Strona 1 z 1

Teoria zarazkowa chorób i medycyna a długość życia

: 04 paź 2012, 18:37
autor: Vaisnava-Krpa
Bardzo ciekawy artykuł, a ze długi to wkleję to co najciekawsze na zachętę:

Teoria zarazkowa chorób jest, rzekomo, największym osiągnięciem medycyny. Może jest, może nie jest – tego nie wie nikt, nikt bowiem nie wie, co to jest ta teoria zarazkowa chorób. Wychodzi na to, że kuriozum, które nie ma treści ani autora, owszem, jest niebywałym osiągnięciem, tylko że nie medycyny, lecz kłamliwej propagandy medycznej, mającej na celu zwiększenie i tak już olbrzymich zysków farmaceutyczno-medycznego kartelu. Teoria zarazkowa chorób jest także dowodem, jak łatwo w narodzie przyjmują się głupoty. Przyjrzyjmy się więc temu, czego nie ma, by przekonać się, jak niedorzeczne jest to, w co każe nam się wierzyć bez możliwości weryfikacji. No bo jak można zweryfikować coś, czego nie ma, nie mówiąc już, że nie sposób to coś obalić.

Zarazek starszy od naszej ery

Zarazek, zwany dawniej bakcylem, nie ma nic wspólnego z postępem w medycynie.


Medycyna a długość życia

Farmaceutyczno-medyczna propaganda niczym mantrę powtarza mit, jakoby to dzięki zdobyczom medycyny ludzie obecnie żyją dłużej, niż wtedy, gdy tych zdobyczy nie było, ale nie mówi, jakie są owe zdobycze. Prawdą jest, że uratowano miliony ludzkich istnień, tylko że nie była to żadna zdobycz, lecz ustępstwo medycyny. Ale czy rzeczywiście brudne ręce lekarzy miały aż taki wpływ na długość życia ludności? Wystarczy przyjrzeć się długości życia ludzi wymienionych w tym rozdziale: Warron – 89 lat, Fracastoro – 75 lat, Arystoteles – 62 lata, Pasteur – 73 lata, Liebig – 70 lat, Redi – 71 lat, Leeuwenhoek – 91 lat, Spallanzani – 70 lat, Beijerick – 80 lat, Lister (syn) – 85 lat, Lister (ojciec) – 85 lat, Mayer – 99 lat, Dumas – 84 lata, Nightingale – 90 lat, królowa Wiktoria – 80 lat, Vulpian – 61 lat, Grancher – 64 lata, Jupille – 54 lata, Pettenkofer – 83 lata, Emmerich – 62 lata, Koch – 67 lat, Henle – 76 lat, cesarz Wilhelm II – 82 lata. Wyjątkami są Semmelweis, który w kwiecie wieku, mając 47 lat... padł ofiarą brudnych rąk lekarzy, Meister, który nie wiadomo, jak długo by jeszcze pożył, gdyby w wieku 64 lat nie popełnił samobójstwa, i Louise Pelletier, która w wieku 10 lat zmarła na wściekliznę. Jak widać, długość życia tych ludzi wcale nie odbiega od długości życia ludzi nam współczesnych, co ma się nijak do średniej długości życia, która według propagandy wynosiła 42 lata i dopiero medycyna wydłużyła tę średnią do obecnej średniej długości życia. O co tutaj chodzi?

Chodzi o manipulację statystyką. W tamtych czasach średnia długość życia rzeczywiście wynosiła 42 lata, ale dlaczego? Czy z powodu niedostatku medycyny? Bzdura! Powodem wysokiej śmiertelności były liczne konflikty zbrojne, do których mobilizowano żołnierzy rekrutujących się głównie z chłopstwa, a więc wytwórców żywności. Tak więc chłopi, zamiast uprawiać rolę, walczyli z innymi chłopami, którzy także zostali zmobilizowani do wojska, więc nie mogli uprawiać roli. Walczące armie trzeba było wyżywić, co odbywało się w procederze konfiskaty, czyli po prostu grabieży ludności wiejskiej, która sama nie miała co jeść. Ale wojsko ważniejsze, więc gwałtem zabierano wieśniakom ostatni dobytek – konie, krowy, świnie, drób, nawet zboże na zasiew. Gdy nadeszła zima, wiejskiej i miejskiej biedocie zaglądał w oczy straszny głód. W czasach głodu żywność była tak cenna, że za kradzież kromki chleba zsyłano na galery, zaś za kradzież bochenka złodziej tracił życie.

