Kult ciała, rasizm i olimpiada
: 13 lip 2012, 08:05
Trwa odliczanie do otwarcia Letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Tradycyjnie, przed i w trakcie trwania zawodów, dużo się będzie mówić o pokoju, o duchu sportowej rywalizacji i o idei "fair play". Do wszystkich tych haseł towarzyszących wielkim imprezom sportowym zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Ale jeszcze na początku ubiegłego wieku nie pamiętano o tych dumnych sloganach. Do jednego z najbardziej kuriozalnych wydarzeń, towarzyszących sportowemu współzawodnictwu, doszło przy okazji trzeciej edycji nowożytnych igrzysk, które odbywały się w amerykańskim Saint Louis. Jedną z głównych idei, jaka przyświecała wówczas organizatorom było udowodnienie wyższości białych sportowców nad zawodnikami czarnoskórymi.
W przededniu letnich igrzysk olimpijskich, które odbywały się w 1904 r., do głowy organizatorom przyszedł szatański pomysł, którego nie powstydziłby się sam Hitler. Do Saint Louis zwieziono niemal z całego świata czarnoskórych ludzi, którzy mieli wziąć udział w "zabawie" poprzedzającej rozpoczęcie właściwych zawodów. Przedstawiciele różnych zakątków świata, wśród nich przybysze z: Afryki, Ameryki Południowej, Bliskiego Wschodu oraz północnej części Japonii, startowali w tradycyjnych dyscyplinach rozgrywanych na igrzyskach. Większość z nich nie miała jednak żadnego doświadczenia w danym sporcie. Nie mieli nawet pojęcia o zasadach obowiązujących w poszczególnych konkurencjach.
Ku uciesze gawiedzi oraz pomysłodawców, na arenie trwała prawdziwa farsa. Zdezorientowani i wystraszeni pigmeje, aborygeni i przedstawiciele różnych ras, poza białą oczywiście, biegali w różnych kierunkach podczas rozgrywania dyscyplin sprinterskich albo wpatrywali się w oszczep, nie wiedząc co z nim zrobić. Uradowani organizatorzy z uśmiechem pod nosem patrzeli, jak "sportowcy", którzy zostali dosłownie oderwani od swoich codziennych obowiązków, jakie wypełniali w buszu albo w ramach hierarchii plemiennej, kompromitują się, osiągając najgorsze wyniki w historii sportowej rywalizacji. Chodziło w końcu przecież o udowodnienie tezy, zgodnie z którą przedstawiciele rasy białej mają wyższość nad innymi.
W czasie, gdy buszmeni i kanibale (takim mianem określono pewnego kongijskiego pigmeja, który miał zaostrzone zęby) osiągali w poszczególnych konkurencjach gorsze rezultaty niż przeciętni uczniowie szkół w czasie zajęć wychowania fizycznego, największą satysfakcję odczuwał James Edward Sullivan - dyrektor igrzysk organizowanych w 1904 r. To właśnie on wpadł na pomysł rozegrania dwudniowych zawodów, które będą stanowiły zabawne preludium do "normalnych" igrzysk, a przy okazji coś udowodnią - supremacją białego człowieka nad przedstawicielami innych ras.
Ten makabryczny wstęp do Letnich Igrzysk Olimpijskich w Saint Louis został oficjalnie nazwany mianem "Dni Antropologii" - przypomniał brytyjski dziennik "Daily Mail". Jednak wśród rozbawionych tłumów, zasiadających wówczas na trybunach, doczekał się innej nazwy - widzowie określali imprezę mianem "Olimpiady Dzikusów".
Nie brakowało jednak też wtedy ludzi, którzy byli oburzeni projektem Sullivana. Jedną z najbardziej zniesmaczonych osób był Pierre de Coubertin, francuski baron, założyciel Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który uważany jest za twórcę nowożytnego ruchu olimpijskiego.
Wydarzenia z 1904 r. uważane są dziś za czarną kartę w historii igrzysk olimpijskich. I słusznie. Nie można jednak nie napomknąć, że o tym niechlubnym incydencie wspomina dziś głównie prasa brytyjska. Wydaje się, że tamtejsze media już od jakiegoś czasu skupiają się na wytykaniu błędów i wyciąganiu na wierzch rzeczy, które rzutują na wizerunek krajów, które organizowały w przeszłości wielkie imprezy sportowe, jakby obawiając się, że wkrótce w Londynie nie wszystko pójdzie tak, jak to sobie zaplanowano.
Pomiot filozofii podczłowieka, człowieka i nadczłowieka zapadł głęboko w umysłach ludzi którzy nadczłowieka pojmowali jedynie przez pryzmat cech cielesnych nie duszy, doprowadził do wielu błędnych koncepcji i cierpień z tego wynikających. Teraz gorsze rasy zastąpiła paraolimpiada tez niech sie wykaża - jesteśmy tacy humanoidalni i wspaniałomyslni więc pozwólmy im sie pokazać po normalnej olimpiadzie. Para znaczy wyższy lub nad i wskazuje na to, ze wiecej trzeba miec samozaparcia aby cos osiagnąć na takiej para niż normalnej olimpiadzie. Zapewne na paraolimpiadzie nie ma takiej masy dopingu jak na "normalnej", bo pieniędzy takich tez tam nie ma i zainteresowania opinii publicznej.
