeby i miejsca dla Kryszny, jako najdoskonalszej moralnie istoty. To jest pogląd moralnego relatywizmu, w którym za pomocą np. społecznych konwencji ustala się, co stanowi moralną normę, a co nie. Niestety, po obradach idzie się zazwyczaj wprost do piekła, co stawia pod dużym znakiem zapytania cel mojego dalszego uczestnictwa w wyborach do Rady Osiedla. ;)

Nakazy śastr są po to, aby pokazać uwarunkowanym jivom , że istnieje wyższa od nich siła, która wskazując im metody, drogę i kierunek w którym powinni podążać, daje im szansę na doskonałość, poprzez powrót do Boga (Bg. 3.10). Jeżeli wszechświat rządzi się uniwersalnymi, stworzonymi przez Boga zasady moralnymi, to w jakim celu Kryszna miałby ten fakt przed nami ukrywać ?

Jednak jak widać na załączonym za oknem obrazku, nawet pomimo groźby kary śmierci, niektórzy ludzie nadal z zapałem mordują swoich sąsiadów, co czyni z nas - ludzi kali-jugi, najbardziej tępą społeczność w historii rodzaju ludzkiego. Z góry przepraszam za użycie w moim poście słowa "tępy", ale naprawdę nie motywowała mną chęć poniżenia kogokolwiek na forum i w ten sposób ustanowienia mojej niezaprzeczalnej Kali-jugańskiej wyższości i przywłaszczenia sobie honorowego tytułu "wyższego tępaka". ;)

Dopóki jest egoistyczne działanie, dopóty nie zabraknie reakcji w formie tymczasowego materialnego cierpienia wymieszanego z chwilową zmysłową satysfakcją. I nie tłoczyć się tam, proszę! Starczy dla każdego! Pan z zakrwawioną siekierą, na koniec kolejki, proszę! Miotła, łopata, grabie. Miotła, łopata, grabie. Miot…O! Haribol Prabhu! Ty oczywiście możesz przejść bez biletu i czekania w kolejce… Miotła, łopata, grabie… Pan z głową w ręku, proszę...

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 07 gru 2008, 11:35

Mathura pisze:..proszę nie bądź jakby co urażony.
Spoko. Nie jestem. :)

Awatar użytkownika
RafalJyot
Posty: 976
Rejestracja: 23 lis 2006, 13:55
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Post autor: RafalJyot » 07 gru 2008, 16:43

Purnaprajna pisze: Z góry przepraszam za użycie w moim poście słowa "tępy", ale naprawdę nie motywowała mną chęć poniżenia kogokolwiek na forum i w ten sposób ustanowienia mojej niezaprzeczalnej Kali-jugańskiej wyższości i przywłaszczenia sobie honorowego tytułu "wyższego tępaka". ;)
No to masz przechlapane teraz, czekaj na lawine postów obrazoburczy smarto :D
klim krishna klim

[Jyotish] http://rohinaa.com

mantra has changed our lives

ODPOWIEDZ