Co mnie boli? I inne dolegliwości.

Co cię porusza, boli, cieszy
Adam Katowice
Posty: 177
Rejestracja: 25 lis 2006, 20:11

Co mnie boli? I inne dolegliwości.

Post autor: Adam Katowice » 05 lip 2009, 14:10

Ostatnio zmieniony 10 lip 2009, 10:10 przez Adam Katowice, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Martanda Dasa
Posty: 965
Rejestracja: 15 sty 2008, 11:53
Lokalizacja: Śri Vrindavan Dhama

Post autor: Martanda Dasa » 06 lip 2009, 02:33

Mam bardzo wolny internet, przeczytalem kilka komentarzy i rozumien Adamie co Cie boli. Wszyscy z nas, a szczegolnie Ci, ktorzy sa w tym Ruchu Swiadomosci Kryszny powinni zrozumiec, ze

ZYJEMY W SWIECIE MATERIALNYM I DLATEGO TO CO SIE TAM DZIEJE TO JEDEN PRZYKLAD Z MILIONA.

W kazdym miescie jest szpital, a tu we Vrindavan jest kilka. Wystarczy tam wejsc i sie odechciewa. To jest miejsce, gdzie ludzie jecza, krzycza, cierpia i na koniec umieraja.

TYLKO KIEDY JESTESMY SWIADOMI KRYSZNY MOZEMY KOMUS POMOC, BO TAK NAPRAWDE TYLKO KRYSZNA MOZE NAM WSZYSTKIM POMOC, MIANOWICIE ZABRAC NAS STAD.

Oczywiscie nie jest to najwyzsza motywacja w sluzbie oddania, ale nie szkodzi. Czysty wielbiciel o nic Kryszne nie prosi, nawet o zakonczenie pobytu w swiecie materialnym. Janmani janmanisvare bhatad bhakti ahaituki tvayi.

Na koniec jeden tekst wielbiciela, ktory przebywal w szpitalu:

"I have to tell you about the place I'm staying in. It's a huge hospital like a factory. It is next to a soulless suburb. Some of the people are in horrible shape. At night people are screaming and crying. The jaws of karma are chewing them. Amazingly I am not losing my mind. I never felt so strong spiritually. Every day I drink the nectar of Srila Prabhupada's words in the Gita. This is the true remedy for all diseases in life.
This body has to go anyway. Anxiety is not necessary. Every living entity taking birth has to die. The issue is not to live and die. It is to know and realize who we really are. We have to concentrate our minds on Krishna, His beauty and develop a loving attraction for Him.
Of course, we have to serve His devotees when we can. This is what pleases Him the most. Never should we criticize someone engaged in His service, faulty or not. Mental offences as well as verbal bring down fall down and misery.
SDG: We pay more attention to someone on his deathbed. This is his last time to say things and there's no need to put up any pretense. There are lessons we should take to heart. This devotee did have some problems with making offences to other devotees.
"I beg you to consider all this and think about your life. I'm experiencing these trials for my benefit and for yours. Please be serious in your devotional life. Please make as much progress as you can while you are able to function as a normal human being. Read the Gita again. Take notes. Collect the verses that inspire you the most. Chant your heart out in front of the beautiful Krishna-Balarama and serve Guru Maharaja to the best of your ability. Then you'll be safe and peaceful all your life and at the time of your death and your mind will be fixed, as well as your destination. Don't lose a minute. There's no time to waste. The clock is ticking. Death is the most serious thing in your life. This is what we have to prepare ourselves for.
`Here people are trying to forget their anxieties by getting deeper into illusion. They watch TV on their deathbed. They do crosswords. They read mundane magazines like Inquirer or Globe. This is so sad. They listen to music and try to absorb themselves in material sound vibration, but it doesn't do any good. Their anxieties are limitless.
I had some period where I felt worried about my health, but I was never scared in a big way. It's not that I'm very courageous; it was just Krishna protecting me in the form of His holy name. In the worst times I chanted mentally the maha-mantra over and over again and I felt secure. Either I would have died thinking of Hare Krishna or lived thinking of Krishna, so why worry?"

Pozdrawiam Cie serdecznie Adamie i napisz co myslisz.
Zawsze myśl o Śri Vrindavan Dhama i nigdy o Niej nie zapomnij. Nasze wieczne, doskonałe, transcendentalne i słodkie jak nektar przeznaczenie.

http://www.24hourkirtanmayapur.com/
http://mayapur.tv/
http://vrindavan.tv/

Adam Katowice
Posty: 177
Rejestracja: 25 lis 2006, 20:11

Post autor: Adam Katowice » 08 lip 2009, 20:28

W moim odczuciu masz rację. Rację ma także ten Wielbiciel, co ofiarował nam ten inspirujący tekst o swoich realizacjach w Szpitalu.

Myślę, że dla mnie to taka łaska Kryszny, ten film, że musiałem go zobaczyć, bo straciłem w moim życiu, jak "u Pana Boga za piecem", poczucie realności świata materialnego, i także coraz bardziej marnotrawiłem czas na bzdury.

Pobyt tutaj to nie żart, to rosyjska ruletka, hazard, dziś tutaj, a jutro...

Nawet jako Wielbiciele, którzy procesu nie dokończyli, bo np. tanio do niego podchodzili, a tak też bywa, mamy gwarantowane jedynie pomyślne narodziny w następnym życiu, ale w żadnym wypadku nie ma gwarancji, czy jako wolne osoby, wykorzystamy wtedy odpowiednio taką szansę, i w tym sensie mamy tylko jedno życie, właśnie to teraz.

A tak na marginesie chyba w czasach wedyjskich, bezbożnych, szkodliwych królów, likwidowali bramini. Czy teraz nie ma możliwości, aby jakaś grupa duchowo zaawansowanych osób, skumulowała swoją energię i skasowała, lub uszkodziła, tego psychopate Kim Dzong Ila?

Nie jestem dobry w te klocki, ale wiem, że czasami mniej zaawansowani, znaczy narwani, ale i mocni w subtelne siły, bhaktowie potrafia sobie namieszać.

Zresztą, jak można poprzez kripa wznieść, to może i można odwrotnie.

Przecież Bhakta powinien działać jak ogień, gdy obrażany jest Pan lub jego Wielbiciele, a ten, jak mam wrażenie, demon Kim Dzong Il (i oczywiście reszta ekipy) jest maha obrazą, już poprzez sam swój byt.

Zresztą, tak czy inaczej, Najwyższy Egzekutor w formie Czasu, i tak ich unicestwi, a Pan Yamaraja sprawiedliwie potraktuje.

Ostatecznie to Święte Imię warte jest rzeczywistej Uwagi i Życia.

Przyjmij proszę moje pełne szacunku pokłony.

Hare Kryszna.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Post autor: Mathura » 08 lip 2009, 21:01

Adam Katowice pisze: A tak na marginesie chyba w czasach wedyjskich, bezbożnych, szkodliwych królów, likwidowali bramini. Czy teraz nie ma możliwości, aby jakaś grupa duchowo zaawansowanych osób, skumulowała swoją energię i skasowała, lub uszkodziła, tego psychopate Kim Dzong Ila?

.
W naszych czasach (Kali yudze) demony nie są zabijane przez Pana. Pan zamienia ich raczej w swoich bhaktów za pomocą swojego imienia. Inaczej jak to możliwe by było żeby taki ktoś jak ja przeżył tyle lat i nie został skasowany gdzieś na początku tej egzystencji. :)

A tak na marginesie ten Kim Dzong Il to nie jest aż taki groźny. Groźniejsi są ci co nim się posługują.

ODPOWIEDZ