Najgorsze jednak miało dopiero nadejść, bowiem na wiosnę przychodziła epidemia, by zebrać swoje żniwo wśród osłabionej głodem ludności. Najmniej odporne na choroby są niemowlęta, zwłaszcza gdy głodujące matki nie mają mleka, by wykarmić je piersią, toteż właśnie niemowlęta umierały pierwsze, a przy okazji najbardziej zaniżały średnią statystyczną długość życia całej populacji.
Nie lepiej rzecz miała się w wojsku, gdzie w dogodnych warunkach żyli tylko dowódcy. Żołnierze, głównie młodzi ludzie, umierali nie tylko w walce, ale przede wszystkim z powodu chorób spowodowanych niedożywieniem i brakiem podstawowych warunków sanitarnych i higienicznych. Na wojnie brakowało wszystkiego – jedzenia, czystej wody, czystej bielizny, mydła. W okopach, w których pod gołym niebem mieszkali żołnierze, najbardziej dokuczliwymi plagami były szczury, wszy, cholera, tyfus i dyzenteria*. Czy może dziwić, że młodzi żołnierze umierali z powodu chorób?

W takich warunkach, jak wyżej opisane, statystyczna średnia długość życia po prostu nie mogła być długa, bo jeśli w domu było troje dzieci i jedno zmarło w pierwszym roku życia, drugie zginęło w wieku 20 lat na wojnie, to mimo że trzecie dożyło lat stu, rodzeństwo statystycznie żyło 40 lat. Tak to już jest ze statystyką, że pies i jego pan statystycznie mają po 3 nogi. Taką statystyką medyczna propaganda mami społeczeństwo przypisując sobie wydumane, absolutnie jej nienależne zasługi.

Znamienne, że także obecnie, w warunkach konfliktów zbrojnych, braku żywności i czystej wody, w fatalnych warunkach sanitarnych i higienicznych, średnia statystyczna długość życia ludności jest taka sama, jak w podobnych warunkach w średniowiecznej Europie: Suazi – 32 lata, Angola – 37 lat, Zambia – 38 lat, Zimbabwe i Lesoto – 39 lat, Liberia, Sierra Leone i Mozambik – 40 lat, Malawi i Republika Południowej Afryki – 42 lata, Republika Środkowoafrykańska, Namibia i Afganistan – 43 lata. Medycyna ma tutaj doskonałą okazję wykazania słuszności swojej teorii zarazkowej chorób, ale jakoś tego nie robi. Tabuny lekarzy z całego świata nie potrafią wyleczyć dzieci umierających z głodu. Olbrzymie samoloty transportowe, pełne pigułek i szczepionek, nie powstrzymują szerzącej się zarazy. BIGPharma** testuje tam (za darmo!) leki oraz szczepionki najnowszej generacji, oni zaś, zamiast zdrowieć, szybciej umierają, niewdzięcznicy...

Obrazek

Higieniści o teorii zarazkowej chorób

Pasteur w ogóle nie zareagował na postulaty Kocha (wówczas nie wyszło jeszcze na jaw, kto jest prawdziwym ich autorem). Znamienne, że dzisiejsza propaganda tłumaczy milczenie Pasteura jako dowód jego przychylności dla owych postulatów (milczenie jest potwierdzeniem, głosi slogan). Za to ogłoszenie przez Kocha postulatów spotkało się z ostrą reakcją higienistów.

Trzeba wiedzieć, że w owym czasie higienistów było więcej niż lekarzy. Mieli swoje ministerstwa zdrowia publicznego w rządach państw europejskich, dobrze zorganizowane struktury terenowe, system szkolnictwa, w skład którego wchodziły centralne akademie zdrowia publicznego oraz lokalne szkoły średnie, a także terenowe ośrodki kształcące kadry techniczne higienistów.

