Soja
: 09 lip 2012, 05:46
Dowiedziałam się, że soja jest przez bhaktów uważana za żywność gorszego rodzaju. Czy to prawda?
Podczas gdy przemysł gorąco wychwala domniemany dobroczynny wpływ soi na zdrowie taki, jak np. obniżenie cholesterolu, zapobieganie powstaniu osteoporozy, a nawet zredukowanie czynników sprzyjających powstawaniu nowotworów, naukowcy odkrywają coś całkiem odmiennego. Mianowicie odkrywają, że spożywanie soi może być związane z
•Zmniejszeniem płodności u mężczyzn
•Zwiększeniem ryzyka powstania pewnego rodzaju nowotworów
•Uszkodzeniami funkcji mózgu u mężczyzn
•Powstawaniem nieprawidłowości rozwojowych u dzieci
•Wczesnym dojrzewaniem płciowym u kobiet w krajach zachodu
Będąc świadomymi wszystkich negatywnych skutków spożywania soi wielu może myśleć, że prostym rozwiązaniem jest po prostu całkowite zaprzestanie jej spożywania. Nie jest to takie proste. Soję można znaleźć w prawie 70% produktów dostępnych w supermarketach i jest powszechnie używana w produkcji żywności typu fast food. Również szeroka gama przetworzonej żywności zawiera soję - począwszy od hamburgerów poprzez płatki śniadaniowe, a skończywszy na majonezie.
Dlaczego soja jest tak popularna? Jednym z powodów jest to, że stanowi tanie źródło białka. Można wykorzystać ją w całości począwszy od samej fasoli, aż do łuski.
Wiele artykułów żywnościowych nie umieszcza soi na liście składników na etykiecie opakowania. Np. z nasion soi produkuje się lecytynę, która jest istotnym składnikiem używanym do pieczenia, który chroni składniki przed dzieleniem się. Na opakowaniach od czekolad i ciast często wymienia się lecytynę zamiast soi. Podobnie olej sojowy jest używany w sosach sałatkowych i olejach jadalnych, a na etykietach tych produktów będzie jedynie wymieniony olej roślinny, a nie sojowy.
Około 90% z 200 milionów ton soi produkowanej każdego roku jest zużywanych do karmienia zwierząt. Dlatego też jeżeli ktoś zjada wołowinę, baraninę, boczek czy przetworzony drób, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zwierzę to było karmione soją. W ten sposób niemożliwe jest niezjadanie soi, jeśli zjada się mięso.
Chociaż uniknięcie żywności zawierającej soję jest już dla większości ludzi problemem, to pojawia się jeszcze jeden, nawet większy: zdjęcia satelitarne wskazują, że o około 40 % powiększył się stopień dewastacji amazońskich lasów tropikalnych. Znaczna część tych zniszczeń została spowodowana nielegalną uprawą soi. Dodatkowo, w miarę powiększających się zniszczeń, spowodowanych robieniem miejsca dla następnych upraw soi, rolnicy, którzy żyli tam do tej pory utrzymując się z ziemi przez pokolenia, będą zmuszeni opuścić ją nie mając dokąd się udać.
Tak więc dowiedziono, że soja przynosi więcej szkód niż korzyści. Niektórzy lekarze porównują jedzenie soi do gry w ruletkę: "po prostu nie znasz konsekwencji"
Przede wszystkim, pragnę zaznaczyć na wstępie, że nie jestem przeciwnikiem spożywania soi w ogóle, ale jedynie tej niesfermentowanej. Sfermentowana, do której zalicza się natto, miso i tempeh, jest zdrowa i może być spożywana. Jak napisałem już wcześniej, enzym nattokinaza - otrzymywany z natto - jest bezpieczniejszym i silniejszym środkiem niż aspiryna, która może rozpuszczać skrzepy i jest używana bezpiecznie już od ponad 20 lat.
Z drudiej strony, zjadanie niesfermentowanej soi, lub "złej soi" może wyrządzić krzywdę. Dlaczego? Po pierwsze, fitoestrogeny sojowe mogą imitować działanie żeńskich hormonów płciowych, a jak odkryto ma to niekorzystny wpływ na różne tkanki organizmu ludzkiego. Wypicie nawet dwóch szklanek mleka sojowego dziennie przez okres miesiąca oznacza spożycie wystarczającej ilości substancji chemicznej do wywołania zakłóceń kobiecego cyklu menstruacyjnego. FDA (Food and Drug Administration) kontroluje produkty zawierające estrogen, ale nie istnieją żadne sygnały ostrzegawcze, które dotyczyłyby samej soi.
Również kwas roślinny, posiadający szkodliwe właściwości, jest obecny w niesfermentowanych produktach sojowych. To stanowi problem, ponieważ kwas ten łączy się z pewnymi produktami utrudniając ich wchłanianie, co wywołuje bezpośrednie, fizyczne skutki w systemie trawiennym. Z kolei sfermentowana soja, powstrzymuje skutki działania kwasu roślinnego i poprawia przyswajalność fitoestrogenów. Wytwarza również probiotyki -- tzw. "dobre" bakterie, od których zależne jest prawidłowe funkcjonowanie naszego całego organizmu i które ułatwiają trawienie i przyswajanie składników odżywczych.
