Rasasthali pisze:No wlasnie, ale kto o tym decyduje, ze motywacja jest czysta lub nie? Wydaje mi sie, ze ze wzgledu na to ze nasz umysl moze niezle nas "oszukiwac", determinacja stopnia czystosci naszego umyslu jest rzecza niezwykle trudna. Serce stopniowo oczyszcza sie w miare praktyki procesu bhakti, . Czesto do tego dochodzi, ze niestety w imie 'Boga' jeden bhakta drugiemu dowala, pokazujac swoja wyzszosc. Moze ktos mnie poprawic, ale to byloby cos w rodzaju anartha nivritti opisanej w Madhurya Kadambini jako kasaya - niby wykonuje sie sluzbe oddania, ale tak naprawde jest sie aroganckim, czy tez ma sie inne zle nalogi.
To prawda. W materialnym świecie zdarzają się dobre i złe rzeczy, dobrzy i źli ludzie, nawet w organizacjach propagujących bhakti. Ja mawiał Śrila Prabhupada i jego guru, "ten świat nie jest miejscem przeznaczonym dla gentlemana", co nie przeszkadza nam wcale w myśleniu, że to właśnie my zasługujemy, aby całkowicie być przez nich otoczeni.
Mam nadzieję, że zgodzisz się ze stwierdzeniem, że większość spraw i ludzi, z którymi się na co dzień stykamy, jest usytuowana bliżej centrum tego rozległego spektrum (czyste zło - czyste dobro), niźli na jego brzegach. Zresztą sama nie podajesz ekstremalnych przykładów krwawych rzezi, czy doskonałej świętości, a jedynie przykład braku znajomości savoir-vivre'u, i posiadania anartha w sercu, co jest rzeczą zwykłą. Rzeczą niezwykłą natomiast jest to, że tak upadłe osoby jak my, pozbawione dobrych cech i zachowania, mogą czuć pociąg do świadomości Kryszny, i chcą się zmienić na lepsze! Jeśli więc chodzi o jakichkolwiek typ bhaktów, nawet tych najgorszych, to z mojego własnego doświadczenia, nawet tego najbardziej nieprzyjemnego, mogę powiedzieć, że w porównaniu z tym, co reprezentuje materialistyczne społeczeństwo, są oni usytuowani przynajmniej na poziomie średnim, strefy wyższej, i nigdy bym ich miejscami nie zamienił.
Co do motywacji, to moim zdaniem stanowi ona prywatną sprawę każdego z nas. Niech Kryszna i guru ocenią jej czystość i prawdziwą wartość. Publiczne spekulowanie na temat czyichś motywacji ma dużą szansę na przerodzenie się w arogancką próbę przejęcia roli Kryszny. Nie mówiąc już o tym, że ma wielkie szansę na minięcie się z prawdą. Natomiast czynienie rozległych generalizacji jest krzywdzące dla wielu bhaktów, przy braku praktycznej korzyści dla poszkodowanej jednostki.
Ciekawi mnie natomiast, co tak naprawdę kryje się za Twoimi słowami, Rasasthali? Czy generalnie oznacza to, że powinniśmy odmówić ludziom prawa do rozmawiania o Krysznie, Jego naukach i czyichś realizacjach, odebrać im szansę kontaktu i wymian słownych z innymi bhaktami, odmówić im prób pełnienia służby oddania, do stopnia, w jakim są w stanie ją pełnić, tłumiąc w nich przy tym, być może, ledwo tlącą się atrakcję do świadomości Kryszny, dlatego tylko, że ktoś nie jest jeszcze doskonały, a za to jest arogancki, i ma złe nawyki?
A może chodzi po prostu o to, że gdy ktoś osobiście nas irytuje, to pragniemy, aby wreszcie się zamknął, czy nawet poszedł do piekła, lub przestał istnieć, bo i tak nie ma on żadnej wartości w oczach guru i Kryszny? Oczywiście, zakładamy czysto teoretycznie, że Kryszna i guru przychodzi nam, w takich momentach, w ogóle do głowy, co jest mało prawdopodobne. Czy rzeczywiście sami jesteśmy już tak czyści, że wręczamy sobie samym moralne prawo, aby pierwsi rzucić kamieniem, a może nawet przez 5, 10, 20 i więcej lat , do bezustannego spuszczania na kogoś potępiającą lawinę - na osoby/ę, która być może już dawno się wewnętrznie zmieniła i przez łaskę Kryszny dojrzała, i jako bhaktowie, zrobić z tego filozofię życia? A ten symptom można często dostrzec w postępowaniu osób "chronicznie chorych na ISKCON", którzy pomimo tego, że już od dawna się z nim oficjalnie nie utożsamiają, to nadal tętni on silniejszym życiem w ich umysłach, niż w przypadku niejednego z najbardziej oddanych mu członków, gdzie jedyną różnicą jest awersja.
Oczywiście, zgadzam się z Tobą, że motywacje mogą być różne, a umysł może oszukiwać nas samych, co do czystości naszych intencji, ale istnieją dwie strony medalu. Nie wszystko jest jednak podobno stracone, bo jest guru, oraz inni, zaufani, i bliscy naszemu sercu bhaktowie, którzy służą nam swoją pomocą. Kryszna też podobno jest w naszym sercu. Przyznaję szczerze, że wiem o tym jedynie teoretycznie, bo moje intencje nie są wyłącznie skierowane na Krysznę i służbę dla Śrila Prabhupada, nawyki szpetne, a
kasaya, jednym z najmniejszych problemów.