Działalność higienistów skupiona była przede wszystkim na szeroko pojętej profilaktyce zdrowotnej, u podstaw której leżała poprawa bytu ludności, warunków higienicznych i sanitarnych w gospodarstwach domowych oraz w obiektach o charakterze publicznym – szkołach, fabrykach, kinach, sklepach, środkach komunikacji masowej. W gestii higienistów było projektowanie i nadzorowanie budowy miejskich kanalizacji, wodociągów i oczyszczalni ścieków. To właśnie higieniści powołali do życia miejskie służby komunalne zajmujące się wywozem śmieci. Oni też wyznaczali lokalizację wysypisk śmieci. Dzięki tym zabiegom Europa w drugiej połowie XIX wieku przestała być nawiedzana przez epidemie cholery, dżumy i tyfusu.

Między lekarzami a higienistami istniał konflikt interesów. Lekarze mieli za złe higienistom, że odbierają im pacjentów (ze zdrowych medycyna nie ma żadnego pożytku), higienistów zaś irytowało, że lekarze pomniejszają ich zasługi, zaś poprawę stanu zdrowia społeczeństwa przypisują opiece medycznej. Ogłoszenie przez Kocha postulatów przepełniło czarę goryczy. Pettenkofer*, czołowy niemiecki higienista, przewodniczący Monachijskiego Instytutu Higieny, był zbulwersowany postulatami, z których wynika, że o chorobie infekcyjnej decyduje tylko i wyłącznie zarazek.

Pettenkofer postrzegał zarazki jako jeden z czynników zakaźnych, ale nie najważniejszy, jakby to chciał Koch. Ważniejsze od zarazka są inne czynniki, przede wszystkim odporność człowieka oraz jego warunki bytowe – czy ma co jeść, czy ma bieżącą wodę i kanalizację, czy ma czym ogrzać mieszanie. Pettenkofer krytykował Kocha tak zawzięcie, że ten rzucił mu wyzwanie: – Skoro zarazek jest takim błahym czynnikiem zakaźnym, to czy zaryzykowałby Pan wypicie bakterii cholery? – Pettenkofer się zgodził. Fiolka pełna zarazków cholery wyizolowanych ze stolca osoby zmarłej na tę chorobę dotarła 7 października 1892 roku. Pettenkofer poprosił o szklankę wody, wlał do niej zawartość fiolki, zamieszał i w obecności świadków wypił. Cholera jest chorobą przenoszoną drogą pokarmową, więc zgodnie z postulatami Kocha Pettenkofer po wypiciu zarazków powinien zachorować na cholerę, tymczasem jedyną reakcją organizmu Pettenkofera była dwudniowa biegunka, nic ponadto. Eksperyment Pettenkofera obalił postulaty Kocha, ale ten nie dawał za wygraną twierdząc, że zarazki wysłane Pettenkoferowi zostały, na wszelki wypadek, celowo osłabione. Wówczas Emmerich**, bliski współpracownik Pettenkofera, zażądał przysłania zarazków cholery w pełni wirulentnych***, które wypił 17 października 1892 roku. Organizm Emmericha zareagował ostrą biegunką, ale jednodniową, natomiast kliniczne objawy cholery także tym razem nie wystąpiły.

Pettenkofer jeszcze jakiś czas walczył z postulatami Kocha, ale bez rezultatu, bowiem bardzo się one spodobały niemieckiemu przemysłowi farmaceutycznemu. W roku 1894 Pettenkofer wycofał się z życia publicznego, a 10 lutego 1901 roku zastrzelił się.

Dziś po higienistach pozostał ślad w postaci pań higienistek w szkołach, w których, jak na ironię, na lekcjach historii nie mówi się o higienistach – kim byli, co zrobili. Zostali wyrugowani z kart historii, ponieważ nie godzili się na farmaceutyczno-medyczną wizję świata, opartą na niedorzecznej teorii zarazkowej chorób.

Całość:
http://nwonews.pl/artykul,3911,Teoria-zarazkowa-chorob