Materialistyczny kult ciała zawsze bedzie rodził problemy i sztuczne podziały .
W przededniu letnich igrzysk olimpijskich, które odbywały się w 1904 r., do głowy organizatorom przyszedł szatański pomysł, którego nie powstydziłby się sam Hitler. Do Saint Louis zwieziono niemal z całego świata czarnoskórych ludzi, którzy mieli wziąć udział w "zabawie" poprzedzającej rozpoczęcie właściwych zawodów. Przedstawiciele różnych zakątków świata, wśród nich przybysze z: Afryki, Ameryki Południowej, Bliskiego Wschodu oraz północnej części Japonii, startowali w tradycyjnych dyscyplinach rozgrywanych na igrzyskach. Większość z nich nie miała jednak żadnego doświadczenia w danym sporcie. Nie mieli nawet pojęcia o zasadach obowiązujących w poszczególnych konkurencjach.
Ku uciesze gawiedzi oraz pomysłodawców, na arenie trwała prawdziwa farsa. Zdezorientowani i wystraszeni pigmeje, aborygeni i przedstawiciele różnych ras, poza białą oczywiście, biegali w różnych kierunkach podczas rozgrywania dyscyplin sprinterskich albo wpatrywali się w oszczep, nie wiedząc co z nim zrobić. Uradowani organizatorzy z uśmiechem pod nosem patrzeli, jak "sportowcy", którzy zostali dosłownie oderwani od swoich codziennych obowiązków, jakie wypełniali w buszu albo w ramach hierarchii plemiennej, kompromitują się, osiągając najgorsze wyniki w historii sportowej rywalizacji. Chodziło w końcu przecież o udowodnienie tezy, zgodnie z którą przedstawiciele rasy białej mają wyższość nad innymi.
W czasie, gdy buszmeni i kanibale (takim mianem określono pewnego kongijskiego pigmeja, który miał zaostrzone zęby) osiągali w poszczególnych konkurencjach gorsze rezultaty niż przeciętni uczniowie szkół w czasie zajęć wychowania fizycznego, największą satysfakcję odczuwał James Edward Sullivan - dyrektor igrzysk organizowanych w 1904 r. To właśnie on wpadł na pomysł rozegrania dwudniowych zawodów, które będą stanowiły zabawne preludium do "normalnych" igrzysk, a przy okazji coś udowodnią - supremacją białego człowieka nad przedstawicielami innych ras.
Ten makabryczny wstęp do Letnich Igrzysk Olimpijskich w Saint Louis został oficjalnie nazwany mianem "Dni Antropologii" - przypomniał brytyjski dziennik "Daily Mail". Jednak wśród rozbawionych tłumów, zasiadających wówczas na trybunach, doczekał się innej nazwy - widzowie określali imprezę mianem "Olimpiady Dzikusów".
Nie brakowało jednak też wtedy ludzi, którzy byli oburzeni projektem Sullivana. Jedną z najbardziej zniesmaczonych osób był Pierre de Coubertin, francuski baron, założyciel Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który uważany jest za twórcę nowożytnego ruchu olimpijskiego.
Wydarzenia z 1904 r. uważane są dziś za czarną kartę w historii igrzysk olimpijskich. I słusznie. Nie można jednak nie napomknąć, że o tym niechlubnym incydencie wspomina dziś głównie prasa brytyjska. Wydaje się, że tamtejsze media już od jakiegoś czasu skupiają się na wytykaniu błędów i wyciąganiu na wierzch rzeczy, które rzutują na wizerunek krajów, które organizowały w przeszłości wielkie imprezy sportowe, jakby obawiając się, że wkrótce w Londynie nie wszystko pójdzie tak, jak to sobie zaplanowano.
Pomiot filozofii podczłowieka, człowieka i nadczłowieka zapadł głęboko w umysłach ludzi którzy nadczłowieka pojmowali jedynie przez pryzmat cech cielesnych nie duszy, doprowadził do wielu błędnych koncepcji i cierpień z tego wynikających. Teraz gorsze rasy zastąpiła paraolimpiada tez niech sie wykaża - jesteśmy tacy humanoidalni i wspaniałomyslni więc pozwólmy im sie pokazać po normalnej olimpiadzie. Para znaczy wyższy lub nad i wskazuje na to, ze wiecej trzeba miec samozaparcia aby cos osiagnąć na takiej para niż normalnej olimpiadzie. Zapewne na paraolimpiadzie nie ma takiej masy dopingu jak na "normalnej", bo pieniędzy takich tez tam nie ma i zainteresowania opinii publicznej.
Materialistyczny kult ciała zawsze bedzie rodził problemy i sztuczne podziały .