Ponadto soja jest produktem szczególnie dyskusyjnym jeśli chodzi o jej stosowanie u dzieci, jako że odżywka sojowa jest paskudztwem, które powoduje znaczne szkody u dzieci w tym kraju (USA). Obliczono, że dziecko karmione wyłącznie odżywkami sojowymi otrzymuje dziennie równowartość estrogenu zawartą w pięciu tabletkach antykoncepcyjnych.
Doprawdy ? Na czym się opierasz?Martanda Dasa pisze:Soja to pokarm dla zwierząt, a nie dla człowieka.
Za dużo ? No i jak mam teraz odpierać zarzuty publikacji antykultowych, że stosujemy "dietę ubogą w białko" ?. A przy okazji, mogę prosić o jakieś namiary na tę wypowiedź Śrila Prabhupada?Martanda Dasa pisze:Śrila Prabhupada powiedział, że soja jest w kategorii mięsa, ponieważ ma za dużo białka. Hare Kryszna.
Wszystko zależy od stopnia stężenia soi. Chińczycy jedzą wszystko co chodzi lub się nie rusza - kiepski przykład, są jak szarańcza (nie generalizujmy jakiś miliardzik, reszta to błąd statystyczny). I zbiera na wymioty myśląc o ich menu (psy, węże,małpie móżdżki,konie,kozy,chińskie zupki, kraby,kury,kaczki,ryż,swinie,krowy,żeń-szeń, karaluchy,marchewki,małże,grzybki,soja - kolejność przypadkowa). Jakby jedli tylko soję nie było by ich az tylu. Soja dla Chińczyków (nie dlatego że jest dla bydła, o nie!).Bolito pisze:Jakoś nie wierzę, że soja mialaby mieć wpływ na bezpłodność. Chińczycy jedzą ją na rozmaite sposoby od paru tysięcy lat, a wszyscy wiecie ilu ich jest. I jeszcze przybywa, jak w starej reklamie - "milion w środę, milion w sobotę"
Otyłość i nadprodukcja osobników homoseksualnych w USA wiązać się może też z konsumpcją miesa zwierzat tuczonych na soi i faszerowanych hormonami. Jesteś tym co jesz.Pasza z soją GMO stosowana jest w wielkich fermach przemysłowych świń i drobiu, a to dlatego, iż powoduje ona nienaturalnie szybki przyrost wagi ciała tych zwierząt. Jak pisze Felicity Lawrence z Guardiana: „Drób jest szczególnie spektakularnym przykładem: potrzeba tylko 3 kg białka sojowego, by wyprodukować pół kilo białka drobiowego. Jeśli uda się przekonać ludzi, by jedli bardzo dużo drobiu, soja staje się kopalnią złota.”
Tofu powinno sie nazywać tfu!W Argentynie i Paragwaju w regionach upraw soi transgenicznej stwierdzono masowe pogorszenie zdrowia publicznego w postaci masowych deformacji dzieci (glifosat zaburza formowanie się narządów w życiu płodowym człowieka), bezpłodności, poronień i nowotworów. W kwietniu 2010 r. pod naciskiem opinii publicznej władze argentyńskiej prowincji Chaco opublikowały raport na temat stanu zdrowia mieszkańców terenów uprawy soi i ryżu. Okazało się, że na niektórych z nich w ciągu ostatnich dziesięciu lat (w okresie największego rozwoju upraw monokultury soi) ilość nowotworów u dzieci potroiła się. Inne statystyki były równie przerażające - w rejonach Argentyny, gdzie od końca lat 1990-tych uprawia się niemal wyłącznie soję GMO (dotyczy to połowy ziem uprawnych w tym kraju) – nastąpił czterokrotny wzrost przypadków deformacji ciała noworodków na podłożu genetycznym. Obecnie nie ma już wątpliwości, że rozpylany z powietrza glifosat niszczy kod DNA oraz komórki narządów płciowych.
To ze nic to bym nie powiedział:Arleta pisze:Ale glifosat niema nic wspólnego z soją! To jest środek chwastobójczy, który jest masowo stosowany na całym świecie w rolnictwie. Czyli jest wszędzie i we wszystkim.
a ze nie jest składnikiem soi, to inna rzecz.W samej Argentynie ilość glifosatu używanego przy produkcji transgenicznej soi wzrosła w ciągu ostatnich sześciu lat aż 56-krotnie.
No i właśnie dlatego jestem ciekaw skąd Martanda Prabhu wziął to stwierdzenie. Swego czasu przeczytałem je w jakiejś publikacji antykultowej, ale wtedy wydało mi się to całkowitą bzdurą (podobnie, jak większość stwierdzeń tejże publikacji). Gdyby chodziło tylko o dużą zawartość białka, to wystarczyłoby zalecenie, żeby nie jeść soi za często i za dużo. Tak jak z halawą - zawiera mnóstwo cukru, jest tłusta, generalnie jej strawienie wymaga pewnego wysiłku. Ale przecież to jest deser, a nie danie główne. A zjedzona w dużej ilości daje kopa (wiem z autopsji )trigi pisze:[cięzko znaleść bezpośrednią wypowiedż o soi.